Spór o stół Pański

© Ligonier

Od wieków toczą się debaty na temat tego, jak Kościół powinien rozumieć doktrynę Wieczerzy Pańskiej. Zanim przeanalizujemy krytyczne kwestie z tym związane, musimy zrozumieć, że głównym powodem, dla którego spór trwa, a czasami staje się zaciekły, jest fakt, że Kościół rozumie kluczowe znaczenie tego sakramentu w swoim życiu i wielbieniu Boga.

Zasadniczy spór dotyczący Wieczerzy Pańskiej koncentruje się na czterech różnych poglądach. Poglądy te obejmują: po pierwsze, doktrynę transsubstancjacji, sformułowaną przez wspólnotę rzymskokatolicką; po drugie, naukę o konsubstancjacji opracowaną przez wspólnotę luterańską (musimy jednak zauważyć, że słowo konsubstancjacja, choć jest szeroko używane w kręgach teologicznych do opisania poglądu luterańskiego, nie jest terminem, który luteranie są skłonni przyjmować, dlatego powinniśmy uszanować ich próby rezygnacji z tego konkretnego słowa); po trzecie, reformowane i anglikańskie uznanie rzeczywistej obecności Chrystusa podczas Wieczerzy Pańskiej; i po czwarte, pogląd traktujący Wieczerzę jako pamiątkę i symbol, popierany przez Ulricha Zwingliego i przez większość społeczności baptystów.

W tym miejscu należy zauważyć, że wśród rzymskich katolików, luteran, anglikanów i reformowanych panuje powszechna zgoda co do tego, że Chrystus jest prawdziwie obecny w Wieczerzy Pańskiej. Wszyscy oni wykraczają poza postrzeganie Wieczerzy jako zwykłego symbolu lub pamiątki, za czym opowiada się wielu ewangelicznych chrześcijan.

Debata między katolikami, luteranami i reformowanymi skupia się na tym, w jaki sposób Chrystus jest obecny w Wieczerzy Pańskiej. W gruncie rzeczy debata ta jest nie tyle sakramentalna, co chrystologiczna.

Historycznie rzecz biorąc, Kościół rzymskokatolicki wyraził swój pogląd na Wieczerzę Pańską w kategoriach doktryny transsubstancjacji. Doktryna ta została wyraźnie uznana przez ekumeniczny sobór trydencki w XVI wieku i została potwierdzona w encyklice papieskiej wydanej przez Pawła VI w 1965 roku, zatytułowanej Mysterium fidei. W doktrynie transsubstancjacji używa się języka zapożyczonego od filozofa Arystotelesa. Definiując naturę obiektów w świecie, Arystoteles rozróżniał między „istotą” lub „substancją” obiektu a jego zewnętrznymi, postrzegalnymi cechami, które nazywał „przypadłościami”. Dlatego Arystoteles odróżniał substancję od przypadłości wszystkich istot w stworzonym świecie. Posługując się tą terminologią, Kościół rzymskokatolicki naucza o cudzie zachodzącym podczas mszy, kiedy to substancja chleba i wina używana podczas Wieczerzy Pańskiej zostaje w cudowny sposób przemieniona w substancję ciała i krwi Chrystusa.

Cud ten zawiera jednak dwa aspekty. Chociaż istota chleba i wina zostaje przemieniona w ciało i krew Chrystusa, to jednak przypadłości chleba i wina pozostają takie same. Oznacza to, że przed dokonaniem się tego cudu chleb i wino wyglądają jak chleb i wino, smakują jak chleb i wino oraz odbierane są jako chleb i wino. Po dokonaniu się cudu ich przemiany, nadal wyglądają jak chleb i wino oraz smakują jak chleb i wino. Dzieje się tak dlatego, że po dokonaniu się cudu, istota chleba i wina zmieniła się w substancję ciała i krwi Chrystusa, podczas gdy przypadłości chleba i wina pozostają niezmienione. Dlatego cud jest podwójny. W rzymskim katolicyzmie substancja jednej rzeczy jest połączona z przypadłością innej rzeczy, a przypadłość innej rzeczy łączy się z substancją czegoś innego.

Teologowie reformacji odrzucili również rzymskokatolicki pogląd, że w Wieczerzy Pańskiej składana jest Bogu prawdziwa ofiara Chrystusa.

Co ciekawe, w ubiegłym wieku wybuchła debata na podobny temat, szczególnie w Holandii wśród holenderskich katolików. Próbowali oni wyjść poza terminologię Arystotelesa i zachować nienaruszoną ideę cudu bez potrzeby trzymania się filozoficznych terminów sformułowanych przez niego. Edward Schillebeeckx, a także autorzy Katechizmu Holenderskiego, przyjęli pogląd zwany „transsignifikacją” (łac. zmiana znaczenia), który według nich pozwalał zachować wiarę w rzeczywistość realnej obecności Chrystusa w oderwaniu od sformułowań trydenckich. Paweł VI odpowiedział na to encykliką Mysterium fidei (1965), podkreślając, że Kościół nie tylko jest oddany istocie doktryny transsubstancjacji, ale także jej sformułowaniu.

Marcin Luter dostrzegł frywolne użycie słowa cud w rzymskim rozumieniu transsubstancjacji i powiedział, że nie jest konieczne mówienie o substancji jednego i przypadłości drugiego, kiedy możemy po prostu potwierdzić prawdziwą cielesną obecność Chrystusa „w elementach chleba i wina, pod nimi i z nimi”. Luter nie używał słowa konsubstancjacja. Kościół reformowany próbował wiernie wyrazić pogląd Lutra, używając terminu konsubstancjacja, co oznacza, że Chrystus jest substancjalnie obecny w substancjalnej obecności chleba i wina. Zarówno w rzymskim, jak i luterańskim poglądzie na tę kwestię, jednoczesna obecność Chrystusa w Jego ludzkiej naturze w więcej niż jednym miejscu wymaga pewnego rodzaju wymiany Boskich atrybutów między Bogiem a ludzkim Jezusem. Był to główny zarzut, jaki Kalwin i inni reformatorzy wysunęli zarówno przeciwko Lutrowi, jak i rzymskiemu katolicyzmowi, ponieważ widzieli w tym naruszenie zasad wiary soboru chalcedońskiego, który nauczał, że dwie natury Chrystusa są zjednoczone bez zmieszania. Aby Jezus w swojej ludzkiej naturze, do której z pewnością należy Jego ciało, był jednocześnie obecny więcej niż w jednym miejscu, wymagałoby to ubóstwienia Jego ciała, co reformatorzy postrzegali jako zawoalowaną herezję monofizytyzmu (nauki, że Chrystus ma tylko jedną naturę – przyp. tłum.).

Jan Kalwin nalegał, podobnie jak anglikanie, na prawdziwą obecność Chrystusa, ale podkreślał również, że obecność Chrystusa odbywa się poprzez Jego Boską naturę. Jego ludzka natura nie jest już obecna z nami. Jest w niebie po prawicy Boga. Nadal jesteśmy w stanie mieć społeczność z ludzką naturą Chrystusa poprzez naszą wspólnotę z Jego Boską naturą, która rzeczywiście pozostaje zjednoczona z Jego ludzką naturą. Ale ta ludzka natura pozostaje w niebie. W debacie Kalwin toczył wojnę na dwóch frontach. Z jednej strony, w kontaktach z luteranami i rzymskimi katolikami, odmawiał używania terminu substancja w odniesieniu do obecności Jezusa w sakramencie. Jednak wbrew uczniom Zwingliego, którzy chcieli zredukować sakrament do zwykłego symbolu i pamiątki, Kalwin nalegał na użycie terminu substancja. W tym przypadku termin substancja miał dwa różne znaczenia. W odniesieniu do Lutra i Rzymu termin substancja oznaczał „cielesny” lub „fizyczny”. W odniesieniu do debaty ze Zwinglim, Kalwin używał terminu substancja jako synonimu czegoś „rzeczywistego” lub „prawdziwego”.

Oprócz tego aspektu kontrowersji, teologowie reformacji odrzucili również rzymskokatolicki pogląd, który mówił, że w Wieczerzy Pańskiej składana jest Bogu prawdziwa ofiara Chrystusa. Katolicyzm twierdzi, że choć ofiara ta nie jest krwawa, to jednak jest prawdziwą ofiarą (w nauce soboru trydenckiego użyto słowa sacrificium). W takim rozumieniu reformatorzy widzieli pogwałcenie jednorazowej ofiary Chrystusa na krzyżu.

Dyskusja nadal trwa, ponieważ Kościół próbuje poznać głębię i bogactwo tego sakramentu, który został ustanowiony przez Jezusa i był regularnie praktykowany w pierwotnym kościele chrześcijańskim, a debata ta przetrwała aż do naszych czasów.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.