Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Transkrypcja wideo
Przychodzimy teraz do Słowa Bożego, do 16 rozdziału Ewangelii Mateusza. Wiem, że tendencją współczesnego świata, nawet w ewangelicznym chrześcijaństwie, jest swego rodzaju swoboda, tworzenie własnego środowiska duchowego tak, jak się komuś podoba. To nie czas na przynależność, to nie czas na lojalność i wierność oraz długoterminowe zobowiązanie. Dzisiaj większość ludzi nie ma tego w planie. Ale tego właśnie Pan wymaga od swojego Kościoła, żebyśmy byli lojalni i wierni zgromadzeniu tych, do których Pan nas powołał. Staramy się więc pomóc ci zrozumieć charakter kościoła.
Myślę, że kiedy większość ludzi myśli o kościele, myślą albo o budynku, albo o pewnym stylu. Budynki nie są już tak bardzo problemem. Tradycyjne budynki kościelne praktycznie zniknęły z krajobrazu. Kościoły mogą spotykać się w dowolnych budynkach, dowolnych miejscach, w wynajętych budynkach lub jakichkolwiek obiektach. Więc nie myślimy już o kościołach tak, jak przeszłe pokolenia, które kojarzyły je z obiektami o pewnym stylu architektury. Nie myślimy już nawet o kościołach w kategoriach konkretnego stylu uwielbienia. Niestety, myślimy o nich bardziej w kategoriach pewnej metodologii, swego rodzaju własnego projektu, co wydaje się być dziś popularnym trendem. Każdy nowy kościół ma osobliwą nazwę i jeszcze bardziej unikalny format. Trudno więc dziś ludziom tak naprawdę wiedzieć, czym kościół jest i czym powinien być. Dlatego robiliśmy tę serię przez ostatnie trzy tygodnie. A to będzie czwarty tydzień serii o zwykłym kościele.
Czym jest zwykły kościół? Przez zwykły rozumiem taki, który postępuje zgodnie ze wskazaniami Pisma. Tak jak kościół w Tesalonice, o którym czytaliśmy chwilę temu. Żeby zacząć od początku, przeszliśmy do Mateusza 16, gdzie mamy pierwszą wzmiankę o kościele w Nowym Testamencie z samych ust naszego Pana w Mateusza 16:18, gdzie mówi: „Zbuduję Kościół mój”. Tu pierwszy raz pojawia się kościół. I On obiecuje, że zbuduje kościół.
Kościół faktycznie powstał w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy Duch Święty przyszedł i wtedy narodził się Kościół. Od tego czasu trwa i będzie trwać na wieki wieków w obecności naszego Pana na niebiosach niebios. Ważne jest więc rozumienie kościoła. To jedyna instytucja, którą nasz Pan obiecał zbudować. Jest on sumą Jego dzieła na ziemi. On nie buduje narodów, On nie buduje organizacji i instytucji niezależnych od kościoła, On buduje tylko jedną rzecz na świecie i jest nią kościół. Kościół jest wyłącznie dziełem Boga. A ci z nas, którzy są jego częścią, potrzebują zrozumieć, czym jest i czego Bóg wymaga od zwykłego kościoła. A ci, którzy nie jesteście częścią Kościoła, musicie zrozumieć, czym musimy być po to, żebyście, kiedy nadejdzie czas, że Pan dotknie waszego serca i wyśle was do swojego Kościoła, dobrze wiedzieli, czego szukać.
Spojrzeliśmy więc na Mateusza 16. Spójrzmy na to jeszcze raz. Przeczytam wersety od 13 do 23. Najpierw przejdziemy przez to krótko, a potem zwrócimy uwagę na pewne nowe myśli.
„A gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał uczniów swoich, mówiąc: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie? A odpowiadając Szymon Piotr rzekł:” – oczywiście w imieniu wszystkich pozostałych uczniów – „Tyś jest Chrystus,” – inaczej Mesjasz – „Syn Boga żywego. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie”.
Wy, którzy narodziliście się na nowo z Ducha Bożego oraz otrzymaliście Boskie i wieczne życie, wiecie… Wy, którzy jesteście w stałym, żywym związku z Panem Jezusem Chrystusem przez Jego Ducha, który w nas przebywa, wiecie, że jesteśmy członkami Jego ciała, Kościoła. To jest fakt. Każdy wierzący, prawdziwie nawrócony człowiek, jest w jedności z Chrystusem, w jedności z Bogiem, mieszka w nim Duch Święty i jest żywo zjednoczony przez wspólne życie wieczne z każdym innym wierzącym. Wyróżniamy Kościół walczący, czyli Kościół żyjący na ziemi i Kościół triumfujący, czyli Kościół żyjący w niebie. My wszyscy jesteśmy jednym Kościołem. W tym sensie na świecie istnieje tylko jeden Kościół, jedna duchowa jednostka tych, którzy posiadają Boskie życie dzięki darowi zbawienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa i działanie Ducha Świętego. Wszyscy wierzący, którzy otrzymali dar zbawienia, zostali umieszczeni w Kościele, w ciele Chrystusa, zgromadzeniu odkupionych.
Należycie tam, bo macie wspólne życie. Kto jest złączony z Panem, jest jednym duchem. Jednym z Nim i z wszystkimi, którzy są złączeni z Nim. Mamy wspólne życie. Kochamy Go, mówi Jan, i kochamy wszystkich tych, którzy Go kochają, bo mamy wspólną miłość. I właśnie przez tę miłość jesteśmy znani jako Jego uczniowie. Jest zatem jeden Kościół. Jesteśmy jednym Kościołem, który jest jedno z Nim i jedno z wszystkimi, którzy są jedno z Nim. To jest prawdziwy duchowy Kościół. Nowy Testament mówi o Kościele Bożym, o Kościele Chrystusa i o jednym prawdziwym Kościele.
Ale Nowy Testament używa też słowa „kościół” w liczbie mnogiej. O kościołach Bożych mówi w Drugim Tesaloniczan. O kościołach Chrystusa mówi w Rzymian 16. O kościołach Bożych w Chrystusie mówi w Pierwszym Tesaloniczan, rozdział 2. Kościół jest więc jeden, a jednak objawia się na świecie w wielości lokalnych zgromadzeń. Możemy więc mówić o Kościele jako o jednym w jego rzeczywistości duchowej, ale jako o wielu w jego widzialnych przejawach. To jest jeden z kościołów Kościoła Chrystusa. W tym miejscu znajduje się Kościół.
Prawdziwy Kościół rozproszony po całym świecie manifestuje się w lokalnych zgromadzeniach, żeby ukazywać moc zbawienia i głosić ewangelię Jezusa Chrystusa w każdym miejscu. To jest rolą Kościoła, żeby głosić ewangelię, którą demonstruje obserwującemu światu swoim przemienionym życiem. Nie mamy być modni, mamy być wierni. Nie mamy być popularni, mamy być prześladowani. Nie mamy być siłą społeczną, mamy być siłą zbawczą. Nie mamy okazywać tolerancji w miłości, ale ogłaszać prawdę w miłości. Każdy przejaw Kościoła Pana na świecie ma być naznaczony biblijną wiernością. Biblijną wiernością.
Zwykły kościół wzoruje się na Piśmie Świętym, bo ono wyznacza życie kościoła. To jest zwykły kościół. I jest to Kościół, który buduje nasz Pan. Nie powinniśmy być znani z naszej innowacyjności ani z naszej wyjątkowości, ale z naszej uniwersalności. Nie powinniśmy z dumą mówić, że nie jesteśmy jak żaden inny kościół, ale powinniśmy z dumą mówić, że jesteśmy jak każdy inny prawdziwy Kościół, który podąża za wskazaniami Pisma Świętego.
Wróćmy teraz do Mateusza 16 i skupmy się tylko na słowach z wersetu 18: „zbuduję Kościół mój” wypowiedzianych przez naszego Pana, głowę Kościoła. „Ja zbuduję mój Kościół”.
Każde słowo jest kluczowe. Każde słowo jest kluczowe. „Ja” mówi nam, że budowa Kościoła jest osobistym dziełem samego Pana. Jest to osobiste dzieło samego Pana. Jeśli jesteś w Kościele, jesteś w nim, ponieważ On osobiście dodał cię do swojego Kościoła. Dzieje Apostolskie 2:47: „Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni”.
Kościół rośnie z każdą kolejną duszą, którą przemienia Pan. On jest tym, który buduje swój Kościół. „Ja wykonuję tę pracę osobiście”. Nie jest to ludzkie przedsięwzięcie, jest to Boskie przedsięwzięcie. I jest to prawdziwie dzieło samego Chrystusa, który jest osobiście oddany każdej osobie w Kościele. Jest z nią złączony na wieczność. On żyje poprzez nią. On troszczy się o nią. On osobiście działa, budując swój Kościół: „Ja”.
A potem słowo „zbuduję”. To nie jest życzenie. To jest całkowicie pewne stwierdzenie oparte na suwerennym celu, suwerennej mocy i suwerennej woli: „Ja zbuduję Kościół”. To nie jest Jego nadzieja. Nie mówi: „chciałbym”, „pragnę”. On mówi: „Ja zbuduję kościół. Zbuduję”. To stwierdzenie opiera się na suwerennej władzy, suwerennym planie: „Ja zbuduję”.
W rzeczywistości ta wola jest tak silna, że pod koniec wersetu 18 mówi: „bramy hadesu” – lub bramy piekielne – „nie przemogą go”. Najsilniejszą bronią przeciwko Kościołowi jest śmierć. I do tego odnoszą się bramy hadesu. Bramy hadesu są po prostu tym, co otwiera się, żeby umieścić cię w hadesie, więc chodzi o śmierć. Śmierć nie może zatrzymać Kościoła. On go zbuduje. Śmierć nie może zatrzymać Kościoła. Nie powstrzyma Kościoła. Kościół żyjący na ziemi to Kościół walczący. Kościół żyjący w niebie to Kościół triumfujący. Żywy czy umarły, Kościół trwa dalej. Paweł mówi o tym słowami: „Czy żyję, czy umieram, Pański jestem”.
„Ja zbuduję”. To mówi nam, że nie jest to statyczne, to dzieje się stale. Przenosi się w przyszłość. Zaczęło się w Dzień Pięćdziesiątnicy. Zaczęło się od bardzo szybkiego rozwoju: 3 tys. pierwszego dnia, kolejnych 5 tys. kilka tygodni później. A potem zaczęło się rozszerzać na całą ziemię. I wciąż rośnie. Rośnie z nieodpartą Boską siłą w obecnym tempie niepodobnym do niczego w historii świata. Kościół rośnie na całej kuli ziemskiej. On buduje swój Kościół i będzie kontynuował jego budowę aż do odkupienia ostatniego wybranego wierzącego, a następnie zbierze cały swój Kościół do chwały.
Słowo „mój” mówi nam, że On jest wyłącznym właścicielem Kościoła. Ma go na własność, bo zapłacił za niego cenę ofiary z samego siebie, przelewając swoją krew na krzyżu. On jest Panem i głową nad całym Kościołem i nad wszystkimi kościołami. Nabył je swoją własną, drogocenną krwią.
Słowo „kościół” jest również bardzo ważne. To słowo opisuje zgromadzenie wybranych, odrodzonych, usprawiedliwionych, uświęconych i uwielbionych świętych. Każde słowo jest tutaj istotne. „Ja zbuduję mój Kościół”. I jest w tym element niezwyciężoności. Niezwyciężona rzeczywistość: nic, nawet sama śmierć, ta największa broń, jaką dysponuje szatan…
Hebrajczyków 2 mówi, że On ma władzę nad śmiercią… Nawet sama śmierć nie jest w stanie zatrzymać Kościoła. Dlatego Paweł mówi na końcu 1 Listu do Koryntian: „Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje?” O grobie, gdzie jest twoje zwycięstwo? Chrystus pokonał śmierć. I tak w 2 Koryntian 2 Paweł mówi: „My zawsze zwyciężamy w Chrystusie”. Kościół jest zwycięskim dziełem Boga w Chrystusie przez Ducha Świętego na świecie. I jest niepokonany. Będzie taki, jak Bóg go zaprojektował.
Kościół został obiecany Synowi przez Ojca w Ew. Jana 6 i 11, a później z powrotem obiecany Ojcu przez Syna w 1 Koryntian 15. Kościół jest darem miłości Ojca dla Syna, dlatego mówi się o nas jako o danych Synowi. A już w 1 Koryntian 15, kiedy wszyscy zostaniemy zgromadzeni w objęciach Syna na wieczność, Syn odda nas z powrotem Ojcu. Niesamowite, chwalebne przeznaczenie, które odsłania się w Kościele. Nie można tego potraktować beztrosko, o czym przekonamy się za kilka chwil.
Wielki temat tego tekstu to: „Ja zbuduję mój Kościół”. A kiedy ponownie przyglądamy się tekstowi i badamy go nieco głębiej, widzimy, że są tam pewne rzeczy, które definiują Kościół i, co za tym idzie, przejawy kościoła w lokalnych zborach. Pierwszą, na którą spojrzeliśmy, jest wielkie wyznanie. Nie będziemy przechodzić przez to ponownie. Ale, dla przypomnienia, w wersecie 16, gdzie Szymon Piotr mówi: „Tyś jest Chrystus” – to grecki odpowiednik Mesjasza, Pomazańca – „Syn Boga żywego”. Syn Boga żywego.
Tym, co definiuje Kościół, jest wyznanie Jezusa Chrystusa. Jezus jest Panem. Jezus jest Synem Boga żywego. Jezus jest Świętym Bożym. Jezus jest urodzonym z dziewicy Bogiem-Człowiekiem, który nigdy nie zgrzeszył, umarł śmiercią zastępczą, zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Wszystko to jest prawdą o Nim. On jest kamieniem węgielnym Kościoła, Efezjan 2:20. To jest wyznanie, które identyfikuje Kościół.
Kościół jest zgromadzeniem wyznającym Chrystusa. Wyznającym Chrystusa w najprawdziwszym, najczystszym i najszczerszym sensie. Nasz Pan podkreślił to w wersecie 18: „A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, ale na tej opoce zbuduję Kościół mój”. „Ty jesteś Piotr” – po grecku oznacza to kamień, ruchomy kamień – „ale na tej opoce” – po grecku oznacza to podłoże skalne. Solidną skałę. „Ty jesteś ruchomym kamieniem. A ja zbuduję mój kościół na niewzruszonym fundamencie”. A czym jest ten fundament? Jest właśnie rzeczywistością Chrystusa, Syna Boga żywego. Fundamentem nie jest Piotr. On jest ruchomym kamieniem. Fundamentem jest coś znacznie bardziej stałego niż Piotr.
W 1 Samuela 2:2 czytamy: „Nikt taką skałą jak nasz Bóg”. Psalm 18:3: „Pan skałą moją, Bóg mój opoką moją, na której polegam”. Psalm 18:32: „Kto jest skałą prócz Boga naszego?” A 1 Koryntian 3:11 mówi: „Nie można założyć innego fundamentu niż Jezus Chrystus”.
Jezus Chrystus jest kamieniem węgielnym Kościoła. Nie jest nim Piotr. Nie jest nim ruchomy kamień, ale niewzruszony kamień – skała wyznana przez Piotra w wersecie 16. Dlatego Apostołowie poszli głosić Chrystusa. Dlatego Paweł mówił: „My głosimy Chrystusa. Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego”. Dlatego powiedział: „Uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa”. Tylko Chrystusa.
W 1 Koryntian 1 i 2 pisał o głoszeniu Chrystusa, które dla Żydów jest zgorszeniem, a dla pogan głupstwem. Ale dla zbawionych, dla tych, którzy wierzą, jest mocą Bożą ku zbawieniu. Opoką Kościoła jest Chrystus, Syn Boga Żywego, Bóg-Człowiek. Ten, który jest Bogiem i Człowiekiem, wcielony Syn Boży. To właśnie chrystologia Kościoła jest jego mocnym fundamentem.
Wyznajemy Jezusa jako Pana i Boga. To jest prawdziwy Kościół. Jeśli obraz Chrystusa jest umniejszony albo heretycki, wtedy nie jest to Kościół. To nie jest Kościół. To nie jest Kościół Boży ani Kościół Jezusa Chrystusa. To jest kościół szatana. Jeśli ktoś głosi inną ewangelię lub innego Chrystusa, niech będzie przeklęty. Nazywają to kościołami, ale nie są kościołami. Tak więc opoką Kościoła jest Chrystus, Syn Boga żywego. A Kościół, przez charakter tego wyznania, jest zgromadzeniem skupionym na Chrystusie. On jest przedmiotem naszej czci.
Po drugie, w wersecie 17 widzieliśmy, że Kościół wyróżnia wielka komunikacja, inaczej objawienie. Jezus powiedział: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Znacie prawdę o mnie, bo została wam objawiona z nieba.
Prawda Kościoła, prawda, którą Kościół trzyma, głosi i strzeże, jest prawdą objawioną od Boga w niebie. Źródłem wszelkiej prawdy dla Kościoła jest objawienie Boże zawarte w Piśmie Świętym. Zawarte w Piśmie Świętym. Pismo Święte staje się więc kluczami do Królestwa niebieskiego. Właśnie wtedy, kiedy działamy w imieniu Pisma Świętego, działamy w zgodzie z niebem. Właśnie o tym mówił w wersie 19.
Zatem źródłem wszelkiej prawdy dla Kościoła jest objawienie od Boga zawarte w Piśmie Świętym. Prawdziwy Kościół staje się więc filarem i podwaliną prawdy. To prawda Bożego Słowa, zgodnie z 1 Tymoteusza 3:15, pokazuje nam, jak powinniśmy zachowywać się w Kościele. Jak powinniśmy zachowywać się w Kościele. Ze Słowa Bożego dowiadujemy się, jak mamy postępować w Kościele. Kościół charakteryzuje się więc wielkim wyznaniem: „Jezus jest Synem Bożym, Panem, Zbawicielem, Mesjaszem”. Kościół znany jest ze swojej wielkiej komunikacji, Boskiego objawienia Boga w Piśmie Świętym, jedynym źródle zbawczej, uświęcającej prawdy.
I to prowadzi nas do trzeciej cechy Kościoła. Kościół odznacza się wielkim kontrastem, werset 20. Czytelnika uderza tam stwierdzenie, które zaskakuje w świetle tego, co właśnie zostało powiedziane: „Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem”. To wydaje się tak sprzeczne z intuicją, a z pewnością wygląda na dokładne przeciwieństwo Wielkiego Posłannictwa, które nakazuje nam iść i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Ale zrozumcie, w tym momencie ewangelia nie została jeszcze w pełni objawiona, bo Chrystus jeszcze nie umarł i jeszcze nie zmartwychwstał. Nie przyszedł też jeszcze Duch Święty, żeby dać moc do głoszenia tej ewangelii.
W tym momencie posłannictwo było wstrzymane przez samego Pana: „Stop. Zabraniam wam mówić komukolwiek, że jestem Mesjaszem”. Użycie słowa „zabraniam” sprawia, że jest to bardzo mocny zakaz. To nie jest sugestia. To nie jest: „Odsuńcie się trochę”. To nie jest: „Zwolnijcie”. To jest: „Nie róbcie tego w ogóle. Nie mówcie ludziom, że jestem Mesjaszem. Nie mówcie im tego. Nie mówcie nikomu. Nie mówcie nikomu”. To zakaz powiedzenia choć jednej osobie, że On jest Mesjaszem.
O co w tym wszystkim chodzi? Odpowiedź jest w zrozumieniu tego, jak Żydzi postrzegali Mesjasza. Ilustruje nam to Ewangelia Jana 6:15. Pamiętacie, że w 6 rozdziale Ewangelii Jana Jezus nakarmił ogromny tłum i pasowało to do standardowego żydowskiego poglądu na Mesjasza jako władcy, który miał przyjść i wyeliminować wszystkich ich wrogów, wyeliminować wszystkie ich problemy, zapewnić pokój, bezpieczeństwo, ochronę, dobrobyt, a nawet jedzenie. I wprowadzić w życie wszystkie obietnice przymierza Abrahamowego, Dawidowego, a nawet nowego przymierza danego przez proroków. Więc kiedy Jezus zrobił to, co zrobił, oni byli gotowi uczynić Go swoim mesjańskim królem, werset 15: „poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden”.
To, co zrobił, karmiąc, być może, 20 000 ludzi, tworząc dla nich jedzenie, potencjalnie współgrało z ich fałszywymi wyobrażeniami o Mesjaszu. Widzieli Mesjasza jako społecznika, który przyjdzie i ulepszy ich życie społeczne. Widzieli Go jako wojskowego, który przyjdzie i poprawi ich ochronę i bezpieczeństwo przez zniszczenie ich wrogów. Widzieli Go jako tego, kto wypełni dla nich wszystkich obietnice Dawidowe i Abrahamowe, które wiązały się z rozwojem, dobrobytem, bogactwem i pomyślnością. W zasadzie widzieli w Nim ostatecznego ludzkiego władcę, ludzkiego króla, Bożego pomazańca. Ich perspektywa była wyłącznie polityczna, społeczna, materialna i militarna. Taki mieli pogląd na Mesjasza – ziemski władca.
A w swoim pierwszym przyjściu Jezus nie przyszedł zrobić żadnej z tych rzeczy. Żadnej. Dlaczego stworzył jedzenie tych kilka razy, kiedy to zrobił? Aby ukazać swoją Boskość. Z tego samego powodu chodził po wodzie i uzdrawiał ludzi, żeby dać im przedsmak przyszłego Królestwa, w którym będzie obfitość jedzenia, zdrowie i dobrobyt. Żeby pokazać, że faktycznie był obiecanym Mesjaszem. Ale nie przyszedł za pierwszym razem po to, by ustanowić ziemskie królestwo.
W 18 rozdziale Jana Jezus stanął przed Piłatem, a można chyba powiedzieć, że to Piłat stanął przed Nim na rozprawie. Piłat wszedł do pretorium w wersecie 33 i powiedział: „Czy Ty jesteś królem żydowskim?” Oto było pytanie. Oni zdecydowali, że nie chcą, by został ich królem. Myśleli, że nim będzie, kiedy czynił cuda i kiedy ich karmił.
Ale On ich rozczarował. Doznali głębokiego rozczarowania z dwóch powodów. Pierwszym powodem było to, że nie pokonał ich wrogów. Że nie wyzwolił ich spod rzymskiej okupacji. Drugim powodem było to, że zaatakował ich oraz ich religię. Ich fałszywą, obłudną religię. Dlatego odrzucili Go jako Mesjasza do tego stopnia, że zgładzili Go rękami Rzymian.
Ale Jezus odpowiedział Piłatowi w wersecie 36: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje nie jest stąd”. Nadejdzie czas, kiedy Jego Królestwo będzie z tego świata.
Ale kiedy przyszedł po raz pierwszy, powiedział: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Piłat zapytał: „A więc jesteś królem?” Na co Jezus odpowiedział: „Sam mówisz, że jestem królem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego”. Jestem królem, ale tym razem nie przyszedłem, żeby ustanowić królestwo na ziemi, ale żeby głosić prawdę, która jest kluczowa dla Królestwa i wykonać pracę potrzebną, by stworzyć obywateli Królestwa”.
Pozwólcie mi wyciągnąć z tego bardzo ważny wniosek. Kościół jest obecnie duchowym Królestwem Chrystusa na ziemi i nie ma nic wspólnego z ziemskimi królestwami. „Królestwo moje, Kościół, nie jest z tego świata”. Więc nie walczymy. Nie idziemy z Cromwellem i protestantami do Irlandii, żeby zabijać katolików. Nie robimy tego. Nie walczymy. W całej historii w imię kościoła miały miejsce straszne, okrutne wojny i bitwy. Nie robimy tego.
Królestwo, którego jesteśmy częścią, nie jest tego świata. Jest transcendentne. Jest oddzielone. Jest obce. Jest niezależne. Żyjemy więc, nawet w naszym własnym kraju, w czymś, co anabaptyści nazywali społeczeństwem hybrydowym. Społeczeństwem hybrydowym. Nie jest ono w pełni scalone. I właśnie w tym anabaptyści byli przeciwni reformatorom.
Reformatorzy uznali, że skoro istniały kraje katolickie, takie jak Włochy, Francja oraz inne, to po nadejściu reformacji potrzebowali krajów protestanckich, żeby wytrzymać potęgę krajów katolickich. I tak stworzyli kraje protestanckie, takie jak Szwajcaria, Niemcy, kraje skandynawskie i Anglia. A potem wprowadzili chrzest niemowląt, żeby ochrzcić wszystkich, tak że każdy urodzony w tych krajach rodził się „chrześcijaninem”. Anabaptyści mówili: „Nie rozumiecie, że Królestwo niebieskie nie ma żadnego związku z królestwami tego świata:. Właśnie to powiedział nasz Pan. Naruszali anabaptystyczną zasadę hybrydowego społeczeństwa, w którym Kościół jest niezależny, transcendentny i obcy wobec istniejącego narodu.
Można to też powiedzieć prosto: nie ma znaczenia dla Królestwa niebieskiego, co dzieje się w jakimkolwiek ziemskim królestwie. To nieistotne. Nie ma to nic wspólnego z budową Królestwa. „Zbuduję mój Kościół” – i On to zrobi – „nic tego nie zatrzyma i nie jest to uzależnione ani od pomyślności ani od złej kondycji jakiegokolwiek ziemskiego królestwa”. Ważne, żebyśmy to rozumieli.
Odrzucamy religię narodową. Odrzucamy społeczeństwo sakralne. To jedna z rzeczy, na których opierało się powstanie Stanów Zjednoczonych. Rozdział tych rzeczy, bo ludzie czytali swoje Biblie, gdy tu przybyli i wiedzieli o tym. Ten nakaz ma posuwać Królestwo do przodu przez głoszenie ewangelii.
Natomiast, jako obywatel, chcę dbać o mój trawnik, żeby mój dom wyglądał ładnie w sąsiedztwie i chcę zrobić wszystko, co mogę, żeby zatroszczyć się o potrzeby moich sąsiadów, jeśli są biedni lub jeśli mają problemy. Chcę czynić dobro na świecie. A od czasu do czasu, o ile mogę, chcę wpłynąć na sprawujących władzę przez to, co mówię. Chcę też głosować i przyczyniać się do tego, co najlepsze w świecie. Chciałbym, żeby ludzie cieszyli się Bożym stworzeniem. Żeby ich radość z tego była jak największa.
Ale to nie jest misja Kościoła. Mamy być dobrymi obywatelami. Mamy żyć w pokoju. Tak jest napisane. Mamy żyć cicho i spokojnie. Nie walczymy. Nie maszerujemy. Jedyną rzeczą, o którą walczymy, jest ewangelia. Jedyną rzeczą, dla której maszerujemy, jest ewangelia.
Nie jesteśmy częścią tych pozostałych rzeczy, bo Królestwo niebieskie, Królestwo Boże, Kościół, nie ma żadnego związku z królestwami tego świata. Nie ma więc sensu przestawianie leżaków na Titanicu. On idzie na dno. I to nie jest nasze powołanie. Musimy wziąć łodzie ratunkowe i zabrać ludzi z Titanica zanim zatonie. To właśnie robi prawdziwy Kościół.
To zdumiewające, ile czasu, pieniędzy i wysiłku osoby wyznające chrześcijaństwo i tzw. kościoły poświęciły, próbując manipulować królestwem szatana, królestwem ciemności. On jest władcą, który rządzi w powietrzu, bogiem tego świata. Cały świat opiera się na Złym. To sfera szatana.
W naszym pokoleniu, a także w poprzednim, tak zwani chrześcijanie oraz kościoły, denominacje i szkoły z nimi związane stały się tak pochłonięte kwestiami społecznymi, moralnością oraz zapewnieniem pewnego komfortu i udoskonalenia w królestwie szatana, że porzuciły ewangelię. I wszystkie główne denominacje w naszym kraju wymarły w ubiegłym wieku. Aktywizm społeczny, moralizm, zdobywanie kultury. To nie jest misja Kościoła. Musimy zdecydowanie unikać angażowania się w robienie powierzchownych poprawek w królestwie ciemności, które należy do szatana.
Świat chce, żeby Kościół porzucił głoszenie ewangelii oraz wywyższanie Chrystusa i dał się wciągnąć w sprawy społeczne. Tego chce świat. To służy zamysłom szatana. Dlatego Jezus powiedział do Piotra: „Idź precz ode mnie, szatanie”, kiedy Piotr powiedział: „O nie. Nie chcesz tego zrobić, Panie. Nie chcemy, żeby tak się stało”.
Przekształcenie kościoła w agencję pomocy społecznej i moralnego wpływu jest strategią szatana. Nie istniejemy po to, by propagować tradycyjne wartości. Oczywiście lubię tradycyjne wartości. I, jako osoba żyjąca na świecie chcę żyć najlepiej jak potrafię, żeby widzieć najlepsze rezultaty. Ale moim życiowym celem nie jest przywrócenie judeochrześcijańskiej etyki na jakimś społecznym poziomie. Nie maszeruję za niczym oprócz ewangelii. Naszą misją nie są lepsze instytucje rządowe czy lepsze agencje rządowe. Naszą misją nie jest lepsza, spopularyzowana moralność. Naszą misją są lepsi ludzie. Ludzie przemienieni przez ewangelię.
A ewangelia przemienia ludzi tak, że oni zmieniają swoje społeczeństwo. To koniec rasizmu. To koniec przestępczości. To koniec każdej podłości w naszej kulturze. To ewangelia Jezusa Chrystusa i przemienione dusze, a to dzieje się właśnie tutaj. Niech świat zobaczy. Niech świat zobaczy ludzi, którzy kochają. Ludzi, którzy się troszczą. Ludzi, którzy służą sobie nawzajem.
Kościół poznaje się więc po wyznaniu, po objawieniu zakomunikowanym przez Boga oraz po kontraście z otaczającym go światem. Jest jeszcze czwarta ważna cecha. Kościół uznaje wielkie zwycięstwo.
Odnieśliśmy triumf. Kościół jest rzeczywistością triumfującą. W jakim sensie? Werset 21: „Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych”. A w 8 rozdziale Ewangelii Marka czytamy: „I mówił o tym otwarcie”.
Oto wielkie zwycięstwo Kościoła: krzyż. Nie chodzi o podbój ziemi. Nie chodzi o podbicie grup ludzi. Chodzi o to, że nasz Zbawiciel pokonał największego wroga ze wszystkich wrogów. A co jest tym wrogiem? Grzech. To wielki triumf Kościoła. „Zawsze zwyciężamy w Chrystusie” – 2 Koryntian 2, ponieważ Chrystus zwyciężył grzech. To ogłasza Kościół.
On mówi: „Będę zabity przez religijnych przywódców Izraela i zmartwychwstanę trzeciego dnia”. On pokonał grzech, a potem pokonał śmierć. On pokonał grzech i zwyciężył śmierć. Więc to definiuje Kościół. Fakt, że grzech został pokonany i śmierć została pokonana. W dzisiejszych czasach można by pomyśleć, że duża skuteczność Kościoła wiąże się z jakimś awansem społecznym lub z jakimś dobrobytem.
Właśnie skończyłem czytać książkę Błogosławieni. To historia ruchu ewangelii sukcesu. Historia tego ruchu. Jego pionierem dawno temu był Phineas Quimby, który wymyślił bzdurę, że mamy moc tworzenia własnego świata. To rozwinęło się aż do dzisiaj, kiedy miliony ludzi są w kościołach, które, w takim czy innym stopniu, promują ewangelię sukcesu.
Największy kościół w Ameryce, kościół Joela Osteena, promuje ewangelię sukcesu. W tej ewangelii Bóg jest twoim niewolnikiem, Bóg jest twoim sługą. On czeka w gotowości, aż wypowiesz słowa, przez które otrzyma moc. Bardzo mało mówi się o Chrystusie. Nie ma On tak naprawdę zbyt dużej roli, bo skoro możesz aktywować Boga swoimi słowami, to do czego potrzebujesz Chrystusa? I bardzo mało wspomina się o Duchu Świętym, bo cała moc jest w Tobie. Więc zacznijmy od tego, że to dosłownie bluźniercze lekceważenie Trójcy Świętej.
I wtedy kościół staje się narzędziem, dzięki któremu ludzie dążą do tego, czego wszyscy nieodrodzeni ludzie pragną: zdrowia i bogactwa.
Ewangelia nie oferuje tego, czego pragną nieodrodzeni ludzie. Ewangelia oferuje to, czego nieodrodzeni ludzie nie chcą: usunięcia ich grzechu. To jest nasz triumf. Nie mogę nikomu obiecać zdrowia i bogactwa. To kłamstwo.
Ta książka kończy się w bardzo miłosierny sposób słowami: „Poza oceną teologiczną, to jest dobry ruch, bo daje ludziom nadzieję. Daje ludziom nadzieję. Daje coś, na co mogą mieć nadzieję i czego mogą oczekiwać. Podnosi z życiowej apatii tak, że mogą żyć nadzieją na poprawę stanu rzeczy”. Więc właśnie dałeś ludziom nadzieję w oparciu o absolutne i zupełne kłamstwo. Co to jest za dar? I co z niego wynika?
My tego nie oferujemy. Nie oferujemy uzdrowienia. Nie oferujemy bogactwa. Nie oferujemy żadnej z tych rzeczy. To, co oferujemy, to przebaczenie grzechu i życie wieczne w chwale nieba, bo nasz Pan zwyciężył na krzyżu grzech oraz śmierć i triumfalnie powstał z grobu. A my umarliśmy z Nim i powstaliśmy z Nim do chwały. To jest wielkie zwycięstwo Kościoła. Dlatego nie widzicie za mną garnka ze złotem, widzicie krzyż. To triumfalny krzyż, na którym On poniósł w swoim ciele nasze grzechy, na którym stał się grzechem za nas, żebyśmy w Nim mogli stać się sprawiedliwością Bożą.
Nie oferujemy taniej, kłamliwej psychologii, nie oferujemy fałszywych marzeń, nie oferujemy dobrobytu, ale przez ewangelię oferujemy największe zwycięstwo ze wszystkich. Z powodu ofiary Chrystusa oferujemy wam przebaczenie wszystkich waszych grzechów, sprawiedliwą pozycję przed Bogiem, przemienione życie wypełnione miłością, radością, pokojem, łagodnością, dobrocią, wiarą, cichością i samokontrolą oraz wieczne niebiosa niebios z hojnymi obietnicami Bożymi, których nie możemy nawet pojąć. Kogo obchodzi, ile masz tutaj, kiedy wszystko to czeka tam.
Kiedy pytasz: „Czym jest Kościół?”, jest kilka odpowiedzi. To miejsce, gdzie Chrystus wyznawany jest przez wszystkich jako Pan i Bóg. To miejsce, gdzie następuje poddanie się objawieniu Boga, świętej komunikacji Pisma Świętego. To miejsce, w którym widać kontrast. Jest oddzielone od oraz wykraczające ponad i poza świat. To niebo na ziemi, a nie część tego świata. I odznacza się wielkim zwycięstwem. To nie pokonanie jakiegoś doczesnego dyskomfortu. To pokonanie grzechu, śmierci i piekła oraz triumf Chrystusa na krzyżu i w otwartym grobie.
Ostatni krótki punkt tego poranka. Kościół na świecie mierzy się z wielkim konfliktem. Widać to od razu u Piotra, werset 22: „A Piotr, wziąwszy go na stronę,” – wziął Go na bok – „począł go upominać” – czyli nie przestawał tego robić. To nie była tylko jedna wypowiedź. Nie odstępował swojego Pana, korygując Jego myśl o umieraniu, o daniu się zabić – „począł go upominać, mówiąc: Panie, niech Cię Bóg broni!” – to ci dopiero oksymoron – „Panie, niech Cię Bóg broni!” – chcesz, żeby Bóg zabronił czegoś, co zamierza uczynić Pan – „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. „Nie umrzesz”. To znów odzwierciedla to, jak głęboko zakorzenione było wśród najlepszych ludzi przekonanie o tym, że Mesjasz będzie ziemskim władcą. „Nie możesz umrzeć. To popsułoby cały plan”.
„A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi:” – werset 23 – „Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie”.
Muszę to powtórzyć: czym zainteresowany jest Kościół? Interesem Boga, a nie człowieka. Interesem Boga, a nie człowieka. W najostrzejszych słowach Piotr sprzeciwił się Jezusowi, a Jezus odpowiedział: „Idź precz ode mnie, szatanie!”. Wszystko, co sprzeczne z wolą Boga, stawia człowieka po stronie szatana. Opowiada się po stronie szatana.
Mamy konflikt. Nie walczymy z ciałem i krwią, ale ze zwierzchnościami, władzami i rządzącymi ciemnościami tego świata i okręgów niebieskich. Jesteśmy na wojnie przeciwko szatanowi i jego demonom. On jest władcą świata demonów i świata, w którym żyjemy. Nieodrodzeni ludzie mają diabła za swojego ojca. Dochodzi więc do konfliktu między wolą diabła a wolą Boga. I zawsze, gdy oddalasz się od woli Boga, stajesz się częścią przeszkody szatana.
Fałszywe formy chrześcijaństwa są szatańskimi przeszkodami. Każdy fałszywy obraz Boga jest szatańską przeszkodą. „Jesteś mi zawadą”. Na zewnątrz Kościoła jest wiele przeszkód. Ale w Kościele też jest ich dużo. Niewiedza jest przeszkodą. Fałszowanie obrazu Boga, Chrystusa i Ducha Świętego. Przekręcanie Pisma Świętego. Wszystko to jest przeszkodą w realizacji celów Boga przez kościół. To jest fundamentalne dla Kościoła, żeby stawiać czoła wszystkiemu, co złe. Dlatego jest to tak niebezpieczne – a jest to bardzo częste dzisiaj – że ktoś decyduje się założyć kościół, pojawia się, wynajmuje miejsce i mówi, że reprezentuje Boga, a szerzy ignorancję.
I wiesz, że Jezus mówi: „Idź precz ode mnie, szatanie!” To jest przekłamanie. Cała ewangelia sukcesu to przekłamanie. To przeszkoda. To przeszkadza kościołowi wzrastać w realizowaniu woli i celu Boga.
Fałszywych nauczycieli jest mnóstwo, są wszędzie. Powodem, dla którego jest tutaj seminarium, The Master’s Seminary… powodem, dla którego istnieje The Master’s University jest to, że potrzebujemy ludzi, którzy w pełni rozumieją wolę Bożą objawioną w Piśmie Świętym, żeby byli liderami w kościele tak, by w kościele nie było ludzi, którzy przeszkadzają w realizacji celu, dla którego on istnieje.
Wiemy, że szatan sieje kąkol wewnątrz Kościoła. I wiemy, że Paweł powiedział w Dziejach Apostolskich 20 o przewrotnych ludziach, którzy powstaną w Kościele i poprowadzą ludzi na manowce. Więc musimy być tego świadomi. Robimy wszystko, co możemy, by strzec prawdy, głosić prawdę i dokładnie interpretować Słowo Boże. Dlatego przyjmujemy ludzi i umieszczamy ich na lata pod bogobojnymi, wykwalifikowanymi erudytami zajmującymi się Słowem Bożym po to, by kiedy opuszczą to miejsce, byli gotowi żyć w sposób, który oddaje Bogu cześć i nie nauczać czegoś, co jest przeszkodą dla Bożych celów. To jest prawdziwy Kościół. To jest prawdziwy Kościół. Nie stoi po stronie szatana. Ale dziś w tak wielu fałszywych kościołach rządzi szatan. A to, co jest propagowane, przeszkadza rozwijać się prawdzie i prawdziwemu kościołowi.
Prawdziwy Kościół jest zatem znany ze swojego wielkiego wyznania Chrystusa, jego poddania się Pismu Świętemu, jego kontrastu ze światem, jego skoncentrowania na triumfie krzyża, gotowości stawienia czoła konfliktowi z królestwem ciemności i zmierzenia się z nim jako dobrzy żołnierze gotowi do walki, mający na sobie pełną zbroję oraz miecz Ducha. To jest nasze powołanie jako Kościoła. Następnym razem zostanie nam do powiedzenia jeszcze kilka rzeczy.
Panie, Twoje Słowo znów przychodzi do nas z jasnością i mocą. Czujemy poruszenie Twojego Ducha, nawet kiedy je czytamy. To jest ponadnaturalne. Przychodzi do nas z nieba, wywyższając Chrystusa, wywyższając Ciebie, wywyższając Ducha Świętego, definiując Kościół. Panie, my po prostu chcemy być tym zwykłym kościołem, którym kierował i kieruje nasz drogi Pan. Chcemy być wierni tym wyznacznikom, które On określił na samym początku. I chcemy, Panie, żebyś wzbudził jeszcze wiele wiernych kościołów, wiele więcej. Dziękujemy Ci za tych cennych ludzi. Dziękujemy Ci za wszystkich ludzi, których do nas przyprowadzasz. Chcemy, żeby wszyscy oni znaleźli tu radość, miłość, pokój, rodzinę, przyjaźń, nadzieję, miejsce przynależności, możliwość służenia, otrzymania pomocy, wzmocnienia, wzajemnej troski, żeby ten kościół składał świadectwo o mocy ewangelii dla Twojej chwały i przyciągał wielu grzeszników do Zbawiciela. To jest nasza modlitwa, którą zanosimy w Jego imieniu. Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY