Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Transkrypcja wideo
W tej części chciałbym wrócić do naszego tematu. Jak pogodzić kwestię Bożej suwerenności i ludzkiej odpowiedzialności z naszym ewangelizacyjnym obowiązkiem? Nauczyliśmy się już, że sprawujemy poselstwo w miejsce Chrystusa. Bóg zlecił nam służbę pojednania. Otrzymaliśmy Słowo pojednania, przesłanie o Bogu, który dał grzesznikom sposób na pojednanie z Nim. Jesteśmy kontrolowani, przymuszani, przynaglani, motywowani i opanowani przez miłość, którą Chrystus ma dla nas, która to miłość obejmuje wszystkich tych, za których On umarł. Mamy iść na cały świat i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Tak jak Paweł powiedział w 2 Liście do Koryntian 5:11, mamy przekonywać ludzi, bo wiemy, co to jest bojaźń Pańska, sąd Boży, wieczne piekło. Wiemy to wszystko. Wiemy więc, że spoczywa na nas obowiązek wierności w naszej ewangelizacyjnej odpowiedzialności.
Jednocześnie zmagamy się czasem z tą rzeczywistością Bożej suwerenności i tym, co możemy zrobić, kiedy wszystko jest ustalone przez Boga i realizowane przez Ducha Świętego. Prosta odpowiedź na to pytanie brzmi: Bóg zarządził nie tylko, kogo zbawi, ale zarządził, że my w naszej wiernej ewangelizacji będziemy narzędziem, przez które zbawi swój lud. Być użytecznym dla Niego to cel wypełniania się Jego suwerennego planu. Być narzędziem, którym On może się posługiwać. Być naczyniem do zaszczytnych celów, nadającym się do użycia przez Mistrza. Być posłusznym, bo to przynosi oczywiście błogosławieństwo, nagrodę zarówno w tym życiu, jak i w życiu wiecznym.
Ale, próbując pogodzić ze sobą Bożą suwerenność i ludzką odpowiedzialność, co wydaje mi się główną kwestią, z którą zmagają się ludzie studiujący Biblię… próbując to pogodzić, moją odpowiedzią na to przez lata było po prostu wyjaśnianie tej kwestii, bo Biblia nie daje nam tak naprawdę rozwiązania, ponieważ to jest coś większego niż my. Jest to transcendentna rzeczywistość, która jest w doskonałej harmonii w umyśle Boga, ale dla nas stanowi dylemat. Naszą odpowiedzialnością jest oddanie Bogu chwały za zbawienie i oddanie naszego życia, by wzywać grzeszników do opamiętania w służbie pojednania. Wspaniałą ilustrację tego, jak te dwie rzeczy zestawione są ze sobą, znajdziemy w 9, 10 i 11 rozdziale Listu do Rzymian. W tym tygodniu dostatecznie wyśmiano mnie za omawianie tylko kilku wersetów. Zobaczmy więc, czy uda nam się omówić trzy rozdziały w 45 minut.
I, jak powiedział Jonathan, jedną z rzeczy, które uwielbiam robić, jest po prostu pokazywanie wam, co mówi Biblia. Pismo Święte wyjaśnia się samo. Samo jest swoim najlepszym wyjaśnieniem i czasem staje się zrozumiałe przez samo uważne czytanie. I myślę, że zobaczymy to w tym fragmencie. Nie mamy zbyt wiele czasu, by zagłębić się w poszczególne wersety. Po prostu spojrzymy na duży obraz.
W rozdziałach od 9 do 11 Apostoł Paweł rozdziera swoje serce nad zastosowaniem ewangelii. Nad zastosowaniem ewangelii wobec grzeszników, zwłaszcza tych, którzy byli najbliżej jego serca, czyli Żydów. Czy Paweł rozumie ewangelię? Oczywiście, widzieliśmy to. Czy rozumie swoją odpowiedzialność? Oczywiście. To zrozumiałe. Czy on rozumie, że to jest suwerenne dzieło Boga? Pewnie, sam nam to naświetlił. Czy rozumie, że grzesznicy ponoszą odpowiedzialność? Że muszą pokutować i uwierzyć? On to rozumie.
Paweł przedstawił nam ewangelię w pierwszych ośmiu rozdziałach Listu do Rzymian. W pełni odsłonił tam swoje zrozumienie ewangelii. A w rozdziale 9 przedstawił wniosek. To świetny sposób na podsumowanie naszego tygodnia poświęconego ewangelii Pawła. Wspomnimy o tym jeszcze w niedzielę rano, ale to jest dobre miejsce, by zakończyć tę część. Oto troska Apostoła Pawła o wniosek z tej chwalebnej, suwerennej ewangelii pojednania.
Rozdział 9, werset 1: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym”. Wszystko to ma nam po prostu powiedzieć, że nie możemy podważać motywacji Pawła. Nie możemy podważać jego pasji. Nie możemy podważać jego uczciwości. Ten fragment Pisma Świętego ukazuje krwawiące serce. On tak bardzo pragnie zbawienia grzeszników. On chce, żeby wszyscy zrozumieli szczerość tej pasji. On nie oszukiwał. Jego sumienie w tej kwestii było czyste w Duchu Świętym i chciał, żebyście wiedzieli to: „mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim”.
Muszę przyznać, że wiele osób wyznających reformowaną teologię wydaje się tego nie mieć. Gdzie jest ten ból? Gdzie jest nieustanny ból? Gdzie jest smutek? Gdzie jest udręka? Gdzie jest ból nad zgubieniem człowieka? Możesz być tak przekonany i oswojony z doktryną suwerenności, że całkowicie porzucisz tę pasję serca. Jak głęboka jest ta pasja dla Pawła? Werset 3: „Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała”.
Chyba nigdy nie słyszałem, żebym mówił tak do Boga. Potęp mnie, jeśli przez potępienie mnie możesz uratować kogoś innego. Poślij mnie do piekła, jeśli moje pójście do piekła może doprowadzić kogoś do nieba. Ta pasja tak przytłaczała Pawła, że on faktycznie rozważał możliwość wyproszenia potępienia, jeśli w jakiś sposób mogłoby to przynieść zbawienie ludziom, z powodu których ma złamane serce. Na pewno nie ma nikogo, kto rozumiałby doktrynę Bożej suwerenności lepiej niż Apostoł Paweł, zgadza się? A jednocześnie miał tak głęboką pasję do zgubionych. A w szczególności, mówi w wersecie 3: „braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice, do których należą ojcowie”, Abraham, Izaak, Jakub, „i z których pochodzi Chrystus według ciała; Ten jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen”.
To był człowiek, który po prostu nieoczekiwanie wpada w doksologię. To jest doksologia. Kiedy tylko wspomniał imię Chrystusa, wpadł w doksologię: „Ten jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen”. To był człowiek, który znał smutek i nieustanny ból z powodu zgubienia ludzi, których kochał.
Spójrzmy na rozdział 10, werset 1: „Bracia! Pragnienie serca mego i modlitwa zanoszona do Boga zmierzają ku zbawieniu Izraela”. Moglibyśmy zapytać Pawła, o co się modlisz, skoro jest już postanowione, kto będzie zbawiony? O co się modlisz? A on by odpowiedział: „Moja pasja motywuje mnie do modlitw, ponieważ się troszczę, ponieważ czuję tak wielki ciężar, ponieważ jestem tak głęboko zasmucony. Ponieważ wiem, że mam nakaz i powołanie do modlitwy”. Sam Paweł polecił nawet Tymoteuszowi, żeby modlił się o zbawienie wszystkich ludzi. Paweł miał taką pasję do zbawienia grzeszników, że poświęcił temu wszystko, co miał w swoim życiu, zarówno w publicznej służbie, jak i w prywatnym wstawianiu się za nich. A w swojej modlitwie za nich do Boga wołał o ich zbawienie.
Spójrzmy na rozdział 11, werset 1: „Pytam więc: Czy Bóg odrzucił swój lud? Bynajmniej”. Mē genoito. Najsilniejsze zaprzeczenie w języku greckim. Nie, nie, nie, nie, nie. „Przykro mi”, mówi, „z powodu stanu mojego ludu. Modlę się o ich zbawienie i wiem, że nie zostali ostatecznie odrzuceni przez Boga”. To jest naprawdę pełna gama postaw z niezbędnika skutecznego ewangelizatora. Musisz ubolewać nad stanem zgubionych. Musisz pragnąć ich zbawienia do tego stopnia, że się za nich modlisz. I musisz wierzyć Bogu, że zamierzył zbawienie dla części z nich.
W tych trzech rozdziałach, 9, 10 i 11, on ujawnił pasję, która go poruszyła, pasję dla zbawienia grzeszników. Zarówno dla Żydów, jak i dla pogan. Wiemy, że miał szczególne pragnienie dla Żydów, ale był Apostołem pogan. Te rozdziały ukazują stopniowo cztery istotne elementy, cztery rzeczywistości, cztery prawdy dotyczące ewangelizacji. Wszystkie one są niezbędne, a jednak są pozornie paradoksalne. Wywołują w nas napięcie. Więc zajmiemy się nimi po kolei.
Rozdział 9 podkreśla Bożą suwerenność. Rozdział 9 podkreśla Bożą suwerenność. Zacznijmy od wersetu 6. To, że Izrael nie uwierzył. To, że Izrael nie był zbawiony. To, że odrzucili Chrystusa, werset 6: „nie jest tak, jakoby miało zawieść Słowo Boże”. Dlaczego? „Albowiem nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelem”. Wiesz, co to znaczy? Bóg nigdy nie zamierzył zbawienia wszystkich Żydów. Właśnie to tutaj mówi. To wyjaśnienie świadczy o Bożej suwerenności. „I nie wszyscy są dziećmi”, werset 7, „dlatego że są potomstwem Abrahamowym”. To znaczy, dziećmi Boga. „Lecz jest tak: Od Izaaka zwać się będzie potomstwo twoje”. „To znaczy, że nie dzieci cielesne są dziećmi Bożymi, lecz dzieci obietnicy liczą się za potomstwo. Albowiem tak brzmi słowo obietnicy: W oznaczonym czasie przyjdę i Sara będzie miała syna. Ale nie tylko to, gdyż dotyczy to również Rebeki, która miała dzieci z jednym mężem, praojcem naszym Izaakiem. Albowiem kiedy się one jeszcze nie narodziły ani też nie uczyniły nic dobrego lub złego – aby utrzymało się w mocy Boże postanowienie wybrania, oparte nie na uczynkach, lecz na tym, który powołuje – powiedziano jej, że starszy służyć będzie młodszemu, jak napisano: Jakuba umiłowałem, a Ezawem” – co? – „wzgardziłem”.
Pierwszych pięć wersetów mogłoby sprawić, że ktoś pomyśli, że wszystko poszło źle. Że na początku Bóg zamierzał zbawić wszystkich Żydów, ale plan się nie powiódł. A Paweł odpowiada: Niewiara Izraela jest idealnie zgodna z suwerennym Bożym zamiarem i obietnicą. Boża obietnica nie zawiodła. Boża moc nie zawiodła. Od początku Bóg dokonywał wyborów, co widać jeszcze przed narodzeniem Jakuba i Ezawa.
Werset 14 zakłada, że pojawi się natychmiastowa krytyka: „Cóż tedy powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy?”. To nie wydaje się sprawiedliwe. To niesprawiedliwe, że Bóg wybiera. To nie jest sprawiedliwe. Więc czy mówimy, że to niesprawiedliwość? Nie, nie, nie. Psalm 119 mówi o Bogu: „Sprawiedliwość twoja jest wieczną sprawiedliwością”. Psalm 7, werset 9 mówi: „Boże, który jesteś sprawiedliwy”. Bóg definiuje sprawiedliwość.
I Paweł odpowiada suwerennością. Werset 15: „Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi. Zaiste więc, nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce przywodzi do zatwardziałości”. Wow! Nie da się wyrazić jaśniej, że Bóg dokonuje wyborów. Zapytasz: „Czy to sprawiedliwe?”. Sprawiedliwe wysłałoby wszystkich gdzie? Do piekła. Chcesz sprawiedliwego? Nie sądzę. W rozumieniu suwerenności Bożej przez Pawła nie ma żadnej dwuznaczności. Żadnej.
W wersecie 19 zostało to poddane kolejnej krytyce: „A zatem, powiesz mi: Czemu jeszcze obwinia? Bo któż może przeciwstawić się jego woli?”. Jak w ogóle możesz mnie winić za to, że nie wierzę, jeśli o wszystkim decyduje Bóg? Jak możesz to robić? Odpowiedź jest w wersecie 20: „O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem?”. Zamknij się. Nie podważaj Bożej sprawiedliwości. „Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite?”
Czy garncarz nie może robić tego, co chce? Czy Bóg nie jest całkowicie suwerenny? Dlaczego Go pytasz? Dlaczego Go kwestionujesz? W rzeczywistości werset 22 mówi: „A cóż, jeśli?” To tak, jakby powiedzieć: „I co z tego? Co cię to obchodzi? Czemu uważasz, że musisz wdać się w spór, „jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i objawić moc swoją”, moc swojego sądu, „znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przeznaczone na zagładę, a uczynił tak, aby objawić bogactwo chwały swojej nad naczyniami zmiłowania, które uprzednio przygotował ku chwale”. Nie masz prawa mówić Bogu, co może, a czego nie może zrobić. A co, jeśli Bóg chciał okazać swój gniew? Czy On nie ma prawa wystawiać na pokaz swojego gniewu? Czy On nie ma prawa wystawiać na pokaz swojej świętej sprawiedliwości?
Jest tu ciekawie użyty czasownik: „znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu”. Czasownik bierny. Znosił tych, którzy byli przeznaczeni na zagładę. Bóg nie działał aktywnie. Ten czasownik jest w stronie biernej. To nie jest podwójna predestynacja. Oni są przeznaczeni na zagładę z powodu swojego grzechu. Nie jest podany podmiot, który przeznacza na zagładę. Nie ma podmiotu dla tego biernego czasownika, ale oczywiście podmiotem jest osoba, podmiotem jest grzech, który w niej mieszka. Natomiast w wersecie 23 i 24 czasowniki są w stronie czynnej i to Bóg jest sprawcą. On jest Tym, który uprzednio przygotował chwałę dla tych, których powołał, zarówno spośród Żydów, jak i spośród pogan. Więc mamy tutaj bardzo mocne stwierdzenie, że zbawienie jest Bożym dziełem, które opiera się na Jego Boskim, suwerennym, niezależnym i wiecznym wyborze.
Paweł chciał to teraz udowodnić na podstawie Starego Testamentu, więc w wersecie 25 zapożyczył język z Ozeasza i Izajasza: „Jak też u Ozeasza mówi: Nie mój lud nazwę moim ludem i tę, która nie była umiłowana, nazwę umiłowaną; I będzie tak, że na tym miejscu, gdzie im powiedziano: Nie jesteście ludem moim – nazwani będą synami Boga żywego”. Werset 27: „A Izajasz woła nad Izraelem: Choćby liczba synów Izraela była jak piasek morski, tylko resztka ocalona będzie; Bo Pan wykona wyrok, rychło i w krótkim czasie na ziemi. I jak przepowiedział Izajasz: Gdyby Pan Zastępów nie pozostawił nam zarodzi, stalibyśmy się jak Sodoma i bylibyśmy podobni do Gomory”.
Zapożyczył od proroka Ozeasza i proroka Izajasza starotestamentowe teksty, które zapowiadały niewiarę Izraela w przyszłości. Zapowiadały też zbawienie dla resztki. Zbawienie resztki. Kluczowy jest werset 27: „Choćby liczba synów Izraela była jak piasek morski, tylko resztka ocalona będzie”. Bóg ratuje resztkę, co przypomina 6 rozdział Izajasza, gdzie Izajasz miał wizję, w której Bóg mówił: „kto tam pójdzie?”. Zgadza się? I Izajasz powiedział: „Oto jestem, poślij mnie!”. Został oczyszczony rozżarzonym węgielkiem, który dotknął jego ust, po czym był wysłany przez Boga do narodu judzkiego, żeby głosić nadchodzący sąd babiloński. Gniew Boży miał spaść i Bóg mówił: „Kto tam pójdzie i powie temu ludowi? A on powiedział: „Oto jestem. Możesz posłać mnie”. I wtedy Bóg powiedział mu: „Ich uszy będą dotknięte głuchotą. Nie będą słyszeć. Ich oczy będą ślepe. Nie będą widzieć. Nie nawrócą się. Nie opamiętają się”.
I wtedy Izajasz zadał pytanie, które też bym zadał: „Jak długo mam to robić?”. Jak poczułbyś się, gdyby, podczas twojej ordynacji, ktoś powiedział: „Teraz jesteś gotowy do dzieła. A przy okazji, nikt nie posłucha się niczego, co powiesz”? Więc jak długo mam to robić? Pan powiedział do Izajasza w 6 rozdziale: „Do czasu, kiedy nie będziesz miał już komu głosić. Dopóki wszyscy ludzie stąd nie odejdą”. A potem zakończył ten rozdział, mówiąc: „Będzie tam dziesiąta część. Będzie tam święte nasienie. Będzie tam pień”. To jest doktryna o resztce.
Zawsze tak było. Nawet w przyszłości, w dniach ostatnich, kiedy Izrael uwierzy w Chrystusa, zrobi to tylko jedna trzecia Żydów. Dwie trzecie starotestamentowi prorocy nazywają buntownikami. Oni zostaną przetrzebieni. Jedna trzecia będzie zbawiona. Będą patrzeć na Tego, którego przebili. Będą odkupieni. Będą mieli źródło otwarte dla oczyszczenia i otrzymają obiecane w Starym Testamencie Królestwo Boże.
Nie da się pomylić w tym, o czym mówił. Czy Izrael nie miał w tym żadnej ludzkiej odpowiedzialności? Oczywiście, że miał. Spójrzmy na werset 30: „Cóż tedy powiemy? To, że poganie, którzy nie dążyli do sprawiedliwości, sprawiedliwości dostąpili, sprawiedliwości, która jest z wiary? A Izrael, który dążył do sprawiedliwości z zakonu, do sprawiedliwości z zakonu nie doszedł?”. To lepiej byłoby być poganinem!
Oto wszyscy ci Żydzi, którzy harowali, dążąc do sprawiedliwości z prawa, zostali wyeliminowani. A poganie, którzy dążyli do niej przez wiarę, otrzymują zbawienie, którego Żydzi nie osiągnęli, dążąc do niego przez prawo. Powodem jest to, „że było to nie z wiary, lecz jakby z uczynków. Potknęli się oni o kamień obrazy”, którym był Chrystus, „Jak napisano”, znowu u Izajasza: „Oto kładę na Syjonie Kamień obrazy i skałę zgorszenia, a kto w niego uwierzy, nie będzie zawstydzony”.
To stwierdzenie jest jednoznaczne. Poganie osiągnęli sprawiedliwość przez wiarę. Izrael nie osiągnął sprawiedliwości, bo szukał jej przez uczynki. Szukali jej przez uczynki. Więc, z jednej strony, suwerenną decyzją Boga jest to, kto będzie zbawiony. Z drugiej strony, ludzie są potępieni, ponieważ szukali zbawienia w niewłaściwy sposób. Rozumiecie to? Izrael nie osiągnął sprawiedliwości, która pochodzi z wiary, ponieważ jest ona możliwa tylko przez wiarę, a nie przez prawo. I jest dostępna tylko przez Chrystusa, a oni potknęli się o Chrystusa. Zgadza się? Według 1 Listu do Koryntian, na który spojrzymy w niedzielę rano, ewangelia była głupstwem dla pogan, a zgorszeniem dla Żydów.
W Ewangelii Jana 8:24 Jezus powiedział: „Kiedy uwierzycie, że Ja jestem. Kiedy uwierzycie, że Ja jestem, wszystko się zmieni”. „Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach”. Musicie uwierzyć. Poganin i Żyd musieli uwierzyć. Zbawienie miało być przez wiarę, zawsze przez wiarę, a wiara musiała być złożona w Chrystusie Jezusie. Żydzi to odrzucili. Potknęli się o Chrystusa. Dlatego są zgubieni. Czy to oznacza, że Boży plan zawiódł? Nie. Bóg nigdy nie zamierzył, żeby cały Izrael był prawdziwym Izraelem, ale żeby była w nim resztka. A jeśli Bóg postanawia wystawić swoją łaskę na pokaz w resztce, ma prawo to zrobić. Jeśli On postanawia wystawić swój sąd, gniew i świętość na pokaz w potępieniu grzeszników, ma prawo to zrobić. Więc mamy tu kwestię Bożej suwerenności.
Przejdźmy do rozdziału 10, gdzie mamy nagłą zmianę, bo tematem jest teraz ludzka odpowiedzialność. Sugerowała to już końcówka rozdziału 9. „Bracia! Pragnienie serca mego i modlitwa zanoszona do Boga zmierzają ku zbawieniu Izraela”. To pragnienie jest rodzajem błagalnego i żarliwego pragnienia. Nie stał się obojętny z powodu doktryny suwerenności w rozdziale 9. A dopiero co go napisał. Nie stał się obojętny z powodu doktryny wybrania i predestynacji, ponieważ rozumie równoległą prawdę o ludzkiej odpowiedzialności. Jest ona wspaniale wyłożona w rozdziale 10. To jest po prostu szokujące, że są one umieszczone tuż obok siebie i nie są sobie przeciwne. One sobie odpowiadają.
W czym problem? O co tutaj chodzi? On mówi, że chce, żeby zostali uratowani. Werset 1: Chcę, żeby byli zbawieni. Moje serce woła o ich zbawienie tak, że prawie życzyłbym sobie potępienia, gdyby mogli zostać zbawieni. W czym problem?
Wyjaśnia to werset 2. On nie mówi: „Och, oni nie są wybrani”. On mówi: „mają gorliwość dla Boga, ale nie według…” czego? Pierwszym problemem był brak poznania. Brakowało im poznania. Poznania czego?
Werset 3: „Nie znając bowiem sprawiedliwości Boga”. Pierwszą rzeczą – to bardzo ważne – której im brakowało, było to, że nie mieli wystarczającego zrozumienia Boga. A w szczególności sprawiedliwości, świętości i absolutnej doskonałości Boga. Oni uważali, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż w rzeczywistości. Myśleli, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż w rzeczywistości. Skąd to wiem? Bo czytamy, że chcieli ustanowić własną sprawiedliwość. To działa tak: oni myśleli, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż w rzeczywistości, dlatego oni mogą być tak sprawiedliwi, jak Bóg tego wymaga. Rozumiecie to? Myśleli, że mogą zebrać w sobie wystarczającą sprawiedliwość, żeby zaspokoić sprawiedliwe wymaganie Boga. Dlatego mieli niedostateczne poznanie Boga w Jego sprawiedliwości i absolutnie niewystarczające poznanie własnej grzeszności. Myśleli, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż w rzeczywistości i że oni byli bardziej sprawiedliwi niż w rzeczywistości. Dlatego myśleli, że mogą ustanowić swoją własną sprawiedliwość przed Bogiem zamiast poddać się doskonałej sprawiedliwości Boga i wołać o miłosierdzie.
Brakowało im wiedzy o Bogu. Brakowało im wiedzy o grzechu. Brakowało im wiedzy o Chrystusie, werset 4. Nie rozumieli, że Chrystus jest końcem Prawa. Jedynie Chrystus wypełnił Prawo dla sprawiedliwości każdego, kto wierzy. Innymi słowy, wracamy do aktywnej sprawiedliwości Chrystusa, do charakteru Jezusa Chrystusa. Oni nie rozumieli, że jedynym, który mógł i doskonale wypełnił Prawo, jest Pan Jezus Chrystus. I to Jego doskonałą sprawiedliwość Bóg przypisuje temu, kto w Niego wierzy. Oni tego nie rozumieli. Nie rozumieli charakteru Boga. Nie rozumieli natury swojego upadku. Nie rozumieli Bożej sprawiedliwości, która przychodzi przez Chrystusa. Nie rozumieli, że zbawienie jest przez wiarę. Zakończenie 4 wersetu: „każdy, kto wierzy”.
A potem mówił o tym dalej w wersecie 5: „Tak bowiem Mojżesz pisze o usprawiedliwieniu, które jest z zakonu: Człowiek, który spełnił zakon, przezeń żyć będzie”. Zgoda? Chcesz przyjść w oparciu o prawo? Wtedy będziesz rozliczany z doskonałego przestrzegania prawa i będziesz przez nie potępiony. Ale Paweł chciał pisać o sprawiedliwości opartej na wierze, werset 6: „Nie mów w sercu swym: Kto wstąpi do nieba? To znaczy, aby Chrystusa sprowadzić na dół; Albo: Kto zstąpi do otchłani? To znaczy, aby Chrystusa wywieść z martwych w górę”. Za kogo ty się masz? Myślisz, że możesz ściągnąć Chrystusa z nieba? Myślisz, że możesz wyciągnąć Chrystusa z dołu? Sprowadzić Go na ratunek i pomoc z powodu wytworzonej przez siebie sprawiedliwości? Nie rozumiesz tego. Nie możesz wstąpić do nieba i sprowadzić Chrystusa na dół. Nie możesz zejść do krainy umarłych i wyciągnąć Go do góry. To jest język samosprawiedliwości.
Cała przewrotność tego poglądu polega na tym, że grzesznik myśli, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż w rzeczywistości. Myśli o sobie, że jest bardziej sprawiedliwy niż w rzeczywistości. I dlatego wierzy, że jest stanie sprowadzić Boga do swojego świata, żeby Bóg mógł dać mu sprawiedliwość. To jest niemożliwa odyseja. To jest duchowy Don Kichot. Nierealne marzenie.
W 8 wersecie opowiadał o tym, co głosili: „Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim”. To nie jest żadne nowe przesłanie. To zapożyczenie z Księgi Powtórzonego Prawa 30. „Słowo wiary, które głosimy”. To jest to, co głosimy. Oto ono: „Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz”. Nie ma w tym żadnej suwerenności. To jest wezwanie grzesznika do wyznania ustami Jezusa jako Pana i uwierzenia w swoim sercu, że Bóg wzbudził Go z martwych. Więc po najmocniejszej wypowiedzi Pisma Świętego na temat doktryny absolutnej Bożej suwerenności w zbawieniu w rozdziale 9, mamy rozdział 10, w którym Apostoł mówi, że grzesznik, który wyzna, że Jezus jest Panem i uwierzy w swoim sercu, że Bóg wzbudził Go z martwych, co jest Boskim potwierdzeniem doskonałości Jego życia i dzieła, będzie zbawiony. „Albowiem sercem”, werset 10, „wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu”. Chcesz sprawiedliwości. Nie możesz jej osiągnąć. Nie możesz ściągnąć jej z góry ani wyciągnąć jej z dołu. Jest ona darem Bożym dla tego, kto wierzy.
On poszedł nawet dalej. Spójrzmy na werset 11: „Każdy, kto w niego wierzy, nie będzie zawstydzony”. Jest to echem wersetu 33 z ostatniego rozdziału. Ktokolwiek wzywa Pana, będzie zbawiony. Musi w to wierzyć każdy ewangelista. Musi w to wierzyć każdy chrześcijanin. Nie możemy wysnuwać ze zrozumienia Bożej suwerenności jakiejś obojętności wobec zgubionych. Mamy tu człowieka, którego serce krwawi, boli i płacze. Którego ciągle niepokoi i smuci stan zgubionych. Który na żadnego człowieka nie patrzy powierzchownie. Widzieliśmy to wczoraj. Na nikogo nie patrzy powierzchownie. On widzi ich w ich zagubionym stanie. Jego serce boleje nad nimi. On doświadczył miłości Chrystusa. On wie, że Chrystus umarł za wszystkich, którzy w Niego uwierzą. On chce zanieść im to przesłanie. To jest pełne pasji serce ewangelisty. I dotyczy to „kogokolwiek”: „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie”.
A dalej jest ten bardzo ważny fragment Pisma, który zaczyna się w wersecie 14. To prowadzi nas do trzeciego punktu, który chcę wam pokazać tego ranka. Najpierw Paweł mówi o Bożej suwerenności, potem mówi o ludzkiej odpowiedzialności, by uwierzyć, a tutaj mówi o obowiązku ewangelizacyjnym.
Spójrzmy na werset 14. Czy on mówi: „Jak mają Go wzywać, jeśli nie są wybrani”? Co mówi? „Jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje?” Wow. Jak mają usłyszeć bez kogoś, kto zwiastuje? „A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani?” Tak jak jest napisane jeszcze w Księdze Izajasza: „Jak miłe są na górach nogi tego, który zwiastuje radosną wieść”. Czy nie czujesz się tak wobec osoby, która przekazała ci ewangelię? Nie zasługujemy na uznanie. Ale mimo to serce tego, do kogo ona dotarła, jest pełne radości i miłości wobec tego, kto z nią dotarł.
Werset 16 mówi, że nie wszyscy posłuchali dobrej nowiny. Nie wszyscy. Co poszło nie tak? Niektórzy byli sceptyczni. Jak mówi Izajasz: „Panie! Któż uwierzył zwiastowaniu naszemu?”. Ale podsumowuje to werset 17. Dlaczego nie uwierzyli? To znaczy, dlaczego nie otrzymali zbawienia? Ponieważ wiara pochodzi ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe. Nie mówimy o samym dźwięku. Mówimy o słuchaniu sercem. Problem w tym, że nie słuchali uważnie. Nie słuchali uważnie. Wiara pochodzi ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.
To wyjaśnia nam sprawę obowiązku ewangelizacji. Tak, rozumiemy Bożą suwerenność. Tak, rozumiemy ludzką odpowiedzialność, tak jak widzieliśmy ją w pierwszej części dziesiątego rozdziału. A teraz rozumiemy obowiązek ewangelizacji, że nie mogą wzywać tego, w którego nie wierzą. Nie mogą wierzyć w tego, którego nie znają. Nie mogą poznać bez zwiastującego. Nie mogą głosić, jeśli nie są posłani, ponieważ wiara przychodzi przez słuchanie prawdy dotyczącej Chrystusa. Przychodzi ze słuchania prawdy dotyczącej Chrystusa. „Ale mówię”, werset 18, „czy nie słyszeli? Ależ tak: Po całej ziemi rozległ się ich głos, a słowa ich dotarły aż do krańców ziemi. Ale mówię: Czy Izrael nie zrozumiał? Jako pierwszy Mojżesz powiada: Przez naród, który nie jest narodem, wzbudzę w was zawiść, przez naród nierozumny przyprowadzę was do gniewu.
A Izajasz waży się nawet powiedzieć: Dałem się znaleźć tym, którzy mnie nie szukali, objawiłem się tym, którzy o mnie nie pytali. A do Izraela powiada: Cały dzień wyciągałem ręce swoje do ludu nieposłusznego i opornego”.
O co w tym wszystkim chodzi? Chodzi o to, że Paweł mówi: „Wy wszyscy, Żydzi, nie chcecie słuchać, odrzucacie przesłanie Chrystusa. Przesłanie, które wyszło na cały świat, a poganie słyszą je i w nie wierzą. Wy usłyszeliście je pierwsi i odrzuciliście je”. Więc Paweł postawił przed nami ten ewangelizacyjny obowiązek. Ukazał tę ewangelizacyjną odpowiedzialność w samym środku tych wielkich prawd o Bożej suwerenności i ludzkiej odpowiedzialności.
Kilka krótkich uwag przed przejściem do rozdziału 11. Wracamy do kwestii Boskiej opatrzności. Nie mogę przejść przez ten rozdział. Nie mamy czasu, żeby zrobić z nim coś więcej poza jedynie ogólnym spojrzeniem. Werset 1: „Pytam więc: Czy Bóg odrzucił swój lud? Bynajmniej”. I tu wracamy do Bożej suwerenności: „Przecież i ja jestem Izraelitą”. To dowodzi, że On nie odrzucił swojego ludu, bo niektórzy Żydzi są zbawiani podczas ery Kościoła. „Z potomstwa Abrahama, z pokolenia Beniamina. Nie odrzucił Bóg swego ludu, który uprzednio sobie upatrzył. Albo czy nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, jak się uskarża przed Bogiem na Izraela: Panie, proroków twoich pozabijali, ołtarze twoje poburzyli; i zostałem tylko ja sam, lecz i na moje życie nastają”. A jaką dostał odpowiedź od Boga? „Chyba żartujesz? Zostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem. Podobnie i obecnie pozostała resztka według wyboru łaski”.
Więc odpowiedź jest taka. Ostatecznie widzimy niewiarę Izraela, ale to nie jest koniec historii. A czwartym punktem, który moglibyśmy wymienić, byłaby Boża obietnica. W przyszłości nadejdzie zbawienie dla Izraela i to jest obietnica z rozdziału 11. Nie ma co do tego wątpliwości. To jest jednoznaczne. Naprawdę nie da się tego przeoczyć. Nie da się tego przeoczyć. To werset 5: „resztka według wyboru łaski”.
On musi odpowiedzieć na pytanie: „a co z Izraelem?”. Właśnie zakończył rozdział 10, mówiąc, że Żydzi odrzucili, a poganie, którzy usłyszeli ewangelię później, uwierzyli. Kościół wzrasta i rozwija się, a Żydzi nadal odrzucają ją z wrogością.
Co z Izraelem? Czy to koniec Izraela? Czy to koniec? Są ludzie, którzy mówią nam, że Kościół jest Bożym Izraelem i nie ma żadnej przyszłości dla Izraela. Trochę trudno jest wyjaśnić, co obecnie dzieje się na ziemi Izraela. Jeśli Bóg nie zamierza zrobić czegoś dla Izraelitów w przyszłości, to co oni robią na świecie? Czy spotkałeś kiedyś Chiwwitę, Jebusytę, Amorytę albo Chetytę? Ja nigdy. Połączyli się i wymieszali tysiące lat temu. Żydzi są tak czyści jak w czasach biblijnych, a nawet w czasie Starego Testamentu. Co robi Bóg?
Nadejdzie taki czas… Teraz jest resztka. Tak przy okazji, w naszym kościele jest bardzo wielu Żydów. To resztka, część współczesnej resztki, za którą jesteśmy bardzo wdzięczni. Ale nadejdzie dzień, kiedy zbawienie powróci do Izraela jako do narodu.
Przejdźmy do wersetu 11: „Mówię tedy: Czy się potknęli, aby upaść? Bynajmniej. Wszak wskutek ich upadku zbawienie doszło do pogan”. Zatem ma miejsce to, że przez odrzucenie Izraela Bóg idzie do pogan. Następnie wyjaśnia, że zbawienie pogan ma wzbudzić zazdrość Żydów i że przez tę zazdrość Żydzi powrócą, by otrzymać obietnice, które zostały złożone im jako pierwszym. Werset 15: „Jeśli bowiem odrzucenie ich jest pojednaniem świata, to czym będzie przyjęcie ich, jeśli nie powstaniem do życia z martwych?”. Jeśli odrzucenie Chrystusa przez Izrael doprowadziło do dotarcia ewangelii na cały pogański świat, jeśli ich odrzucenie miało tak masowy wpływ na ewangelizację pogan, to czym będzie ich przyjęcie? Powiem wam, czym ono będzie. Przeczytajcie Księgę Objawienia. Najpierw sto czterdzieści cztery tysiące z nich, dwanaście tysięcy z każdego plemienia, stanie się ewangelistami. Pójdą na cały świat i wszędzie będą głosić ewangelię. I będzie tak wielu zbawionych ludzi, że będzie to największy okres przebudzenia w historii świata. A potem Pan powróci, żeby ustanowić Królestwo, które im obiecał. Oni byli tylko tymczasowo odłamani, zgadza się?
Werset 17 mówi, że gałęzie zostały odłamane z pnia błogosławieństwa zbawienia. Poganie, nazwani dzikim drzewem oliwnym, zostali wszczepieni. Stałeś się, wraz z nimi, uczestnikiem bogatego korzenia drzewa oliwnego. Nie wynoś się nad gałęzie, które zostały odłamane. „A jeśli się chełpisz, to pamiętaj, że nie ty dźwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie”. Werset 19 mówi, że „Odłamane zostały gałęzie, abym ja był wszczepiony. Słusznie! Odłamane zostały z powodu niewiary, ty zaś trwasz dzięki wierze; Nie pysznij się, ale się bój. Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi też ciebie”.
Kościół może mieć smutny koniec. Widzimy fałszywy kościół, do którego może się to odnosić. „Możesz być odcięty”, mówi w wersecie 22. Ale nadchodzi dzień, kiedy Izrael będzie zbawiony. Werset 25: „A żebyście nie mieli zbyt wysokiego o sobie mniemania, chcę wam, bracia, odsłonić tę tajemnicę: zatwardziałość przyszła na część Izraela”. Tylko częściowo, bo została resztka. „Aż do czasu, gdy poganie w pełni wejdą”. Czyli kiedy Kościół się zapełni. „I tak cały Izrael będzie…” co? „Zbawiony”. „Jak napisano: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci bezbożność od Jakuba. A to będzie przymierze moje z nimi, gdy zgładzę grzechy ich”.
Dlaczego tak się stanie? Werset 29: „Bo dary łaski i wezwanie Boże są” co? „Nieodwołalne”. Boże obietnice nie mogą być odwołane, nie można ich anulować. Ostatecznie Bóg zbawi swój lud, Izrael.
Wszystko sprowadza się więc do Bożej obietnicy. Wszystko sprowadza się do Bożej mocy, a ostatecznie do Jego chwały. Oto wniosek po wypowiedzeniu i spełnieniu wszystkiego: „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i niewyśledzone drogi jego!”.
Czy wiecie, co to teraz znaczy? To przekracza nasze zdolności pełnego zrozumienia. „Bo któż poznał myśl Pana?” Chyba nie myślisz, że mógłbyś? „Albo któż był doradcą jego?” On nie ma doradców. „Albo któż wpierw dał mu coś, aby za to otrzymać odpłatę?” On nie jest nam winien żadnego wyjaśnienia. „Albowiem z niego i przez niego, i ku niemu jest wszystko. Jemu niech będzie chwała na wieki”. I wszyscy mówią? Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY