Wyjątkowa dezaprobata Dumy LGBT

Nie jest moim celem wygłaszanie wspólnie z niechrześcijanami dezaprobaty dla świętowania pragnień lub aktów homoseksualnych. Powodem jest to, że prawdziwie chrześcijańskie potępienie grzechu jest zakorzenione, podtrzymywane i skierowane w stronę spektakularnej rzeczywistości, której niechrześcijanie nie znają.

Wyraźnie chrześcijańska dezaprobata dla grzechu jest zakorzeniona w zakrywającej grzech krwi Jezusa Chrystusa. Jest podtrzymywana przez nadprzyrodzone, przemieniające działanie Ducha Świętego. I jej celem jest Boża chwała w wywyższającej-Chrystusa radości z powodu jak największej ilości przemienionych grzeszników. Zdolność do doświadczania wyraźnie chrześcijańskiej dezaprobaty dla grzechu jest cudem od Boga.

Świat niechrześcijański może wyrażać dezaprobatę w stosunku do wielu spraw. Ale nie jest w stanie poczuć chrześcijańskiej dezaprobaty: wykupionej krwią, wzmocnionej Duchem i wywyższającej Boga. To jest dar łaski przez wiarę w Chrystusa. Jest to absolutnie wyjątkowy sposób wyrażania dezaprobaty, spośród tysiąca innych światowych sposobów jej wyrażania.

Przemieniona dezaprobata

Kiedy człowiek staje się chrześcijaninem, ulega przemianie. Zmienia się nie tylko to czego od tej pory nie aprobuje, ale również sposób w jaki to robi. Nie ma nic szczególnie chrześcijańskiego w samej dezaprobacie jakiegokolwiek ludzkiego zachowania. Dlatego dezaprobata grzesznych zachowań nie jest dowodem na zbawczą łaskę. Stanie się chrześcijaninem jest o wiele donośniejszą rzeczą niż jedynie zmiana tego, czego nie akceptujemy.

Stanie się chrześcijaninem jest cudem – czasami nazywanym nowym narodzeniem. Wiąże się z zaufaniem, że śmierć Jezusa zakryje nasze grzechy i poleganiem na Duchu Świętym, który pomoże nam chodzić w Chrystusowej miłości oraz kształtować całe nasze zachowanie na chwałę Bożą. Tylko wtedy człowiek będzie zdolny do przyjęcia wyjątkowej chrześcijańskiej postawy dezaprobaty, która nie jest możliwa do osiągnięcia w sposób naturalny.

Wszystko to odkryłem w Biblii. Nie można tego znaleźć nigdzie indziej. Widziałem, podobnie jak miliony innych, że te spektakularne rzeczywistości — krzyż Chrystusa, dar Ducha i wspaniałość Bożej chwały — łączą się na kartach Pisma z tak samouwierzytelniającą się prawdą, że jestem radośnie zmuszony przyjąć tę księgę jako objawienie Boga.

Poniżej postaram się wyjaśnić, na podstawie Pisma, dlaczego biblijnie wierni chrześcijanie nie akceptują pragnień i praktyk homoseksualnych. Następnie spróbuję naświetlić naturę pragnień homoseksualnych, pokazując ich związek z moimi własnymi grzesznymi pragnieniami. Na koniec postaram się pokazać, czym jest wyjątkowa chrześcijańska dezaprobata. Ta ostatnia część zadaje również pytanie, czy wstręt do aktu sodomii jest odpowiedzią właściwą moralności jako takiej, czy też odpowiedzią ściśle chrześcijańską.

Prawdziwie chrześcijańskie potępienie grzechu skierowane jest w stronę spektakularnej rzeczywistości, której niechrześcijanie nie znają.

Skąd wzięła się dezaprobata?

Apostoł Paweł upatruje źródło pragnień homoseksualnych w ogólnoludzkiej zamianie chwały Boga na chwałę człowieka. Twierdzi on, że z powodu tej zatruwającej ludzkość zamiany, mężczyźni i kobiety zamieniają naturalne relacje z płcią przeciwną na nienaturalne relacje z tą samą płcią. Innymi słowy, stawianie człowieka ponad Boga znajduje swój wyraz w stawianiu tego rodzaju człowieka z lustrzanego odbicia ponad płeć przeciwną.

I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, (…) Dlatego też (…) kobiety ich zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, Podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę.

1 Rzym 1: 23-27

Paweł wie, że tysiące ludzi — mężczyzn i kobiet — zamieniają chwałę Boga na chwałę samego siebie bez doświadczania homoseksualnych pragnień.

Korelacja pomiędzy zamianą odmienności Boga na podobieństwo człowieka nie zawsze prowadzi do homoseksualizmu. Są miliony ludzi, którzy bardziej lubują się w sobie samych niż w Bogu, ale którzy nie są homoseksualistami. Homoseksualizm jest tylko jednym z wielu wyrazów wypaczeń, które wkradły się w rasę ludzką z powodu bałwochwalstwa. Wszelka grzeszność wypływa z tego pierwotnego bałwochwalstwa w sercu.

Dlatego doświadczenie homoseksualizmu nie zawsze jest zakorzenione w osobistym bałwochwalstwie. Paweł nie mówi, że każdy, kto doświadcza homoseksualnych pragnień, podjął świadomą decyzję o przedkładaniu człowieka ponad Boga. Są chrześcijanie wyrzekający się bałwochwalstwa, którzy doświadczają homoseksualnych pragnień. Paweł ma na myśli to, że z powodu tej pierwotnej, poniżającej Boga zamiany, Bóg wydał rodzaj ludzki na próżność, zepsucie i nieporządek w naszych sympatiach. Homoseksualizm jest jedną z form tego zaburzenia.

Dlaczego piszę o homoseksualizmie?

Jak pragnienia homoseksualne mają się do innego rodzaju nieuporządkowanych pragnień? Warto o to pytać, ponieważ wpłynie to na sposób, w jaki będziemy mówić o dezaprobacie wobec pragnień homoseksualnych.

Jednym ze sposobów odpowiedzi na to pytanie jest postawienie innego: Dlaczego piszesz o homoseksualizmie, a nie o złodziejstwie, chciwości, pijaństwie, oszczerstwie czy wyzysku? Wspominam o tych grzechach, ponieważ Biblia wymienia je obok praktyk homoseksualnych jako grzechy, które trzymają nas z dala od królestwa Bożego (1 Koryntian 6:9-10), chyba że otrzymamy przebaczenie i usprawiedliwienie przez wiarę w Chrystusa (1 Koryntian 6:11).

Moja odpowiedź: piszę o tym, ponieważ miliony ludzi świętują homoseksualizm w tym miesiącu. Mam nadzieję, że pomogę chrześcijanom wyrazić dezaprobatę w sposób wyraziście chrześcijański. Skoncentruję się głównie na mężczyznach, których jako mężczyzna znam lepiej. Oczekuję, że czytelnik będzie potrafił odpowiednio odnieść niniejszy tekst do kobiet.

Możecie być pewni, że jeśli miliony ludzi zgromadzą się na całym świecie, aby świętować piękno chciwości podczas miesiąca „Dumy chciwości”, napiszę o tym. W rzeczywistości napisałem dziesięć razy więcej o chciwości niż o homoseksualizmie, ponieważ dziesięć tysięcy razy więcej ludzi trafi do piekła z powodu nieupamiętanej chciwości niż z powodu homoseksualizmu.

Żaden grzech nie może trzymać człowieka z dala od nieba. Żaden. Tym, co trzyma człowieka z dala od nieba jest dążenie do grzechu – bez pokuty – i odrzucenie Bożego daru przebaczenia, które jest dostępne w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

W jaki sposób pragnienia homoseksualne są podobne do moich grzesznych pragnień?

Pragnienia homoseksualne są zarówno podobne, jak i różne do innych grzesznych pragnień. Mówiąc konkretne: są podobne i niepodobne do moich grzesznych pragnień. Wymienię tylko kilka z nich: duma, gniew, użalanie się, posępność, strach przed wstydem, niecierpliwość, osądzanie. Nie wątpię, że mój własny mózg i struktura genetyczna są częścią tego, co usposabia mnie do tych grzechów. Nie mogę tego udowodnić. To po prostu wydaje się oczywiste.

Niezależnie od tego, czy tak jest, czy nie, ukształtowanie fizjologiczne nie usuwa rzeczywistości mojego zepsucia i przestępstwa. Moja wina i zepsucie jest prawdziwe, nawet jeśli te grzeszne pragnienia zawitają w moim sercu nieproszone i nie są w pełni uświadomione. Nie wybrałem ich. Nie zaplanowałem, że taki będę. Nie chcę ich. Wstydzę się ich. Po prostu ukazują się w sposób, którego zdecydowanie nie akceptuję i którego żałuję. Nie tylko dlatego, że mam skłonność do ich hołubienia, ale także z powodu samego faktu, że są we mnie. Są częścią mojego naturalnego stanu. Bez Chrystusa stanowią o tym, kim jestem.

Dzięki Bożej łasce, zwracam się przeciwko nim. Wyrzekam się ich. Przez krew Chrystusa, moc Ducha i dla Bożej chwały staram się być posłusznym słowom z listu do Kolosan 3:5: „Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego: wszeteczeństwo, nieczystość, namiętność, złą pożądliwość i chciwość, która jest bałwochwalstwem”. Posługuję się wypróbowanymi od dawna strategiami walki duchowej (na przykład 6 strategii walki z porządaniem) i podejmuję wojnę przeciwko nim.

Na tym samym polu bitwy ludzkiej duszy ulokowałbym pragnienia homoseksualne. Mogą mieć korzenie fizjologiczne lub nie. Pragnienia nie muszą być wybierane, planowane ani pożądane. One po prostu są. Albo potraktujemy je jako wroga, albo zawrzemy z nimi pokój i narazimy nasze dusze. W tym sensie pragnienia homoseksualne są takie same, jak inne moje grzeszne pragnienia. Mogę zginąć z powodu gniewu i użalania się nad sobą tak samo, jak mój sąsiad z powodu przyjęcia pragnień  homoseksualnych. Oto jak poważny jest każdy grzech.

Czym pragnienia homoseksualne różnią się od moich grzesznych pragnień?

Ale pragnienia homoseksualne różnią się także od innych grzechów. Paweł nazywa je „sromotnymi namiętnościami”, ponieważ uwzględniają „[zamianę] przyrodzonego obcowania na obcowanie przeciwne naturze” (Rzymian 1:26). Pragnienia homoseksualne różnią się tym, że są sprzeczne z naturą. Myślę, że widać to najlepiej, gdy zastanowimy się nad pytaniem: Jakie jest moralne znaczenie uczucia odrazy do aktu sodomii?

Używam słowa sodomia nie jako odpowiednika homoseksualizmu, ale jako wyrażenia praktyk związanych z relacjami homoseksualnymi — w tym przypadku wprowadzenie przez mężczyznę narządu, przez który życie ma wejść do kobiety, do narządu poprzez który odpady mają opuścić człowieka.

Chrześcijanie nie opierają tego, co powinniśmy robić, na tym, co mamy ochotę robić – lub czego nie mamy ochoty robić. Pragnienia mogą być zwodnicze.

Ani uczucie pragnienia sodomii, ani też uczucie wstrętu do sodomii nie są moralnie wiarygodnymi przewodnikami. Takie stanowisko jest przekonaniem chrześcijańskim. Chrześcijanie nie opierają tego, co powinniśmy robić, na tym, co mamy ochotę robić – lub czego nie mamy ochoty robić. Pragnienia mogą być zwodnicze (Efezjan 4:22). Powinniśmy raczej „zrozumieć, jaka jest wola Pana” (Efezjan 5:17). Prawda Boża, a nie nasze pragnienia, wskazuje drogę do wolności: „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jana 8:32).

Niektórzy niechrześcijanie mogą twierdzić, że samo pragnienie sodomii wystarczy, aby było ono dobre. Ale zgodnie z tą samą zasadą uczucie odrazy do sodomii jest również dobre. Jeśli czujesz, że jest dobre, to w porządku. Dlatego sodomia jest w porządku, i odraza do sodomii też jest w porządku.

Chrześcijanin nie myśli w ten sposób. Nie twierdzimy, że wstręt do tego aktu czyni go złym — nie bardziej niż myślimy, że pragnienie czynu czyni go właściwym. Sodomia jest dobra lub zła w zależności od tego, czy Bóg mówi, że jest dobra czy zła. Widzieliśmy, że mówi On, iż jest zła. I nie tylko jest zła: jeśli nie zostanie odrzucona i przebaczona w wierze Chrystusowi, zniszczy duszę.

Jaki jest moralny status odrazy do aktu sodomii?

Odraza do sodomii jest naturalna. W stosunkach seksualnych penis nie został przeznaczony do odbytu. Został stworzony do pochwy. W sodomii zniekształcenie tego naturalnego sposobu użycia jest rażące – nie jest jedynie odwróceniem roli męskiego organu płciowego od jego naturalnego sposobu użycia, ale jego wypaczeniem. Wstręt jest emocjonalnym wyrażeniem dla tej językowej rzeczywistości.

Starając się poczynić tutaj ostrożne rozróżnienie, powinniśmy zauważyć, że nawet nienaturalność homoseksualnych pragnień nie różni się całkowicie od wszelkich innych grzesznych pragnień, ponieważ każdy grzech jest sprzeczny  z tym, jak powinno być. Każdy grzech mniej lub bardziej rujnuje to, co naturalne. Inne grzechy, podobnie jak grzech homoseksualny, mogą budzić nasze poczucie nienaturalności wraz z głęboką dezaprobatą lub wstrętem. Na przykład:

  • Mężczyzna, który zabiera ostatnią kamizelkę ratunkową, pozostawiając kobiety i dzieci, by utonęły, wzbudza w nas nie tylko moralną dezaprobatę dla egoizmu, ale bardziej instynktowną reakcję, że człowiek ten uczynił obrzydliwą ruinę ze swojej męskości.
  • Albo pomyśl o matce, której kochanek nie chce jej wraz z jej dzieckiem. Ona wrzuca więc swoje jednoroczne dziecko do rzeki. Ten czyn jest nie tylko moralnie zły, ale budzi w nas poczucie instynktownej odrazy, że zamordowała swoje naturalne macierzyństwo.
  • Albo przypuśćmy, że człowiek spędza całe swoje życie na skąpym gromadzeniu złota, ignorując wszelkie potrzeby innych ludzi. Następnie, aby uchronić swoje złoto przed żebrakami, wiąże je wokół pasa i tonie starając się przekroczyć rzekę, ponieważ nie chce odwiązać worka. Patrzymy na to życie nie tylko jako chciwe, ale jako całkowite zniekształcenie jego człowieczeństwa, tak jakby worek złota był jego życiem.

Naturalna skłonność do wstrętu do sodomii odpowiada naszej wewnętrznej reakcji na tchórza, bezduszną matkę i odczłowieczonego skąpca. Wypada odczuwać instynktowną niechęć do tych wypaczeń naturalnego dobra. Patrzenie na tak obrzydliwą męskość, odrażające macierzyństwo i odczłowieczającą chciwość i – widząc to wszystko – pozostawanie neutralnym, nie jest oznaką moralnego zdrowia. Nie jest nią też obojętność na sodomię lub jej świętowanie.

Bóg powiedział do proroka Ezechiela: „Przejdź przez środek miasta (…) i uczyń znak na czole mężów, którzy wzdychają i jęczą nad wszystkimi obrzydliwościami popełnionymi w nim!” (Ezechiela 9:3–4). Są obrzydliwości, które powinny spowodować w nas coś więcej niż tylko osądy moralne. Powinny nadawać pewnym emocjonalnym i fizycznym reakcjom (westchnienia, jęki, wstręt) wymiar moralny.

Niemniej jednak naturalna skłonność do wstrętu do sodomii sama w sobie nie czyni tego wstrętu moralnie dobrym, ani chrześcijańskim. Coś może być naturalne i grzeszne. Naturalne i niechrześcijańskie. Dlatego, jak powiedziałem na początku, nie jest moim celem stawanie w szeregu z niechrześcijanami, którym zdarza się czuć wstręt do homoseksualizmu.

Chrześcijaństwo nie jest krucjatą przeciwko czemukolwiek. Jest misją ratunkową dla grzeszników i misją przywracania moralnego piękna oblubienicy Chrystusa — misją, która realizuje się przez krzyż Chrystusa i moc Ducha Świętego dla Bożej chwały. Przeciwstawianie się grzechowi nigdy nie jest celem samym w sobie. Chrześcijańskie potępienie grzechu ma na celu świętą radość w obecności Boga.

Tak więc sprzeczne z naturą pragnienia homoseksualne z jednej strony nie są podobne do innych gnębiących mnie grzesznych pragnień. Jednak, z drugiej strony, nie są od nich całkowicie odmienne, ponieważ w rzeczywistości wszystkie grzechy są sprzeczne z tym, jak miało być (w Bożym zamyśle). Niektóre grzechy wypaczają naturę w sposób bardziej bezpośredni niż inne. Ogromne, śmiertelne niebezpieczeństwo jakiegokolwiek pragnienia wypływa nie z faktu, że jest ono przeciwne naturze, ale że jest przeciwne Bogu — dlatego Paweł, obok praktykowania homoseksualizmu, wymienia także pijaństwo, kradzież i chciwość jako grzechy zagrażające duszy. (1 Koryntian 6:9).

Dlaczego chrześcijańska dezaprobata jest wyjątkowa?

Mając na uwadze to wszystko, pytamy: Co sprawia, że chrześcijańska dezaprobata wobec homoseksualnych pragnień i praktyk jest wyjątkowa? W jaki sposób krzyż Chrystusa, moc Ducha i Boża chwała przemieniają sposób, w jaki wyrażamy naszą dezaprobatę?

Krzyż Chrystusa

Chrześcijańska dezaprobata homoseksualizmu ma swój szczególny charakter przede wszystkim ze względu na sposób, w jaki śmierć Chrystusa ukształtowała serce chrześcijanina. Paweł mówi o kształtowaniu się w nas Chrystusa (Galacjan 4:19) i o naszym upodabnianiu się do Chrystusa (Rzymian 8:29). Dzieje się to najpierw przez śmierć Chrystusa.

Wybaczenie i przemiana

„On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo” (1 Piotra 2:24). „Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze.”: (Iz. 53:5). „W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego” (Ef. 1:7)  „(…)każdy, kto w niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez imię jego” (Dzieje Ap. 10:43). Krzyż Chrystusa świadczy o moim zepsuciu i uwalnia mnie od niego. Serce chrześcijanina jest sercem złamanym i sercem, któremu przebaczono.

Ale wraz ze śmiercią Jezusa wydarzyło się coś innego. Wraz z nim zginęli wszyscy ci, którzy do Niego należą. Gdy jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem przez wiarę, Jego śmierć staje się nie tylko karą za nasze grzechy, ale także śmiercią naszej grzesznej natury. Umiera nasza stara, buntownicza, samolubna, arogancka natura. „Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu;” (Kol. 3:3). „Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rzm. 6:11).

Powstaje nowe stworzenie. „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.” (2 Kor 5:17). „A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.” (Ef. 4:24). Bycie kochanym przez Chrystusa Jego ofiarną miłością i umieranie dla naszej starej, samolubnej natury kształtuje nas na podobieństwo naszego Ojca w niebie: „Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, I chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas (…)” (Ef. 5:1-2).

Miłość do wszystkich ludzi

Nowy sposób odrzucenia grzechu nierozerwalnie łączy się ze śmiercią naszej starej natury, naszym odnowieniem w Chrystusie i faktem, że nasze grzechy zostały nam przebaczone. Chrześcijanie nie przestają potępiać tego, co zniszczy ludzi (grzech). Zaczynają pragnąć dobra dla tych, którzy niszczą samych siebie (grzeszników). Chrześcijanie, którym przebaczono, chcą, aby inni dołączyli do nich i również doświadczyli przebaczenia. Przepełnieni nadzieją chrześcijanie chcą, aby inni dołączyli do nich w nadziei na chwałę, która ma nadejść. Chrześcijanie uratowani kosztem życia Chrystusa są gotowi poświęcić się dla ratowania innych.

Dotyczy to wszystkich ludzi, zarówno wrogów, jak i przyjaciół, heteroseksualnych oraz homoseksualnych. Nasz ukrzyżowany Zbawiciel powiedział: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, Błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą.” (Łuk. 6: 27-28). Apostoł Paweł powiedział: „Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim” (Gal. 6:10), „Baczcie, ażeby nikt nikomu złem za złe nie oddawał, ale starajcie się czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim.” (1 Tes. 5:15).

Ta miłość do wszystkich ludzi jest zakorzeniona i ukształtowana przez ofiarę Chrystusa. Jego ofiarne, służebne serce kształtuje nasze serca. Paweł ujął to w następujący sposób:

w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. (…)Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi (…);aż do śmierci.

Fil. 2:3-8

Uważanie innych za ważniejszych niż my sami nie oznacza aprobowania tego, co czują lub robią. Oznacza stanie się sługą w ich przebaczeniu, ich ratunku, ich wywyższającej Chrystusa nadziei. Chrześcijanie nie mają wobec nikogo złej woli. Żyjemy dla dobra wszystkich ludzi.

Dlatego chrześcijańska dezaprobata wobec pragnień i praktyk homoseksualnych jest dezaprobatą w miłości, dezaprobatą w nadziei.

Chrześcijańska dezaprobata wobec pragnień i praktyk homoseksualnych jest dezaprobatą w miłości, dezaprobatą w nadziei.

Czynić brzydkie pięknym

Ktoś mógłby zapytać, czy rzeczywiście można odczuwać wstręt do jakichś homoseksualnych pragnień lub praktyk, a jednocześnie odczuwać miłość i nadzieję. Można. Chirurg wojskowy może czuć odrazę z powodu makabrycznej rany żołnierza, ale zależy mu na tyle, aby użyć wszelkich swoich umiejętności, aby go ratować. Jezus dotknął nieczystego, zarażającego, wykluczonego ze społeczeństwa trędowatego (Marka 1:40-41). Kiedy Bóg wybrał Izraela na swój lud, opisał to tak:

Żadne oko nie spojrzało na ciebie (…) porzucono cię (…) w dniu twojego narodzenia. A gdy przechodziłem (…) widziałem cię tarzającą się w swojej krwi , wtedy odezwałem się do ciebie, leżącej we krwi: Żyj. A gdy znowu przechodziłem koło ciebie (…) związałem się z tobą przysięgą i zawarłem z tobą przymierze – mówi Wszechmocny Pan – i stałaś się moją.

Ezech. 16: 5-8

Bóg nie zechciał nas, dlatego że byliśmy atrakcyjni. Byliśmy obrzydliwi w naszym grzechu. Biblia mówi nawet o Bożym „poczuciu odrazy” wobec grzeszników. A mimo to On z miłością przyjmuje ich, aby byli Jego (Ps 95:10). Chrystusa przyszedł, aby zabiegać o nas i nam przebaczyć; szukał nas w naszej brzydocie, aby uczynić nas atrakcyjnymi. „Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, (…) aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały” (Ef. 5:25-27).

Chrześcijańska dezaprobata homoseksualizmu jest wyjątkowa przede wszystkim dlatego, że łączy w sobie trzy cechy, które z ludzkiego punktu widzenia są nie do pogodzenia. Po pierwsze, na podstawie Słowa Bożego, dokonuje moralnej oceny, że pragnienia i praktyki homoseksualne są grzeszne. Po drugie, dostrzega odrazę wynikającą z tego, że jest to nienaturalne. Ostatecznie, te dwie cechy łączą się z trzecią: pragnieniem zbawienia dla grzesznika – by doświadczył przebaczenia, radosnego posłuszeństwa Jezusowi i wiecznej radości.

Moc Ducha Świętego

To połączenie negatywnej oceny moralnej, naturalnej odrazy i ofiarnej miłości w Chrystusie jest po ludzku niemożliwe. Bez nadprzyrodzonego działania Ducha Bożego, upadłe, ludzkie serce nie jest w stanie ocenić, czym naprawdę jest grzech, nie dostrzega w pełni czego uczy natura, nie docenia krzyża Chrystusa, nie odczuwa drogocennego daru Bożego przebaczenia, nie pragnie oddać się dla wiecznego dobra innych ludzi. Cuda te są dziełem Ducha Świętego. Nie istnieje wyjątkowa, chrześcijańska dezaprobata dla grzechu bez Niego.

Zanim Jezus powrócił do nieba, obiecał zesłać Ducha Świętego, aby został z Jego ludem. Zasadniczą posługą Ducha Świętego jest umożliwić ludziom, aby dostrzegli i zasmakowali chwałę Chrystusa. Jezus powiedział: „On mnie uwielbi” (Jana 16:14). Dostrzeżenie i rozkoszowanie się nieskończoną wartością chwały Chrystusa jest źródłem wszelkiej wyjątkowej, chrześcijańskiej dezaprobaty. Bez Ducha Świętego wszelka nasza dezaprobata wobec czegokolwiek lub kogokolwiek byłaby jedynie naturalna, a nie chrześcijańska – i niewywyższająca Chrystusa.

W Nim mamy życie duchowe (Jana 3:7-8). W Nim oczy naszych serc otwierają się na rzeczywistość (Efezjan 1.17-18). W Nim spełniamy nasze – po ludzku niewykonalne – zamiary (2 Tesaloniczan 1:11). W Nim doświadczamy Bożego przebaczenia i akceptacji (1 Koryntian 6:11). W Nim obfitujemy w nadzieję (Rzymian 15:13). W Nim wzrastamy w świętości (1 Piotra 1:2).

Kiedy w naszym życiu Duch Święty panuje, owocami są: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość” (Galacjan 5:22–23). On radykalnie przemienia każdy akt dezaprobaty.

Boża chwała

Wszystko istnieje dla Bożej chwały — aby pokazać Jego wielkość i piękno Jego świętości. „Niebiosa opowiadają chwałę Boga” (Ps 19:2). Istoty ludzkie istnieją na obraz Boga i dla Jego chwały (1 Mojż. 1:27; Izajasza 43:7). Cały plan odkupienia jest dla uwielbienia chwały Jego łaski (Ef. 1:6). Dlatego nadrzędnym obowiązkiem wszystkich ludzi jest życie w sposób, który zwraca uwagę na najwyższą wartość Bożej chwały. „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (1 Kor 10:31). To obejmuje wszelkie nasze akty aprobaty i dezaprobaty.

Wyrażamy dezaprobatę dla homoseksualizmu na Bożą chwałę, oceniając dobro i zło według Jego Słowa. Wyrażamy dezaprobatę na Bożą chwałę, szanując sposób, w jaki On zaprojektował naturalne funkcje seksualne ludzkiego ciała. Wyrażamy dezaprobatę na Bożą chwałę, będąc zawsze gotowi i chętni do przebaczania, tak jak On miłosiernie nam przebaczył. Wyrażamy dezaprobatę na Bożą chwałę, pragnąc i modląc się o wieczne dobro i wywyższającą Chrystusa radość tych wszystkich, których pragnień i praktyk nie pochwalamy. Wyrażamy dezaprobatę na Bożą chwałę, będąc gotowi poświęcić się dla innych, aby pokazać, że sam Bóg jest większą nagrodą niż wszelkie inne wywyższanie się czy zemsta.

Chrześcijańskiej radości nie da się zachować dla siebie. Umiera, kiedy jest zatrzymywana dla siebie i nasila się, kiedy jest dzielona z innymi.

Wyjątkowa, nadprzyrodzona dezaprobata

Biblijnie wierzący chrześcijanie nie odrzucają Dumy LGBT w sposób, w jaki robią to niechrześcijanie. Chrześcijańska dezaprobata jest wyjątkowa. Jest zakorzeniona, podtrzymywana i ukierunkowana na rzeczywistość, której niechrześcijanie nie znają: krzyż Chrystusa, moc Ducha Świętego i Boża chwała. Jest Trójjedyna: Bóg Syn, Bóg Duch i Bóg Ojciec.

Chrześcijanie odrzucają Dumę LGBT z powodu krzyża: ze złamanymi sercami, pełni nadziei, radośni słudzy, którzy dostąpili przebaczenia, ogłaszając Bożą prawdę z miłością i odwagą, pragnąc zobaczyć, jak homoseksualiści przyjmują Chrystusa, otrzymują przebaczenie, kosztują mocy Ducha Świętego, i żyją na Bożą chwałę, jako nasi bracia i siostry na wieki.

Chrześcijanie odrzucają Dumę LGBT z powodu Ducha Świętego: bez polegania na sobie i wywyższania się. Jesteśmy całkowicie zależni od nadprzyrodzonej mocy Boga w spełnianiu rzeczy niemożliwych dla człowieka — takich jak odczuwanie odrazy do aktów homoseksualnych, z jednoczesnym odczuwaniem miłości, która skłoniłaby nas do poświęcenia własnego życia, aby zobaczyć, jak ci, którzy popełniają takie czyny, stają się naszymi najdroższymi, wiecznymi przyjaciółmi.

Chrześcijanie odrzucają Dumę LGBT ze względu na Bożą chwałę: z cudownym poczuciem zapierającego dech w piersiach celu, dla którego istnieją wszystkie rzeczy – mianowicie, aby pokazać przewyższającą wszystko, wszechsatysfakcjonującą wartość Bożego piękna.

„Chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (Rzymian 5:2). Jest to rodzaj radości, której nie da się zachować dla siebie. Umiera, kiedy jest zatrzymywana dla siebie i nasila się, kiedy jest dzielona z innymi. Nie wyłączamy z tej radości nikogo. Żyjemy i umieramy, aby mogło jej doświadczyć jak najwięcej ludzi. Jest to jedyna radość, która trwa wiecznie. To za nią umarł Chrystus. To dla niej Duch Święty daje nam życie. Im bardziej my jesteśmy w niej zaspokojeni, tym bardziej Bóg jest w niej uwielbiony. Oto wyjątkowa, chrześcijańska dezaprobata Dumy LGBT.

Wykorzystano za zgodą DesiringGod.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.