Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Transkrypcja wideo
Wydaje mi się, że co osiem, dziewięć lub dziesięć lat ponownie uderza mnie to, jak zdezorientowani są ludzie w kwestii tego, czym jest kościół. Właściwie należałoby go ponownie zdefiniować. Myślę, że jesteśmy teraz w takim momencie. Minęło wiele lat, od kiedy wyraźnie przyglądaliśmy się temu, co Słowo Boże mówi o kościele. Jesteśmy Kościołem. Żyjemy jako Kościół. Reprezentujemy żywy Kościół Jezusa Chrystusa, więc rozumiemy nasze własne życie i rozumiemy je dobrze, ponieważ staraliśmy się wzorować na Słowie Bożym. Ale wielu ludzi tego nie rozumie.
W ostatnich kilku latach około dwa tysiące z was stało się członkami naszego kościoła i dołączyliście swoje życie do życia wszystkich, którzy wcześniej byli członkami tego kościoła. A stając się członkiem, powiedziałeś: „Zamierzam poświęcić swoje życie temu zgromadzeniu”. Mocą Bożą zostałeś dodany do Kościoła. Pan dodaje do swojego Kościoła. On dodaje do swojego Kościoła. Ale nawet ci, których On dodaje do Kościoła, czasem, a w istocie częściej niż kiedykolwiek, nie deklarują się otwarcie i publicznie jako część Jego Kościoła. Powszechnie mówi się o osobistej relacji z Panem Jezusem. Ale jest poważny rozdźwięk, kiedy mówisz: „Mam osobistą relację z Panem Jezusem, ale nie mam osobistej relacji z Jego Kościołem”.
Naprawdę chcę się do tego odnieść, bo myślę, że jest to wymysł i oszustwo, które znalazło podatny grunt w myśleniu wielu, którzy uznają się za chrześcijan. Wielu z was jest członkami Grace Community Church i poświęciliście temu kościołowi swoje życie oraz duszę tak, jak muszą to robić wierzący. Inni z was przychodzą regularnie lub nieregularnie, sporadycznie. Niektórzy z was być może odwiedzają nas po raz pierwszy lub dopiero co zaczęliście do nas przychodzić. Ale tak naprawdę przyglądacie się z zewnątrz. Nie zidentyfikowaliście się. Nie podjęliście zobowiązania. Nie postrzegacie swojego związku z lokalnym kościołem jako absolutnej konieczności. Nie zobowiązaliście się do wiernego zaangażowania. I prawdopodobnie wynika to z jakichś naturalnych sił, które przeciwstawiają się siłom duchowym. Duch Boży działa w twoim życiu i musisz zrozumieć, co jest właściwe. Co należy robić.
Dla dobra tych, którzy nie są członkami i patrzą na to z zewnątrz. I dla dobra tych z was, którzy jesteście nowymi członkami i być może nie rozumiecie wszystkiego, co się z tym wiąże, chcę się upewnić, że wywiązałem się ze swojego duszpasterskiego obowiązku, by pomóc wam zrozumieć kościół. Dziś rano przedstawię tylko osobisty przegląd kościoła. A w kolejnych tygodniach zagłębimy się w niektóre ze wspaniałych detali kościoła. Muszę mówić do was jako pasterz, którego dał wam Pan. To dla mojego dobra i dla wywiązania się z mojej odpowiedzialności przed Panem. Również dla waszego dobra, żebyście byli w pełni błogosławieni przez swoją pełną odpowiedzialność. Minęło wiele lat, kiedy robiłem to ostatnio. Zaczniemy teraz od początku.
Wszyscy rozumiemy, że Bóg jest suwerenny. Że to On rządzi. Znamy nawet terminologię. Bóg jest wielkim Królem nad swoim Królestwem. Ale są dwa sposoby rozumienia Królestwa Bożego: jeden jest uniwersalny a drugi szczególny. Bóg jest Królem nad swoim uniwersalnym królestwem w tym sensie, że rządzi wszechświatem przez cały czas i wieczność. I dlatego rządzi wszystkim, co jest w Jego wszechświecie. Jedynie On rządzi jako Bóg Trójjedyny. Nikt nie może udaremnić Jego rządów. Nikt nie może Mu doradzić. Nikt nie może zmienić Jego rządów. Nikt nie może oprzeć się mocy wykonania Jego woli. On jest Królem nad wszystkim.
Wielokrotnie widać to w Starym Testamencie w wersetach takich jak Psalm 103:19: „Pan na niebiosach utwierdził swój tron, a królestwo jego panuje nad wszystkim”. To jest podsumowanie. On rządzi wszystkim, co istnieje w Jego wszechświecie. To jest Jego uniwersalne królestwo. On rządzi w tym sensie, że zarządza wszystkim, co dzieje się w całym stworzonym królestwie: wszechświatem naturalnym, wszechświatem duchowym – aniołami, demonami, wszystkimi osobami – On rządzi nimi wszystkimi.
Ale jest jeszcze inne znaczenie Królestwa Bożego, które jest ważniejsze dla nas w tej chwili, a jest to Królestwo Boże, które jest szczególne. Rozumiemy przez to panowanie Boga nad Jego odkupionym ludem. On rządzi swoim odkupionym ludem w odmienny sposób. On zarządza całym wszechświatem. On kontroluje cały wszechświat.
Ale we wszechświecie są też nieożywione nie osoby. We wszechświecie są demony, które nie doświadczają żadnego błogosławieństwa od Boga. We wszechświecie są ludzie, którzy doświadczają Bożego sądu. Nawet wiecznego Bożego sądu w piekle. Mówimy o innym Królestwie, szczególnym Królestwie, w którym Bóg panuje nad swoim odkupionym ludem. Nad tymi, których grzechy zostały odpuszczone, którzy zostali uwolnieni od grzechów, a przez to od winy, a przez to od sądu, a przez to od kary, a przez to od wiecznego piekła i mają obietnicę wiecznego nieba. W obecnej formie Jego Królestwem nad odkupionym ludem na ziemi jest Kościół. Kiedy czytasz w Biblii o Królestwie niebieskim lub Królestwie Bożym na tym świecie, to jest nim Kościół. Kościół jest tym Królestwem. Tak, w przyszłości Chrystus będzie panować na ziemi w tysiącletnim Królestwie przez tysiąc lat, o których mówi Biblia. Będzie też wieczne panowanie Boga i Chrystusa nad odkupionymi w nowym niebie i na nowej ziemi. To też jest wieczne Królestwo, w którym Bóg rządzi wszystkimi swoimi odkupionymi, którzy stali się doskonali i na zawsze zostali wprowadzeni do Jego obecności.
Ale na razie żyjemy w Królestwie Bożym w jego ziemskiej formie, którą jest Jego odkupiony Kościół. Pan jest naszym Mistrzem, Pan Jezus. Wyznaliśmy Go jako Pana i Mistrza. On jest naszym Królem. On jest Królem nad kościołem. On jest głową Kościoła, prawdziwego Kościoła. Tych, którzy są odrodzeni, usprawiedliwieni, uświęcani i pewnego dnia zostaną uwielbieni. Ty, jeśli wyznałeś Jezusa jako Pana, uznałeś Go swoim suwerennym Królem, i dlatego zadeklarowałeś, że jesteś częścią Jego Królestwa, i nie jest to tylko twoja deklaracja, to jest deklaracja samego nieba. Jeśli prawdziwie wierzysz w Jezusa Chrystusa, jesteś w Jego Królestwie. On jest twoim suwerennym Królem. To jest Kościół. Żyjesz w tej sferze. Nie jesteś już obywatelem tego świata. Jesteś obcym na tym świecie a obywatelem Królestwa przez bycie częścią Kościoła.
Chcę, żebyś rozumiał, że Kościół jest tam, gdzie żyjesz, poruszasz się i istniejesz. Tam, gdzie mieszkasz, gdzie okazujesz miłość, gdzie się uczysz, gdzie oddajesz cześć, gdzie służysz. Kościół jest twoim życiem. To twój oddech. To twoja krew. Kościół ma twoją duszę, twoje serce, twój umysł i ma też twoje ciało.
Kościół to twój naród. Kościół to twój kraj. Kościół to twoje państwo. Kościół to twoje miasto. Kościół to twoje plemię. Kościół to twoje pochodzenie etniczne. Kościół to twoja rodzina. Kościół to królestwo twoich najistotniejszych i najbardziej satysfakcjonujących relacji. Stało się to jasne, kiedy zostałeś uwolniony z tego świata, kiedy zostałeś przeniesiony z królestwa ciemności do Królestwa umiłowanego Syna Bożego. Kościół to twoje życie. Nie kochasz świata. Kochasz Kościół. Tym jesteś jako chrześcijanin. Kościół nie jest czymś, co robisz w niedzielę. Kościół jest tam, gdzie wiedziesz całe swoje życie. Tam, gdzie spełnione są wszystkie twoje istotne potrzeby, najczystsze pragnienia, święte dążenia i tęsknoty.
Jeśli o mnie chodzi, ja kocham Kościół. Kocham Kościół wszędzie. Wszędzie, gdzie przez lata jeździłem po świecie i spotykałem się z ludem Bożym, z tymi, którzy są częścią odkupionego Kościoła, podczas każdej społeczności z tymi, którzy są w Królestwie niebieskim, wyrażałem i otrzymywałem tę miłość. Bez znaczenia, czy było to w dżungli w Ameryce Południowej, czy z Maorysami w Nowej Zelandii, czy to w Azji, czy z wierzącymi w Chinach, czy to w Europie lub Afryce, gdziekolwiek by to nie było na całym świecie, kocham Kościół. Niezależnie od tego, gdzie się udam, mam więź miłości nawet z ludźmi, których nigdy nie spotkałem. To są moim ludzie, to jest mój naród, moje plemię. To jest moja rodzina.
Tak naprawdę kochałem Kościół całe moje życie, od małego dziecka. Rodzice zabrali mnie tam pierwszy raz od razu po narodzinach. To tam pierwszy raz usłyszałem Słowo Boże głoszone przez mojego dziadka i ojca. To tam po raz pierwszy uczono mnie historii biblijnych, które nawet dziś są żywe w moim umyśle. To tam siedziałem na bardzo małym krzesełku i bardzo duży nauczyciel opowiadał mi historie ze Słowa Bożego i wzywał mnie do zaufania Jezusowi Chrystusowi. To tam uwierzyłem Biblii, a potem uwierzyłem w ewangelię. To tam nauczyłem się wielbić Boga. To tam nauczyłem się śpiewać pieśni odkupionych, zaczynając od ich najprostszych form jako dziecko. To tam nauczyłem się służyć Panu. To tam nauczyłem się kochać i być kochanym przez świętych. To w kościele przez całe życie poznałem wszystkich moich przyjaciół. To w kościele poznałem Patricię, najlepszy dar Boga dla mnie. To w kościele wychowałem moje dzieci. W kościele są też moje wnuki. To Kościołowi, bez cienia żalu, oddałem całe swoje życie. To wielki przywilej. Kościół jest moim życiem, był moim życiem, będzie moim życiem na zawsze, ponieważ wszyscy zmierzamy do bycia razem w chwale.
Po drodze Pan powołał mnie do bycia pastorem, a potem powołał mnie tutaj, a ja starałem się uczyć was kochać nie tylko Chrystusa, ale i Kościół. Starałem się również wychować innych mężczyzn i kobiety na liderów, którzy mogliby uczyć innych miłości do Kościoła. Starałem się wychować młodych mężczyzn przez seminarium The Master’s University i młode kobiety na każdym miejscu, żeby kochali Kościół. Moja miłość do Kościoła trwa całe życie i chcę się nią dzielić. Nasza konferencja dla pastorów ma pomóc mężczyznom we wzmocnieniu ich miłości do Kościoła i szkoleniu Bożych ludzi, by bardziej kochali Kościół.
W moim chrześcijańskim doświadczeniu nigdy nie chodziło o prawo, zawsze chodziło o miłość. Nigdy nie chodziło o zasady, zawsze chodziło o uczucie. Zawsze chodziło o to, że kocham Pana i kocham tych, których kocha Pan. Kocham Kościół. I przez wiele dekad starałem was uczyć, żebyście kochali Pana i kochali Jego Kościół, a wy jesteście dobrymi uczniami. Kochacie Kościół. Widzę to w waszej wierności. Widzę to w waszym poświęceniu. Widzę to w waszej ofiarności. Widzę to w waszej służbie. Widzę to w waszej radości. A wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem w służbie dla Pana, było to, żeby Kościół kochał Pana i kochał tych, których On kocha. Chcę, żebyście rozumieli kościół. Nie chcę, żebyście mieli jakieś niejasne wyobrażenia o kościele lub waszej niezbędnej relacji z kościołem. Chcę, żebyście mogli w pełni kochać Pana i Kościół. I tak znowu, po wielu latach, chcę wrócić i mówić o kościele.
Wierzę, że nasz Pan zasługuje na miłość, której domaga się dla siebie. I wierzę, że zasługuje na miłość, której domaga się dla swojego Kościoła.
I szczerze mówiąc, jestem mocno zaniepokojony popularny poglądem, że można mieć osobistą relację z Chrystusem, a nie być związanym z kościołem. To po prostu bardzo dziwne i niedopuszczalne oddzielenie. To tak jakby powiedzieć: „Jestem połączony z głową, ale nie z ciałem”. To nie ma sensu. Ale coraz bardziej popularne jest mówienie: „Mam osobistą relację z Chrystusem, ale nie mam realnej relacji z kościołem”. Powiedziałbym wtedy od razu: „Twoja relacja z Jezusem Chrystusem jest daleka od tego, jaka powinna być, ponieważ kochanie Go i niekochanie Jego Kościoła jest dla Niego nie do przyjęcia”.
Rzadko słyszę, żeby ludzie mówili o zaangażowaniu w kościół, miłości do kościoła, oddaniu kościołowi, czy nawet zobowiązaniu się do wierności kościołowi, dołączeniu do kościoła, byciu członkiem kościoła. Kultura narzuca na nas pewne trendy, które odciągają ludzi od tego zobowiązania. Tym trendom można nadać kilka tytułów. Jednym z nich byłby kościelny konsumpcjonizm, w którym mam osobistą relację z Chrystusem, ale w pewnym sensie moje chrześcijańskie życie opiera się na tym, co mi się podoba. Jestem tu, jestem tam. Jestem tu i tam, skacząc po kościołach jak po sklepach. Bez żadnych długotrwałych relacji, bez głębokiego oddania, bez trwałej duchowej dynamiki wśród Bożych ludzi, z którymi żyję. Jestem klientem, jestem konsumentem. To jest świat, w którym żyję i konsumuję moje chrześcijaństwo w dawkach i formach, które mi odpowiadają. Tu chodzi o mnie.
Możesz posunąć się tak daleko, że stworzysz religię z własnych mediów. Masz muzykę, której chcesz słuchać na swoim iPhonie lub innym urządzeniu, którego używasz. Masz dostęp do kazań, których chcesz słuchać. I te sobie pobierasz. Możesz dobierać elementy do swojego szwedzkiego stołu i stworzyć swoją własną religię. To staje się coraz bardziej popularne. Coś w rodzaju medialnie spersonalizowanego kościoła.
Inną rzeczą, która moim zdaniem bardzo zagraża rzeczywistości życia w kościele, jest cyberkościół. Odbieranie kościoła na odległość. Oglądanie kościoła na odległość. „Nie chodzę do kościoła, ale włączam transmisję, słucham w radiu albo mam kościół w telewizji”. To nie jest nawet bliskie spełnieniu tego, czego Pan oczekuje od wierzącego. Tym, co dzieje się z kościelnymi konsumentami, cyberkościelnymi ludźmi i wyznawcami religii własnych mediów, jest to, że zaniedbują wszystko, czym Kościół tak naprawdę jest. Zaczyna się od zaniedbywania nakazów chrztu, regularnego udziału w Stole Pańskim, wspólnego uwielbienia i wzajemnej służby. Unikają też odpowiedzialności przed innymi. Żyją w swoim własnym świecie i jest to świat, który czyni ich praktycznie anonimowymi.
Pozwól, że powiem ci coś o grzechu, jeśli jesteś wierzący: grzech chce, żebyś był sam. Mamy kilka wydarzeń zastępujących kościół. Możesz pójść tam, gdzie w niedzielę są duże tłumy. Gdzie udaje się wiele osób. Zgaszą światła, a potem włączą światła stroboskopowe i zabrzmi sporo szalonej muzyki. To jest pseudokościół. To tylko jakieś wydarzenie. To jest regularne wydarzenie, które chce zastąpić kościół. Ogólnie rzecz biorąc, to drwiny z kościoła jako odstającego od kultury i tego, czego chcą ludzie. Bardzo często ten pseudokościół ma pseudopastora. Tak naprawdę to niewiele więcej niż pewien kult osobowości czy klub skupiony na osobowości. Chodzi tylko o styl, tylko o rozrywkę.
Pomyślmy. Czy nie byłoby wspaniale, gdyby ktoś przyszedł do ciebie – to mogłoby się wydarzyć każdemu z nas – i powiedział: „Właśnie uwierzyłem w Chrystusa i szukam kościoła”. I mógłbyś powiedzieć: „Naprawdę? Tam na tym rogu jest jeden kościół. Po prostu idź do miejsca, które nazywa się kościołem. Idź tam i będzie dobrze. Po prostu szukaj miejsca oznaczonego jako kościół i będziesz bezpieczny. Będziesz błogosławiony”.
Wiesz jednak, że nie możesz tak powiedzieć. Bałbyś się tak powiedzieć. Uważałbyś, że jesteś winny przed Bogiem za takie słowa, bo mógłbyś wysłać kogoś do kościoła, który by go zniszczył.
Mógłbyś tak powiedzieć, gdybyś był w kraju, w którym chrześcijanie od dawna są poważnie prześladowani. Gdzie prawdziwi chrześcijanie byli prześladowani, przez co fałszywe chrześcijaństwo zostało wyparte. Może być nawet ciężko o znalezienie kościoła, ale zostaną wtedy prawdziwe kościoły. Więc mógłbyś powiedzieć: „Idź tam”. Ale w naszej kulturze tak nie jest.
Czy nie byłoby wspaniale, gdyby… i pamiętam to jako dziecko, które dorastało i było w różnych kościołach… Czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli powiedzieć tak, jak mogliśmy to zrobić kiedyś: „Znajdź kościół, bo wszystkie kościoły podążają za Panem, wszystkie kościoły szanują Biblię i we wszystkich kościołach możesz czcić Chrystusa. Po prostu znajdź kościół. Znajdź zgromadzenie chrześcijan. Wszystko będzie dobrze, bo gdziekolwiek chrześcijanie się gromadzą, znajdziesz zdrową naukę, prawdziwe uwielbienie, rozeznanie, prawdziwą miłość, prawdziwą świętość, pokorę, radość, bogobojnych pasterzy i świadectwo ewangelii”. Naprawdę?
Nie możesz tego powiedzieć. W rzeczywistości, kiedy ktoś zadaje ci to pytanie, przyjmujesz postawę obronną i czujesz jakbyś musiał chronić tę osobę. „Nie możesz tam iść. Nie idź tam. W tej okolicy aż do autostrady nie idź nigdzie indziej niż tutaj. Mogę cię zapewnić”. Nie możesz tego powiedzieć. Nie możesz tego powiedzieć. Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego ciągle dostajemy listy: „Nie mogę znaleźć wiernego kościoła. Przecież to nie powinno być trudne”?
Czym jest kościół według Pisma Świętego? Oto, co jest napisane. Kościół jest niebem na ziemi. To niebiańskie doświadczenie sprowadzone na ziemię. Nie da się tego porównać z niczym na świecie. Kościół będzie miejscem, w którym usłyszysz głoszoną prawdę, bo Kościół jest filarem i fundamentem Bożej prawdy. To zgromadzenie prawdziwych czcicieli oddających cześć w duchu i w prawdzie. To zbiór uwielbiających Boga, czczących Chrystusa świętych, wspólnota miłości i służby wobec swego Króla i siebie nawzajem. To ludzie dosłownie rozpaleni pasją do świętości i podobieństwa do Chrystusa. Kościół to społeczność, w której to, co powierzchowne, zastąpione jest tym, co nadprzyrodzone, i gdzie cielesne pragnienia zastąpione są duchowymi. To jest Kościół.
Kościół definiuje się przez swoje pragnienia. Najlepsza definicja nudy, jaką kiedykolwiek przeczytałem, brzmi: nuda to pragnienie pragnienia. Nuda jest wtedy, kiedy nie chcesz już niczego. To nie może być prawda o chrześcijanach. Nie potrzebuję rozrywki. To nie jest coś, czego pragnę. Mam pragnienia, bardzo silne pragnienia. Są to święte dążenia i święte uczucia. A miejscem, w którym spełniają się wszystkie moje najgłębsze, najtrwalsze i przeszywające pragnienia, jest życie Kościoła. Nic poza Kościołem nie zaspokaja moich pragnień, ponieważ te pragnienia są pielęgnowane w nowym stworzeniu i przez działanie Ducha Świętego. Nigdy nie mógłbym się nudzić. Nigdy nie mógłbym się nudzić, ponieważ moje pragnienia są silne wobec Boga, silne wobec Chrystusa, silne wobec Ducha Świętego i silne wobec Słowa Bożego, a zatem nierozerwalnie związane z życiem w Kościele.
Jeśli nie jesteś szczególnie zainteresowany kościołem, zrób lepiej małą inwentaryzację swoich pragnień. Świat może Cię wciągnąć i możesz pragnąć wielu rzeczy, które będą ci przeszkadzać i ograniczać to, czego naprawdę powinieneś pragnąć, to, co można zaspokoić tylko przy pełnym zaangażowaniu w kościół. Nie da się z tym przedobrzyć. Nie mogę być tu wystarczająco wcześnie. Nie mogę zostać wystarczająco długo, ponieważ to we wspólnocie świętych w życiu kościoła zaspokojone są wszystkie moje pragnienia.
Kiedy słyszymy o współczesnych kościołach, słyszymy takie słowa jak: radykalny. Jesteśmy „kościołem radykalnym”, albo jesteśmy „kościołem przemian”, albo jesteśmy „kościołem ekstremalnym”, albo jesteśmy „niesamowitym kościołem”, albo jesteśmy „kościołem wyłaniającym się”, albo jesteśmy „kościołem alternatywnym”, albo jesteśmy „kościołem innowacyjnym”, albo, widziałem nawet taki, jesteśmy „wybuchowym kościołem”. Naprawdę?
Nie potrzebuję wysokiej energii. Nie potrzebuję dużych emocji. Nie potrzebuję kreatywności. Nie potrzebuję obeznania z kulturą. Nie potrzebuję rozrywki. To nie są moje pragnienia. Jeśli gonisz za wysoką energią i rozrywką, uciekasz od kościoła. Nie potrzebuję radykalnego, współczesnego, przemienionego, ekstremalnego, niesamowitego, wyłaniającego się, alternatywnego, innowacyjnego ani wybuchowego kościoła. Nie potrzebuję tego. Potrzebuję tylko zwykłego kościoła.
Zwykły kościół istnieje. Zwykły kościół istnieje. Chciałbym, żeby kościoły były zwyczajne, żebyśmy mogli powiedzieć ludziom: „Po prostu wybierz któryś”. Kiedy byłem młody, kościoły były o wiele bardziej zwyczajne. A teraz kościoły mogą być najbardziej niebezpiecznym miejscem w społeczeństwie.
Czym więc jest zwykły kościół? Co masz na myśli przez zwykły kościół? Mam na myśli normalny, zwyczajny, porządny, powszechny kościół. Jak on miałby wyglądać? A więc zaczynamy.
Miałbyś zgromadzenie zbawionych. Zbawione zgromadzenie. To jest Kościół. Z radością byliby poddani autorytetowi Pisma Świętego. Byliby prowadzeni przez dojrzałych, pobożnych pastorów i nauczycieli. Byliby oddani zdrowej doktrynie i poważnej teologii. Ich uwielbienie byłoby wzniosłe, piękne i miało ton powagi.
Modliliby się bez ustanku. Mieliby silne przekonania oparte na zdrowej nauce. Mieliby duchowe rozeznanie. Strzegliby Bożej trzody, chroniąc jej przed wszelkim grzechem i błędem. Dążyliby do świętości i pokory, darzyli siebie ofiarną miłością, stosowali dyscyplinę, głosili Chrystusa przez wspólne i indywidualne świadectwo. To jest Kościół. To jest zwykły kościół, po prostu zwykły. Taki właśnie powinien być kościół według Pisma Świętego. Spróbuj taki znaleźć. Nie jest to łatwe.
Dzięki błogiej Bożej opatrzności, mamy tu kościół, który oddaje Bogu chwałę i stara się być takim kościołem. Zawsze chcieliśmy być zwykłym kościołem. Mamy niezwykłego Pana, ale chcemy być zwykłym kościołem. Pan jest niezwykły, bo jest tylko jeden. My jesteśmy zwyczajni, bo powinno nas być tysiące. Nie chcemy być znani z wyjątkowości. Nie chcemy być znani z bystrości. Nie chcemy być znani z innowacyjności. Nie chcemy być znani z umiejętności dostosowania się do kultury. Chcemy być zwyczajnym kościołem robiącym to, czego pragnie nasz nadzwyczajny Pan tak, aby cała chwała przypadła Jemu.
Jaka jest więc twoja odpowiedzialność czy też zobowiązanie wobec zwykłego kościoła? Masz tutaj taki kościół. Więc jaki jest twój związek z tym kościołem? Czy jest on marginalny? Czy jest sporadyczny? Czy jest obojętny? A może jest to pełne zaangażowanie? To jest twoja rodzina. To są twoi ludzie. To jest królestwo, w którym żyjesz.
Ludzie rozpoznawali Kościół już w Dziejach Apostolskich. Trzy tysiące ludzi nawróciło się w dniu Pięćdziesiątnicy. Skąd to wiedzieli? Policzyli ich. Wiedzieli, kim są. Kilka rozdziałów dalej do Kościoła dodanych zostało jeszcze pięć tysięcy. W rozdziale 6 pracowali już nad tym, jak odpowiedzieć na potrzeby części wdów i mieli mężczyzn, którzy nauczali oraz mężczyzn zajmujących się tą służbą, których nazywano diakonami.
Kościół zaczyna troszczyć się o swoich ludzi. I przez cały Nowy Testament Kościół wyraża swoją miłość do Pana przez okazywanie miłości do siebie nawzajem, a Apostołowie piszą listy do kościołów, żeby instruować kościoły i ich przywódców o sprawach, które są kluczowe dla życia kościoła. Śledzono ruchy członków między kościołami. Jeśli przenosiłeś się do innego miasta, zabierałeś ze sobą list polecający, żeby nowa grupa wierzących wiedziała, że jesteś chrześcijaninem i przychodzisz z poleceniem z innego kościoła.
Paweł mówił o takich listach polecających. Nowotestamentowe listy były pisane do kościołów. Listy Pawła były pisane do kościołów lub do pastorów kościołów – do Tymoteusza i Tytusa. Listy powszechne Piotra i Jakuba były pisane do grupy wierzących. W tamtych czasach nie było osobistej relacji z Chrystusem bez osobistej relacji z kościołem, ponieważ jedynym sposobem, w jaki słyszałeś od Boga, było to, kiedy do kościoła przychodził i był czytany list natchniony przez Ducha Świętego. Wszystkie te listy były skierowane albo do przywódców odpowiedzialnych za kościół, albo do całego kościoła. Nie mogę pojąć, jak to jest, że ludzie uważający się za chrześcijan zaczęli traktować kościół z obojętnością. To tylko dowodzi miałkości ich słów o tym, że naśladują Chrystusa.
Pozwólcie, że zakończę ten poranek kilkoma możliwymi przyczynami takiego podejścia. Może brakować ci zrozumienia. A ja pomagam wypełnić niektóre luki w twoim rozumowaniu. Może byłeś obojętny wobec kościoła, niezwiązany z kościołem. Przyglądałeś się, ale byłeś na zewnątrz, bo nie byłeś świadomy, jaka jest twoja odpowiedzialność. Mam nadzieję, że trochę w tym pomogłem. Być może walczysz z chęcią ukrycia swojego życia, co nie jest dla ciebie pomocne.
Grzech uwielbia twoją samotność. Może obawiasz się odpowiedzialności, którą dostaniesz, bo jesteś bardzo zadowolony z robienia tych rzeczy, które ty chcesz robić. Czy to ignorancja, czy to strach przed ujawnieniem swojego życia, czy to niechęć do przyjęcia odpowiedzialności, niezależnie od powodu, żaden z nich nie jest miły Panu.
Jeśli jesteś prawdziwie wierzącym, jesteś Kościołem. To miejsce nie jest kościołem. Ten obiekt nie jest kościołem. Te budynki nie są kościołem. Ludzie są Kościołem, a twoja odpowiedź na to, czego Pan oczekuje od ciebie w Jego Królestwie, nabierze ogromnego znaczenia, kiedy poznasz kilka perspektyw.
Po pierwsze, jest to kwestia posłuszeństwa. Nowy Testament nie zna żadnych osób połączonych z Chrystusem, ale niepołączonych z Kościołem. Nie ma tam osób w pełni połączonych z Chrystusem, które nie mają pełnego połączenia z Kościołem. Jesteśmy Chrystusowi. Żyjemy w Chrystusie, Chrystus żyje w nas. Żyjemy w Kościele, jesteśmy Kościołem. Nie ma oddzielenia.
To kwestia posłuszeństwa. Czy będziesz posłuszny? Czy podporządkujesz się tym, którzy są nad tobą w Panu, którzy są odpowiedzialni za prowadzenie cię i zdadzą z tego sprawę przed Bogiem? Czy będziesz posłuszny temu, czego chce Pan? On chce, żebyś w pełni zaangażował się w Jego Kościół.
Po drugie, to nie jest tylko kwestia posłuszeństwa, to kwestia wspólnoty. W Hebrajczyków 10 czytamy: „Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych”. Są tacy, którzy opuszczają zebrania. Dlaczego chcemy się gromadzić? W jakim celu? On mówi, że w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, żebyście mogli się wzajemnie zachęcać.
Oto jak działa wspólnota. Nie chodzi o to, co dostajesz, ale o to, co dajesz. „Nie opuszczajcie wspólnych zebrań, żebyście mogli pobudzać innych do miłości i dobrych uczynków, żebyście mogli zachęcać innych”. Nie przychodzicie tu, żeby otrzymywać, przychodzicie tu, żeby dawać. Tutaj oddajesz swoje życie. To jest kwestia wspólnoty. Potrzebujemy waszych darów duchowych. Potrzebujemy was, żebyście służyli sobie nimi nawzajem – a jest ich w Nowym Testamencie kilkadziesiąt. Potrzebujemy wzajemnego noszenia swoich ciężarów, miłości, przyjaźni, społeczności, wspólnoty, która jest tak oczyszczająca, zachęcająca, budująca, podnosząca i wzmacniająca. To kwestia wspólnoty.
Po trzecie, to kwestia autorytetu. Już o tym wspominałem, ale jest to kwestia autorytetu. Potrzebujecie szkolenia. Musicie się uczyć. Musicie być prowadzeni. Musicie być pouczani. Musicie być ostrzegani. Potrzebujecie napominania, zwracania uwagi, nawoływania, instruowania i budowania. A w Kościele są mężczyźni i kobiety, którzy otrzymali zdolności i dary, by używać ich w twoim życiu, by upodobnić was do obrazu Chrystusa.
Musicie wzrastać w Chrystusa, Efezjan 4. A to przychodzi przez bycie pod autorytetem Słowa Bożego. Paweł pisał do Tytusa: „Mów z całą powagą i nie pozwól, by ktokolwiek cię lekceważył”, bo Biblia jest absolutnie autorytatywna. To kwestia autorytetu.
Pod czyim autorytetem jesteś? Jeśli jesteś w świecie cyberkościoła albo jeśli jesteś w zaprojektowanej przez siebie religii w świecie komputerowym, nie jesteś pod niczyim autorytetem, to ty jesteś autorytetem. Bawisz się w Boga swoim własnym życiem duchowym. Potrzebujesz duszpasterstwa. Potrzebujesz pielęgnowania. Potrzebujesz otoczenia opieką. Musisz poddać się autorytetowi wiernych, kochających pasterzy i ludzi, którzy zatroszczą się o twoją duszę.
Po czwarte, to kwestia tożsamości. To kwestia tożsamości. Jedenaście razy w Efezjan 1 czytamy: „w Chrystusie”. Jedenaście razy. Ale w sumie w swoich listach Paweł używa zwrotu „w Chrystusie” 160 razy. Mógłbym to powiedzieć tak: nie ma frazy, która opisywałaby charakter i naturę chrześcijanina lepiej niż ta. Jesteś w Chrystusie. Jesteś nierozerwalny z Chrystusem. Jeśli jesteś nierozerwalny z Chrystusem… „Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem”… jesteś nierozerwalnie związany z wszystkimi, którzy są jedno w Chrystusie. Jesteś w Chrystusie i dlatego jesteś w Jego ciele wraz ze wszystkimi innymi wierzącymi.
To jest tożsamość. Nosisz Jego imię. Dosłownie jesteś jedno z Chrystusem. Tajemnicą wszystkich tajemnic jest to, jak Pan mógł wziąć nas, którzy jesteśmy tak niegodni, i uczynić nas jedno ze Sobą. To w kościele żyjesz tym życiem w Chrystusie. Pan przyprowadził cię do miejsca, w którym dosłownie uczestniczysz w Jego życiu. On jest w tobie, ty jesteś w Nim, tak jak Paweł mówi w Galacjan 2:20: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.
Wy jesteście Chrystusowi. To nie tak, że masz jakąś odległą relację z Chrystusem. Ty jesteś w Chrystusie. Jesteś jedno z Chrystusem, czyli nierozerwalny z Nim. Dlatego Biblia, Nowy Testament, używa metafory ciała. On jest głową, ty jesteś ciałem. Jesteś złączony z Chrystusem. Jak możesz nie być w ciągłej komunii z Jego żywym ciałem, Kościołem?
I po piąte, to kwestia oddania. Jesteś powołany i obdarowany do okazywania miłości i służenia innym. Chodzi o oddanie. Czy jesteś tak pochłonięty sobą, że nie myślisz o tym, jakie Duch Boży dał tobie dary i odpowiedzialności dla wspólnego pożytku i chcesz zrzucić to na innych? Do kościoła przychodzisz, żeby służyć innym, a wtedy sam doświadczasz służby. Czy nie jesteś oddany swojej rodzinie, nie jesteś oddany swoim ludziom? Wyjdź z odosobnienia. Miłość jest przede wszystkim oddana, lojalna.
I dalej, jak powiedziałem, to kwestia usługiwania. Jaka jest twoja służba? Co robisz, wspólnie z innymi wierzącymi, żeby szerzyć imię Chrystusa w Królestwie Bożym? Co robisz? Kiedy mówię o służbie, mówię o tym, co Nowy Testament nazywa społecznością służenia. Mamy tego u nas nieskończenie wiele. To absolutnie nieskończone. Służby, które mają tutaj miejsce, grupy ludzi, które są zaangażowane w służbę, to dzieje się bez przerwy.
Jak jesteś zaangażowany? Jak angażujesz się we wspólnotę służenia? Mówię wam więc o kwestii posłuszeństwa, wspólnoty, autorytetu, tożsamości: „jedno z Chrystusem”, oddania: „czy kochasz rodzinę?” oraz służenia: „jak, wspólnie z innymi wierzącymi, służysz dla szerzenia Królestwa?”
I dalej, to kwestia prawdy. Numer siedem, to kwestia prawdy. Ludzie, którzy skaczą z kwiatka na kwiatek, mają eklektyczne zrozumienie prawdy. Ludzie, którzy są częścią kościoła wiernie nauczającego Słowa Bożego, mają systematyczne zrozumienie Słowa Bożego. Dlatego tak często mówimy o niezbędnej służbie kazań ekspozycyjnych, żeby nauczać was Słowa Bożego w taki sam sposób, do jakiego Pan natchnął Biblię. To księga, która od początku do końca prowadzi przez rozumowy i logiczny proces odkrywania prawdy. Nie możesz otrzymać spójnej doktryny, wybierając na chybił trafił. To kwestia prawdy.
Kościół, w którym wiernie służycie, powinien mieć ciągłość w nauczaniu i spójną doktrynę, bo tym, co nas zbawia, uświęca i pociesza, jest, oczywiście, prawda. To najważniejsza rzecz na świecie. Nie chcemy być dziećmi, które są miotane i unoszone każdym powiewem nauki z powodu naszej niewiedzy. To kwestia prawdy.
I na zakończenie mojej małej listy: to kwestia ewangelizacji. Mówisz: „Ja cały czas rozmawiam z ludźmi o Bogu”. Cieszę się, że to robisz. Powinieneś to robić. Ale powiem ci, co nasz Pan powiedział o ewangelizacji.
Posłuchaj tych słów, Jana 13:34: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali”. To wysoko postawiona poprzeczka. „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem”.
Zadaj sobie pytanie: „Jak On nas kochał?” „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za” – za kogo? „za przyjaciół swoich”. Więc jak On nas kochał? Perfekcyjnie. Jak On kochał ich tej nocy, której poszedł na krzyż? Kochał ich, wykonując najbardziej uniżające zadanie. Umył ich brudne stopy. To była pokorna miłość. To była słodka, łaskawa, hojna i ofiarna miłość.
Więc Pan mówi: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem”. A potem mówi to: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”.
Więc czy ludzie dookoła ciebie, którzy nie są chrześcijanami, wiedzą, że kochasz Chrystusa, dlatego że twoja miłość do Jego Kościoła jest tak oczywista? Czy to definiuje twoje życie? Czy musisz komuś mówić: „Wiesz co, jestem chrześcijaninem”, bo w przeciwnym razie by tego nie wiedział, dlatego że twoje życie nie manifestuje się w kościele?
Skąd wiesz, że ktoś jest chrześcijaninem? Bo nie dlatego, że ktoś mówi: „Mam osobistą relację z Jezusem Chrystusem” Ale dlatego, że mówi: „Mam wspólnotową relację z Jezusem Chrystusem. Kocham Jego Kościół. Jego Kościół jest moim życiem”.
Musisz być oficjalnym, jawnym, wiernym członkiem Jego Kościoła. Dla Jego chwały. W odpowiedzi na wszystko, co dla ciebie zrobił. Nie jesteśmy doskonali. Nie jesteśmy wszystkim, czym chcemy być. Z pewnością nie jesteśmy wszystkim, czym On chce, żebyśmy byli. Ale jesteśmy oddani temu, by być zwykłym kościołem w zgodzie z biblijnym wzorcem. A wy musicie być zwykłymi chrześcijanami, częścią zwykłego kościoła.
Ojcze, jeszcze raz tego poranka jesteśmy wdzięczni za wspaniały czas społeczności i uwielbienia. Dziękujemy Ci za jasność, z jaką przemawia Twoje Słowo. Dziękujemy Ci za to, co przez lata uczyniłeś w tym zgromadzeniu, za Twoje błogosławieństwo, które na nas spłynęło. Nie chcemy, by nasza osobista relacja z Tobą była w jakiś sposób ograniczona. To nam nie wystarcza. Chcemy być jedno z Tobą i jedno z każdą inną osobą, która jest jedno z Tobą. Chcemy pokazać światu prawdę ewangelii i nasze zbawienie przez naszą miłość do Kościoła, która jest dowodem naszej miłości do Zbawiciela. Jak moglibyśmy mówić, że Cię kochamy, Panie Jezu, gdyby nie było oczywiste, jak bardzo kochamy Twój Kościół. Kościół, który Ty kochasz i za który oddałeś swoje życie. Pomóż nam, Panie, być tym wszystkim, czym Ty chcesz, żebyśmy byli. Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY