Wychowuj dzieci z wrażliwością, czułością i cierpliwością

Artykuł ten jest częścią serii Obowiązki rodziców na podstawie książki Johna C. Ryle (1816- 1900) o tym samym tytule.

Nie mam na myśli przysłowiowego „rozpuszczania”, ale dziecko musi widzieć i wiedzieć, że je kochasz.

 Miłość powinna kierować twoim zachowaniem. Grzeczność, hojność, cierpliwość, wyrozumiałość, współczucie, dobra wola w zrozumieniu dziecięcych problemów, gotowość udziału w radościach — to droga, którą najłatwiej poprowadzić dziecko — to są rozwiązania, z których musisz skorzystać, jeśli chcesz dotrzeć do jego serca.

Niewielu jest takich, nawet pośród dorosłych, którymi łatwo kierować. Jest coś takiego w naszych umysłach, że bronimy się przed każdym przymusem. Spinamy się na samą myśl o posłuszeństwie. Jesteśmy jak młode, ujeżdżane konie: jeździec obchodzi się z nimi delikatnie, aż z czasem w pełni ułoży. Przemoc i twardość tylko pogarszają sprawę.

Dziecięcy umysł jest bardzo podobny do naszego. Surowość odsuwa ich od nas. Utwardza ich serca i bardzo trudno jest potem odnaleźć do nich drzwi. Ale pozwól tylko dostrzec w sobie ciepłe uczucia — powiedz, jak bardzo ci zależy na szczęściu dziecka, żeby dobrze się czuło — nawet wtedy kiedy je karzesz, to tylko dla ich dobra; że jak pelikan dałbyś własną krew, aby nakarmić ich duszę. Pozwól to zauważyć, a na pewno pozyskasz ich dusze. Ale o to trzeba zabiegać z uczuciem.

Dzieci są słabymi i wrażliwymi istotami, dlatego potrzebują być traktowane z cierpliwością i rozwagą. Musimy postępować z nimi delikatnie, jak z delikatnym urządzeniem. Przez siłę czynimy więcej złego niż dobrego. Są jak młode rośliny, potrzebują delikatnego podlewania, często, ale niewiele za każdym razem.

Nie możemy oczekiwać wszystkiego na raz. Musimy pamiętać, kim są dzieci i stosownie do tego je wychowywać. Ich umysły są niczym bryły metalu, nie są przekuwane za jednym razem, ale systematycznie, po kawałku. Ich rozumienie jest jak wąskie naczynie: musimy nalewać do niego stopniowo, w przeciwnym razie większość się wyleje i zmarnuje. „Krok za krokiem, zasada za zasadą, trochę tu, trochę tam”, taka powinna być metoda. Kamień do ostrzenia działa bardzo powoli, ale ciągłe uderzanie zaostrzy kosę. Naprawdę potrzeba dużo cierpliwości w wychowywaniu dzieci, bez tego nic nie może być zrobione.

Nic nie zastąpi dobroci i miłości. Kaznodzieja może mówić o prawdzie, jaka jest w Jezusie dobitnie i z siłą, ale bez miłości — nie pozyska wielu dusz. Tak samo ty musisz określić obowiązki dzieci — rozkaz, groźba, kara, przyczyna — ale z uczuciem, wtedy twoja praca przyniesie efekty.

Miłość jest wielkim sekretem udanego wychowywania. Gniew i surowość może przerażać, ale nie przekona dziecka, że masz rację. A jeśli będzie często widzieć, jak tracisz nad sobą kontrolę, wkrótce stracisz jego szacunek. Ojciec, który mówi do swego syna tak, jak Saul do Jonatana (1Sm 20,30) nie może oczekiwać, że zachowa swój wpływ na jego umysł.

Próbuj podtrzymywać uczucia dziecka. Jest czymś bardzo niebezpiecznym kiedy sprawiamy, że dziecko się nas boi. Wszystko jest lepsze niż rezerwa i ograniczenie kontaktów między rodzicami a dziećmi. A coś takiego pojawia się ze strachem. Strach zamyka, prowadzi do ukrycia i kłamstwa. W słowach apostoła napisanych do Kolosan jest skarbnica prawdy: „Ojcowie! Nie pobudzajcie do gniewu dzieci waszych, aby nie traciły serca.” (Kol 3,21). Nie zapominajmy o tej radzie.

Fragment książki “Obowiązki rodziców” Johna C. Ryle. Wykorzystano za zgodą Świadome Chrześcijaństwo

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.