
Odpowiedzi pastora Johna Pipera, na często zadawane, czasem trudne pytania od słuchaczy.
“Drogi Pastorze, Jestem pielęgniarką. Przez kilka lat pracowałam w szpitalu na oddziale onkologicznym. Obecnie pracuję na innym oddziale, ale widuję czasem pacjentów bliskich śmierci.
W jednym z wcześniejszych odcinków na ten sam temat skupiłeś się na walce w wierze zakładając, że osoba umierająca jest wierząca. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że na prawdę niewielu z umierających pacjentów to osoby wierzące. Z tego powodu często zmagałam się z silnym niepokojem, ponieważ miałam świadomość, że jestem najprawdopodobniej ostatnim chrześcijaninem, z którym te osoby mają kontakt przed śmiercią i że tylko godziny a czasem nawet minuty dzielą ich od wiecznego potępienia.
Budziło to we mnie wiele pytań… “Czy powinnam dzielić się ewangelią nawet gdy pacjent jest nieprzytomny?”, “Czy nie urażę rodziny pacjenta w tej bardzo smutnej dla nich chwili?”, “Jak mogę zatroszczyć się o zgubioną osobę, która jest na krawędzi piekła, zwłaszcza gdy jej zdolności do zrozumienia ewangelii i do odpowiedzenia na nią wiarą są bardzo ograniczone a na dodatek obecna jest rodzina pacjenta?”. Co odpowiedziałbyś na taką sytuację?”.
Podcast Zapytaj Pastora to odpowiedzi pastora Johna Pipera, na często zadawane, czasem trudne pytania od słuchaczy.
Przeczytaj lub posłuchaj tego wywiadu i sprawdź pozostałe odcinki: https://www.ewangeliawcentrum.pl/zapytajpastora
Subskrybuj nasz kanał: https://www.youtube.com/channel/UC-wnwNvcEg75Qo3xxuAag6w?sub_confirmation=1

Transkrypcja audio
Jedna ze słuchaczek zadała bardzo ważne pytanie. Oto co do nas napisała:
“Drogi Pastorze, Jestem pielęgniarką. Przez kilka lat pracowałam w szpitalu na oddziale onkologicznym. Obecnie pracuję na innym oddziale, ale widuję czasem pacjentów bliskich śmierci.
W jednym z wcześniejszych odcinków na ten sam temat skupiłeś się na walce w wierze zakładając, że osoba umierająca jest wierząca. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że na prawdę niewielu z umierających pacjentów to osoby wierzące. Z tego powodu często zmagałam się z silnym niepokojem, ponieważ miałam świadomość, że jestem najprawdopodobniej ostatnim chrześcijaninem, z którym te osoby mają kontakt przed śmiercią i że tylko godziny a czasem nawet minuty dzielą ich od wiecznego potępienia.
Budziło to we mnie wiele pytań… “Czy powinnam dzielić się ewangelią nawet gdy pacjent jest nieprzytomny?”, “Czy nie urażę rodziny pacjenta w tej bardzo smutnej dla nich chwili?”, “Jak mogę zatroszczyć się o zgubioną osobę, która jest na krawędzi piekła, zwłaszcza gdy jej zdolności do zrozumienia ewangelii i do odpowiedzenia na nią wiarą są bardzo ograniczone a na dodatek obecna jest rodzina pacjenta?”. Co odpowiedziałbyś na taką sytuację?”.
Dlaczego unikamy dzielenia się Ewangelią
Odpowiedź na to pytanie będzie zależała w dużej mierze od trzech rzeczy: (1) od przekonania o prawdziwości biblijnej nauki o piekle; (2) miłości, jaką odczuwa wobec umierającego – to znaczy pragnieniu wiecznej radości dla umierającej osoby; i (3) odwagi, by działać dla dobra zgubionych – wbrew życzeniom tych, którzy nie wierzą w Ewangelię.
Boże wezwanie do uwielbienia Chrystusa i miłości do ludzi ma pierwszeństwo przed wszelkim ludzkim autorytetem.
Mówiąc inaczej, ludzie unikają dzielenia się ewangelią z umierającymi z przynajmniej jednego z trzech powodów: po prostu nie wierzą w piekło. Nie jest dla nich prawdziwe. Nie boją się go. Prawdą jest, że jeśli będziesz mówił o Chrystusie, grzechu i sądzie, to ta osoba leżąca w łóżku może odczuwać jakiegoś rodzaju niepokój. I oni nie dzielą się ewangelią, ponieważ czują, że unikanie tego niepokoju jest aktem miłości, ponieważ niepokój wydaje się im bardziej realny i bardziej szkodliwy niż perspektywa piekła.
Albo, drugi powód jest taki, że unikają mówienia o tym, ponieważ, chociaż wierzą w piekło, to nie czują miłości do umierającego, nie mają silnego pragnienia, żeby umierający został uratowany i zyskał wieczną radość w obecności Chrystusa. Po prostu nie mają takiego pragnienia.
Albo z trzeciego powodu: oni nie dzielą się ewangelią, ponieważ wierzą, że ich przełożeni w ich miejscu pracy lub rodzina umierającej osoby mają największy autorytet w decydowaniu o tym, czy możesz dzielić się ewangelią, i że Boże wezwanie, aby dzielić się ewangelią znajduje się na drugim miejsce w stosunku do tego ludzkiego autorytetu.
Kiedy nie ewangelizować
Istnieją sytuacje, w których nie jesteśmy zobowiązani do dzielenia się ewangelią. Jezus powiedział: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swoich pereł przed świnie, by ich nie podeptały swymi nogami i odwróciwszy się, nie rozszarpały was” (Mateusza 7:6).
Myślę, że Jezus ukazał zastosowanie tego w Mateusza 21:23-27, kiedy zapytał naczelnych kapłanów i starszych, czy chrzest Jana był z nieba, czy od ludzi. I pamiętasz, że oni się zastanowili między sobą, i powiedzieli, „Jeśli powiemy, że z nieba, zapyta nas: Czemu więc mu nie uwierzyliście? Jeśli zaś powiemy, że od ludzi – tłum może nas ukamienować. Odpowiedzmy więc, że nie wiemy”. A Jezus powiedział: „I ja wam nie powiem”. Innymi słowy, istnieje rodzaj postawy, tak dogłębnie podstępnej i wrogiej ewangelii, że w pewnych sytuacjach nie należy dzielić się ewangelią z niektórymi ludźmi.
Inna rzecz, którą powiedział Jezus znajduje się w Mateusza 10:14, „A jeśli ktoś was nie przyjmie i nie usłucha waszych słów, wychodząc z tego domu albo miasta, strząśnijcie pył z waszych nóg”. Innymi słowy, możesz napotkać ludzi, którzy okażą się tak oporni, że przestajesz z nimi rozmawiać i idziesz dalej.
Istnieją sytuacje, w których nie dzielimy się ewangelią, ale nie znam żadnej sytuacji, ani żadnego nauczania w Biblii, które mówiłoby, że powodem, dla którego nie mielibyśmy dzielić się ewangelią, jest to, że jakiś ludzki autorytet mówi, żeby tego nie robić. Zamiast tego widzimy, że kiedy władze mówiły chrześcijanom, aby przestali mówić, to chrześcijanie odpowiadali tak: „Rozsądźcie, czy to sprawiedliwe w oczach Boga bardziej was słuchać niż Boga. My bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy” (Dzieje 4:19-20). Innymi słowy, Boże wezwanie do uwielbienia Chrystusa i miłości do ludzi poprzez głoszenie jedynej na świecie nowiny, która może ich zbawić – to wezwanie ma pierwszeństwo przed jakimikolwiek zakazami wydanymi przez ludzki autorytet.
Tak więc mogą zdarzyć się przypadki, kiedy dzielenie się ewangelią nie będzie dobrym pomysłem, ale powodem tego nie będzie ludzki zakaz. I myślę, że tyczy się to zarówno władz państwowych, jak i religijnych, zawodowych, wojskowych, szpitalnych czy rodzinnych.
Unikaj wymuszania
A co z osobą, z którą chciałbyś podzielić się ewangelią? Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że jeśli ta osoba jest przytomna, to dobrze jest poprosić o pozwolenie, aby porozmawiać z nią o czymś bardzo dla ciebie cennym i ważnym dla niej – mianowicie o Jezusie Chrystusie i Bożej ofercie przebaczenia grzechów. Myślę, że jeśli ktoś, siedząc naprzeciwko ciebie w restauracji lub leżąc w szpitalnym łóżku, mówi: “Nie chcę o tym słyszeć”, to nie masz obowiązku mu się z tym narzucać. Nikt nie jest zbawiony z przymusu. A jeśli ktoś odwraca się od ewangelii, którą chętnie i w miłości chcemy mu zaoferować, to wymuszanie, aby ta osoba nas słuchała, jest sprzeczne z samą naturą dobrej nowiny, w którą wierzymy dobrowolnie.
Jezus jest wspaniałym Zbawicielem, nawet teraz. Jest wspaniałym przyjacielem. Jest bardzo miłosierny, bardzo cierpliwy, bardzo łaskawy.
Czy to oznacza, że osoba, która umiera i nie jest w stanie mówić – i z tego co wiesz, może nawet nie jest świadoma tego, co do niej mówisz – czy taka osoba nie powinna usłyszeć od ciebie ewangelii? Nie sądzę. Jeśli człowiek, który został pobity na poboczu drogi był nieprzytomny, kiedy pojawił się Dobry Samarytanin, to nie sądzę, aby Dobry Samarytanin miał obowiązek czekać, aż ten odzyska przytomność, aby poprosić o pozwolenie na opatrzenie jego ran i zabranie go na leczenie.
Ewangeliczna wrażliwość
Myślę więc, że byłoby pięknym darem cicho, spokojnie i z miłością wypowiadać słowa nadziei do ucha osoby, która nie jest w stanie odpowiedzieć. Myślę, że umiejętność dobrania odpowiednich słów wymaga wielkiej mądrości i ewangelicznej wrażliwości. Na przykład, ja powiedziałbym coś takiego:
Witaj, John. Nazywam się Maria. Jestem jedną z twoich pielęgniarek. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić ci komfort i zaspokoić twoje potrzeby. Nawet nie wiem, czy mnie słyszysz, czy możesz się ze mną porozumieć. Chcę, żebyś wiedział, że jesteś kochany. Ja cię kocham. I Bóg cię ukochał posyłając swojego Syna Jezusa Chrystusa na świat, aby poniósł grzechy każdego, kto Mu zaufa.
Jezus jest wspaniałym Zbawicielem, nawet teraz. Jest wspaniałym Przyjacielem. Jest bardzo miłosierny, bardzo cierpliwy, bardzo łaskawy. Przebaczył mi wszystkie moje grzechy, i jestem mu tak bardzo wdzięczna. I On pragnie, abyś wiedział, że jest Ob gotów przebaczyć wszystkie twoje grzechy. Bez względu na to, jakie one były lub jak wiele ich było, jedyne, co musisz zrobić, to całkowicie zdać się na miłosierdzie Chrystusa. Wpadnij w ramiona Chrystusa, i zaufaj mu jako najdroższemu Zbawicielowi.
Więc pomodlę się o ciebie Johnie. Ojcze w niebie, dziękuję ci za twoją miłość. Dziękuję Ci za niesamowitą łaskę, która zbawia grzeszników takich jak ja i John, kiedy po prostu zaufamy naszemu najdroższemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi. Modlę się, abyś stał się prawdziwy dla Johna, podczas gdy on tutaj leży. W imię Jezusa, amen.
A jeśli zapytacie mnie, co zrobić, gdy bliska osoba mówi: “Nie rozmawiaj z moim ojcem o Jezusie”, to odpowiem, że nie wierzę, by ludzki nakaz miał pierwszeństwo przed nakazem miłości.
Wykorzystano za zgodą DesiringGod.