Schemat nowego narodzenia

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Zachęcam was do otwarcia Słowa Bożego na 3 rozdziale Ewangelii Jana. Kontynuujemy przyglądanie się tej bardzo ważnej części Pisma Świętego dotyczącej nowego narodzenia, bycia narodzonym na nowo. Wracamy do tekstu, który definiuje temat nowych narodzin w Ewangeliach. Naszym nauczycielem jest nikt inny jak Pan Jezus Chrystus, Syn Boży. Dla większości z nas, którzy jesteśmy w kościele od jakiegoś czasu, jest to oczywiście bardzo znana część Pisma Świętego. Terminologia „bycia narodzonym na nowo” jest częścią ewangelicznego żargonu i to od bardzo długiego czasu.

Ale mimo tego, że jest to znana terminologia, która jest często używana, a tak z pewnością było przez całe moje życie, wydaje się, że większość chrześcijan nie rozumie, co oznacza nowe narodzenie. Nie jest to niejasne ani trudne do zrozumienia. Wszystko związane jest z samą analogią narodzin.

Pozwólcie, że przeczytam wam ten fragment, wersety od 1 do 10, a potem przyjrzymy mu się raz jeszcze. Mówiłem to ostatnio i powtórzę ponownie, musimy przechodzić przez to powoli, bo jest to tak ważne, tak kluczowe. Nie skończymy więc tych dziesięciu wersetów dziś rano, ale zagłębimy się na tyle, żebyście byli wzbogaceni i zachęceni tym, czego się uczycie.

„A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel. Nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie. Tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. Odpowiedział Nikodem i rzekł do niego: Jakże to się stać może? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz?”.

Przesłanie naszego Pana jest bardzo proste. Do królestwa Bożego można wejść tylko przez nowe narodzenie. Królestwo Boże jest sferą zbawienia. To ludzie pod rządami Boga, którzy mają życie wieczne i są na drodze do nieba. Jedynym sposobem na wejście do królestwa Bożego jest bycie narodzonym na nowo. To jedyny sposób. Inaczej nikt nie wejdzie do królestwa Bożego.

Wspominałem już, że to popularna idea. Mówimy nawet o chrześcijanach narodzonych na nowo. Wszyscy znamy to bardzo dobrze. Ale wydaje się, że nie rozumiemy istoty tej analogii. W analogii naszego Pana chodzi po prostu o to, że narodziny nie są czymś, do czego się jakoś przyłożyliśmy. Nie przyczyniłeś się do swoich fizycznych narodzin, ani nie masz nic wspólnego ze swoimi duchowymi narodzinami. Fizyczne narodziny to coś, co wydarzyło się całkowicie poza twoją kontrolą. I duchowe narodziny są czymś, co wydarzyło się całkowicie poza twoją kontrolą. W obu przypadkach Bóg stworzył cię poprzez twoich rodziców. Niemniej jednak to Bóg cię stworzył. Twoi rodzice mogli dać ci fizyczność, ale tylko Bóg mógł stworzyć twojego ducha. A w sensie duchowym narodzenie na nowo jest dziełem Boga, przez które On stwarza cię na nowo. To nowe narodziny. O to właśnie chodzi w tej prostej analogii. Nazywamy to doktryną odrodzenia. Co to znaczy? To termin, który opisuje po prostu potrzebę tego, żeby człowiek otrzymał nowe narodziny, nowe życie, nową naturę, nowe usposobienie, nowy charakter, nowy umysł od Boga. I ten człowiek nie przyczynia się do tego w żaden sposób.

Jak powiedziałem wam ostatnio, duchowe narodziny są drugim dziełem Boga w zbawieniu, gdyby chciało się to jakoś rozdzielić. Pierwszym dziełem Boga było wybranie, kiedy zapisał nasze imiona w Księdze Życia Baranka, wybrał nas przed założeniem świata i przeznaczył nas, żebyśmy stali się Jego dziećmi. To było pierwsze dzieło Boga. Drugim jest nasze odrodzenie. Dzieło wybrania miało miejsce w wieczności. Dzieło odrodzenia ma miejsce w teraźniejszości.

Zrozumienie doktryny odrodzenia to zrozumienie istoty zbawienia jako dzieła Boga. Właśnie o to chodzi. Ta analogia jest bardzo pouczająca, bardzo prosta, bardzo podstawowa. Naprawdę nie powinna wywoływać żadnego niezrozumienia. Żeby wejść do królestwa Bożego, cokolwiek mogłeś osiągnąć moralnie, religijnie, rytualnie, ceremonialnie, pod względem ludzkiej dobroci, jest nieistotne, ponieważ nie możesz przyczynić się do swoich duchowych narodzin, tak samo jak nie przyczyniłeś się do swoich fizycznych narodzin.

Wszystko to wychodzi na jaw w tej dyskusji między Jezusem a Nikodemem. I chciałbym przypomnieć, że to jest skrócona relacja, czyli że jest to streszczenie. Jak pamiętamy, Nikodem przyszedł do Jezusa „w nocy”, o czym czytamy w wersecie 2. I bez wątpienia rozmowa trwała wiele godzin, o ile nie całą noc. A my mamy tutaj podsumowanie i obraz dialogu, który miał tam miejsce, ale oni musieli rozmawiać o wiele dłużej. Więc pozwolę sobie uzupełnić to, o czym mogli dyskutować. Jak mogę to zrobić, skoro mnie tam nie było? Mogę skorzystać z tego, co napisali autorzy reszty Nowego Testamentu, którym Duch Święty przypomniał w wielkim dziele natchnienia i objawienia prawdy, które musieli znać. W tym miejscu Jezus wprowadza tylko temat narodzenia na nowo i odrodzenia, a reszta Nowego Testamentu wzbogaca, rozszerza i wyjaśnia ten temat.

Zbliżając się do tej konkretnej części Pisma Świętego, pozwólcie że was trochę wprowadzę. Zawsze lubię to robić. Wróćmy więc do rozdziału 2, werset 23. Jezus jest w Jerozolimie. Wiecie, co się tam wydarzyło. Zaatakował świątynię i wyrzucił z niej wszystkich, bo zamienili ją w miejsce handlu, zepsuli ją i zhańbili Boga. On dalej był w Jerozolimie podczas Paschy w wersecie 23. Po Passze było Święto Przaśników, które trwało kolejny tydzień. Więc był tam przez co najmniej kilka tygodni. I, zgodnie z wersetem 23, czynił cuda zwane znakami, które były tak przekonujące, że wielu uwierzyło w Jego imię. Więc pierwszą rzeczą, na którą chcę zwrócić uwagę, jest to, że Jezus w Jerozolimie czynił cuda, widoczne cuda, dla ogromnego tłumu, który zgromadził się tam na tych bardzo ważnych corocznych świętach żydowskich. Te cuda były bardzo potężne. I wiemy, na czym mogły polegać, uzdrowienia, wypędzanie demonów, itp., bo to właśnie cechowało całą Jego trzyletnią służbę. I wierzyli w Jego imię. Ludzie wierzyli w Jego imię.

Ale nie była to zbawcza wiara, co stało się jasne w następnych dwóch wersetach, bo Jezus, ze swojej strony, nie powierzył im samego siebie. To jest ten sam czasownik. W 23 wersecie: „Wielu uwierzyło w imię Jego”. Ten sam czasownik użyty jest w wersecie 24: „Ale Jezus nie powierzał im samego siebie”. Nie wierzył w ich wiarę. Innymi słowy, On wiedział, że to nie była zbawcza wiara. Nie była to pełna wiara. Nie miała wystarczającej treści.

Skąd On to wiedział? „Bo przejrzał wszystkich i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co było w człowieku”. Więc mamy tu dwa zagadnienia. Mamy tu powierzchowną wiarę lub początkową wiarę. A potem mamy wszechwiedzę Chrystusa. Mamy więc opis ludzi, którzy tam byli, którzy mieli ten rodzaj początkowej, podstawowej, niezbawiającej wiary. A potem mamy Pana Jezusa, który jest oczywiście Bogiem, bo tylko Bóg wie, jak ludzie myślą i o czym myślą. Tak więc wszechwiedza Chrystusa ukazująca Jego boskość i stan duszy człowieka o powierzchownej wierze. Te dwie rzeczy widać w wersetach od 23 do 25.

Kiedy dochodzimy do rozdziału 3, te dwie rzeczy się ze sobą łączą. Jest to obraz jednego z wielu ludzi, którzy uwierzyli. Są oni wymienieni w wersecie 23. A on jest jednym z nich. Mówi nie tylko w swoim imieniu, ale też w imieniu reszty grupy, która uwierzyła i o której to wie, bo mówi w wersecie 2: „Mistrzu! Wiemy”. Mówi więc nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu innych wierzących, którzy spotkali się i rozpoznali, że łączy ich podobna reakcja. „Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić tych cudów, które ty czynisz, gdyby Bóg z nim nie był”. To mówi nam, w co wierzyli. W co wierzyli? Że był nauczycielem, że pochodził od Boga. Był co najmniej prorokiem. Nie spotkali takiego w swoim życiu, bo od 400 lat nie było żadnego proroka, przez długi czas nie było żadnych cudów. Żeby znaleźć cuda, trzeba cofnąć się daleko w Starym Testamencie, daleko za proroków z czasów niewoli babilońskiej. Nie byli więc przyzwyczajeni do cudów, ale znali historię Starego Testamentu, że Bóg wyróżnił swoich proroków, takich jak Mojżesz i Eliasz, przez cuda. Wiedzieli więc, że jest to co najmniej prorok, nauczyciel od Boga, ale nie uważali przez to, że jest Synem Bożym, Mesjaszem, Zbawicielem, Panem i tak dalej. Dlatego nie była to zbawcza wiara. Więc mówi nam o tym, w co wierzyli, że jest nauczycielem od Boga i wiedzieli o tym, bo nikt nie mógł czynić takich cudów jak On. Były to oczywiste cuda. Wyraźnie zaplanowane, żeby ukazać Jego boskość i Bożą moc. Więc zdawali sobie z tego sprawę.

Następnie, gdy dochodzimy do wersetu 3, Jezus ignoruje to, co mówi Nikodem, czyta w jego myślach i mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego”. Ustami Nikodem wypowiedział potwierdzenie, które zostało zapisane w wersecie 2. „Myślimy, że jesteś nauczycielem od Boga, bo czynisz cuda”. A w jego umyśle było to: „Nie wiem, jak dostać się do królestwa Bożego”. I tak Jezus ominął jego, jak sądzę, uprzejmy wstęp „Rabbi” i wyznanie tego, w co wierzył, a przeszedł od razu do kwestii jego serca. Mamy więc tutaj ilustrację ponadnaturalnej wszechwiedzy Syna Bożego, który dokładnie odczytuje umysł człowieka i mamy ilustrację powierzchownej wiary, którą widzieliśmy pod koniec rozdziału 2.

Zagłębiając się w ten rozdział, chcę podzielić go na trzy proste części. Pierwszą z nich jest zmartwienie grzesznika, kiedy widzimy niepokój w sercu Nikodema. Zagłębialiśmy się w to tydzień temu. A potem Słowo Zbawiciela do Nikodema, które przynosi odpowiedź na to zmartwienie. I na końcu dzieło Ducha, które pojawi się w szczególności w wersecie 8. Ale wróćmy raz jeszcze do analogii nowych narodzin.

Zbawienia nie osiągają ci, którzy bardziej się starają. Zbawienia nie osiągają ci, którzy żyją lepiej. Zbawienia nie osiągają ci, którzy stają się bardziej moralni, bardziej religijni, wznoszą się na szczyt religijności, porzucają pewne wady. Nie, królestwa Bożego nie osiąga się przez cokolwiek, co robi dana osoba. Królestwo Boże otwiera się tylko przed tymi, którzy narodzili się na nowo. Termin „na nowo” to po grecku „anothen” i oznacza też „z góry”, „z góry na dół”. Musisz otrzymać życie z góry, a to nie jest coś, co możesz zrobić duchowo podobnie jak nie możesz tego zrobić fizycznie. Królestwo zbawienia, jak powiedzieliśmy ostatnio, otwiera swoje drzwi tylko przed tymi, którzy porzucają wszelki ludzki wysiłek jako środek do zbawienia, którzy przestają próbować na to zasłużyć i dosłownie rodzą się z góry dzięki mocy i woli Boga.

Wróćmy teraz do tekstu i miejmy to na uwadze. Spójrzmy ponownie na zmartwienie grzesznika. Werset 1 przedstawia Nikodema jako faryzeusza. Faryzeusze byli dosłownie archetypowymi hipokrytami. Byli wzorem tego, czym jest hipokryzja. Zostali oni potępieni przez Jezusa najostrzejszym wyrokiem na stronach Nowego Testamentu, Mateusza 23, gdzie nazywa ich synami piekła, którzy rodzą więcej synów piekła, gdzie wielokrotnie nazywa ich hipokrytami i ogłasza nad nimi potępienia i przekleństwa, jedno po drugim i kolejne, i kolejne, i kolejne, Mateusza 23. Mówili ludziom, żeby robili rzeczy, których sami nie robią. Nakładali na ludzi ciężary legalizmu, których nie pomagali im dźwigać. Zasadniczo byli kłamcami. Byli oszustami. Oszustami opisanymi jako groby pobielane na zewnątrz, a wewnątrz pełne nieczystych trupich kości. On był jednym z nich. Był podobny do apostoła Pawła – gorliwy dla Prawa, tradycjonalista, koszerny, nienaganny wobec Prawa, zewnętrznie skrupulatny w przestrzeganiu każdego przepisu, każdego rytuału, każdej najmniejszej rozwiniętej tradycji i żył jak hipokryta. A hipokryci wiedzą, że jest różnica między tym, co na zewnątrz, a tym, co wewnątrz, bo duch człowieka wie, co jest w sercu człowieka, jak mówi 2 rozdział 1 Listu do Koryntian. Więc on to wiedział. Był hipokrytą.

On wspiął się na sam szczyt obłudnego wierzchołka, bo był przywódcą Żydów, członkiem Sanhedrynu, siedemdziesięcioosobowego organu władzy, a żeby być w tej grupie, trzeba było być w elicie wszystkich hipokrytów. Został również nazwany w wersecie 10 nauczycielem Izraela, co oznacza, że wspiął się na wierzchołek nauki oraz wiedzy biblijnej i był uważany za Nauczyciela. Był to więc człowiek niezwykle religijny, niezwykle skrupulatny. Był na szczycie tego, co można by nazwać faryzejską, judaistyczną szlachtą. Był w elicie, oddany moralnie, zewnętrznie przestrzegał każdego szczegółu Prawa, a wewnętrznie wiedział, że nie jest w królestwie Bożym. Nie miał pewności, że jego wieczna dusza należy do Boga. Nie miał pewności przebaczenia swoich przewinień i grzechów, których było wiele, z których najmniejszy był z pewnością najbardziej powszechny, a była nim hipokryzja. Największym z nich było odrzucenie drogi zbawienia, którą zawsze była wiara, łaska i skrucha. Był hipokrytą. Nie miał relacji z Bogiem, nie miał miejsca w Królestwie, ani pewności przebaczenia, ani nadziei na niebo i wiedział to wszystko, bo duch człowieka wie, co jest w człowieku.

Przyszedł więc do Jezusa. I co zrobił? Przyszedł w nocy. Potrzebował pomocy. Chciał pomocy w tym, jak dostać się do Królestwa. I wiecie, jakie było jego podejście. Podchodził do tego tak: Nie jestem w Królestwie. Wiem, że nie jestem w Królestwie. Co muszę zrobić? Zrobiłem wszystko, co wiedziałem. Przestrzegałem całego znanego mi Prawa. Przestrzegałem całego Prawa, które znałem z Biblii. Przestrzegałem całego znanego mi tradycyjnego prawa rabinicznego. Dopracowałem to w najmniejszym szczególe, przez całe moje życie, dlatego w religii osiągnąłem to, co osiągnąłem. W pewnym sensie można powiedzieć, że mógł być papieżem Jerozolimy. To znaczy, że dostał się na szczyt tego wierzchołka.

Co mam zrobić? Dokąd się udać? Co więcej muszę zrobić? Co jeszcze muszę zrobić? Albo co muszę usunąć z mojego życia? Co robię, a muszę przestać robić? Czego nie robię, a powinienem był robić? A Jezus powiedział mu: „Jeśli chcesz wejść do Królestwa, musisz narodzić się na nowo”. Co oznacza: „Nie da ci niczego to, co kiedyś zrobiłeś. Wszystko, kim jesteś, musi być martwe. Wszystko, co osiągnąłeś, musi umrzeć, jest martwe” – martwe uczynki, jak czytamy w 9 rozdziale Hebrajczyków. Ponieważ królestwo Boże, werset 3, królestwo Boże, królestwo zbawienia, jest tylko dla tych, którzy narodzili się na nowo, inaczej nie możesz go zobaczyć, nie możesz mieć w nim udziału, nie możesz być jego częścią, zarówno w swoim życiu tutaj, jak i w wiecznej chwale nieba. Jezus ignoruje jego powitanie. Nie komentuje go, a przynajmniej Jan nie zapisał takiego komentarza, jeśli taki miał miejsce. Czytał w myślach Nikodema. Przeszedł prosto do jego umysłu, bo znał umysły wszystkich. Wiedział, co myślą wszyscy, bo jest Bogiem. I w tym jednym stwierdzeniu rozbił na kawałki wszystkie witrażowe idee religii. Wszystkie dzieła religijne, wszystkie dzieła moralne są bezużyteczne, nie są w stanie zapewnić niczego, przez co człowiek mógłby wejść do Królestwa. Taka jest prawda o odrodzeniu. I opiera się na fakcie, że najlepsze, co człowiek może zrobić, jest marnością, że wszystkie nasze moralne uczynki i cała nasza religia są bezużyteczne w zadowoleniu Boga.

List do Efezjan 2 mówi: „Umarliście przez upadki i grzechy wasze”. Efezjan 4: „Jesteście dalecy od życia Bożego”. To był martwy człowiek, ślepiec, ignorant, człowiek bez nadziei, a na dodatek hipokryta. Z takiego miejsca nie można dostać się do królestwa Bożego. Nie można. Chyba że narodziłeś się z góry, narodziłeś się na nowo, miałeś inne narodziny, które, tak jak pierwsze narodziny, przyszły z góry. Musisz być stworzony na nowo przez Boga w duchowy sposób. To wprowadza nas w prawdę o odrodzeniu.

Chcę, żebyście to zrozumieli, przedstawię wam dzisiaj trochę teologii. Kiedy patrzycie na zbawienie, możecie powiedzieć: Kiedy mówię, że narodziłem się na nowo, oznacza to pełne spektrum zbawienia. Możecie powiedzieć, że jestem odrodzony i mieć przez to na myśli pełną rzeczywistość zbawienia. Jeśli powiecie, że się nawróciłem, może to oznaczać to samo. Jeśli powiecie, że jestem odkupiony, możecie mówić ogólnie o zbawieniu. Możecie mówić, że jestem usprawiedliwiony. Możecie mówić, że zostałem uświęcony i wszystko to mogą być ogólne pojęcia, które opisują twoje zbawienie.

Ale, w tym samym czasie, wszystkie one mogą być rozbite na poszczególne elementy w panoramie rzeczywistości, które składają się na zbawienie. Odrodzenie to nie usprawiedliwienie. Usprawiedliwienie to nie uświęcenie. Uświęcenie to nie nawrócenie. Nawrócenie to nie wiara. Wiara to nie opamiętanie. Wszystko to są sposoby na opisanie całości, ale można je również rozbić na części składowe. Porozmawiajmy więc o odrodzeniu nie w sensie ogólnym, jakbyśmy powiedzieli gdzieś, że narodziliśmy się na nowo. Porozmawiajmy o tym w jego szczególnym znaczeniu i zobaczmy, czym jest według biblijnej, wąskiej definicji.

Pozwólcie, że wam pomogę. Część z was studiowała teologię. Kiedy podchodzicie do pojęcia „odrodzenia”, kiedy zapoznajecie się z tą wypowiedzią, z tą wielką doktryną odrodzenia, dotykacie prawdy o nieodpartej łasce. Pamiętacie to wyrażenie, jeśli znacie kalwinizm, całkowite zepsucie, bezwarunkowe wybranie, ograniczone odkupienie, nieodparta łaska, wytrwanie, mały akrostych TULIP. Nieodparta łaska jest tam, gdzie dochodzimy do doktryny odrodzenia. Niektórzy nazwaliby to ponadnaturalnym wezwaniem. Niektórzy nazwaliby to nieugiętym wezwaniem, zbawczym wezwaniem. Ale właśnie tutaj Bóg przyciąga cię do siebie, z twojej śmierci. To tutaj Bóg wyciąga cię z grobu. To jest odrodzenie. To właśnie pozwala martwemu grzesznikowi uwierzyć, opamiętać się, wołać do Chrystusa. To właśnie pozwala nam przyjść do Chrystusa w wierze.

Nowy Testament mówi o tym bardzo jasno i jest to wszędzie, ale nie zamierzam zabierać was wszędzie, choć zamierzam zabrać was gdzieś. Drugi List do Koryntian 5:17: „Jeśli ktoś jest w Chrystusie – jest czym? – nowym jest stworzeniem”. „Nowym stworzeniem”. Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Narodziłeś się na nowo. To nowe stworzenie. Pamiętajcie, powiedziałem wam, co Jezus powiedział Nikodemowi, kiedy powiedział mu: „Musisz narodzić się na nowo”, że wszystko, co zrobił w przeszłości, jest bezużyteczne. To wszystko martwe uczynki. To nie ma znaczenia, jest bezużyteczne. Nie ma różnicy, czy jesteś prostytutką, czy nauczycielem w Izraelu. Jesteś w tej samej sytuacji. Ponieważ to się nie liczy. Nic z tego nie ma znaczenia. Musisz narodzić się na nowo. Zrodzony z góry. To potężna prawda. Wrócimy do tego później, ale w 1 Piotra 1:3: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas”. Niech Bóg będzie błogosławiony. Oddajemy Mu całą chwałę, całą zasługę. Sprawił, że narodziliśmy się na nowo. On nas odrodził. On nas odrodził. A Nowy Testament mówi o tym wielokrotnie. Wspaniały komentarz znajduje się w 6 rozdziale Listu do Rzymian, gdzie Paweł mówi: „Oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych”. „Oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych”. List do Efezjan 2:4: „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował. I nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił”. Zawsze to Bóg nas ożywia, stwarza, daje nam życie.

Chcę na chwilę zostawić Nikodema i Jezusa, a przejść z wami do Jakuba, rozdział 1, ponieważ tam wypełnimy niektóre luki, które możemy mieć w tej rozmowie. Mówię to, ponieważ występują one w całym Nowym Testamencie i Duch Boży objawił je innym autorom, ale chcę, żebyście przeszli do 1 rozdziału Listu Jakuba. Moglibyśmy udać się do wielu miejsc, ale tutaj jest to szczególnie skondensowane.

Jest tu sporo mowy o grzechu i pokusie, zaczynając od wersetu 13. Pokusa, zło. Bóg nie kusi, werset 14: „każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości – i dalej – gdy pożądliwość pocznie – co? – rodzi grzech. Gdy grzech dojrzeje, rodzi – ta sama terminologia – rodzi śmierć”.

Mamy tu więc upadły stan człowieka, jest to po prostu rozradzanie się pokusy – Jakub przechodzi od pokusy do pożądliwości, do grzechu, do śmierci. W kontraście do tego dochodzimy do wersetu 17. W kontraście do tych wszystkich złych rzeczy, pokusy, pożądania, grzechu, śmierci „Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości”.

Jest więc ogromna zmiana między wersetami 16 i 17. Każdy dobry dar, każda duchowo dobra rzecz, to bardzo obszerne ujęcie, wszystko, co jest święte, wszystko, co jest sprawiedliwe, każdy dobry dar, każdy doskonały dar pochodzi z góry,” anothen”, ten sam termin, który został użyty w Ewangelii Jana 3 na narodzenie na nowo. I to wszystko zstępuje,” katabaino”, „zstępuje z góry od Ojca światłości”. „Ojciec Światłości” to starożytny żydowski tytuł dla Boga, ponieważ kiedy Bóg rozpoczął swoje stworzenie, powiedział: „Niech stanie się światłość”. On jest Ojcem światła – Ojcem światła i Ojcem Światłości. On przytwierdził to światło, kiedy je stworzył. Przytwierdził je do księżyca, słońca, gwiazd. Albo tak jak ze słońcem, jako wychodzące z niego samego, albo jak z księżycem, jako odbite. Bóg jest więc Ojcem Światłości. On jest Stwórcą i to jest bardzo ważne. Każda duchowa rzecz, każda święta rzecz, każdy sprawiedliwy dar, każdy dar, który można uznać za doskonały, ponieważ jest święty i sprawiedliwy, pochodzi z góry, czyli anoten, i pochodzi od Ojca Światłości. Każdy – w obszernym ujęciu. Bóg, który suwerennie stworzył światło, które pochodzi z góry, dał każdy dobry, doskonały dar w kategorii tego, co jest święte, co jest dobre, co jest sprawiedliwe. A teraz ten interesujący komentarz. „U Niego nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia”.

Bóg stworzył światło, ale światło tworzy cienie, prawda? Tworzy odmiany. Bóg stworzył światło, ale my nie mamy… nie mamy doskonałego światła przez cały czas. Mamy światło i ciemność. Mamy wszystko. Od palącego, oślepiającego słońca w południe do kruczoczarnego, gęstego nieba – ciemności w nocy. I mamy wszystko pomiędzy. Mamy szarówkę, kiedy słońce wschodzi i zachodzi. Istnieją różne odmiany fizycznego światła, które stworzył Bóg. Ale nie ma żadnej odmiany w duchowych darach, które On daje. Właśnie o to chodzi Jakubowi. Naprawdę wspaniała myśl, bo kończy werset 17 słowami: „U Niego nie ma żadnej odmiany ani chwilowego zaćmienia”. Dosłownie pochodzi to od obracania, grecki czasownik jest tu bardzo interesujący. To chwilowe zaćmienie dosłownie oznacza obracanie. Obracająca się ziemia, kręcąca się ziemia jest tym, co tworzy cienie. Słońce nigdzie się nie rusza, ale ziemia obraca się i tworzy cienie. Ale kiedy mówi, że nie ma odmiany, używa czasownika „parallagé”, od którego otrzymujemy słowo „paralaksa”. Znacie je? Studiowaliście to na przedmiotach ścisłych? Paralaksa oznacza pozorne przesunięcie lub pozorną różnicę w czymś z powodu perspektywy, z jakiej się na to patrzy. Na przykład, jeśli patrzysz na coś pod pewnym kątem, na przykład na kolumny w budynku, to mają określony wygląd, a kiedy zmieniasz miejsce i patrzysz na nie pod innym kątem, mają już inny wygląd. To jest paralaksa. Różne perspektywy dają inny widok.

Więc w świecie stworzonym przez Boga, ze światłem, które stworzył, mamy różnego rodzaju cienie, ponieważ zmienia się położenie obiektu,  na który patrzymy i mamy różnego rodzaju paralaksy, bo perspektywa cały czas się zmienia. Ale jeśli chodzi o Boga w dziedzinie duchowych darów, świętości i sprawiedliwości, one nie zmieniają się nigdy z żadnej perspektywy. Nigdy się nie zmieniają. Nigdy nie ma zaćmienia i nie ma znaczenia punkt widzenia, zawsze są takie same, zawsze takie same.

A co jest Jego najlepszym darem i do kogo te dary przychodzą? Przychodzą w Królestwie do tych, którzy do niego należą. Opisuje to w wersecie 18. Oto Jego najlepszy dar i wstęp do wszystkich Jego darów, które nigdy się nie zmieniają: „Gdy zechciał”. Czy muszę się tu zatrzymywać i to podkreślić? „Gdy zechciał, zrodził nas”. „Zrodził nas”. Możemy się tu zatrzymać. Wydał nas na świat. Jest to dokładnie ten sam czasownik, co w wersecie 15: „grzech rodzi śmierć”. On zradza nas w swoim Królestwie.

Chwała tego Bożego daru jest naprawdę oszałamiająca i jest punktem wyjścia dla wszystkich innych Jego darów, ponieważ każdy dobry dar, każdy doskonały dar, następuje po tym. Kiedy nam to dał, 8 rozdział Listu do Rzymian mówi: „jakżeby nie miał z Nim darować nam wszystkiego?”. Albo 2 rozdział Efezjan, gdzie zbawił nas, żeby „okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej”.

Chcemy więc spojrzeć na ten punkt wyjścia w wersecie 18 i zrozumieć, jak to jest, że jesteśmy zrodzeni przez Boga do Jego rodziny a tym samym do Jego Królestwa. Zadam więc proste pytania: co, kto, jak, dlaczego? Czym jest odrodzenie?

Wróćmy do wersetu 18: On nas wydał, On nas zrodził. On nas odrodził. Dał nam życie. Sprawił, że żyjemy, wyprowadził nas ze śmierci. Właśnie tym jest odrodzenie. „Zapłatą za grzech jest śmierć – Rzymian 6:23 – lecz darem łaski Bożej jest – co? – żywot wieczny”. Nowy Testament jest po prostu przepełniony objawieniem o Bogu dającym nam życie. To właśnie oznacza odrodzenie. Efezjan 2:1: „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze”. Taki jest stan każdego człowieka. Potrzebujemy życia, duchowego życia.

Zobaczmy, co zrobił z tym Jan. Nie możemy zajmować się wszystkimi, ale spójrzmy na Jana. Pierwszy List Jana, rozdział 1, werset 1, Jan identyfikuje Jezusa jako „Słowo Żywota. A żywot objawiony został”. A potem mówi: „Żywot wieczny, który nam objawiony został”. Więc Jan miał to cudowne doświadczenie otrzymania życia od Boga przez Chrystusa, który jest tym życiem.

Przejdźmy teraz do rozdziału 2 i prześledźmy, co Jan ma do powiedzenia. Rozdział 2, werset 28, ukazuje wierzących jako małe dzieci. Robi to wiele razy tylko w tym jednym rozdziale. Zaczyna w ten sposób już w wersecie 1, mówi tak ponownie w wersetach 12 i 13, mówi tak ponownie w wersecie 18, że jesteśmy dziećmi, ponieważ narodziliśmy się do rodziny Boga. A potem, w wersecie 29, mówi: „Jeżeli wiecie, że jest sprawiedliwy, wiedzcie też, że każdy, kto postępuje sprawiedliwie, z niego się narodził”. W ten sposób opisuje, co to znaczy być wierzącym. Co to znaczy być wierzącym? To narodzić się z Boga, narodzić się z góry, otrzymać duchowe życie, być wyciągniętym, tak jakby, z grobu, być przebudzonym z martwych.

Rozdział 3… a tak przy okazji, kiedy rodzisz się z Boga, widać to po tym, że czynisz sprawiedliwość. Dlaczego? Bo jesteś nowym stworzeniem. „Stare rzeczy przeminęły, nowe stały się…” powszechne, standardowe, normalne. Jesteś nowym stworzeniem. Rozdział 3, werset 9: „Kto z Boga się narodził” – znowu, w ten sposób Jan odnosi się do tego, co znaczy być chrześcijaninem. „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia [nie trwa w grzechu]”. Dlaczego? „Gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził”. Ponownie, można zrozumieć, że Jan, który opisał spotkanie z Nikodemem, pojął o co chodzi w nowym narodzeniu. I to stało się przewodnim motywem, za pomocą którego opisuje zbawienie w swoim liście.

Jeśli zejdziemy do wersetu 14: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci”. Ponownie opisuje przez to, co oznacza być zbawionym. Przechodzisz ze śmierci do życia i jesteś kimś nowym, jesteś nowym stworzeniem. Podążasz za sprawiedliwością. Nie wybierasz popełniania grzechów. Kochasz swojego brata. Kto nie miłuje brata, nadal jest martwy.

Rozdział 4, werset 7: „Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga”. Znów to samo słownictwo. Nie mówi „zbawiony”, nie mówi „usprawiedliwiony”. Mówi: „narodzony z Boga”. Bo te cechy są nieuniknione u osoby, która została stworzona na nowo. Efezjan 2:10 mówi, że zostaliśmy dosłownie stworzeni na nowo do dobrych uczynków. Rozdział 5, werset 4: „Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat”. Zwyciężamy świat, to znaczy, że „nie miłujemy już świata ani tych rzeczy, które są na świecie, pożądliwości oczu, pychy życia”. Nie kochamy tych rzeczy. Zwyciężyliśmy świat. Werset 12: „Kto ma Syna, ma żywot. Kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota, ponieważ życie – werset 11 – jest w Jego Synu”.

Możemy to zobaczyć, patrząc tylko na ten wspaniały, krótki 1 List Jana, o którym wielu uważa, że dotyczy podstaw chrześcijańskiego życia. Jeśli tak jest, to zaczynasz od doktryny odrodzenia i możesz ogłosić się narodzonym z Boga, czego dowodzi to, że jesteś całkowicie nowym stworzeniem, a rzeczy, które były częścią twojego życia, już dłużej w nim nie dominują. Nie jesteś doskonały, ale kierunek twojego życia uległ radykalnej zmianie. Idziesz w kierunku prawości, a z dala od grzechu. Chodzisz tak, jak chodził Chrystus, czy też pragniesz chodzić tak jak Chrystus. Podążasz tą drogą. Miłujesz swoich braci. Nie interesuje cię przemijający świat, bo otrzymałeś życie.

Piotr mówi to tak w 2 Piotra 1:4: „Staliście się uczestnikami Boskiej natury”. „Staliście się uczestnikami Boskiej natury”. Co za wspaniałe stwierdzenie. Życie samego Boga. Masz życie, które pochodzi od Boga. Nie jesteś taki jak reszta ludzkości. Chwalebne objawienie synów Bożych jeszcze nie nastąpiło. Nie wiedzą, czym jesteśmy. Nie wiedzą, że chodząc po tym świecie, choć wyglądamy jak wszyscy inni, mamy życie Boga w naszych duszach, Boże życie.

Właśnie tym jest odrodzenie. Kto nas odradza? Wróćmy do 1 rozdziału Jakuba. Kto nas odradza? Kto to robi? Czy możemy zrobić coś, żeby to osiągnąć? Nie. Werset 18: „Gdy zechciał, zrodził nas”. Jan Chrzciciel, Jezus, apostołowie, prorocy, ewangeliści, autorzy Nowego Testamentu, nigdy nie mówią nikomu, żeby zrobili coś, by narodzić się ponownie, żeby powiedzieli coś, by narodzić się ponownie, żeby modlili się o coś, by narodzić się ponownie. Głosili ludziom, żeby opamiętali się i wierzyli. Ale nigdy nie mówili ludziom, żeby narodzili się na nowo, bo nie ma żadnych kroków do stworzenia się na nowo. Z Jego własnej woli, monergistycznie, a nie synergistycznie. Nie jesteś wierzący, dlatego że wziąłeś wszystkie rzeczy, które chciałeś, wszystkie pragnienia, które miałeś, wszystkie złe odczucia o tym, jak żyłeś, wrzuciłeś je do miksera, a Bóg wrzucił trochę swojej mocy i wypiłeś eliksir zbawienia. To tak nie działa. „Z Jego własnej woli”, „z własnej woli” – monergistycznie. On cię wybrał. On zdecydował. On dał ci życie. Jest to jednostronne dzieło Boga Stworzyciela. Tylko On mógł to uczynić, jak mówi Ewangelia Jana 1:12 i 13. To nie z krwi, genetyki. To nie z ciała, nie przez seksualne relacje ani nic podobnego. To nie z woli człowieka, nie dlatego, że tego chcesz, nie dlatego, że tego pragniesz. Ale to z Boga jesteś narodzony.

Wróćmy do analogii ze światłem i spójrzmy na 2 List do Koryntian, rozdział 4. Jeśli podpisałem jakąś twoją książkę, możesz zauważyć, że używam tego fragmentu, bo jest on bardzo ważny. Drugi List do Koryntian 4:5: „Nie siebie samych głosimy, lecz Chrystusa Jezusa, że jest Panem, o sobie zaś, żeśmy sługami waszymi dla Jezusa”. A teraz zwróćcie uwagę na werset 6. Słyszeliśmy, co miał do powiedzenia Jan. Słyszeliśmy, co miał do powiedzenia Piotr. Posłuchajmy teraz, co na temat tych nowych narodzin ma do powiedzenia Paweł. „Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci”. To nawiązanie do 1 rozdziału Księgi Rodzaju. „Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym”. Powodem, dla którego osiągnąłeś zbawienie, jest to, że Bóg suwerennie włączył w tobie światło, rozproszył twoją ciemność, dał ci życie za śmierć, światło za ciemność, wzrok za ślepotę, prawdę za ignorancję. Paweł mówi to również w Kolosan 1. Wspaniały werset, rozdział 1, werset 13: Wyrwał nas… “Który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego”. Wyrwał nas ze sfery ciemności i śmierci i przeniósł nas do Królestwa Jego kochanego Syna”. To jest Boże dzieło. Kolosan 2, werset 13: „Kiedy byliście martwi w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, On was ożywił. On was ożywił, odpuściwszy wam wszystkie grzechy”.

Jeszcze raz świadectwo Pisma Świętego jest takie, że to jest Boże dzieło. Odrodzenie to stworzenie na nowo, nowe życie, nowonarodzenie. To pochodzi z góry. Tylko Bóg może tego dokonać. On już zdecydował, komu da życie i w swoim czasie daje to życie suwerennie. W Ewangelii Jana 6:44 czytamy: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec”. Jest to czasownik „helkó”, który oznacza “przymuszać”. To nieodparta siła. Jeżeli Bóg nie wyciągnie go z grobu, nie wyciągnie go z ciemności, nie wyciągnie go z królestwa Szatana. Ten czasownik „helkó”, „Ojciec pociąga”, jest użyty w 21 rozdziale Ewangelii Jana na ciągnięcie sieci. W 18 rozdziale Ewangelii Jana na wyciągnięcie miecza. W 16 i 21 rozdziale Dziejów Apostolskich na zawleczenie do sądu niechętnej temu osoby. Oznacza to „przymuszać, zmuszać, ciągnąć, przytłaczać”. To jest łaska mocy i dlatego teolodzy nazywają ją nieodpartą łaską. To jest dzieło łaski, które nie opiera się na zasługach. To jest łaska i wszechmoc, łaska mocy, dzieło Boga.

Raz jeszcze, żeby usłyszeć Pawła, 3 rozdział Tytusa. My poruszamy tylko niektóre fragmenty Nowego Testamentu, które o tym mówią. Nie wiem, jak można by to wyrazić jaśniej jak w rozdziale 3, werset 5. Właściwie, wróćmy do wersetu 3: „Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem”. Tacy byliśmy. „Ale gdy się objawiła dobroć i miłość do ludzi Zbawiciela naszego, Boga, zbawił nas”. On nas zbawił. I dalej: „nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel – czego? – odrodzenia”. Odrodzenie to narodziny, które wymazują, które zmywają wszystkie nasze przewinienia i odnawiają nas w Duchu Świętym. On nas zbawił.

Nie przyczyniliście się do swojego odrodzenia bardziej niż Łazarz do swojego zmartwychwstania. Łazarz był martwy, martwy od kilku dni, cuchnąco martwy, był owiniętymi zwłokami, a Jezus przyszedł i powiedział: „Łazarzu, wyjdź”. Nie przyczynił się ani trochę. Podobnie jak nie mogłem zrobić tego ja i nie mogłeś też ty. Jezus powiedział do Nikodema: „Nikodemie, twój problem nie polega na tym, że jest jeszcze kilka rzeczy, które musisz zrobić. Twoim problemem nie jest to, że musisz przestać robić jakieś rzeczy. Twój problem polega na tym, że nic, co zrobiłeś i czego nie zrobiłeś, nie ma na to żadnego wpływu. To wszystko musi zostać w grobie, a ty musisz zostać stworzony na nowo, z nieba”.

Powiesz zatem: „Jak? Co mam zrobić? Ja tego chcę. Jak to się dzieje?”.

Odpowiedzmy więc na to pytanie. Jak? Co? Nowe narodziny, nowe życie. Kto? Bóg wykonujący swoją własną wolę. Wróćmy teraz do Jakuba. Ciągle wracamy do Jakuba. To jest nasza… to jest nasza baza. Prześledźmy to: „Gdy zechciał, zrodził nas – tutaj to jest – przez Słowo prawdy”. „Przez Słowo prawdy”. Co to takiego? Ewangelia, ewangelia: „Wiara przychodzi przez… słuchanie”. Opamiętanie i wiara przychodzą przez słuchanie przesłania o Chrystusie, Rzymian 10. „A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje?”. „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie”. Ktokolwiek wzywa, będzie zbawiony. Jak mają wezwać tego, o którym nie słyszeli? Jak mają słuchać bez kaznodziei? Jak mają mieć kaznodzieję, jeśli ktoś nie będzie posłany?

Dlatego idziemy i głosimy, bo odrodzenie następuje przez Słowo prawdy. To nie dzieje się w próżni. Teolodzy na przestrzeni wieków mówili: „Odrodzenie może nastąpić dni, miesiące, lata, przed zbawieniem”. Nie sądzę. To znaczy, czy ktoś może realnie wierzyć, że jesteś odrodzony, ale niezbawiony? Nie. Musisz to zrozumieć: odrodzenie jest elementem zbawienia. Usprawiedliwienie jest elementem zbawienia. Odkupienie jest elementem zbawienia. Uświęcenie jest elementem zbawienia. I wszystkie one dzieją się w jednym, momentalnym cudzie. I dwie inne rzeczy są zawsze obecne: opamiętanie i wiara. Szeregujemy je tylko pod względem tego, co nazywamy ordo salutis. Szeregujemy je z perspektywy tego, że jedno prowadzi do drugiego. Nie może być żadnego opamiętania. Nie może być żadnej wiary. Nie może być żadnego przyjęcia Chrystusa, dopóki serce nie zostanie odnowione.

Więc, jak długo wcześniej ma to miejsce? Nie wiem. Coś w rodzaju Bożej, niebiańskiej milisekundy? Ujmijmy to w ten sposób. Nie można być odrodzonym bez słuchania Słowa prawdy. Nie dzieje się to kilka tygodni czy miesięcy wcześniej. W potężnej Bożej mocy, On działa, żeby odrodzić przez słuchanie Słowa. On daje dar opamiętania. On daje dar wiary. On usprawiedliwia, On odkupuje, On uświęca i to wszystko jest momentalnym cudem.

Ale zrozum to, że wiara nie powoduje odrodzenia. Opamiętanie nie powoduje odrodzenia. Najpierw przychodzi odrodzenie i dopiero wtedy, kiedy zostajesz ożywiony, możesz opamiętać się i wierzyć. I to przychodzi tylko ze Słowem Bożym. Posłuchajcie 1 Listu Piotra 1:23: „Jako odrodzeni – pisze Piotr – jako odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego – więc zostaliście odrodzeni do życia wiecznego, nie zginiecie – przez Słowo Boże, które żyje i trwa”. „Słowo, które wam zostało zwiastowane” – mówi Piotr. Odrodzenie jest więc potężnym dziełem Boga, które daje życie umarłym, ale to nie dzieje się w próżni, nie dzieje się w izolacji. To dzieje się tylko po wysłuchaniu Słowa.

Wróćmy teraz do 1 rozdziału Listu Jakuba. Ostatni nasz punkt z Jakuba 1, czyli dlaczego? Czym jest odrodzenie? Nowym życiem. Kto odradza? Bóg, wykonując swoją własną wolę. Jak następuje odrodzenie? Przez słuchanie i wiarę w Słowo, co jest częścią Bożego dzieła odrodzenia, które nam to umożliwia. I dlaczego? Dlaczego Bóg odradza? Koniec wersetu 18: „Abyśmy byli”. „Abyśmy” to połączenie „eis” i „einai”, co jest wyrażeniem celu w języku greckim. „Abyśmy – to jest cel – byli niejako pierwszym zarodkiem jego stworzeń”. Pamiętacie, jak w Starym Testamencie, w Księgach Powtórzonego Prawa i Kapłańskiej, czytaliście o pierwocinach? I w Księdze Wyjścia. Pierwociny, najlepsze z plonów, najbardziej dorodne ze wszystkich, które rolnik zbierał dla siebie. Dokładnie to mamy tutaj. Dlaczego Bóg to zrobił? Odpowiedź brzmi: On chciał żniwa ewangelii. On chciał z całej ludzkości zebrać żniwo ewangelii, żeby zanieść je do nieba dla swojej własnej radości i chwały. To jest Ewangelia Jana 6: „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie”. To są dary, odkupieni grzesznicy, których Bóg daje swojemu Synowi jako dar miłości, które Syn oddaje Ojcu w wieczności. To jest żniwo ewangelii z całej ludzkości. Dlaczego Bóg to robi? Dlaczego daje życie umarłym? Żeby mógł zgromadzić żniwo ewangelii, które stanie się Jego własnością, będzie Go kochać, uwielbiać, służyć Mu i oddawać Mu cześć na wieki wieków w społeczności z Nim w niebie.

To jest doktryna, o której Jezus mówił Nikodemowi. Musisz narodzić się na nowo albo nie znajdziesz się w Królestwie.

O co zapytałbym w tym momencie? Jak mam to zrobić? To znaczy, jak to się dzieje? Ty nie możesz tego dokonać. I Nikodem to mówi. Jak ma się urodzić stary człowiek? On rozumie analogię. Jak ja mogę… jak to się dzieje?

Powiem wam, co możecie zrobić. Możecie zrobić to, co może zrobić każdy grzesznik. Możecie prosić… możesz prosić Boga w Jego miłosierdziu i w Jego łasce, żeby dał ci życie. I tajemnica tajemnic, Jezus powiedział: „Tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz”. „Szukajcie, a znajdziecie. Proście, a będzie wam dane. Pukajcie, a otworzą wam”. W tym tkwi cała tajemnica.

A jaka była odpowiedź Nikodema? Niesamowita odpowiedź. Bądźcie tu w następną niedzielę.

Ojcze, dziękujemy Ci za tę niesamowitą relację. Dziękujemy Ci za tę chwalebną, przytłaczającą prawdę odrodzenia, daru, który dałeś nam, żebyśmy mogli się opamiętać, wierzyć, podążać za Tobą, okazywać sprawiedliwość, świętość, uciekać od grzechu, kochać siebie nawzajem. A przede wszystkim kochać i wielbić Cię na zawsze i być błogosławionymi ponad wszelką miarę. Nie ma na to słów. To jest niewypowiedziany dar, za który nawet wszystkie słowa w wieczności spiętrzone razem w kakofonii i chórze wychodzącym z ust uwielbionych i odkupionych nigdy nie będą w stanie w pełni wychwalać Cię za taki dar. Dziękujemy za to zbawienie. Modlimy się, Panie, za tych, którzy nie prosili, którzy nie przyszli jak Nikodem, wiedząc w swoim sercu, że są wyobcowani, odizolowani, oddzieleni, martwi, ślepi, żyjący w ciemności i nie powiedzieli: „Jak mogę dostać się do Królestwa? Proszę, powiedz mi” i którzy nie zawołali: „Panie, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem, i zbaw mnie”. Oby byli dziś na tym miejscu tacy, którzy przyjdą do Ciebie z błaganiem, żebyś dał im życie. Niech Duch Święty przekonuje do tego ich serca.

Panie, bądź wywyższony i uwielbiony dzisiaj, gdy świętujemy i wielbimy Cię za ten dar życia. I obyśmy byli chętni i gorliwi do dzielenia się tym z innymi, głoszenia Twojej chwały. Modlimy się w imię Twojego Syna.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.