Artykuł ten jest częścią serii Czego Jezus żąda od świata na podstawie książki Johna Pipera o tym tytule.
Wtedy faryzeusze, odszedłszy, naradzali się, jakby go usidlić słowem. I wysłali do niego uczniów swoich wraz z Herodianami, którzy powiedzieli: Powiedz nam przeto: Jak ci się zdaje? Czy należy płacić podatek cesarzowi, czy nie? A Jezus, poznawszy ich złośliwość, rzekł: Czemu mnie kusicie, obłudnicy? Pokażcie mi monetę podatkową; a oni przynieśli mu denar. I rzecze im: Czyja to podobizna i czyj napis? Powiadają: Cesarza. Wtedy mówi do nich: Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu (Mt 22:15–21).
W poprzednim rozdziale stwierdziłem, że Jezus żąda od nas absolutnego posłuszeństwa wobec siebie jako Boga, a także jako Pana oraz władcy. Posłuszeństwo wszelkiej innej władzy jest uzasadnione, ograniczone oraz kształtowane posłuszeństwem Jezusowi jako Królowi królów. Pokazałem uzasadnienie posłuszeństwa innym władzom. Przyjrzyjmy się teraz, jak posłuszeństwo to jest ograniczone i w jaki sposób kształtowane.
Kiedy cesarz żąda tego, czego zakazuje Bóg
Nasze posłuszeństwo we wszystkich ziemskich sprawach jest ograniczone najwyższą władzą Boga w Jezusie Chrystusie (patrz J 5:27 oraz Mt 28:18). Powinniśmy czynić to, co nakazuje władza cesarska, ponieważ pochodzi ona z rozporządzenia Bożego. Jednak nie możemy czynić wszystkiego, czego władza nakazuje. Jeśli cesarz uzna, że jest Panem, wówczas nie wolno nam się z tym zgodzić. Jeśli nakaże nam oddawać sobie cześć, nie będziemy tego czynić. To Jezus jest Panem i jego naśladowcy oddają cześć tylko jemu, jako najwyższemu władcy. Chociaż władza ludzka pochodzi od Boga, jednak nie działa ona zgodnie ze słowem Bożym. Dlatego władza ludzka może czasami żądać tego, czego Bóg zabrania.
Z tego powodu Jezus ostrzegł nas o nieuchronnym konflikcie. Powiedział uczniom, że będą musieli wybierać pomiędzy posłuszeństwem jemu a posłuszeństwem prawu cesarza, co niektórych z nich narazi na śmierć: „Podniosą na was swe ręce i prześladować was będą i wydawać do synagog i więzień, i wodzić przed królów i namiestników dla imienia mego. (…) A będą was wydawać (…) i zabijać niektórych z was” (Łk 21:12–16). Ostrzeżenie to ma sens tylko wtedy, kiedy przyjmiemy, że Jezus nakazuje nam, abyśmy nie oddawali cesarzowi wszystkiego tego, co cesarz uważa za swoje. Oddawanie cesarzowi tego, co cesarskie nie wymaga od nas posłuszeństwa jego zakazowi oddawania czci Bogu. Najwyższa władza Boga ogranicza zakres władzy cesarza oraz należnego jej posłuszeństwa.
Poddajemy się cesarzowi, aby oddać cześć Jezusowi jako najwyższemu władcy
Nasze posłuszeństwo we wszystkich ziemskich sprawach jest nie tylko uzasadnione i ograniczone przez najwyższą władzę Boga – jest także przez nią kształtowane. Innymi słowy, nawet szacunek, jaki okazujemy cesarzowi, jest innego rodzaju szacunkiem, ponieważ cesarz nie jest władcą absolutnym. Okazujemy cesarzowi posłuszeństwo we wszystkim, w czym wolno nam je okazywać i czynimy to nie dlatego, że jest on Panem, ale dlatego, że tak nakazuje nam postępować Pan Jezus. Innymi słowy, całe nasze posłuszeństwo cesarzowi w istocie detronizuje cesarza, ponieważ swoim posłuszeństwem okazujemy, że Jezus jest Panem. Naszą służbę cesarzowi postrzegamy jako służenie jego władcy i Panu – Jezusowi. Dlatego posłuszeństwo cesarzowi nie ma śladu uwielbiania go. Sam akt naszego podporządkowania się jego prawom odziera go z jego roszczeń boskości. Dlatego nasza uległość wobec władców uważających się za bogów jest w pewnym sensie wywrotowa.
Poniższa relacja ewangeliczna wyjaśnia w jaki sposób posłuszeństwo najwyższej władzy Boga kształtuje nasze posłuszeństwo władzom ziemskim.
A gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmowego podatku i rzekli: Nauczyciel wasz nie płaci dwu drachm? Rzecze Piotr: Owszem. A gdy wchodził do domu, uprzedził go Jezus, mówiąc: Jak ci się wydaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają cło lub czynsz? Od synów własnych czy od obcych? A on rzekł: Od obcych. Na to Jezus: A zatem synowie są wolni. Ale żebyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę i weź pierwszą złowioną rybę, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za mnie i za siebie (Mt 17:24–27).
Podatek dwudrachmowy to podatek na rzecz świątyni, który Żydzi każdego roku płacili na jej utrzymanie. Dokładne określenie tego podatku nie jest tutaj istotne, ponieważ najważniejszą kwestią było to, czy Jezus i jego uczniowie opłacają ten podatek czy nie. Odpowiedź na to pytanie jest taka, że opłacają. Jednak dla nas najważniejsze jest uzasadnienie płacenia podatku, jakie podał Jezus.
Jezus porównał płacenie należności do sposobu opodatkowania kraju przez króla, rozumując następująco: Czy król nakłada podatek na swoje dzieci? Nie. Wobec tego dzieci są wolne. Tym samym Jezus stwierdził, że taka sama zasada dotyczy jego samego oraz jego uczniów: jako dzieci Boga, który posiada wszelką władzę i jest Panem wszystkiego, nie muszą oni płacić podatku świątynnego. Czy jednak płacą ten podatek? Płacą. Dlaczego? Aby nie dawać innym zgorszenia.
Zasada przedstawiona przez Jezusa brzmi następująco: Czasami należy poddać się władzy nie dlatego, że władza ma samoistne prawo danej rzeczy od nas żądać, ale ze względu na naszą wolność oraz przyczynienie się do większego dobra. W odniesieniu do cesarza zasada ta brzmiałaby tak: cesarz jest własnością Boga, Bóg ma absolutną władzę nad cesarzem. Ten Bóg, który włada wszystkim, jest naszym Ojcem, a my jesteśmy jego dziećmi. Dlatego też żądania cesarza, aby płacić na jego rząd nie są dla nas wiążące. Rząd cesarza należy do naszego Ojca, dlatego jesteśmy wolni. W rzeczywistości cała ziemia należy do nas jako dziedziców Ojca w niebie i pewnego dnia odziedziczymy tę ziemię w całości (Mt 5:5). Czy jednak będąc wolnymi nie powinniśmy płacić podatków cesarzowi? Tak, powinniśmy, ponieważ takie postępowanie prowadzi do większego dobra obecnie oraz dlatego, że Ojciec nasz nakazuje nam, aby oddawać cesarzowi to, co cesarskie. Widzimy więc, w jaki sposób fakt, że wszystko należy do Boga, nie tylko uzasadnia i ogranicza wyrażanie przez nas posłuszeństwa władzom świeckim, ale także kształtuje to posłuszeństwo.
Jak autorytet Jezusa kształtuje nasze nieposłuszeństwo cesarzowi
Kształtujący wpływ władzy Jezusa nad wszystkim dotyczy także wyrażania przez nas nieposłuszeństwa cesarzowi. Oznacza to, że nawet nasze nieposłuszeństwo, jeśli jest konieczne, nie jest obojętne wobec władzy cesarskiej jako takiej. Nawet nasze nieposłuszeństwo jest kształtowane przez świadomość, że wypaczona władza cesarska podlega władzy Jezusa i ma jego poparcie. Wyżej opisano już jak władza Jezusa ogranicza władzę cesarską. Ograniczenie to przedstawiono w żądaniu Jezusa, aby wybrać raczej śmierć, niż poddać się żądaniom cesarza nakazującym wyparcie się Pana. Sam Jezus nie podporządkował się żądaniom Heroda (Łk 23:9), Piłata (Mk 15:5) oraz arcykapłana (Mt 26:62–63). Jezus przestawił wzór nieposłuszeństwa obywatelskiego, którego także od nas żąda. To właśnie jego życie, jego nauka i jego władza kształtują model naszego nieposłuszeństwa.
Poprzednie rozdziały poświęcone były w całości opisom żądań Jezusa, aby służyć innym (Żądanie 17), okazywać miłość naszym nieprzyjaciołom (Żądanie 28, 29, 32, 33 i 34), oraz troszczyć się o bliźnich (Żądanie 21). Te oraz pozostałe jego żądania dogłębnie kształtują postawę jego naśladowców w zakresie nieposłuszeństwa obywatelskiego. Aby lepiej przedstawić postawę nieposłuszeństwa obywatelskiego w kontekście żądań Jezusa, przyjrzyjmy im się jeszcze raz.
Kształtowanie postawy nieposłuszeństwa obywatelskiego na podstawie żądań Jezusa
Kazanie na Górze zawiera radykalne wypowiedzi Jezusa na temat niestawiania oporu oraz aktywnego okazywania miłości nieprzyjaciołom (Mt 5:38–48; patrz Żądanie 30). Jak już wcześniej zostało to stwierdzone, aktywne okazywanie miłości nie zawsze jest tym samym, co niestawianie oporu. Oto, co Jezus powiedział na temat nie stawiania oporu:
Słyszeliście, iż powiedziano; Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (…) A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się (Mt 5:38–42).
Żądania te wymagają ustąpienia temu, kto nas traktuje źle albo prosi o coś. Taka postawa jest zaprzeczeniem oporu. Jednak z dalszej części kazania Jezusa wyłania się nieco inny obraz – miłości przejawiającej się w działaniu, a nie pasywnego niestawiania oporu.
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (…) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest. (Mt 5:43–48).
Wypowiedzi te mają nieco inną wymowę. Punkt ciężkości stanowi w nich zabieganie o dobro dla naszych nieprzyjaciół: kochajcie nieprzyjaciół, módlcie się za waszych wrogów – zapewne o to, aby byli zbawieni i znaleźli nadzieję oraz nowe życie w Jezusie. Czyńcie dobrze waszym nieprzyjaciołom tak, jak czyni to Bóg, który zapewnia im słońce i deszcz. W wersetach 38–42 jest mowa o uległości wobec nieprzyjaciół (nie opierać im się, nadstawiać drugi policzek, iść dodatkową milę). Z kolei w wersetach 43–48 Jezus mówi o pozytywnych działaniach dla dobra naszych nieprzyjaciół, aby dzięki nim otrzymali błogosławieństwa.
Wypowiedzi te zmuszają do postawienia pytania – czy uleganie i nieopieranie się nieprzyjaciołom (wersety 38–42) jest zawsze najlepszym sposobem okazywania innym miłości i czynienia im dobrze, tak jak nakazuje nam Jezus w wersetach 43–48? Pierwsza wypowiedź skupia się na pasywności – nieodpowiadanie gwałtem na gwałt, chętne znoszenie niesprawiedliwych prześladowań. Druga wypowiedź skupia się na działaniach – zabieganie o dobro dla nieprzyjaciół. Czy pasywność jest zawsze najlepszym sposobem czynienia dobra?
Kiedy miłość do kogoś zmusza do sprzeciwiania się innym
Odpowiedź na to pytanie staje się bardziej zrozumiała, jeśli uświadomimy sobie, że w większości wypadków niesprawiedliwego traktowania nie jesteśmy jedynymi, którzy ponoszą szkodę. Jak okazać miłość dwóm osobom, z których jedna jest przestępcą i wyrządza krzywdę, a druga jest ofiarą i cierpi? Czy okazywanie miłości musi być pasywne nie tylko wtedy, kiedy w policzek uderzają nas, ale i innych – i to wielokrotnie?
Co w takim razie z przykazaniem, aby dawać temu, kto prosi? Czy aktem miłości z naszej strony będzie oddanie płaszcza osobie, która wykorzysta go po to, aby zadusić nim niemowlę? A jak mamy iść jeszcze jedną milę z osobą, która bierze nas po to, aby przelać krew? Czy mamy towarzyszyć jeszcze jedną milę komuś, kto chce z nas zrobić wspólnika swojego przestępstwa?
Pytania te postawiłem po to, aby uzmysłowić czytelnikowi, że Jezus przekazuje nam w tych wersetach opis miłości, która dotyka głębi naszego egoizmu oraz lęku. Jeśli nie dajemy innym tego, o co proszą, ani nie chcemy iść z nimi dodatkowych mil z powodu egoizmu albo strachu, wówczas słowa Jezusa powinny złamać nasz egoizm i lęk. Jednak Jezus nie mówi, że nasza bierna uległość w przypadku jawnej niesprawiedliwości jest jedynym sposobem okazywania miłości. Bierna uległość w takich sytuacjach może być formą tchórzostwa. Kiedy miłość waży argumenty na rzecz sprawiedliwości bądź miłosierdzia wobec określonej grupy ludzi, może dojść do takiego momentu, krytycznej chwili, która przekształca sposób wyrażania miłości z biernego ulegania w wypędzenie wekslarzy i sprzedawców ze świątyni (Mk 11:15).
Największa walka polega na opieraniu się ze skruszonym sercem
W jaki sposób ma okazywać cywilne nieposłuszeństwo naśladowca Jezusa? Wypowiedź Jezusa wyklucza wszelkiego rodzaju mściwość oraz inne działania wynikające wyłącznie z praktycznego zabiegania o własne bezpieczeństwo. Pan odrzuca naszą miłość do majątku i do wygody. Taki jest sens jego wypowiedzi w Mt 5:38–42. Nie należy działać kierując się wyłącznie troską o własne korzyści, ubiór, wygodę, majątek oraz bezpieczeństwo.
Należy raczej ufać Jezusowi i stać się osobą całkowicie wolną od tych rzeczy po to, aby móc żyć dla innych (zarówno dla uciskanych, jak i tych, którzy uciskają, prześladowanych i prześladowców, umierających dzieci oraz dla aborterów, rasistów oraz ludzi różnych ras). Ton i postawa naszego obywatelskiego nieposłuszeństwa musi być przeciwieństwem natarczywych i wojowniczych demonstracji, których uczestnicy rzucają kamieniami, wrzeszczą, przeklinają i zachowują się brutalnie.
Jesteśmy ludem krzyża. Nasz Pan z własnej woli poniósł śmierć na krzyżu, aby zbawić swoich nieprzyjaciół. To jemu zawdzięczamy życie wieczne. Jesteśmy grzesznikami, których grzechy zostały odpuszczone. Świadomość tego sprawia, że nasz opór nie cechują przechwałki i arogancja. I jeśli po wielu bezskutecznych próbach zastosowania innych środków musimy okazać nieposłuszeństwo z powodu naszej miłości do prawdy i sprawiedliwości, najpierw wyjmujemy z naszego oka belkę, co jest samo w sobie wystarczająco bolesną operacją, która wywołuje w nas łzy zamieniające nasze oburzenie w ciche, pokorne i stanowcze „nie”. Największa walka, jaką toczymy, nie polega na przezwyciężeniu niesprawiedliwych praw, ale na staniu się takimi właśnie ludźmi.
„Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu”. Niech to żądanie uwielbi najwyższą władzę Boga i jego Syna Jezusa ponad wszelkie ziemskie władze. Niech połączy nasze serca w bezwzględnym posłuszeństwie królewskiej władzy Jezusa. Niech będzie uzasadnieniem naszego posłuszeństwa „cesarzowi” i niech je kształtuje i wytycza jego granice. Niech uwolni nas do tego, abyśmy żyli na tym świecie jako obywatele innego Królestwa, którzy nie uciekają przed tym światem ani nie upodabniają się do niego, ale pokazują praktycznie swoim życiem, że Król Jezus powoduje radykalne zmiany w każdej relacji dzieci Bożych – także w ich stosunku do państwa.
Jest to fragment książki Czego Jezus żąda od świata. Możesz nabyć ją w księgarni FEWA. Kliknij tutaj, aby złożyć zamówienie.