Fałszywe poczucie pewności zbawienia

© Ligonier
Fałszywe poczucie pewności zbawienia | R.C. Sproul

Chociaż obłudnicy i inni nieodrodzeni ludzie mogą próżnie zwodzić siebie fałszywymi nadziejami czy cielesnymi domniemaniami o posiadaniu przychylności  Boga i znajdowaniu się w stanie zbawienia (która to ich nadzieja przepadnie), to jednak tacy, którzy prawdziwie wierzą w Pana Jezusa i kochają go w szczerości, usiłując chodzić przed nim z czystym sumieniem, mogą już w tym życiu być zdecydowanie zapewnieni, że znajdują się w stanie łaski, i radować się w nadziei chwały Boga, która to nadzieja nigdy ich nie zawiedzie.

Westminsterskie wyznanie wiary, rozdział 18, punkt I

W tej części naucza się nas, że nieodrodzeni ludzie mogą posiadać fałszywe poczucie pewności zbawienia, ale prawdziwie wierzący mogą osiągnąć prawdziwe przekonanie o takiej pewności. Pewność musi być rozważana w odniesieniu do czterech rodzajów ludzi na świecie.

Pierwsza grupa ludzi nie jest zbawiona i jest tego świadoma. Są nieodrodzeni i wiedzą o tym. Nie są zainteresowani tym, aby stać się chrześcijanami.

Ludzie z drugiej grupy są w stanie łaski, ale nie są pewni, czy są zbawieni. Jak zobaczymy, wyznanie wiary mówi, że pewność zbawienia jest możliwa i rzeczywiście powinno się o nią zabiegać. Niemniej jednak nie każdy, kto znajduje się w stanie łaski, doszedł już do wniosku, że jest w takim stanie. Tacy ludzie mogą myśleć lub mieć nadzieję, że są zbawieni, ale mogą nie mieć pełnej pewności, że tak jest. Ich stopień pewności waha się w skali od mocnego do chwiejnego. Podczas naszego studium na temat doktryny wytrwania świętych wskazaliśmy, że mogą oni doznać nawet poważnego i radykalnego upadku, ale nie będzie to zupełna i ostateczna klęska. Kiedy ludzie są w trakcie poważnego upadku, mogą mieć poważne pytania dotyczące stanu ich duszy.

Łatwo jest wyjaśnić, jaka jest trzecia grupa ludzi. Znajdują się oni w stanie łaski i są pewni swojego zbawienia.

To, co komplikuje całą kwestię pewności zbawienia, to czwarta grupa: ci, którzy nie są zbawieni, pomimo swojej pewności zbawienia. Istnieją dwie grupy, które posiadają pewność zbawienia, ale tylko jedna z tych grup faktycznie jest zbawiona. Jeśli więc ktoś ma pewność zbawienia, to skąd może mieć pewność, że jego pewność jest prawdziwa, i nie jest ona fałszywą pewnością właściwą obłudnikom i ludziom niewierzącym? I jak ludzie, którzy nie są zbawieni, mogą jednocześnie posiadać pewność zbawienia?

Głównym sposobem, w jaki ludzie nabywają fałszywego poczucia pewności swojego zbawienia, jest fałszywe zrozumienie drogi zbawienia. Wielu ludzi trzyma się usprawiedliwienia przez śmierć, które jest wyznaniem uniwersalistów. Rozumowanie to przedstawia się następująco: „Wszyscy ludzie są zbawieni przez kochającego i miłosiernego Boga. Ponieważ jestem człowiekiem, to wynika z tego, że ja także jestem zbawiony i nie mogę utracić mojego zbawienia”. Naszym celem nie jest tutaj podejmowanie debaty na temat twierdzeń uniwersalizmu, których nie można uzasadnić na podstawie Biblii, ale pokazanie, w jaki sposób ludzie mogą dojść do fałszywego poczucia pewności, będąc uniwersalistami.

Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnioną doktryną usprawiedliwienia we współczesnej kulturze jest doktryna usprawiedliwienia z uczynków. Większość Amerykanów, w tym ci, którzy nazywają siebie ewangelicznymi chrześcijanami, wierzy, że ludzie dostaną się do nieba, jeśli będą prowadzić dobre życie. Myślą w następujący sposób: „Jestem wystarczająco dobry. Robię wszystko, co w mojej mocy i nie zrobiłem nic szczególnie złego. Bóg będzie ze mnie zadowolony”. Chrześcijanie mogą myśleć: „Nie mogę się doczekać dnia, w którym zostanę przyjęty do nieba. W końcu chodzę do kościoła od czterdziestu lat, byłem nauczycielem w szkółce niedzielnej, dawałem pieniądze na kościół i na inne dobre cele i nigdy nikogo nie zamordowałem ani nie popełniłem cudzołóstwa”. Zaufanie takich ludzi opiera się na ich własnej dobroci, co nie jest zgodne z biblijnym rozumieniem zbawienia.

Ta fałszywa koncepcja zbawienia jest wszechobecna w naszej kulturze i jest równie zgubna, co wszechobecna, ponieważ całkowicie zaciemnia treść prawdziwej ewangelii i zaprzecza jej. To, co jest w niej tak szkodliwe, to fakt, że daje ludziom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Jezus ostrzega nas przed tym w Kazaniu na Górze (Mt 5-7). Pod koniec kazania mówi o dniu sądu: „Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czy w Twoim imieniu nie prorokowaliśmy i w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w Twoim imieniu nie czyniliśmy wielu dzieł mocy?” (Mt 7:22, TNP). Nie wypowiadają dwukrotnie słowa „Panie” w celu podkreślenia czegoś, lecz chcą wyrazić swoją intymną więź z Chrystusem. Około piętnastu razy w Biblii osobista forma zwracania się jest używana dwukrotnie, aby wyrazić głęboki poziom osobistej intymności. Dlatego to ostrzeżenie Jezusa jest tak przerażające. Jezus mówi, że ludzie przyjdą do Niego w dniu ostatecznym, nie tylko wyznając Go jako Pana, ale także twierdząc, że mają z Nim intymną, osobistą relację. Mówi o ludziach, którzy podejdą do sądu z silnym poczuciem pewności co do tego, że są w stanie łaski i mają osobistą relację z Jezusem Chrystusem. Będą twierdzić, że wypędzali demony w Jego imieniu, głosili, pracowali, angażowali się w działalność misyjną Kościoła i byli zaangażowani w ewangelizację. Ale Jezus mówi: „A wtedy wyznam im: Ponieważ nigdy was nie poznałem, odejdźcie ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7:23, TNP). 

Nasze przeznaczenie nie zależy od tego, czy znamy Jezusa, ale od tego, czy On zna nas. Oczywiście, On zna imię każdego człowieka, ale kiedy mówi: „Nigdy cię nie poznałem”, ma na myśli: „Nigdy nie poznałem cię w osobisty, intymny, zbawczy sposób; ty tylko udajesz”. To przerażające, ale możliwe, że mamy fałszywą pewność zbawienia. Dlatego musimy uważnie badać samych siebie, aby upewnić się, czy nasze wyznanie wiary jest prawdziwe.

Pierwszym i podstawowym powodem, dla którego ludzie dochodzą do fałszywego poczucia pewności, jest ich błędne rozumienie zbawienia. Myślą, że są zbawieni dzięki swoim dobrym uczynkom. Inni ludzie wierzą, że są zbawieni w automatyczny sposób poprzez sakramenty kościoła. W tym ujęciu, czyli klasycznym rozumieniu rzymskokatolickim, dary Boże są przekazywane ex opere operato, „przez sam fakt spełnienia czynności”, za sprawą sakramentalnej posługi kościoła. Istnieją dosłownie miliony ludzi, których zaufanie opiera się na takiej posłudze kościoła. Taki sposób myślenia nie jest ograniczony wyłącznie do rzymskich katolików, ale podziela go także wielu protestantów, którzy uważają, że skoro są członkami kościoła, to wypełniają już wszystko, czego potrzeba, aby osiągnąć zbawienie.

Kiedy pojawia się fałszywe poczucie pewności, wówczas prawdopodobnie także doktryna zbawienia jest błędna. Są ludzie, którzy mówią: „Doktryna nie ma znaczenia. Wszystko, co musisz znać, to Jezus”. Pytanie zatem brzmi: „Kim jest Jezus?”. Jeśli odpowiemy na to pytanie, to zaangażujemy się w rozważanie doktryny. Nasza teologia ma związek z treścią wiary chrześcijańskiej, z naukami Biblii, z najważniejszymi kwestiami ludzkiej egzystencji, a mianowicie z tym, jak możemy odnosić się do żywego Boga. Jest to kwestia doktrynalna. Jeśli nasza doktryna jest błędna, to taki stan może doprowadzić u nas do niewłaściwego poczucia pewności zbawienia. Z drugiej strony, nawet jeśli nasza doktryna jest słuszna, to nie wystarczy, aby dać nam prawdziwą pewność zbawienia. Nie jesteśmy usprawiedliwieni dzięki temu, że trzymamy się doktryny usprawiedliwienia. Diabeł mógłby zdobyć doskonały wynik na egzaminie z teologii systematycznej. Diabeł zna prawdę, ale jej nienawidzi, a jego serce pozostaje od niej z dala. Samo poprawne rozumienie doktryny usprawiedliwienia nie jest gwarancją zbawienia. Można mieć błędne zrozumienie doktryny usprawiedliwienia, lecz mimo to być usprawiedliwionym. Można mieć niewłaściwą doktrynę, ale właściwą treść w umyśle i sercu, ale nie być w stanie jej wyartykułować.

Przypuśćmy, że właściwą doktryną jest doktryna usprawiedliwienia jedynie przez wiarę, co oznacza usprawiedliwienie jedynie przez Chrystusa, a ktoś mówi, że rozumie, iż jedynym sposobem, w jaki może być zbawiony, jest pokładanie wiary w Jezusie i poleganie jedynie na Jego sprawiedliwości. Mówi dalej, że rzeczywiście opiera się na Chrystusie, że ma wiarę i dlatego jest pewien, że jest w stanie zbawienia. Czy człowiek może łudzić się co do stanu swojej wiary? Tak. Czy możemy myśleć, że mamy zbawczą wiarę, a jej nie mieć? Czy możemy ją mieć i nie być tego pewni? Tak, możemy naprawdę ją mieć i nie być tego pewni. Możemy naprawdę jej nie mieć i być pewni, że ją mamy. Dlatego musimy pilnie i z modlitwą studiować Pismo Święte, aby nauczyć się odróżniać prawdziwą pewność zbawienia od fałszywej.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.