Jak karmić swoją radość w Jezusie każdego ranka?

Transkrypcja audio

„Witam, Pastorze John! Chcę zacząć od podziękowania za twoją posługę dla świętych. Twój podcast bardzo mi pomaga w moim życiu chrześcijańskim. Ostatnio zaintrygował mnie chrześcijański hedonizm — coś, o czym mówi Pan z taką pasją, a co uważam za piękne. Moje pytanie brzmi: «jakie drobne czynności mogę wykonać w ciągu mojego zabieganego dnia, aby znaleźć radość w Bogu, radość, której tak wyraźnie doświadczasz?»”.

Odciągnięci

Choć pytanie to brzmi prosto i praktycznie, a nawet banalnie, jest to jedno z najważniejszych pytań na świecie. Podtrzymywanie naszej radości — lub naszej satysfakcji, naszego zadowolenia — w Bogu jest absolutnie niezbędne, ponieważ bez tego zostaniemy odciągnięci od Chrystusa przez przywiązanie do innych wartości.

Jeśli nie uznamy Chrystusa za najwyższą wartość, jeśli nie będzie On naszą najwyższą radością, to będzie nią coś innego. W rezultacie zostaniemy odciągnięci od wiary chrześcijańskiej.

Zadanie pytania „jakie drobne czynności mogę wykonać w ciągu dnia, aby znaleźć i zachować moją radość w Bogu, tak aby nie znajdować większej radości w innych rzeczach?” oraz znalezienie na nie odpowiedzi to nie błaha sprawa.

Nasze serca nie spoczną, dopóki nie znajdą w czymś zadowolenia. Nasze serca są fabryką pragnień i jeśli myślimy, że po prostu będziemy rozkoszować się Bogiem lub znajdziemy w Nim zadowolenie bez dążenia do tego, lub świadomego podtrzymywania tego płomienia, to oszukujemy samych siebie.

Nasze ciało i diabeł są aktywni przez cały dzień, aby wciągnąć nas w przyjemności, które są przeciwne Bogu. Jeśli nie mamy strategii rozbudzania, kultywowania, zachowywania i intensyfikowania naszej radości w Bogu, zostaniemy wciągnięci przez nasze ciało i diabła w alternatywne przyjemności, które są, jak powiedział Paweł, bałwochwalstwem (Kol 3:5).

Pełni pasji

Posłuchajmy Listu do Kolosan 3:5: „Umartwiajcie więc wasze członki, które są na ziemi: nierząd, nieczystość, namiętność, złe żądze i chciwość, która jest bałwochwalstwem”.

Jeśli ograniczymy się jedynie do zabijania złych pragnień, to pozostaniemy z pustą duszą. Pamiętajmy, co Jezus powiedział o pustej duszy: to, co zostało wypędzone, powróci siedmiokrotnie gorsze (Łk 11:26). Innymi słowy, celem zabijania złych namiętności, złych pragnień i chciwości nie jest to, abyśmy mieli puste dusze, pozbawione pasji, pragnień czy zapału do czegokolwiek.

Chodzi o to, aby te miejsca były wypełnione i przepełnione innymi, alternatywnymi pasjami i pragnieniami — pragnieniami Chrystusa, pragnieniami pobożności, pragnieniami bliskości z Bogiem, pragnieniami wszystkiego, co dobre, czyste, prawdziwe, słuszne, piękne i doskonałe.

Tak więc po prostu popieram pytanie Kate: „Jakie drobne czynności możemy wykonywać?”.

Przypominanie sobie

Podzielę się tylko jedną strategią — przepraszam, ale nie zdołam powiedzieć więcej. Może innym razem porozmawiamy o tym ponownie, ale teraz wspomnę o jednej kwestii, która stała się dla mnie bardzo jasna wczoraj rano, gdy podczas mojego czasu na rozważania pracowałem nad utrwalaniem zapamiętanej treści 1 Listu Piotra.

Kilka lat temu wykładałem 1 List Piotra i nauczyłem się na pamięć całej księgi, wszystkich pięciu rozdziałów. Recytowałem ją klasie. To było około trzech lat temu. Od tamtej pory staram się powtarzać ją raz w tygodniu, żeby nie zapomnieć. Ale czasami wymaga to konkretnego odświeżenia.

Wczoraj rano pracowałem nad rozdziałami czwartym i piątym, aby upewnić się, że potrafię je recytować bez zatrzymywania się i zaglądania w tekst. Pojawiło się pytanie, które mnie uderzyło: po recytacji z pamięci 1 Listu Piotra, rozdziałów 4 i 5, jakie prawdy mam w swojej świadomości do użytku duchowego? To jest to, o co pyta Kate — o pokarm do duchowego wykorzystania w ciągu dnia, który pomoże mi walczyć o radość.

Znowu uderzyło mnie, jak już wiele razy wcześniej, że po prostu nie posiadam w swojej świadomości dziesiątek — tak, dziesiątek — cudownych, wzmacniających wiarę, podtrzymujących nadzieję, budzących radość, dających pewność prawd. Nie ma ich tam. Jest ich zbyt wiele. Umysł nie działa w ten sposób (przynajmniej mój umysł nie działa w ten sposób).

Myślę, że większość osób ma tak samo, jak ja. Po prostu nieświadome powtarzam te dwa rozdziały, są one dla mnie mglistym zbiorem słów, dopóki nie podejmę wysiłku, aby sięgnąć i uchwycić coś w mojej świadomości, w pamięci.

Może pojawi się tylko jedno zdanie. Umysł naprawdę działa w ten sposób. Możesz powiedzieć umysłowi, aby poszukał czegoś na dysku twardym, aby odnalazł te dwa rozdziały. Tak, możesz to zrobić, nawet jeśli nie uczyłeś się ich na pamięć — po prostu je przeczytałeś.

Możesz powiedzieć swojemu umysłowi: „Teraz wróć i znajdź coś, co właśnie przeczytałeś”. Wtedy nie ma już pustki; te słowa nie są już zamglone. Dla mnie zaletą zapamiętywania jest to, że mój umysł może wziąć to zdanie, które pojawia się w mojej głowie, i umieścić je w kontekście zdań przed i po nim, aby móc je poprawnie wyrazić, uchwycić, głosić je sobie dla własnej radości.

Codzienne głoszenie kazań samemu sobie 

Oto moja konkretna sugestia: zastanów się, jak twój umysł przyswaja Słowo Boże. Kiedy skończysz czytać, co tak naprawdę pozostaje w twojej pamięci, gotowe do wykorzystania? Podejrzewam, że niewiele z tego, co przeczytałeś, będzie obecne w twojej świadomości, by pomóc ci w duchowej walce i wzmocnieniu radości. Potem zadaj sobie pytanie: „Dobrze, co mogę z tym zrobić?”. Jednym z rozwiązań jest wybranie konkretnego fragmentu z rozdziałów, nad którymi pracowałeś.

Możesz poprosić swój mózg, aby odnalazł ten fragment, a on zrobi to dla ciebie. To niesamowite; mózg jest niesamowity. Zdumiewa mnie ludzki mózg. Możesz kazać mu wykonywać pewne czynności, tak jak możesz kazać swojej ręce wykonywać pewne czynności — „Ręko, podnieś ten ołówek” albo „Usta, zamknijcie się; przestańcie mówić”.

Jeśli masz dobrą pamięć, być może uda ci się zapamiętać dwa lub trzy wersety — nie tylko jeden, ale dwa lub trzy. Kiedy już je wybierzesz, niech staną się głównym przesłaniem, które będziesz sobie przypominać w ciągu dnia. Ustaw sobie przypomnienie na telefonie, aby co godzinę dzwoniło lub wibrowało na nadgarstku, przypominając ci, abyś wyciągnął ten miecz z porannego czytania, powtórzył go sobie, głosił go sobie, podziękował Jezusowi za to i powiedział, że naprawdę w to wierzysz.

Powiedz diabłu, że w to wierzysz. Powiedz diabłu, że jest to kupiona krwią prawda z Biblii, a wszystkie one są kupione krwią dla chrześcijan. Powiedz diabłu, że ta prawda jest dla ciebie cenniejsza niż wszystko, co diabeł ma do zaoferowania.

Powiedz swojej zniechęconej duszy, aby została wzmocniona: „Wzmocnij swe kolana, duszo. Podnieś ręce, duszo. To jest cudowna prawda, duszo”.

Powołani do wiecznej chwały

Podam konkretny przykład, co zrobiłem dziś rano, gdy skończyłem pracować z 1 Listem Piotra, rozdziałami 4 i 5. Wszystko było jakby we mgle, i prawie nic nie było świadomie obecne w moim umyśle, tam, gdzie toczę swoją walkę z brakiem radości. Więc sięgnąłem w głąb pamięci i powiedziałem sobie: „Teraz, znajdź coś w tych dwóch rozdziałach”.

Nie wiem, jak to nazwać — „duchowy zbieg okoliczności”? Nazwijmy to Duchem Świętym. Duch Święty poprowadził mnie do frazy „powołał do swojej wiecznej chwały w Chrystusie”. Te słowa przyszły mi na myśl.

Nie wiedziałem, skąd ono pochodzi. Pozwoliłem mojej pamięci je dokończyć i otoczyłem je słowami: „A Bóg wszelkiej łaski, ten, który nas powołał do swojej wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych niech uczyni was doskonałymi, utwierdzi, umocni i ugruntuje” (1 P 5:10).

On powołał cię do swojej wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie. On powołał cię, Johnie Piper. On powołał cię do swojej chwały. On powołał cię do swojej wiecznej chwały. Wyciskam każde słowo jak grejpfrut na łyżeczkę pod koniec jedzenia, aby każda dobra kropla tego wersetu ze smakiem trafiła do mojej duszy.

Nieważne, czy musisz przejść przez wiele cierpienia, Johnie Piper. Cokolwiek stracisz, On to przywróci, On cię utwierdzi, On cię umocni, On cię ugruntuje. Wstań teraz. Wstań z tego wygodnego fotela i weź się do pracy nad odpowiedzią do kolejnego odcinka Zapytaj Pastora, bo jutro nagrywasz z Tonym. Bądź silny. Oddaj się całym sercem tej pracy dzisiaj. Amen.

Miałem wspaniały dzień, przygotowując się do tego. Jak widać, bardzo to lubię.

Umysł jako mięsień

Więc to moja sugestia. Zdaj sobie sprawę, że po przeczytaniu dużej części Biblii, większość z niej jest zamglona, zagmatwana w twoim umyśle. W rzeczywistości nawet nie znajduje się w twoim świadomym umyśle.

Musisz traktować swój umysł jak mięsień — tak jak instruujesz swoje mięśnie czy dłonie, aby coś zrobiły, powiedz mu, aby sięgnął, znalazł to i postawił przed twoją świadomością.

Następnie musisz nakazać swojemu umysłowi, aby umieścił to w kontekście, żebyś mógł to właściwie zrozumieć. Potem musisz głosić to samemu sobie i przeciwko złemu. W ten sposób władasz mieczem Ducha, zabijasz demoniczne pokusy zniechęcenia i podsycasz ogień radości w Jezusie.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.