Po prostu wierz

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Otwórzmy Słowo Boże na 3 rozdziale Ewangelii Jana. Zaczynamy się teraz przyglądać wersetom od 11 do 21. To naprawdę jeden z najważniejszych fragmentów w całej Biblii. Nie zamierzam się spieszyć, żeby przez to przejść, dlatego spędzimy z tym fragmentem kilka tygodni. A to dobrze się składa, bo potrwa to mniej więcej  do czasu naszej konferencji pastorskiej. To będzie wspaniałe, przynajmniej dla tych, którzy przyjdą za tydzień, żeby usłyszeć nieco nauczania naszego Pana z tego ważnego rozdziału.

Pamiętacie, że w tej część Ewangelii Jana, która zaczyna się od wersetu 1, a kończy na wersecie 21, Pan naucza o zbawieniu. Naucza o zbawieniu. A wszystko to dzieje się podczas rozmowy z faryzeuszem o imieniu Nikodem. Nikodem przychodzi do Jezusa w nocy. Jest bardzo wpływowym człowiekiem. To, że był faryzeuszem, oznaczało, że osiągnął bardzo wysoki status w swoim oddaniu Staremu Testamentowi, rabinicznemu prawu i tradycji. Był ekspertem. Jezus nazywa go nawet „tym nauczycielem” w Izraelu. Istnieją pewne historyczne przesłanki, że był jednym z trzech najbogatszych ludzi w Jerozolimie, co oznacza, że osiągnął wysoki poziom wpływów – był członkiem Sanhedrynu, Najwyższego Sądu – bardzo, bardzo wysoko postawionym Żydem.

Mamy tutaj samego Pana Jezusa jako ewangelistę i Nikodema jako odbiorcę Jego ewangelizacji. To rozmowa Jezusa ze zgubionym grzesznikiem, hipokrytą – bardzo religijnym, bardzo dobrze zorientowanym w swojej religii, ale zgubionym, nienawróconym, który był poza królestwem Bożym i nie miał życia wiecznego. Naprawdę archetypowy hipokryta. I nie mówimy o Nikodemie niczego, czego on sam by nie wiedział. To głęboko zaniepokojony człowiek. Jest hipokrytą, który rozumie swoją hipokryzję. Jest skrytym grzesznikiem. Jest bardzo zmartwionym człowiekiem. Nie wie, czy jest pojednany z Bogiem. Nie ma pewności, czy posiada życie wieczne. Nie wierzy i nie jest pewien, czy jest w Królestwie, o którym ciągle mówi i które, rzekomo, reprezentuje.

Obserwował Jezusa chyba tylko przez krótki czas, bo Jezus przebywał w Jerozolimie w okolicach Paschy. Jezus czynił potężne cuda, a dowodem na to, że przyszedł od Boga, jest to, o czym Nikodem powiedział Jezusowi: „nikt nie mógłby zrobić tego, co Ty, gdyby Bóg z nim nie był”. Jedynym wyjaśnieniem tych potężnych cudów było to, że Jezus był połączony z Bogiem. Nikodem nie mówi, że był Bogiem, ale wie, że przyszedł od Boga. Dlatego Nikodem ma nadzieję, że może ten człowiek od Boga będzie mógł odpowiedzieć na głęboki niepokój Jego własnego serca. Może ten człowiek powie mu, co jeszcze powinien zrobić lub co musi przestać robić, żeby dostać się do Królestwa, żeby mieć trochę pokoju, radości, pewności, zaufania i prawdziwej nadziei.

Przychodzi więc do Jezusa w nocy, a jego serce jest otwarte na Jezusa, który wie wszystko o każdym umyśle i sercu, jak mówi końcówka 2 rozdziału. On wiedział, co jest w człowieku, dlatego nikt nie musiał Mu nic o tym mówić, bo On znał serce człowieka. Jezus zna niepokój, zmartwienie, strach, lęk i trwogę tego arcyhipokryty w judaizmie na najwyższym poziomie. Zna jego obolałe serce.

I dlatego mówi do niego o wejściu do Królestwa. A pierwszą rzeczą, jaką mu powiedział, było: „To nie jest coś, co możesz zrobić”. To nie jest coś, co możesz zrobić. Nie możesz przyczynić się do wejścia do Królestwa. W wersecie 3 powiedział, że musi się na nowo narodzić. “Anothen”, czyli „narodzić z góry”. W dalszej części, w wersetach od 3 do 10, mówi, że musi narodzić się z Ducha Świętego. Musisz narodzić się z Ducha i być oczyszczony mocą z wysokości. Używa analogii narodzin. Narodziny to ziemska analogia. Wszyscy rozumiemy, że nie przyczyniasz się do swoich narodzin ani trochę. To samo będzie prawdą w sferze duchowej. Nie przyczyniasz się do swoich duchowych narodzin. Dlatego analogia do narodzin jest tak adekwatna. Musisz narodzić się z góry. Potrzebujesz, żeby Bóg dał ci duchowe życie w ten sam sposób, w jaki Bóg dał ci fizyczne życie – a ty nie przyczyniłeś się do swojego fizycznego życia i nie możesz przyczynić się do swojego duchowego życia.

To przytłaczające. To odwraca jego religijny paradygmat i całe jego teologiczne myślenie do góry nogami, na drugą stronę, bo w jego religii, podobnie jak we wszystkich fałszywych religiach na świecie chodzi o to, żeby człowiek osiągnął relację z Bogiem, o ludzkie osiągnięcia, uczynki, religię, rytuał, ceremonię, moralność, czy jakiekolwiek inne zasługi. Wszystkie systemy religijne na świecie, bez wyjątków, skupiają się na ludzkich osiągnięciach. To był odstępczy judaizm. To była cała jego perspektywa. Wszystkie jego przekonania na temat teologii, Boga, relacji z Bogiem, życia, Królestwa, nieba, obracały się wokół idei, że on musiał coś zrobić. Musiał być moralny. Musiał być cnotliwy. Musiał być sprawiedliwy. Musiał przestrzegać rytuałów, procedur i ceremonii, żeby osiągnąć taką pozycję przed Bogiem, która zapewniłaby mu wejście do Bożej obecności na wieczność.

Jezus powiedział do niego: „To, co jest wymagane, nie jest czymś, co mógłbyś zrobić. Nie masz żadnego wpływu na to, co musi się wydarzyć. Uderzające w tym wszystkim jest to, że ta prawda wydaje mi się ostatnią rzeczą, jaką większość współczesnych chrześcijan chciałaby powiedzieć komuś, kto przyszedł dowiedzieć się o życiu wiecznym, kto przyszedł dowiedzieć się o wejściu do Królestwa, kto przyszedł zapytać o to, jak mieć relację z Bogiem, jak uzyskać przebaczenie grzechów, jak być zbawionym, używając naszego języka… wydaje mi się, że ostatnią rzeczą, jaką ludzie powiedzieliby, jest: „Cóż, pytasz o niemożliwe. Nie ma takiej możliwości. Nie ma możliwości, żebyś się do tego przyczynił”. Kimkolwiek jesteś, cokolwiek zrobiłeś i czego nie zrobiłeś, cokolwiek dobrego uczyniłeś, cokolwiek złego uczyniłeś, nie ma na to wpływu. Twój stosunek do religii nie ma tu nic do rzeczy. Twój stosunek do moralności nie ma tu nic do rzeczy. Prosisz o to, żeby przydarzyło ci się coś, co pochodzi od Boga z Jego suwerennej mocy. Ale właśnie to powiedział mu Jezus. Jestem przekonany, że zbyt często ukrywamy tę wielką prawdę.

Są ludzie, którzy boją się powiedzieć chrześcijanom, że zbawienie, które już otrzymali, było dziełem Boga z nieba. Z jakiegoś powodu uważają, że narusza to niezależność i wolność ludzi. Dlaczego mielibyśmy to mówić niewierzącym? Odpowiedź brzmi, żeby niewierzący zatrzymał się martwy na swojej drodze i nie miał dokąd pójść ani do czego się odwołać. „Z uczynków Zakonu – jak mówi Paweł – nie będzie usprawiedliwiony przed Nim żaden człowiek”. Pytasz o coś, co jest niemożliwe. Lepiej byłoby próbować przepchnąć wielbłąda przez ucho igielne, niż myśleć, że możesz zapracować na swoje zbawienie. To jest całkowita, ogromna zmiana w myśleniu Nikodema. Dlatego dwa razy w tej początkowej części, w wersetach od 3 do 10, Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę”, „zaprawdę, zaprawdę”, bo „po raz pierwszy mówię wam, co jest prawdą, w przeciwieństwie do kłamstw, w które od dawna wierzyliście”.

Jezus obarcza go odpowiedzialnością za to, że tego nie wie. „Jak możesz – mówi na końcu tej pierwszej części, w wersecie 10 – jak możesz być nauczycielem w Izraelu i tego nie wiedzieć?”. Powinien był o tym wiedzieć, bo przesłanie o Bożym, suwerennym zbawieniu jest wyraźne w Starym Testamencie, we fragmentach o Nowym Przymierzu, które Nikodem bardzo dobrze znał. Jeremiasza 31, Ezechiela 36, Ezechiela 37. Jak to jest, że nie wiesz, że relacja z Bogiem to coś, co Bóg sprawia w cudowny sposób, co zstępuje z nieba?

Mamy więc tego potępionego hipokrytę z wyrzutami sumienia, pełnego niepokoju, bo wie, że jest daleki od Boga, wie, że jest fałszywy, wie, że jest skrytym grzesznikiem. A teraz słyszy, że nie może nic z tym zrobić, a wszystko, co znał przez całe życie, to to, że zawsze może coś zrobić, że nawet relacja z Bogiem jest w jego rękach.

Więc nasz Pan zatrzymuje grzesznika na jego drodze. I polecam wam to podejście. Gdyby ktoś przyszedł do was i powiedział: „Co mam zrobić, żeby być zbawionym?”. Odpowiedź brzmi… Co?… Nic. W pewnym sensie można powiedzieć, że jest to Boży cud, jest to dzieło Boga zgodne z Jego wolą. Jak mówi werset 8, Duch Święty czyni to kiedy i gdzie chce. I, jak mówiliśmy cały czas w tych początkowych wersetach, wszystko, co możesz zrobić, to prosić, wszystko, co możesz zrobić, to prosić.

W zeszłym tygodniu mieliśmy przejście do części od 11 do 21 wersetu. W tych pierwszych wersetach nowe narodziny wspomniane są pięć razy. Wiara jest wspomniana siedem razy w wersetach od 11 do 21. Doszliśmy do tej drugiej równoległej ścieżki. Pamiętacie to? Jeśli nie było cię tu w zeszłym tygodniu, dobrze będzie to nadrobić. Druga równoległa ścieżka, ludzka odpowiedzialność. Z jednej strony nie możesz nic z tym zrobić, ale z drugiej strony jesteś odpowiedzialny za swoją wiarę lub niewiarę. Tak więc przesłanie dla grzesznika brzmi: nie możesz zrobić nic, żeby uzyskać zbawienie. Nie możesz się do tego przyczynić, ale jesteś zobowiązany wierzyć w to, co Bóg uczynił, żeby to zapewnić, wierzyć w to, co Bóg uczynił w Chrystusie, żeby zapewnić zbawienie jako dar łaski.

Mając to na uwadze, przeczytam od wersetu 11 przynajmniej do wersetu 18. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, co wiemy, to mówimy, i co widzieliśmy, o tym świadczymy, ale świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich? A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy. I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie będzie sądzony”. I na tym się zatrzymamy.

Kiedy będziemy przechodzić przez ten fragment, ten najbardziej niezwykły, niezwykły fragment, będziemy podążać za trzema prostymi liniami. Podzielimy to na trzy małe kategorie. Po pierwsze, konfrontacja niewiary. To dwa pierwsze wersety. Nasz Pan konfrontuje niewiarę. Następnie, od 13 do 18, pochwala wiarę. A następnie, od 19 do 20, potępia niewiarę. Więc cała sprawa dotyczy wiary i niewiary – konfrontacja niewiary, pochwała wiary, potępienie stałej niewiary.

Przejdźmy teraz do wersetu 11 i zobaczycie, jak to się łączy. „Zaprawdę, zaprawdę”, mówi to po raz trzeci, bo mówi prawdy, które są tak obce, a jednocześnie absolutnie prawdziwe oraz przemawiające do błędu i ignorancji Nikodema. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, co wiemy, to mówimy, i co widzieliśmy, o tym świadczymy”. A tak przy okazji, „my” to pewna figura. Są inne przykłady, kiedy nasz Pan używa liczby mnogiej, żeby mówić o sobie. Niektórzy uważają, że uwzględnia wszystkich, którzy będą to głosić, ale jest to tak wyjątkowe stwierdzenie, że myślę, że najlepiej jest rozumieć to po prostu jako szczególną liczbę mnogą, która jest bardzo powszechną figurą stylistyczną we wszystkich językach świata. Czasami, gdy mówisz o sobie, unikasz „ja” i mówisz, że „my wierzymy” i rozumiesz, że chodzi o ciebie, ale stoi za tym prawda, która wykracza poza samego ciebie i podzielają ją też inni. Więc nasz Pan używa szczególnej liczby mnogiej. Mówimy o tym, co wiemy i świadczymy o tym, co widzieliśmy.

To naprawdę oszałamiające stwierdzenie, bo Jezus mówi: „Powiadam ci to, co wiem i czego osobiście doświadczyłem”. Nie daję ci informacji z drugiej ręki. Nie dostajesz ode mnie informacji z drugiej ręki. Nie przyszedł do ciebie prorok. Nie przyszedł do ciebie kaznodzieja. Nie przyszedł do ciebie apostoł, żeby przekazać ci to, co otrzymał od Boga. Mówię ci to, co wiem od wieczności, czego bezpośrednio doświadczyłem w wieczności. To naprawdę bardzo dramatyczne stwierdzenie.

Zauważcie jednak, jak kończy się werset 11. „Ale świadectwa naszego nie przyjmujecie”. Szokujące, szokujące. Mówi to w liczbie mnogiej: „nie akceptujecie naszego świadectwa”. Mówi w liczbie mnogiej. Dlaczego używa liczby mnogiej? Wy, twoi przyjaciele faryzeusze, przywódcy Izraela, twój naród i ten świat: „Do swej własności przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat Go nie poznał”. Jana 1:10-11. Przyszedłem do was z prawdą, wieczną prawdą, którą zawsze znałem, prawdą, która pochodzi ode mnie jako wiecznego Syna Bożego. Dałem wam tę prawdę.

Przy okazji, pamiętajcie, że mamy tu przedstawioną rozmowę, którą można przeczytać w ciągu kilku minut, ale prawdopodobnie trwała godzinami tej nocy, kiedy Nikodem i Jezus rozmawiali. Więc Nikodem, nauczyciel w Izraelu, tak wybitny jak żaden inny nauczyciel, tak utalentowany jak żaden inny nauczyciel, tak uzdolniony jak żaden inny nauczyciel, spotkał właśnie kogoś większego. Rozmawiał właśnie z doskonałym nauczycielem, najpotężniejszym, najbardziej kompetentnym, najbardziej niepodważalnym, najbardziej błyskotliwym, najmądrzejszym, najbardziej wyrazistym. Najbardziej przekonujący głos, jaki kiedykolwiek wypowiedział ludzkie słowo, rozmawiał z Nikodemem – sam Syn Boży, Pan Jezus Chrystus, Mesjasz. I powiedział mu prawdę o zbawieniu, że zbawienie nie jest kwestią uczynków. Jest to kwestia Bożego cudu, który Bóg czyni niezależnie od grzesznika. Powiedział mu to. Potężne stwierdzenie. To tak, jakby powiedział: „Spójrzcie, z całym Bożym autorytetem, informacja z pierwszej ręki ode Mnie jako Boga, wiecznego Boga, powiedziałem wam prawdę o zbawieniu. To nie uczynki. To Boży cud. Powiedziałem wam to, co zawsze wiedziałem, a ja jestem odwieczny. Powiedziałem wam to, co rozumiałem przez całą wieczność w jedności z Ojcem i Duchem Świętym. Nie nauczyłem się tego, nie usłyszałem tego, nie przeczytałem tego, nie dostałem tego, nie nauczono mnie o tym. Od wieczności wiem wszystko, co wam powiedziałem”.

W Ewangelii Jana 8:38 Jezus powiedział: „Mówię to, co widziałem u Ojca… u mojego Ojca… a wy nie przyjmujecie mojego świadectwa”.

W pewnym sensie jest to zniechęcające. Ale w innym sensie jest to zachęcające. Jeśli ten człowiek, który znał Pismo, nie przyjął prawdy od najwspanialszego, najbardziej zdolnego, potężnego, skutecznego nauczyciela, który kiedykolwiek przemawiał na ziemi, nie dziwcie się, kiedy nie wierzą wam. Ja nie jestem zaskoczony, kiedy mi nie wierzą. Nie wierzycie. To podsumowanie rozmowy z Nikodemem, nie wierzycie. Gdzie jest Nikodem po tym, co właśnie usłyszał? Nie wierzy. Jest niewierzący. Nie kupił tego. To zbyt drastyczna zmiana paradygmatu. To dosłownie postawiło jego teologię na głowie. Wszystko, co kiedykolwiek znał, jak wszyscy inni w religii, to uczynki – uczynki, legalizm, staranie się o sprawiedliwość – to wszystko, co kiedykolwiek znał, bo każda religia na świecie jest taka, każda jedna, również odstępczy judaizm. A nasz Pan powiedział mu coś, co jest po prostu wstrząsające. Tego po prostu nie da się przyswoić, że wejście do Królestwa jest czymś, co się przydarza, do czego ja nie wnoszę żadnego wkładu.

Po tym, jak to powiedział, nasz Pan pogłębia tę konfrontację, wskazując na ignorancję Nikodema. Wszyscy, przez całą karierę Nikodema mówili: „Nikodemie, jesteś takim wspaniałym nauczycielem, jesteś takim wspaniałym nauczycielem. Jesteś Nauczycielem Izraela”. Był wywyższany. Wszyscy siedzieli u jego stóp w zachwycie i podziwie, dlatego wciąż przesuwał się w górę, aż trafił do Rady Najwyższej, do Sanhedrynu.

Ale Jezus nie traktuje go w ten sposób. W wersecie 12 mówi: „Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich?”. Nie ma sensu, żebym dalej z wami rozmawiał. Nie ma sensu, żebym wchodził w głębokie realia teologii i umysłu Boga oraz celów Boga w zbawieniu. Nie mogę tego zrobić, bo dałem ci prostą ziemską analogię, a ty nie możesz nawet w to uwierzyć.

Co On ma na myśli, kiedy mówi: „gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach”? Ziemskie rzeczy odnoszą się po prostu do koncepcji narodzin. To jest ziemska rzecz. To jest ziemska rzecz. Narodziny mają miejsce na ziemi. Nie mają miejsca w niebie. Dzieją się tutaj. To prosta analogia, prosta ziemska ilustracja, a ty jej nie rozumiesz, nie kupujesz jej i nie wierzysz w nią. A to takie proste. I takie jasne. Jak mógłbyś uwierzyć, jeśli teraz porzucę ziemską analogię i zacznę ci mówić o Trójcy? O odwiecznej predestynacji? O związku Ojca z Synem i roli Syna w zadośćuczynieniu, żeby przebłagać i zadowolić Boga? Jak mógłbym opowiedzieć ci o całej panoramie chwały związanej z dziełem Boga w zbawieniu? Jak mógłbym wyjaśnić całą tę niebiańską teologię, skoro nie potrafisz nawet uwierzyć w prostą ziemską ilustrację?

Powiem wam coś o niewierze. Niewiara rodzi ignorancję. Jeśli chcecie usłyszeć ignoranckie przedstawienie Biblii, posłuchajcie niewierzących. Cały czas będą przeinaczać Pismo Święte. Nigdy nie spodziewam się, żeby niewierzący poprawnie przedstawił Biblię. Często nie spodziewam się nawet, że wierzący będą właściwie przedstawiać Biblię, ale zdecydowanie nie oczekuję, że niewierzący będą właściwie reprezentować Biblię. Dlaczego? Ponieważ niewiara zamyka ich w niewiedzy, bo 1 List do Koryntian 2:14 mówi: „Człowiek zmysłowy nie rozumie Bożych rzeczy”. Czym one są dla niego? Głupstwem. Dla tych, którzy giną, są głupstwem.

Zrobiłem małe rozeznanie z myślą o konferencji dla pastorów w przyszłym tygodniu. Może będę mówił do mężczyzn o interesującej postaci z ubiegłego wieku, bardzo znanym kaznodziei, Charlesie Templetonie. Niektórzy z was mogą pamiętać to nazwisko. Był jednym z założycieli Youth for Christ, razem z Billym Grahamem. Uważano go wtedy za największego kaznodzieję. Billy był takim numerem dwa. Charles był wielkim umysłem, miał świetną prezencję i dramaturgię. Miał wszystko – błyskotliwy umysł, wszystko. Stał się wielkim kaznodzieją, wielkim ewangelistą, głosił na stadionach pełnych ludzi i dźwigał ciężar tego duetu Graham/Templeton w początkowych latach. Ludzie padali mu do stóp. Ludzie uwielbiali go słuchać. W zasadzie, czekał go ogromny sukces.

Stopniowo zaczęło wychodzić na jaw, że przeinaczał Pismo Święte. I zaczął mówić coraz więcej o tym, co myśli na temat Pisma Świętego. Wszystko to osiągnęło punkt kulminacyjny, kiedy napisał książkę. Tytuł tej książki to biografia jego duchowej podróży. Tytuł brzmi „Pożegnanie z Bogiem” i napisał ją Charles Templeton. Skończył jako dziennikarz w Kanadzie, autor powieści, pisarz, osobowość telewizyjna. „Pożegnanie z Bogiem”.

W książce „Pożegnanie z Bogiem” atakuje Biblię. I to jest zdumiewające w przypadku kogoś, kto był wykształcony, kto przygotowywał i głosił kazania. Wszystko w Biblii interpretował błędnie, wszystko. Jego pogląd na wszystko jest wypaczony i wykrzywiony. To jest dziedzictwo niewiary. Dziedzictwem niewiary jest ignorancja. Właśnie dlatego, jeśli pójdziesz na uniwersytet i posłuchasz, co niewierzący mówią o Biblii, będą się mylić. Jeśli pójdziesz do seminarium, gdzie niewierzący profesorowie mówią o Biblii, będą się mylić. Nikodem był jednym z nich. Niewiara rodzi ignorancję. Widzimy więc, że ten fragment zaczyna się tak naprawdę zaskakującą konfrontacją stanu serca Nikodema i powszechnego stanu każdego niewierzącego serca, które jest zamknięte i jest więźniem duchowej ciemności, duchowej ignorancji.

Jezus mówi do niego: „Słuchaj, naprawdę nie ma sensu, żebym wchodził w głębsze wyjaśnienia teologiczne, bo mówię jak do ściany. Nie jesteś w stanie tego przyjąć. Twój umysł jest przyćmiony. Można powiedzieć, że jesteś podwójnie zaślepiony przez Szatana”, używając zwrotu Pawła.

Jakie więc jest lekarstwo? Konfrontacja niewiary prowadzi następnie do pochwały wiary, a zaczynając od wersetu 13, Pan mówi, że jedyną rzeczą, którą możesz zrobić, to uwierzyć. To wszystko, co możesz zrobić. „A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy. I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.

Co może zrobić Nikodem? Jest zamknięty w niewierze i podwójnie zamknięty w ciemności i ignorancji. Co może zrobić? Ani jego moralność, ani jego niemoralność nie mają żadnego wpływu na to, czy wejdzie do Królestwa. Nie ma znaczenia to, czy był religijny, czy nie był religijny. Co może zrobić grzesznik? Wszystko, co może zrobić grzesznik, zgodnie z wersetem 15, to wierzyć, ale to wystarczy. To wystarczy. Więc od wersetu 13 mamy taką pochwałę. Właściwie jest to polecenie, żeby wierzyć. To jest jedyna nadzieja. Oto prawda sola fide, tylko wiara. Nawiasem mówiąc, nie pochodzi to od reformatora, tylko od autora prawdy, bo prawda jest wieczna, ponieważ On jest wieczny, a prawda jest po prostu przedłużeniem tego, kim On jest. Uwielbiam to, co mówi nasz Pan. Werset 13, zobaczmy, w jaki sposób zaleca wiarę: „A nikt nie wstąpił do nieba”.

Nie mogę się tu nie zatrzymać. To oczywiste, to oczywiste. Jesteśmy zamknięci w czasie i przestrzeni, tak? Składamy się z materii, żyjemy w ciałach. Jesteśmy zamknięci w czasie i przestrzeni. Nie wykraczamy poza to. Nie wychodzimy z naszego czasoprzestrzennego pudełka. Nic nie może nas z tego wyciągnąć. Wiem, że ludzie chcą się od tego uwolnić, dlatego w świecie jest tyle głupiej fantastyki – w filmach, książkach, telewizji. Nie oglądałbym fantastyki ani przez dwie minuty. Nie potrzebuję fantastyki, dajcie mi po prostu rzeczywistość. I nigdy nie chcę zacząć żyć w świecie fantazji. To wszystko jest pełne kłamstw i przeinaczeń. Jedyną fantastyką, która mnie interesuje, jest oglądanie kreskówek z moimi wnukami. Ale to nie jest zbyt zwodnicze, bo wiem, że Mickey nie jest tak naprawdę myszą. Ale cała kultura ludzi pochłoniętych „Harrym Potterem” lub  „Zmierzchem”, lub jeszcze czymś innym, żyje w świecie fantazji. Słuchaj, jesteś ograniczony czasem i przestrzenią – pogódź się z tym. Nie oszukuj się, że możesz żyć w świecie fantazji.

Było kilka wyjątków. Są ludzie, którzy powrócili z nieba. Naprawdę? Tak. Łazarz w Ewangelii Jana 11. Był martwy przez kilka dni. Był gdzieś i powrócił. A pamiętacie, że kiedy Pan umarł na krzyżu, otworzyły się groby i święci wyszli, a więc wrócili. I Paweł, 2 Koryntian 12, odbył krótką podróż do nieba i wrócił. Ale najważniejsze jest to, że wyjątek potwierdza regułę. Są one bardzo rzadkie, bardzo, bardzo rzadkie. Eliasz poszedł do nieba, ale tak naprawdę powrócił dopiero w momencie przemienienia. Bardzo rzadkie. My nie idziemy do nieba i nie wracamy. Ludzie tego nie robią. Nie wiedzielibyście tego, gdybyście poszli do swojej chrześcijańskiej księgarni i zobaczyli regał z opowieściami o ludziach, którzy byli w niebie i wrócili z powrotem. Naprawdę, to szaleństwo. A oni wracają i mówią: „Jezus ma tęczowego konia, a ja widziałem Boga, a Duch Święty jest niebieską mgłą” i dalej opowiadają takie historie. Jest kilka takich książek, które są bardzo, bardzo popularne. „Niebo istnieje.. naprawdę!”, „90 minut w niebie” i jeszcze jedna książka. Jest taka książka, w której chłopiec miał wypadek, a jego ojciec napisał książkę o tym, jak poszedł do nieba i wrócił. To bardzo interesujące.

Wkrótce ukaże się nowe wydanie książki o niebie, którą właśnie kończymy, gdzie część wstępna książki – a to wydanie na 75. rocznicę wydawnictwa Crossway – i cały wstęp demaskuje wszystkie te fałszywe podróże do nieba, a potem mówi o prawdziwym niebie objawionym w Piśmie Świętym.

W każdym razie, ludzie nie chodzą do nieba tam i z powrotem. Kiedy idziesz do nieba, to tam zostajesz i jesteś z tego zadowolony. Czy możesz podać jakikolwiek powód, dla którego chciałbyś wrócić? Nie, nie możesz.

Jest w tym jednak coś więcej. Jest tu pewna bardzo ważna prawda, którą chcę, żebyście rozumieli. „A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy”. Posłuchajcie, jedyną osobą, która kiedykolwiek zstąpiła z nieba z prawdą o zbawieniu, jest Jezus. Każda inna religia pochodzi albo z tej ziemi, albo spod ziemi. Każdy system religijny jest ziemski, demoniczny. Jest tylko jedna niebiańska ewangelia, tylko jedno niebiańskie przesłanie, które zstąpiło i pochodzi od Jezusa. Nawet nie od najbardziej religijnych świętych, ani od ludzi, którzy myślą, że są w transcendentnej medytacji i wznoszą się na wyższe poziomy świadomości. To niedorzeczne. To tylko bezmyślne błądzenie. Żadna osoba nie poszła do nieba i nie sprowadziła na ziemię prawdy. Ani L. Ron Hubbard, ani Mary Baker Eddy Patterson Glover Frye, ani Joseph Smith, ani nikt inny – żaden anioł, żaden człowiek. Jezus powiedział: „Tylko ja zstąpiłem z nieba. A przesłanie, które przynoszę, jest takie, że zbawienie jest dziełem Boga, w którym nie masz udziału. Jest to dar, który Bóg daje zgodnie ze swoją wolą i wszystko, co możesz zrobić, to otrzymać go przez wiarę. Taka jest prawda. A ja jestem jedynym, który zstąpił z nieba z prawdą, z przesłaniem”.

Jezus odnosi się do siebie wiele razy takim samym zwrotem: „Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy”. Na przykład w Ewangelii Jana 6:33 nazywa siebie chlebem Bożym, który zstępuje z nieba. Jana 6:38: „Zstąpiłem bowiem z nieba”. Ponownie, w wersecie 51 tego samego rozdziału: „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił”. Rozdział 8, werset 42: „Przyszedłem z nieba”. Jana 13:3, 16:28, 17:5 – wiele razy mówi: „Zstąpiłem z nieba”. On jest jedynym niebiańskim źródłem niebiańskiej prawdy. A przesłanie jest takie, że zbawienie jest tylko przez wiarę. Więc On zstępuje, przynosi te dwie równoległe prawdy, że zbawienie to Boży cud, nowe narodzenie, narodzenie z góry, oraz że zbawienie przyjmowane jest przez grzesznika wiarą. On jest Synem Człowieczym, to mesjański tytuł wzięty z 7 rozdziału Księgi Daniela. On jest obiecanym Mesjaszem. Jest prorokiem posłanym przez Boga. Nikodem rozmawia więc z Bogiem w ludzkim ciele. Nikodem rozmawia z niebiańską istotą. Rozmawia z odwiecznym Synem Bożym i odwieczny Syn Boży mówi: „Nie wierz w nic innego, bo nikt nigdy nie wstąpił do nieba i nie sprowadził na dół prawdy. Przyszedłem z nieba z prawdą”. Dlatego Paweł mówi w Galacjan 1, że jeśli wierzycie w jakąkolwiek inną ewangelię, jesteście przeklęci. Wierząc w jakąkolwiek inną ewangelię, jesteś przeklęty, bo nikt nie był w niebie i nie sprowadził jej na dół. Taka „ewangelia” jest ewangelią ziemską, demoniczną lub jest połączeniem ich obu. Fałszywe systemy religijne są dziełem Szatana, który ukazuje się jako anioł światłości. Są one połączeniem ludzkich idei i demonicznego uwodzenia.

Ewangelia w całym swoim bogactwie, ze wszystkimi jej elementami, jest jedynym przesłaniem, które zstąpiło z nieba. A dalej, w wersecie 14, nasz Pan mówi: „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy”. Musisz Go wywyższyć. Przede wszystkim oznacza to wyniesienie Go ponad wszystkich innych. Wyniesienie ponad wszystkich. Tylko On zstąpił na dół. On jest odwiecznym Synem Bożym. On jest Panem Panów. On jest drugą osobą Trójcy Świętej. On jest źródłem prawdy. On jest prawdą, życiem i światłem. Wywyższaj Go. Wywyższaj Go. Wywyższaj Go. Jana 14:6: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”. Dzieje Apostolskie 4:12: „I nie ma w nikim innym zbawienia. Nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni”. Wiara tylko w Chrystusa, tylko Chrystus, tylko Chrystus. Solus Christus. Sola fide: tylko wiara, tylko w Chrystusa.

To ja muszę być wywyższony. Te słowa odnosi do swojego ukrzyżowania. „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy”. O co tu chodzi? W Księdze Liczb 21 synowie Izraelscy zostali ukarani przez Boga za swoje nieposłuszeństwo. Pamiętamy, że Bóg zesłał węże, aby ich kąsały? Byli kąsani tym toksycznym, śmiertelnym jadem i wpadli w panikę. Wołali do Boga i co Bóg zrobił? W swoim współczuciu i miłosierdziu Bóg powiedział, żeby ustawić pal, umieścić na nim miedzianego węża, a każdy, kto na niego spojrzy, otrzyma natychmiastowe uzdrowienie. To tylko historia z przeszłości Izraela. I jest to analogia. To nie jest alegoria. To tylko ilustracja. W ten sam sposób, w jaki synowie Izraela, którzy nosili śmiertelny jad ukąszenia tego węża, mogli zostać uwolnieni od śmierci przez spojrzenie w górę na miedzianego węża, grzesznicy, którzy noszą jad arcywęża i grzechu, którego dokonał na ludzkości, mogą zostać uwolnieni od śmierci przez spojrzenie w górę na ukrzyżowanego Zbawiciela.

Co za piękna analogia. To pierwszy raz, kiedy dowiadujemy się, że nastąpi jakieś wywyższenie Chrystusa. Nie słyszeliśmy, w jaki sposób umrze. Ale z Psalmu 22 wiemy o niektórych cechach Jego ciała. Wiemy o Jego pragnieniu i wiemy o Jego ranach. Od Zachariasza wiemy, że zostanie przebity. A z Izajasza 53 wiemy, że będzie zbity i, ponownie, że będzie przebity za nasze przewinienia. Wiemy, że On umrze. Już w rozdziale 2, wersetach od 19 do 22, Jezus powiedział: „Zniszczcie to ciało, a ja je wzbudzę”. Ale teraz, nagle, otrzymujemy inną perspektywę. I ta perspektywa jest taka, że przez swoją śmierć będzie wywyższony.

Ale chodzi o coś więcej niż tylko bycie wywyższonym w swojej śmierci. Oznacza to, że poświęcasz Mu całą swoją uwagę. Wynosisz Go ponad wszystkich innych, ponad wszystkich innych, jako najważniejszego i patrzysz na Niego w wierze, i tylko na Niego, żeby uzyskać zbawienie.

Ukąszeni Żydzi byli uzdrowieni z jadu przez spojrzenie z wiarą. Musieli uwierzyć, że kiedy pójdą tam, gdzie to było, kiedy tam pójdą i popatrzą, że jeśli to zrobią, będą uzdrowieni. Tak więc wszystko, o co Bóg nas prosi, to spojrzenie na Jego Syna, wywyższenie Go. Żydzi, którzy byli ukąszeni, nie musieli nic robić. Nie było żadnych uczynków. Nic, za co mieli odpokutować. Żadnego zadośćuczynienia, niczego. Po prostu spójrz i masz życie. Co za piękna analogia. I wiem, że kiedy to się stało, Bożym planem było, że będzie to analogia prostoty zbawienia przez wiarę – Chrystus wywyższony, my patrzymy na Niego i to wystarczy, mamy życie.

A oto sedno niebiańskiego przesłania, które przyniósł Jezus. Werset 15: „Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Ktokolwiek wierzy, będzie miał życie wieczne. To wszystko, co grzesznik może zrobić. Wiara, wiara – to jest serce ewangelii.

Prawdziwym szokiem jest tutaj słowo „ktokolwiek”. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego to takie szokujące dla Nikodema, bądź tu w przyszłym tygodniu. Wtedy to zobaczymy.

Pokłońmy się w modlitwie. Panie, jesteśmy tak przytłoczeni majestatem Pisma Świętego, jego cudownością, tak wdzięczni za łaskę, że to Ty robisz wszystko, co musi być zrobione. Ty zapewniłeś ofiarę. Ty zapewniasz moc, wolę. Ty wykonujesz dzieło. Ty dajesz nam życie z nieba, z góry przez Ducha. Ty nas odradzasz. To wszystko jest Twoim dziełem i Ty przyjmujesz całą chwałę. I jedynym, co możemy zrobić, jest podnieść nasze oczy, żeby zobaczyć Jezusa ponad wszystkimi – jedynego Zbawiciela, umierającego na krzyżu, wiszącego tam za nas, niosącego w swoim ciele nasze grzechy i wierzyć, że w Nim mamy życie wieczne. Co za niesamowity dar.

To życie wieczne uwalnia nas od ignorancji i prawda staje się dla nas jasna, a to, co kiedyś było głupotą, staje się radosną, jasną prawdą. Ojcze, rozbudź serca nawet jeszcze dziś. I wzywaj grzeszników, żeby uwierzyli, oderwali wzrok od Mojżesza lub Abrahama czy jakiejkolwiek innej religii lub przywódcy religijnego i podnieś ich oczy tylko na Chrystusa, żeby patrzyli na Niego w wierze jako na Zbawiciela i Pana i otrzymali życie wieczne.

Ojcze, prosimy Cię teraz, żebyś przekazał nam prawdę, żebyśmy mogli wyrazić ją w tym tygodniu, komunikując to, czego się nauczyliśmy, żebyśmy mogli znać ją jeszcze głębiej przez to, że się nią podzieliliśmy, żeby mogło to być użyteczne w życiu innych. Daj nam tę możliwość, modlimy się i błogosławimy każdą duszę w tym miejscu. Niech każdy patrzy na Chrystusa i odnajdzie w Nim życie wieczne. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.