Jezus przewyższa Jana

skopiuj link
https://youtu.be/L3UyRfgnKw8

Transkrypcja wideo

Wracamy do 3 rozdziału Ewangelii Jana i przyjrzymy się wersetom od 22 do 36, które rozpoczęliśmy analizować w zeszłym tygodniu. Naszym kluczem do tego fragmentu był werset 30, gdzie Jan Chrzciciel, który, jak sądzę, jest mówcą w całej tej części, mówi: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym” i to jest swego rodzaju tytuł, którego używamy dla tych dwóch kazań, z zeszłego i obecnego tygodnia. Chodzi o to, żeby Chrystus wzrastał, a duchowny stawał się mniejszym. Chodzi o zanikające uznanie dla kaznodziei i rosnącą chwałę Jezusa Chrystusa. To bardzo ważny aksjomat, bardzo ważna maksyma dla służby: On musi wzrastać, a ja muszę być mniejszy.

I powiedziałem wam ostatnio, że te słowa w zasadzie stanowią pierwszą zasadę służby. Pierwszą zasadą służby jest pokora. Ja muszę stawać się mniejszym, Chrystus musi wzrastać. On ma być wywyższony, ja mam być uniżony. W rzeczywistości, jeśli zagłębisz się trochę bardziej w oryginalny język, to mówi on, że dosłownie „ten”, co w tym fragmencie odnosi się do Chrystusa, koniecznie musi być większym. A z drugiej strony „ja” muszę stać się mniejszym. Dokładnie to mówi Jan Chrzciciel i jest to pierwsza zasada dla wszystkich zaangażowanych w służbę. Umniejszanie się duchownego i powiększanie Chrystusa. Jest to zgodne z tym, co Piotr mówi w pierwszym liście: „Ukórzcie się, przyobleczcie się w szatę pokory”, a pisał to do pasterzy i usługujących.

Oczywiście, najwspanialszym wzorem tego jest Pan Jezus Chrystus z 2 rozdziału Filipian, który, choć odwiecznie był równy Bogu, nie upierał się zachłannie przy tym, ale uniżył samego siebie, przyjął postać sługi i był posłuszny. W pewnym sensie ukrył On swoją własną chwałę dla chwały Ojca. Był najwyższym wzorem pokornego sługi. Wspomnieliśmy ostatnio, że w miarę odstępstwa i uchybień Kościoła, kiedy popada on w fałszywą doktrynę i staje się bardziej heretycki, Chrystus jest umniejszany, a duchowni są wywyższani. Doskonałą ilustracją tego jest Kościół rzymskokatolicki. Rozmawialiśmy o tym w zeszłym tygodniu szczególnie dlatego, że wszyscy na świecie zwracali uwagę na papieża i kardynałów. A tam, gdzie Chrystus jest umniejszany, duchowni są wywyższani. Tam, gdzie Chrystus jest wywyższony, duchowni są umniejszeni i zanikają. Powiedzieliśmy, że są jak gwiazdy, które świecą w ciemności tylko do wschodu słońca i wtedy całkowicie znikają z pola widzenia. Ale rzymscy katolicy nie są jedynymi, którzy wywyższają duchownych i umniejszają Chrystusa. Istnieje wiele ewangelicznych kościołów, w których uwaga nadmiernie skupia się na duchownym, na kaznodziei, na pastorze. W wielu przypadkach właśnie tego chcą sami pastorzy. Postrzegają siebie jako tych, którzy mają przyciągać uwagę. Ale tam, gdzie jest prawdziwa służba w Duchu, Chrystus będzie wszystkim we wszystkim, Chrystus wypełni wszystko, Chrystus będzie płonącym słońcem, a duchowni będą umniejszeni.

Ludzie, którzy wywyższają siebie w służbie, pozbawieni są łaski. A kto chce być duchownym bez łaski? Dlaczego tak mówię? Ponieważ w 4 rozdziale Listu Jakuba czytamy, że Bóg daje łaskę pokornym, a sprzeciwia się pysznym. Bóg daje łaskę pokornym, a pysznym się przeciwstawia. Nie ma we mnie pragnienia, żeby być pastorem bez łaski. Ścieżka pokory, ścieżka wywyższania Chrystusa, jest jedyną ścieżką, którą każdy wierny duchowny chciałby podążać.

Wszystko to staje się jasne w tym fragmencie Pisma Świętego, który skupia się na Janie Chrzcicielu. Jan Chrzciciel poprzedzał Jezusa Chrystusa, był ostatnim prorokiem Starego Przymierza. Od 400 lat nie było takiego jak on. Był ostatnim i największym. W Mateusza 11:11 Jezus powiedział, że był największym człowiekiem w historii. Miał największe powołanie, by być prorokiem. Właściwie, miał największą odpowiedzialność, by nie prorokować o przyszłym Mesjaszu, ale wskazywać na Mesjasza, który już przybył, czyli na Pana Jezusa Chrystusa, Baranka Bożego, który przyszedł zgładzić grzechy świata. Największy człowiek, najbardziej uprzywilejowany człowiek z największą służbą spośród wszystkich w historii ludzkości, a obejmuje ona wielu ludzi. Miał autorytet, był popularny, był wpływowy, a jednak to od tego człowieka, który nawet w sensie odkupieńczym osiągnął absolutny szczyt ludzkiego wyniesienia, to od niego uczymy się tej wielkiej lekcji pokory… On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym… to zdanie, ten aksjomat, ta maksyma wychodząca z ust Jana Chrzciciela, mówi o jego prawdziwej duchowej pokorze. Miał wszelkie powody, żeby myśleć o sobie lepiej, niż powinien z powodu swojego uprzywilejowanego powołania i odpowiedzialności, a jednak stwierdził, że „On – czyli Chrystus – musi wzrastać – musi być wywyższony – ja zaś stawać się mniejszym”.

Wracamy do tego fragmentu. Przeczytam go wam, żeby zapisał się w waszej pamięci, werset 22. W pierwszych kilku wersetach mamy tło, a potem wszystko zaczyna skupiać się na pokorze sługi i wywyższeniu Chrystusa. „Potem Jezus poszedł wraz ze swymi uczniami do ziemi judzkiej – czyli na wieś z miasta Jerozolimy – tam przebywał z nimi, i chrzcił. Jan także chrzcił w Ainon blisko Salim”. Tak przy okazji, to było w regionie Samarii. Mamy więc tutaj nałożenie się na siebie służb Jezusa i Jana Chrzciciela. Przez kilka miesięcy Jezus robił to samo, co Jan, głosząc opamiętanie, głosząc nadejście Mesjasza, głosząc Królestwo i chrzcząc ludzi chrztem oczyszczenia, który symbolizował ich pragnienie oczyszczenia się na przyjście Mesjasza. Tak więc służby Jana i Jezusa pokrywały się. Jan podporządkował się Jezusowi, opuścił Judeę, gdzie usługiwał na wschód od Jordanu na obszarze Judei, udał się do Samarii, oddał teren Judei Panu Jezusowi, ale obaj pełnili tę służbę jednocześnie w dwóch różnych miejscach.

Oczywiście wiemy, że działo się to, jak mówi werset 24, ponieważ Jan nie był jeszcze wtrącony do więzienia. Przez kilka miesięcy ich służby pokrywały się, zanim Jan został aresztowany i wtrącony do więzienia za to, co powiedział o Herodzie i jego nielegalnym małżeństwie. Jesteśmy właśnie w tym czasie, gdy ich służby nakładają się na siebie.

W tym momencie pojawiła się kwestia, o której mówi werset 25: „Wtedy doszło do sporu między uczniami Jana a pewnym Żydem, do dyskusji o oczyszczenie, o chrzest”. To Żyd, który był związany z działalnością chrzcielną Pana Jezusa. I ten Żyd, który przeszedł chrzest Jezusa, zetknął się z naśladowcami Jana i zaczęli dyskutować, czyj chrzest jest najważniejszy? Czyja służba jest najważniejsza? O to chodziło w tym sporze. Zwolennicy Jana Chrzciciela trzymali się pierwszeństwa Jana, a ten Żyd, bez wątpienia, mówił im o dziele Jezusa, o Jego służbie głoszenia i chrzczenia, a to odesłało ich z powrotem do Jana i wracamy do tej historii w wersecie 26.

„Przyszli więc do Jana i rzekli mu: Mistrzu! Ten, który był z tobą za Jordanem, o którym ty wydałeś świadectwo, oto On chrzci i wszyscy idą do Niego. Jan, odpowiadając, rzekł: Nie może człowiek niczego wziąć, jeśli mu nie jest dane z nieba”. Wy sami możecie mi zaświadczyć, że powiedziałem: Ja nie jestem Chrystusem, lecz zostałem posłany przed Nim. Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem. A przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, raduje się niezmiernie, słysząc głos oblubieńca. Tej właśnie radości doznaję w całej pełni. On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”.

To jest tekst, któremu przyglądaliśmy się w zeszłym tygodniu i chcę tylko utwierdzić to w waszym umyśle. To byli bardzo lojalni naśladowcy Jana Chrzciciela. Nawrócili się pod wpływem jego głoszenia. Potwierdzili swoje zobowiązanie do posłuszeństwa Bogu. Chcieli prowadzić święte życie. Chcieli być gotowi na przyjście Mesjasza i ustanowienie Królestwa. Wiele zawdzięczali Janowi Chrzcicielowi, temu wielkiemu kaznodziei. I byli zaniepokojeni konkurencyjnym dziełem i służbą, o których słyszeli, że dokonuje ich Jezus. Jezus przejął ich terytorium w Judei. Pełnił swoją służbę tam, gdzie Jan pełnił swoją służbę, a oni przesadzali z zazdrości płynącej z własnych serc i mówili, werset 26: „Wszyscy idą do Niego… wszyscy idą do Niego”. To było zazdrosne wyolbrzymienie. Zauważcie też, że odnosili się do Jezusa, ale w ogóle nie używali Jego imienia, co jest kolejną wskazówką, że odczuwali zazdrość wobec tego, którego rozpoznawali, że Jan Go wskazywał, bo mówili o Nim: „Ten, o którym ty wydałeś świadectwo”.

Byli to więc bardzo lojalni naśladowcy Jana, którzy zaniepokoili się faktem, że Jan był teraz w Samarii, odizolowany w tym niedopuszczalnym miejscu, a Jezus przejął ich obszar w Judei. Byli zazdrośni o Jana Chrzciciela. Chcieli sprowokować go do uznania, że to nie jest w porządku i bronić jego pozycji i miejsca. Tak przy okazji, przypomina to pewną sytuację innego pokornego człowieka, najbardziej pokornego człowieka w Starym Testamencie. Jego imię może być dla was zaskakujące. To Mojżesz. Ale w rozdziale 11 Księgi Liczb miała miejsce bardzo podobna sytuacja. Dwóch mężczyzn w obozie Izraela, kiedy Mojżesz prowadził ich przez pustynię. Dwóch mężczyzn w obozie, jeden nazywał się Eldad, a drugi Medad. Spoczął na nich Duch. Co oznacza, że Bóg błogosławił to, co robili. Obydwaj prorokowali w obozie. Nagle w obozie pojawiło się dwóch głoszących i spoczywał na nich Duch Święty, co oznacza, że przemawiali w imieniu Boga. Oni naprawdę reprezentowali Boga. Pewien młodzieniec przybiegł więc do Mojżesza i powiedział: „Eldad i Medad prorokują w obozie”. Nie przepowiadali przyszłości, prorokowanie oznacza głoszenie. Mojżeszu, tam jest konkurencja w postaci dwóch kaznodziejów. Ten młody człowiek próbował pobudzić Mojżesza do zazdrości. Być może był tak lojalny wobec Mojżesza, że uważał tych ludzi za konkurencję. „Na to odezwał się Jozue, syn Nuna, usługujący Mojżeszowi od swojej młodości, i rzekł: Panie mój, Mojżeszu, zabroń im tego”. Więc Jozue został przekonany zazdrością tego młodego posłańca i powiedział: „Musisz powstrzymać tamtych kaznodziejów. Ty jesteś kaznodzieją, ty nim jesteś”.

Mojżesz odpowiedział w wersecie 29: „Czyż byłbyś zazdrosny o mnie? Oby cały lud zamienił się w proroków Pana, aby Pan złożył na nich swojego ducha!”. Nie możesz wzbudzić zazdrości u skromnego człowieka. Nie mogli wzbudzić zazdrości u Mojżesza ani obcy, młody chłopak, ani nawet jego asystent, który był z nim od lat, czyli Jozue. To zasada pokory, która jest pierwszą zasadą służby. Mojżesz mówi: „Chciałbym, żeby każdy był kaznodzieją”. Kaznodziejów nigdy nie jest zbyt wielu. Rywalizacja w służbie to coś obrzydliwego. Rywalizacja między kaznodziejami jest szczególnie okropna. Nie ma na nią miejsca wśród pokornych ludzi. Jozue próbował wzbudzić w Mojżeszu zazdrość i nie mógł tego osiągnąć. Zwolennicy Jana próbowali wzbudzić w nim zazdrość i też im się to nie udało. I tak, w 3 rozdziale Ewangelii Jana, Jan Chrzciciel odpowiada na ich obawy.

Werset 27: „Jan, odpowiadając, rzekł: Nie może człowiek niczego wziąć, jeśli mu nie jest dane z nieba”. Jak powiedziałem wam tydzień temu, Jan uznaje, że służba nie jest czymś, na co zasługujesz, nie jest czymś, na co zasługujesz, nie jest czymś, czego jesteś w jakiś sposób godny, nie jest czymś, co osiągasz, jest darem z nieba. To miłosierdzie. Wciąż to powtarzam. To miłosierdzie, to łaska, to coś, co Bóg daje ci, gdy na to nie zasługujesz. To dar łaski, jak każda inna dobra rzecz, którą Bóg daje niegodnym grzesznikom. Jan zrozumiał, że nigdy nie był godny miłosierdzia, które otrzymał.

A potem powiedział im znowu w wersecie 28: „Wy sami możecie mi zaświadczyć, że powiedziałem: Ja nie jestem Chrystusem, lecz zostałem posłany przed Nim”. Odkąd zaczęliście iść za mną, wiedzieliście że nigdy nie miało chodzić o mnie, nie chodzi o mnie. Przy okazji, to musi być postawa każdego duchownego, nie chodzi o mnie, nigdy nie chodziło o mnie. Ja na to nie zasłużyłem. Ja tego nie osiągnąłem. Ja tego nie zdobyłem. To dar miłosierdzia, który otrzymałem i tu nie chodzi o mnie, ale o Chrystusa. Chodzi o tego, o którym złożyłem świadectwo. O tego, na którego wskazałem i powiedziałem: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Wierzcie mi, ci naśladowcy Jana wiedzieli o chrzcie Jezusa, kiedy przyszedł nad Jordan. Jan powiedział im, że słyszał głos Ojca: „Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem”. Jan ujrzał Ducha Świętego zstępującego na Niego jak gołębica. Powtarzał to pewnie wiele razy. Więc Jan był całkowicie zadowolony wypełnianiem swojej funkcji i wskazywaniem na Chrystusa. I dlatego mówił: „Muszę stawać się mniejszym”. Tu nie chodzi o mnie. Następnie, użył ilustracji, werset 29: „Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem”. Chrystus jest tutaj przedstawiony jako oblubieniec, a ludzie jako Jego oblubienica. Jan mówi: „przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go”.

Co to znaczy? Robi wszystko, czego potrzebuje od niego pan młody. Jeśli jesteś drużbą, robisz wszystko, czego potrzebuje pan młody. W tamtych czasach było to długotrwałe wydarzenie. Przygotowania trwały sześć miesięcy lub nawet rok. Byłeś obok oblubieńca i wykonywałeś Jego polecenia przez cały ten czas, żeby poczynić wszystkie niezbędne przygotowania do ślubu. To jest jego praca. I bardzo się raduje, słysząc głos oblubieńca. Jest chętny zrobić wszystko, co poleci mu pan młody. I wreszcie, kiedy pojawia się pan młody i przybywa panna młoda, a wszystko jest gotowe, jego radość jest pełna. Jan mówi: „Tej właśnie radości doznaję w całej pełni”. A potem mówi: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”. Jestem drużbą, nie chodzi o mnie. Największy prorok odsuwa się tutaj w anonimowość, kiedy oblubieniec, Chrystus, przychodzi w pełnym świetle.

To był punkt pierwszy z zeszłego tygodnia: Ja muszę stawać się mniejszym. Przejdźmy do punktu drugiego: „On musi wzrastać”. On musi wzrastać. Przyjrzymy się teraz wersetom od 31 do 36; to bardzo ważny fragment, ponieważ skupia się na wyższości Chrystusa i na tym, dlaczego to On ma prymat. To coś więcej niż tylko: „Oto dlatego skupiam się na Chrystusie”. To coś więcej niż tylko to proste stwierdzenie: „On musi wzrastać”. W wersetach od 31 do 36 zawarta jest pełna, bogata chrystologia. Doktryna Chrystusa jest tutaj ukazana bardzo głębokimi terminami. I przy okazji, Jan podaje pięć powodów, dla których to Chrystus musi być w centrum służby, a nie usługujący. Pięć powodów.

Rozmawiałem z Patricią, która czasem potrafi być bardzo zabawna i zapytałem ją, zapytałem ją: „Co myślisz o kazaniu?”. Była na pierwszym nabożeństwie. Powiedziała: „Szkic kazania był w twoim komentarzu do Biblii”. Jestem jedyną osobą, która może głosić bezpośrednio z tej Biblii z komentarzem, bo to ja go tam umieściłem. Oczywiście, to jest w naszej Biblii do studiowania. Staramy się wam pomóc. Nie możecie zmienić tego szkicu, rozumiemy się? Dlatego tam jest. Możesz oszukiwać, śledząc naszą Biblię z komentarzem, jeśli taką masz.

Jan podaje pięć priorytetów, pięć charakterystycznych cech, które zdecydowały o supremacji Chrystusa. To jest bogata chrystologia. Żałuję, że nie mamy czasu, żeby to w pełni rozwinąć, ale zrobimy to na bieżąco.

Chcę dodać jeszcze jedną uwagę. Jestem w pełni przekonany, że moc głoszenia Chrystusa pochodzi z Pisma Świętego. Nie chodzi o spryt kaznodziei. Nie chodzi o dobre ilustracje. Nie chodzi o wywoływanie emocji u ludzi. Moc przekonywania ludzi o tożsamości Chrystusa pochodzi z Pisma Świętego. Dziś rano zaczniemy tutaj, a następnie zestawimy to z innymi fragmentami Pisma, żeby w pełni zrozumieć tę prezentację Chrystusa.

Pamiętajcie, że cała Ewangelia Jana została napisana po to, żebyście poznali i uwierzyli, że Jezus jest Chrystusem i, abyście wierząc, mieli życie w Jego imieniu. Więc chcemy, żebyście uwierzyli, że Chrystus jest tym, za kogo się podawał, ponieważ wiara w to daje życie wieczne i zbawienie. Więc na tym będziemy się skupiać przez cały czas i nie inaczej jest tutaj, z tym że tutaj świadectwo nie pochodzi od Jana Apostoła, ale od Jana Chrzciciela, zapisane przez Jana Apostoła. W pewnym sensie Jan Apostoł powołuje się na świadectwo Jana Chrzciciela, które jest spójne. Wspaniała jest myśl, że Jan Chrzciciel już tak wcześnie, na samym początku, a nawet przed służbą Jezusa, miał pełne zrozumienie tego, kim jest Jezus Chrystus i dlaczego On musi wzrastać.

Następnie Jan Chrzciciel kontynuuje składanie świadectwa swoim uczniom, którzy powrócili i potwierdza prymat Chrystusa. W poprzednich wersetach zrezygnował z siebie, a teraz wywyższa Chrystusa. Pierwszym powodem wywyższenia Chrystusa jest to, że ma On niebiańskie pochodzenie. Ma niebiańskie pochodzenie.

Nawiasem mówiąc, Nowy Testament dowodzi tego już na samym początku. Zaczynasz od Ewangelii Mateusza i zanim skończysz pierwszy rozdział, masz już słowo pochodzące z nieba. Masz tam sen i anioła, który mówi: „Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego. A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus, albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego. Oto panna pocznie i porodzi syna, i nadadzą mu imię Immanuel, co się wykłada: Bóg z nami”.

Więc Boskie pochodzenie Syna Bożego, Syna Człowieczego, jest wyraźnie wskazane w 1 rozdziale Ewangelii Mateusza. W relacji 1 rozdziału Ewangelii Łukasza jest to samo. Pojawia się anioł, który identyfikuje dziecko. „I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron Jego ojca Dawida. Anioł rzekł jej: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym”.

Jezus ma niebiańskie pochodzenie. Mając to na uwadze, spójrzmy na werset 31. „Kto przychodzi z góry, jest ponad wszystkimi, kto z ziemi pochodzi”. Ziemia, “ge”, g-e, tak się to literuje. Oznacza po prostu planetę lub ziemskie życie. Nie ma to żadnych moralnych konotacji. Gdyby użyto słowa “kosmos”, “świat”, to ma ono w Biblii moralne konotacje, ale ziemia nie. Mówi więc po prostu, że każdy ziemski człowiek pochodzi z ziemi, należy do ziemi i mówi ziemskie rzeczy, ale ten, kto przychodzi z nieba, jest ponad wszystkimi. I jest tylko jedna taka osoba, wszyscy inni są z ziemi. Jest tylko jedna osoba, która pochodzi z nieba. To mówi Jan Chrzciciel, największy człowiek w historii. To on powiedział: „Wszyscy należymy do tej kategorii, wszyscy jesteśmy z ziemi, należymy do ziemi i mówimy z ludzkiego punktu widzenia”. W tym tkwi nasze ograniczenie. W tym właśnie leży cel i powód naszej pokory. Z drugiej strony, powiedział: „kto przychodzi z góry, jest ponad wszystkimi”. Powiedział to na początku i na końcu tego wersetu. Jan był bardzo ludzki. Był bardzo ludzki. Tak silne, jak było jego świadectwo o Chrystusie, tak silne, jak było jego świadectwo w tym fragmencie dla jego zwolenników, którzy próbowali wzbudzić w nim zazdrość, potwierdził, że nie jest Mesjaszem. On wiedział, kto jest Mesjaszem. Ale kiedy został uwięziony i marniał w więzieniu, wiedząc, że najprawdopodobniej straci życie, Mateusz zapisał w 11 rozdziale Ewangelii, że wysłał swoich uczniów do Jezusa, mówiąc: „Idźcie do Jezusa i zapytajcie Go: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?”. To jest od Jana Chrzciciela? Człowiek, który raz za razem zaświadczał o Chrystusie, który był obecny podczas Jego chrztu, który widział zstąpienie Ducha Świętego, słyszał głos z nieba, składa to mocne świadectwo, ten sam człowiek, który daje nam tę chrystologię, ma pytania dotyczące Chrystusa?

On marniał w więzieniu. Nie działo się to, na co liczył. Gdzie jest Królestwo? Gdzie jest pokaz mocy, obalenie Rzymian, ustanowienie Dawidowych obietnic? To się nie działo. Myślę, że to świadczy o ziemskości Jana. Nawet najlepszy człowiek, nawet największy z proroków, żył z elementami upadku, które objawiły się w wątpliwościach. Ale Jezus ma zupełnie inną naturę, ponieważ ma zupełnie inne pochodzenie. Nie miał ludzkiego ojca, został poczęty przez Ducha Świętego i w ten sposób Boska osoba weszła w ludzkie ciało. Ma niebiańskie pochodzenie. Pochodzi z góry. A tak przy okazji, to jest ten sam język, co w 3 rozdziale Ewangelii Jana; musisz narodzić się z góry w sensie duchowym, być odrodzonym przez Boga, żeby być częścią Jego Królestwa. Niebiańskie pochodzenie staje się wtedy bardzo ważną częścią świadectwa Jezusa i chcę wam to pokazać.

Ewangelia Jana 6:33, Jezus nakarmił właśnie ogromny tłum chlebem i rybami oraz głosił wielkie kazanie o sobie jako o chlebie życia. Ale zwróćcie uwagę na kilka rzeczy, które mówi. W wersecie 33, Jana 6: „Albowiem chleb Boży – mówi o sobie – to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot”. Werset 38: „Zstąpiłem bowiem z nieba”. Werset 50: „Tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba”. Werset 51: „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił”. Werset 58: „Taki jest chleb, który z nieba zstąpił”. To nie pozostawia miejsca na wątpliwości co do pochodzenia Pana Jezusa Chrystusa. On zstąpił z nieba. To wyraźnie odróżnia Go od ludzi urodzonych na ziemi, którzy stanowią całą ludzką rasę.

Zatem, Jan rozumie Boskie pochodzenie Jezusa Chrystusa. On jest niestworzonym Synem Bożym, który podczas wcielenia wszedł w postać człowieka w ludzkim ciele. Jest to więc pierwszy punkt chrystologii Jana. Ustanowienie wyższości Chrystusa. To, że ma niebiańskie pochodzenie. A tak przy okazji, rozdział 8. Znajdziecie to w całej Ewangelii Jana, ale w rozdziale 8, wersecie 42, Jezus powiedział: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem – mówił do żydowskich przywódców – miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem”. Wyszedłem i przyszedłem od Boga. W rozdziale 17 modlił się, mówiąc: „Przywróć mi chwałę, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał”. Mówi tam o swoim istnieniu przed wcieleniem. Jana 17:8: „Albowiem dałem im słowa, które mi dałeś, i oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem”. To fundamentalne dla zrozumienia, że Jezus Chrystus nie jest tylko człowiekiem. To dowodzi Boskości Chrystusa. Boskości Chrystusa.

Jan ma drugi punkt swojej chrystologii. Powody wywyższenia Chrystusa. Powody, dla których Chrystus musi wzrastać, a usługujący musi się zmniejszać. To kolejny punkt, który znajdziemy w wersecie 32: „Świadczy o tym, co widział i słyszał”.

Jeśli przyszedł z nieba, widział i słyszał rzeczy, których my nie słyszeliśmy. To jest drugi punkt o Chrystusie. To, co wie, wie z osobistego Boskiego doświadczenia. To, co wie, wie z osobistego Boskiego doświadczenia.

My wiemy, że On wie wszystko, ponieważ rozdział 2, wersety od 23 do 25, mówią, że On wie wszystko. Zna nawet myśli każdego człowieka. To jest wszechwiedza. Jezus jest jedynym człowiekiem, który nigdy nie musiał od nikogo przyjmować żadnych informacji. Nie potrzebował edukacji od innych ludzi. Nie było takiej potrzeby. Tak, wzrastał w mądrości, w posturze, w łasce u Boga, w łasce u ludzi. Następowało przebudzenie Jego Boskiej wiedzy, gdy dorastał jako niemowlę i dziecko. Nie był rocznym dzieckiem ze zdolnością do wygłoszenia głębokiej, odwiecznej teologii. Dostosował się do rozwoju człowieka Kiedy miał dwanaście lat, było oczywiste, że osiągnął pełne dorosłe zrozumienie swojej misji, czyli Jego wiedza była wtedy kompletna. Czy zdecydował się wykorzystać całą tę wiedzę? Nie, On ograniczył niezależne użycie własnej wszechwiedzy w swoim uniżeniu. Dlatego mógł powiedzieć: „Nie znam dnia ani godziny, kiedy powrócę ustanowić Królestwo”. Sam nałożył ograniczenia na swoją wszechwiedzę. Ale On mógł ograniczyć swoją wszechwiedzę, nikt nie mógł powiększyć Jego wiedzy. Mógł ograniczyć swój rozwój i to w Bożym planie, ale żadna informacja nie wykraczała poza tę pełną wszechwiedzę.

To Go od nas odróżnia. Ktoś musiał nas nauczyć wszystkiego, co wiemy. Potrzebujemy informacji z nieba przekazanych od kogoś z nieba. Więc, Jezus przychodzi. W przeszłości Bóg przemawiał przez Ducha Świętego za pomocą proroków, a następnie przemówił, Hebrajczyków 1, przez swojego Syna. Bóg przemawia do nas przez proroków i autorów Pisma Świętego, albo przemawia do nas przez swojego Syna, ale musi do nas przemówić, bo nie mamy wiedzy o niebiańskich sprawach.

W rozdziale 3, wersecie 11, Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, co wiemy, to mówimy, i co widzieliśmy, o tym świadczymy”. To wiedza z pierwszej ręki. W 12 wersecie nazywa to niebiańskimi sprawami. Więc, w odniesieniu do Jezusa Chrystusa wszystko zaczyna się od zrozumienia Jego niebiańskiego pochodzenia, a następnie przechodzi do zrozumienia, że ma On wiedzę o wszystkim, ma całkowitą wszechwiedzę, wie wszystko, co można wiedzieć i wie to z osobistego doświadczenia, a nie dlatego, że nabył tę wiedzę lub został jej nauczony. W Ewangelii Jana jest wzmianka o byciu pouczonym przez Boga. Kiedy Jezus mówił o byciu pouczonym przez Boga, mówił to tylko w tym sensie, że był z Bogiem w wiecznej przeszłości, że mieli wspólne zrozumienie prawdy.

Dla przykładu, Jezus powtarza to wiele razy, może dobrze byłoby spojrzeć na rozdział 5, werset 30: „Nie mogę sam z siebie nic uczynić. Jak słyszę, tak sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał. Jeżelibym Ja wydawał o sobie świadectwo, świadectwo moje nie byłoby wiarogodne. Jest inny, który wydaje o mnie świadectwo, i wiem, że świadectwo, które On o mnie wydaje, jest wiarogodne. Wy posłaliście posłańców do Jana, a on dał świadectwo prawdzie. Ja zaś nie polegam na świadectwie ludzkim, ale to mówię, abyście byli zbawieni”. Jan jest lampą, ale ja jestem światłem. Innymi słowy, Jezus mówi, że Jan dał wam świadectwo, które otrzymał od Boga. Daję wam świadectwo, które pochodzi z samego nieba. W pewnym sensie wszystko ma swój początek w Bogu. Różnica polega na tym, że Jan musiał się tego nauczyć. Jezus wiedział to od zawsze. On jest wszechwiedzący.

W 8 rozdziale Ewangelii Jana, tylko kilka wersetów, werset 26: „Wiele mógłbym o was mówić i sądzić, lecz Ten, który mnie posłał, jest wiarogodny, a Ja to, co usłyszałem od Niego, mówię do świata”. Jezus mówi: „Moja wiedza jest wiedzą, która należy do Boga. To wiedza, którą się dzielimy”. Werset 38: „Mówię to, co widziałem u Ojca”. Innymi słowy, wspólne utożsamienie się tych dwóch osób Trójcy, odwiecznie, które obejmuje ich wszechwiedzę.

Ponieważ On ma niebiańskie pochodzenie, to On ma całą niebiańską wiedzę. Żaden kaznodzieja nie mógłby tak o sobie powiedzieć. W najlepszym razie staramy się pojąć niebiańskie sprawy, zrozumieć niebiańskie sprawy, wyrazić niebiańskie sprawy, a poruszamy się jedynie po powierzchni.

Nawiasem mówiąc, na końcu tego wersetu jest zdanie: „lecz nikt nie przyjmuje Jego świadectwa”. W wersecie 11 powiedział to samo, Jezus powiedział tam: „Świadectwa naszego nie przyjmujecie”. Powiedział to do Izraela, a teraz Jan mówi, że nikt nie przyjmuje Jego świadectwa. Jan Chrzciciel potwierdza, że ludzie odrzucają to, co mówi Jezus. To nie jest zgodne z tym, do czego byli przyzwyczajeni. To nie jest ziemskie. To nie jest spójne z opracowanym przez nich systemem. To zbyt niebiańskie. Jezus to powiedział. Jak macie zrozumieć sprawy niebiańskie, jeśli nie pojmujecie nawet ziemskich spraw?

Więc, przede wszystkim, Jan potwierdził wyższość Chrystusa, ponieważ ma On Boskie pochodzenie. Po drugie, ponieważ jest wszechwiedzący i wie to, co wie Bóg, i wie to od wieczności. Po trzecie, i jest to bardzo ważny aspekt jego chrystologii; każdy, kto przyjmuje Chrystusa, potwierdza, że Bóg jest prawdziwy. Prawdziwość Boga wiąże się z przyjęciem Chrystusa. Spójrzmy na werset 33 rozdziału 3: „Kto przyjął Jego świadectwo”. Są tacy, którzy je przyjęli. „Nikt nie przyjmuje Jego świadectwa” to ogólne stwierdzenie, które nie wyklucza, że są takie osoby. „Kto przyjął Jego świadectwo – czyli świadectwo o Chrystusie – ten zapieczętował, że Bóg jest prawdziwy”. Tak niewiele słów, a mówią coś tak głębokiego. Czy Bóg mówi prawdę? Czy Bóg jest prawdziwy? Słyszeliście, jak Cory śpiewała to, co zasadniczo oznacza: „Ty jesteś prawdomówny”. Bóg jest prawdziwy. Bóg, który nie może kłamać. On jest uosobieniem prawdy. Bóg jest prawdziwy. Jeśli tak jest, to musisz wierzyć w Chrystusa. Dlaczego? Ponieważ Bóg posłał anioła i powiedział, że to dziecko jest Emmanuelem. To Jezus, który zbawi swój lud od jego grzechów. Ponieważ Bóg posłał anioła oznajmiającego,że to jest Syn Boży. Ponieważ Bóg przemówił podczas Jego chrztu: „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem”. Ponieważ Bóg przemówił podczas przemienienia: „Ten jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie!”.

Jeśli nie wierzysz, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg kłamał. Rozumiesz? Więc nie przychodź z wyniosłym stwierdzeniem w stylu: „Wierzę w Boga, wierzę w prawdziwego Boga, ja tylko odrzucam Chrystusa”. Nie, jeśli odrzucasz Chrystusa, stwierdzasz, że Bóg jest kłamcą. W przeciwieństwie do tego, ten, kto przyjmuje świadectwo Chrystusa, wyraźnie potwierdza, że Bóg jest prawdziwy. Nie możesz mówić, że Bóg jest prawdziwy, ale odrzucać Chrystusa. Nie możesz tak robić. Naród żydowski uważa, że przyjmuje Boga Starego Testamentu. Mówią o Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bogu Pisma Świętego Starego Testamentu, potwierdzają, że to jest ich Bóg i, to jest prawdziwy Bóg. Ale ich Bóg jest kłamcą… ich Bóg jest kłamcą, ponieważ jest to Bóg Starego Testamentu, który objawił każde proroctwo, które wskazywało na i wypełniło się w pierwszym przyjściu Jezusa Chrystusa. To Bóg Starego Testamentu mówi o nasieniu kobiety w Księdze Rodzaju 3. To Bóg Starego Testamentu, który mówił o tym, który będzie ukrzyżowany, przebity, zraniony za winy swojego ludu, Izajasza 53. Każde proroctwo Starego Testamentu spełnione w Jezusie Chrystusie jest potwierdzeniem, że albo Bóg mówi prawdę, albo kłamie. Nie można odrzucić Chrystusa i powiedzieć, że Bóg mówi prawdę. To Bóg powiedział, że „to jest mój umiłowany Syn”. Jeśli to nie jest Jego Syn, to Bóg jest kłamcą.

W 1 Liście Jana, rozdziale 5, Jan potwierdza tę bardzo ważną deklarację takim stwierdzeniem. Pierwszy List Jana 5:10. Tym razem pisze to w swoim liście. „Kto wierzy w Syna Bożego”. Jan ciągle wraca do tego tematu. On jest tym, w którego musisz wierzyć, żeby mieć życie wieczne. „Kto wierzy w Syna Bożego, ma świadectwo w sobie. Kto nie wierzy w Boga, uczynił Go kłamcą”. Nigdy nie zrobiłbym z Boga kłamcy. Właśnie uczyniłeś Go kłamcą, jeśli odrzucasz to, co On powiedział o Chrystusie, ponieważ nie uwierzyłeś w świadectwo, które Bóg złożył o swoim Synu. Nie da się tego uniknąć. Nie masz prawa mówić, że wierzysz w Boga i w to, że Bóg jest prawdziwy, a potem odrzucić Chrystusa. Jeśli Chrystus nie jest tym, kim Bóg powiedział, że jest, naprawdę jesteśmy w poważnych kłopotach, bo największa obietnica, jaką Bóg kiedykolwiek złożył, najwyraźniejsze wskazanie na kogoś, były kłamstwem. A jeśli Bóg z natury jest kłamcą, wyrzuć swoją Biblię, wyrzuć Stary Testament, uciekaj od tego. Nie można odrzucić Chrystusa i stwierdzić, że Bóg jest prawdziwy. Jeśli Bóg jest prawdziwy, to wszystko, co powiedział o Chrystusie, jest prawdą, a Chrystus jest tym, kim powiedział, że jest i zapewnia życie wieczne, które zadeklarował, że da.

To staje się kolejnym z tematów Jana. Rozdział 7, werset 16: „Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja – bardzo proste stwierdzenie – nie jest moją, lecz tego, który mnie posłał”. Jeśli odrzucasz mnie, odrzucasz Boga. Jeśli nazywasz mnie kłamcą, nazywasz Boga kłamcą. Jesteśmy połączeni. Jeśli jestem kłamcą, to Bóg jest kłamcą, bo to, co mówię, pochodzi od Boga.

W rozdziale 5 jest być może najmocniejsze stwierdzenie, rozdział 5, zacznijmy może od wersetu 19. Jezus mówi o swojej relacji z Ojcem. „Nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni”. Wspólna wiedza, wspólne życie, wspólne działanie, wspólne dzieła, wspólne słowa, cokolwiek robi Ojciec, to właśnie robi Syn. I mówi o tym dalej. A potem, podsumowuje to w wersecie 23: „Aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca”. A dalej to: „Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który Go posłał”. Odrzuć Syna, a odrzucisz Ojca. Dlatego autorzy listów Nowego Testamentu odnoszą się do Boga jako Boga i Ojca naszego Pana Jezusa Chrystusa, co oznacza, że Bóg, w którego wierzymy, jest Bogiem, który jest jedno z Panem Jezusem Chrystusem. Nie można rozdzielić tych dwóch rzeczy i skończyć z czymś innym niż bluźnierstwo. Nazywanie Boga kłamcą jest bluźnierstwem. A jeśli Jezus nie jest tym, kim Bóg powiedział, że jest, to Bóg jest kłamcą i nie ma nic bardziej przerażającego czy strasznego niż tego rodzaju bluźnierstwo.

Ewangelia Jana 14:10: „Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje”. Wszystkie moje dzieła i słowa pochodzą od Ojca. „Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie”. To kluczowe dla zrozumienia tożsamości Jezusa Chrystusa.

Jest jeszcze czwarta zasada w chrystologii Jana Chrzciciela i jest nią to, co ponownie mówi o Jego trynitarnych relacjach. Mamy to w wersecie 34. W wersecie 34. I jest nią to, że posiadał pełną obecność Ducha Świętego. Pełną obecność Ducha Świętego. Dlaczego wywyższamy Chrystusa? Ma niebiańskie pochodzenie. My mamy ziemskie. On wie to, co wie, dzięki wiecznej wszechwiedzy. My musimy być nauczeni i jesteśmy ograniczeni w naszym zrozumieniu. Dlaczego Go wywyższamy? Ponieważ On jest tym, którego obiecał Ojciec i którego Ojciec potwierdził, więc żeby zgadzać się z Bogiem Ojcem, musimy przyjąć Chrystusa. A teraz to: On posiada pełną obecność Ducha Świętego. Wspaniałe stwierdzenie w wersecie 34, rozdziału 3. „Albowiem Ten, którego posłał Bóg, głosi Słowa Boże”. To samo, o czym mówił w wersecie 33. Może powinno to być razem z tamtym wersetem, a werset 34 brzmieć tylko: „gdyż Bóg udziela Ducha bez miary”.

Jedną z posług Ducha było, oczywiście, przekazywanie słów Ojca przez Syna. Wszystko, co Jezus robił w służbie, było dziełem Ducha Świętego, dlatego w Ewangelii Mateusza 12, kiedy nazwali Go Szatanem, powiedzieli: „Robisz to, co robisz, mocą Szatana”. On nie powiedział, że bluźnili Jemu, On powiedział, że bluźnili Duchowi Świętemu.

Dlaczego? Bo częścią Jego wcielenia było stanie się człowiekiem, częścią Jego wcielenia było ograniczenie niezależnego używania Jego atrybutów. Częścią Jego wcielenia było poddanie Jego woli działaniu Ducha Świętego w Jego uniżeniu.

Pamiętacie, że Jan Chrzciciel był napełniony Duchem Świętym od łona matki? Od samego poczęcia Duch Święty w szczególny sposób troszczył się o życie Jana, Jego służba była wspierana przez Ducha Świętego. Ale nie aż do takiego stopnia, bo Chrystus otrzymał Ducha bez miary. Co to znaczy? Niezmiernie. Co to znaczy? Nieskończenie, do poziomu Jego nieskończonego Bóstwa. Więc to, co masz w Jezusie Chrystusie, to Bóg Syn, który jest równy Bogu Ojcu w Jego pełni i równy Bogu Duchowi Świętemu w Jego pełni. Zdumiewające wyrażenia. Bez miary. Bez limitów. Bez granic. Bez ograniczeń.

W rozdziale 1, wersecie 32, Jan powiedział: „Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica. I spoczął na Nim. I ja Go nie znałem, lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na Nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym”. Więc tam symbolicznie jest to przyjście Ducha Świętego, który spoczął na Nim. To była tylko zewnętrzna demonstracja tego, co było wewnętrzną, wieczną, trwałą unią w Trójcy. W Liście do Kolosan 2:9 jest to powiedziane w taki sposób: „Gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości”. On jest Synem, Ojcem i Duchem Świętym w jednym.

Dlaczego miałbyś wywyższać duchownego? Jan miał miarę Ducha Świętego. Jan otrzymywał informacje, ale Jan jest ziemskim człowiekiem, którego nie da się w ogóle porównywać z tym, który przychodzi z nieba, który wie wszystko dzięki odwiecznej wszechwiedzy, który składa doskonałe świadectwo potwierdzające prawdziwość Boga i który ma Ducha w nieskończonej pełni.

Jest jeszcze jeden, ostatni punkt przedstawiony przez Jana, który dowodzi wyższości Chrystusa. Mianowicie, On otrzymał wszelką władzę od Ojca. Otrzymał wszelką władzę od Ojca. Werset 35 rozdziału 3: „Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce”.

Jan rozumie, że całe odkupienie i całe stworzenie, stworzenie świata materialnego, świata niematerialnego, plan odkupienia, wszystko to dotyczy Ojca kochającego Syna i stwarzającego wszechświat, w którym On może odkupić ludzkość i dać oblubienicę swojemu Synowi. Dar miłości dla Jego Syna. Jan ma pełne zrozumienie Bożego planu stworzenia, a następnie odrodzenia. Odrodzenia niebios, odrodzenia ziemi, odrodzenia upadłych grzeszników, zebrania tego wszystkiego razem i przekazania tego jako wyraz Jego miłości do swojego Syna. To oszałamiająca prawda.

W Liście do Efezjan Apostoł Paweł próbuje uchwycić część z tych rzeczy za pomocą niesamowitego języka. Rozdział 1 Efezjan, jeden z moich ulubionych fragmentów w całym Piśmie Świętym. Od wersetu 20 mówi o Chrystusie, którego wzbudził z martwych. A potem mówi o Nim: „Ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego dał jako głowę ponad wszystkim”. On jest głową ponad wszystkim. On dał tego, który jest „głową ponad wszystkim Kościołowi, który jest Jego ciałem i pełnią – Kościół jest pełnią – tego, który wszystko we wszystkich napełnia”. To język pełni, pełni, pełni, pełni.

Wieczna relacja miłości Boga z Jego Synem skutkuje tym, że Bóg daje swojemu Synowi całe swoje stworzenie w jego ostatecznej formie, nowe niebiosa, nową ziemię, odkupioną ludzkość. Dar miłości dla Syna. Jan to rozumie. Pełna chrystologia. Dlatego kończy wezwaniem w wersecie 36 rozdziału 3: „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota”. Przy okazji, dlaczego przechodzi od wiary do posłuszeństwa? Ponieważ wiara w Syna jest nakazem. Ewangelia jest nakazem, a nie sugestią. To nakaz. Ten, kto wierzy w Syna, jest posłuszny temu nakazowi. Kto nie wierzy w Syna, nie jest posłuszny temu nakazowi. „Kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim”.

Masz wybór. Wieczne życie, wieczny gniew. Wieczne niebo, wieczne piekło. Jan kończy jako ewangelista. To ostatnie słowa z ust Jana Chrzciciela, które zostały zapisane w Piśmie Świętym. On jest ewangelistą. Uwierz, a będziesz miał życie wieczne. To brzmi jak słowa z Jana 3:16, uwierz i miej życie wieczne. Jeśli nie uwierzysz, trwając w nieposłuszeństwie, nie ujrzysz życia, ujrzysz wieczny gniew. On głosił ewangelię, ostatnie przesłanie i głos wołającego na puszczy milknie… milknie.

Niedługo potem nadszedł smutny koniec Jana. Pozwólcie, że przeczytam. Mateusza 14. Herod aresztował Jana. Herod go aresztował, ponieważ Jan publicznie głosił przeciwko jego niemoralności i nielegalnemu małżeństwu. „Albowiem Herod pojmał Jana, zakuł w kajdany i wtrącił do więzienia dla Herodiady, żony Filipa, brata swego”. To była niemoralność. Dosłownie uwiódł żonę swojego brata i ją poślubił. „Bo Jan mówił mu: Nie wolno ci jej mieć. I chciał go zabić, ale bał się ludu, gdyż mieli go za proroka. A gdy obchodzono urodziny Heroda – co było dobrym pretekstem do rozpusty, pijackiej orgii – córka Herodiady tańczyła przed gośćmi i spodobała się Herodowi”. W bardzo uwodzicielski sposób, co spodobało mu się tak bardzo, że „pod przysięgą obiecał dać jej to, czegokolwiek by zażądała. A ona za namową matki swej rzekła: Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela.

I zasmucił się król, ale ze względu na przysięgę i współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc i kazał ściąć Jana w więzieniu. I przyniesiono głowę jego na misie, i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją matce swojej. I przyszli uczniowie jego, wzięli ciało i pogrzebali je, i poszedłszy, opowiedzieli Jezusowi”. Świecąca gwiazda zgasła, a głos ucichł.

To naprawdę smutne. Żałosny, paskudny, okropny sposób na koniec największego człowieka, który kiedykolwiek żył. Uczniowie pochowali jego ciało, poszli i powiedzieli Jezusowi. Ale tak właśnie jest w przypadku kaznodziei. Jan zmarł jako zadowolony człowiek. Jego radość była pełna. Dlaczego? Ponieważ on stał się mniejszym, a Chrystus większym. Naśladowcy Jana nie mieli nikogo innego, do kogo mogliby się zwrócić, więc poszli do Chrystusa. Wiernie głosił Chrystusa, wiernie głosił ewangelię i był wzorem pierwszej zasady służby, zasady pokory.

Panie, tego poranka jesteśmy znów tak wdzięczni za radość, jaka była naszym udziałem w tej godzinie, kiedy wspólnie rozważaliśmy Twoją prawdę i naszego Zbawiciela, śpiewaliśmy pieśni i hymny, byliśmy razem, a nawet składaliśmy ofiary i modliliśmy się razem, a teraz cieszymy się sobą nawzajem, kiedy stąd odchodzimy i wrócimy dziś wieczorem, żeby doświadczyć błogosławieństwa przez Twoją prawdę. Jesteśmy tacy bogaci. Mamy to, co najlepsze, czego świat nie może zaoferować. Mamy najlepsze, co może zaoferować niebo. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Czyń swoje dzieło w sercach, Panie, daj życie grzesznikom, przekonuj o grzechu. Spraw, by Chrystus był dla nich atrakcyjny. Niech On wypełni nasz wzrok. Niech będzie uwielbiony. Obyśmy nigdy nie mogli mieć Go dość. Obyśmy kochali Go bardziej, służyli Mu wierniej, starali się być do Niego bardziej podobni. Prosimy o to dla Jego chwały. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.