Ucz swoje dzieci pilności i regularności w publicznym oddawaniu chwały

Artykuł ten jest częścią serii Obowiązki rodziców na podstawie książki Johna C. Ryle (1816- 1900) o tym samym tytule.

Mów im o obowiązku i przywileju chodzenia do domu Boga i wspólnej modlitwy, zgromadzenia. Mów im, że gdziekolwiek lud boży się zbiera, tam Pan Jezus jest obecny w szczególny sposób, a ci, którzy są nieobecni muszą oczekiwać, jak apostoł Tomasz, że tracą błogosławieństwo.

Mów im o tym, jak ważne jest słuchanie kazań, że taki jest boży plan na nawracanie, uświęcenie i budowanie dusz. Mów im, że apostoł Paweł cieszy się, kiedy „nie opuszczamy naszego wspólnego zgromadzenia, jako niektórzy mają w zwyczaju” (Hbr 10,25), ale nawołujemy się wzajemnie do poruszania serc, tym mocniej, im mocniej widzimy nadchodzący dzień.

Nazywam to smutnym widokiem w kościele, kiedy nikt oprócz starszych nie podchodzi do stołu Pańskiego, a młodzi chłopcy i dziewczęta się odwracają. Ale równie smutne jest to, że nie widujemy dzieci w kościele, poza tymi, które chodzą na szkółkę niedzielną i muszą przyjść. Nie pozwól, aby ta wina ciążyła na tobie. W każdej parafii są chłopcy i dziewczęta, poza tymi, którzy chodzą do szkoły, a wy, którzy jesteście ich rodzicami i przyjaciółmi powinniście zadbać, aby przychodziły z wami do kościoła.

Nie pozwól, aby dorastały w zwyczaju wyszukiwania wymówek. Daj im jasno do zrozumienia, że jak długo są pod twoim dachem, taka jest reguła domu dla każdego zdrowego, aby oddawał honor w domu Pańskim, aż do dnia Pańskiego, i że niechodzenie do kościoła uznajesz za morderstwo dla duszy.

Dopilnuj, jeśli jest to możliwe, aby dzieci chodziły z tobą do kościoła i siadały blisko. Chodzenie do kościoła jest jednym, a odpowiednie zachowanie drugim. Wierz mi, nie ma lepszej gwarancji dobrego zachowania niż posadzenie dzieci obok.

Umysły młodych ludzi bardzo łatwo skierować na złą drogę i zgubić ich uwagę, i każdy sposób powinien być wykorzystany, aby temu zapobiec. Nie lubię, kiedy dzieci przychodzą do kościoła same, po drodze często spotykają złe towarzystwo i przez to uczą się więcej złego w dniu Pańskim niż przez resztę tygodnia. Tak samo nie lubię patrzeć na to, co nazywam „kącikiem młodych ludzi”. Często tam łapią nawyk nieuważania i lekceważenia, których trzeba się pozbywać przez lata, jeśli w ogóle się uda. Bardzo za to lubię oglądać całe rodziny siedzące razem, starzy i młodzi ramię w ramię — mężczyzna, kobieta i dzieci, służący Bogu cały dom.

Niektórzy twierdzą, że bezużytecznym jest zachęcanie dzieci do uczestnictwa w nabożeństwach, których nie rozumieją.

Nie chciałbym, abyś wysłuchiwał takich tez. Nie znajduję takiej nauki w Starym Testamencie. Kiedy Mojżesz stanął przed faraonem (Wj 10,9), mówił: „Z dziećmi naszymi i starcami naszymi pójdziemy, z synami naszymi i z córkami naszymi, z trzodami naszymi i z bydłem naszym pójdziemy, bo dla Pana mamy obchodzić święto”. Kiedy Jozue czyta prawo (Joz 8,35), zauważam: „nie było ani jednego słowa, które rozkazał Mojżesz, którego by nie czytał Jozue przed całym zgromadzeniem Izraelskim, przed niewiastami i przed dziećmi, i przed przychodniami, którzy mieszkali między nimi”. „Trzy krotnie w roku ukaże się każdy mężczyzna twój przed obliczem panującego Pana, Boga Izraelskiego” (Wj 34,23). A kiedy czytam Nowy Testament, znajduję dzieci, które biorą udział w publicznych ceremoniach religijnych razem ze starszymi. Kiedy Paweł nauczał uczniów w Tyrze, zapamiętał, że: „wszyscy nas prowadzili z żonami i z dziećmi aż za miasto, a klęknąwszy na kolana na brzegu modliliśmy się” (Dz 21,5).

Samuel w dzieciństwie służył Panu na długo zanim Go poznał: „Samuel jeszcze nie znał Pana, i jeszcze mu nie było objawione słowo Pańskie” (1 Sm 3,7). Sami apostołowie nie rozumieli wszystkiego, co mówił Pan: „Ale tego na początku nie zrozumieli uczniowie jego, ale gdy był Jezus uwielbiony, wtedy wspomnieli, że to było o nim napisane, a że mu to uczynili” (J 12,16).

Rodzice, pocieszcie swe umysły tymi przykładami. Nie załamujcie się, jeżeli wasze dzieci jeszcze nie dostrzegają pełnej wartości łaski. Wychowujcie je tylko w obowiązku regularnego uczestnictwa. Wytłumaczcie im, że to święty obowiązek i uwierzcie mi, pewnego dnia będą was za to błogosławić.

Fragment książki „Obowiązki rodziców” Johna C. Ryle. Wykorzystano za zgodą Świadome Chrześcijaństwo.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.