Chcemy teraz powrócić do Finneya, którego przedstawiliśmy ostatnim razem. Zakończyłem, mówiąc o jego zaangażowaniu w ekscytację i konieczności nowości, aby kościół był żywy, wzrastał i rozwijał się. Zostało to zapamiętane, zacytowane, wykorzystane i naśladowane na naprawdę niepokojące, przeróżne sposoby przez amerykańskich protestantów od czasów Finneya aż do dziś. Intrygujące jest to, że jeśli faktycznie przeczytasz jego „Wykłady o przebudzeniu”, to bardzo wcześnie, to znaczy na kilku pierwszych stronach, mówi on, że absolutnie potrzebujemy ekscytacji aż do nadejścia okresu tysiąclecia. Finney był zdecydowanym postmillenialistą, podobnie jak prawie wszyscy amerykańscy protestanci w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku. Wierzył, że Biblia obiecuje, iż powodzenie głoszenia Chrystusa będzie rosło, rosło i rosło, aż „ziemia zostanie napełniona poznaniem Boga, tak jak wody okrywają morze”. Mieli ten werset z Księgi Izajasza, który cytowali. Finney głęboko wierzył, że to prawda. Było to związane z jego optymizmem, a to, co mówi, co jest tak intrygujące, to to, że potrzebujemy eksytacji, aż nadejdzie milenium, a milenium nadejdzie wkrótce. Pewnego razu powiedział: „Jeśli wszyscy będziemy wykonywać swoje obowiązki, milenium może nadejść w ciągu trzech lat”, a następnie dodał: „Oczywiście wiemy, że milenium musi nadejść wkrótce, ponieważ nie możemy długo kontynuować ekscytacji. System nerwowy, który jest długo podekscytowany, załamie się”. W końcu ma w czymś rację.
Ma w tym całkowitą rację. Ale kościół nadal szukał ekscytacji i nowości przez sto pięćdziesiąt lat po Finneyu, zapominając o jego ostrzeżeniu, że takie ekscytacje doprowadzą do rozpadu, a nie do umocnienia kościoła. Ale w jego własnych czasach, za co został szczególnie zapamiętany, jak wspomniałem ostatnim razem, były te “nowe środki”, nowe metody, których używał, aby przełamać “mury sprzeciwu” wobec głoszenia ewangelii i nawrócenia, zgodnie z jego przekonaniami. Pozwólcie, że omówię niektóre z tych nowych środków, ponieważ mogą one nie wydawać się tak nowe lub zaskakujące dla nas w naszych czasach, ale wszystkie były dość kontrowersyjne w tamtych czasach. Po pierwsze, zezwolił kobietom na przemawianie wśród mieszanej publiczności. Było to bardzo szokujące, że pozwolono kobietom modlić się publicznie w obecności mężczyzn, co doprowadziło do wielu dyskusji i kontrowersji. Następnie wprowadził tak zwane „przedłużone spotkania”. Kiedy Wesley głosił lub kiedy Whitefield głosił w osiemnastym wieku, głosili raz, a potem przenosili się gdzie indziej, aby głosić. Ale Finney wprowadził coś, co dziś nazwalibyśmy krucjatą – Billy Graham to praktykował. Przyjeżdżał do miasta i głosił noc po nocy przez dwa tygodnie, a powtarzające się spotkania powodowały skumulowany rozwój oddziaływania. To właśnie oznaczały przedłużające się spotkania, spotkania, które trwały i trwały. Z punktu widzenia Finneya miało to budować ekscytację i oczekiwanie tłumu. Częścią sprzeciwu wobec tego jest pytanie: „Czy to nie jest manipulacja?”. To było pytanie zadawane w jego czasach. Po trzecie, nowe środki obejmowały użycie języka potocznego, czyli języka ulicy – nie wulgarnego (jednak nie dostojnego języka króla Jakuba), ale bardzo zwyczajnego języka. A ludzie uważali, że może to nie jest przywzwoite dla ewangelii. Finney modlił się również za osoby nienawrócone po imieniu, niezależnie od tego, czy uznawały się za nienawrócone, czy nie, co, rzecz jasna, było dość kontrowersyjne w jego czasach. Pozwalał także ludziom natychmiast po nawróceniu stawać się członkami kościoła. To było kontrowersyjne, ponieważ niektórzy uważali, że potrzeba więcej niż jednego kazania, aby być gotowym do zostania członkiem kościoła. Ale najbardziej kontrowersyjną rzeczą z nowych środków jest to, co było znane jako „ławka niespokojnych”. Finney na swoich spotkaniach, nie w najwcześniejszym okresie tej służby, ale około tysiąc osiemset trzydziestgo roku, Finney pozostawiał wolną ławkę z przodu kościoła. Podczas wygłaszania kazań mówił ludziom: „Jeśli martwisz się o swój stan duchowy, przyjdź i usiądź w przedniej ławce, abym mógł głosić kazanie i modlić się za ciebie, co, miejmy nadzieję, doprowadzi do twojego nawrócenia”, i to był początek tego, co stało się znane w amerykańskim protestantyzmie jako publiczne wezwanie do nawrócenia – wyjścia do przodu. Początkowo było to wezwanie do przyjścia do przodu kościoła, i siadania na “ławce niespokojnych”, miejscu dla ludzi mających niepokój, ale z czasem było to jeszcze bardziej związane z wezwaniem do przodu: „Podejdź teraz, aby oddać swoje życie Chrystusowi”. I to również było kontrowersyjne w czasach Finneya. Jednym z naprawdę interesujących traktatów napisanych w tamtych czasach był ten napisany przez Johna Williamsona Nevina. Nevin został wychowany w Kościele Prezbiteriańskim, ale później dołączył do Niemieckiego Kościoła Reformowanego i zasugerował, że całe podejście Finneya było bardzo problematyczne. Napisał on wspaniały mały traktat zatytułowany „Ławka niespokojnych” i stwierdził, że amerykański protestantyzm naprawdę stoi teraz przed dwoma wyborami. Czy będziemy postępować zgodnie z metodą ławki niespokojnych, czy też będziemy postępować zgodnie z katechizmem? Nevin odkrył Katechizm Heidelberski i był nim zachwycony. Jeśli nie znasz Katechizmu Heidelberskiego, wstydź się. Wychował się na Małym Katechizmie Westminsterskim, ale Katechizm Heidelberski jest cieplejszym i pełniejszym katechizmem. Nie mówię tego, by w jakikolwiek sposób dyskredytować Mały Katechizm Westminsterski. Posiadanie krótkich, jasnych i precyzyjnych odpowiedzi jest bardzo użyteczne, ale Katechizm Heidelberski jest pełen ciepła. Nevin powiedział: „Albo wierzysz, że chrześcijaństwo polega głównie na ekscytacji i nagłych nawróceniach, albo wierzysz, że chrześcijaństwo dla większości ludzi jest kwestią stopniowego rozwoju i nauczania”. Wielu ludzi w dziewiętnastym wieku naprawdę uwielbiało biologiczne metafory. „Musimy wzrastać w Chrystusie. Nie rozkwitamy nagle w Chrystusie”, a katechizm jest tym, co prowadzi nas w pełni, stopniowo, dojrzale do zrozumienia wiary. Nevin nie był przeciwny przebudzeniom. Wcale nie nauczał, że niektórzy ludzie nie nawracają się nagle, ale twierdził, że nie jest to typowy sposób, w jaki Bóg działa, i powiedział, że wielkim problemem z “ławką niespokojnych” jest to, że głosisz ewangelię, a następnie dochodzisz do punktu, w którym mówisz: „Teraz oddaj swoje życie Chrystusowi” i Nevin nie sprzeciwia się temu. Mówi: „Ale w momencie, gdy prosisz ludzi, aby oddali swoje życie Chrystusowi, odciągasz ich od Chrystusa, prosząc ich, aby wyszli do przodu”. Nevin powiedział: „Chrystus nigdy nie prosi nikogo, by wyszedł do przodu. W tym bardzo delikatnym duchowym momencie, zamiast myśleć o Chrystusie, jesteś zmuszony myśleć o tym, czy wyjdę naprzód, czy nie?”. Powiedział, że to zły pomysł. To odwraca uwagę, a nie pomaga i ludzie, tak jak prowadzili ich Wesley i Whitefield, powinni być pozostawieni w zaciszu własnego serca, by zadać sobie pytanie: „Czy teraz wierzę?”. Oczywiście, powinieneś podejść i porozmawiać z kaznodzieją po nabożeństwie, jeśli potrzebujesz rady, ale nie należy zmuszać ludzi do zmagania się z pytaniem: „Czy wyjdę do przodu, czy nie?”. Moja żona wychowała się w kościele baptystów i powiedziała, że pamięta, jak pastor lub głoszący powiedział: „Jeśli nie podejdziesz teraz, a Duch Święty działa w twoim sercu, będziesz winny grzechu przeciwko Duchowi Świętemu”. I nie twierdzę, że Finney kiedykolwiek to powiedział, ale tego rodzaju rzeczy były sugerowane. Tak więc Finney stał się potężną postacią, wpływową postacią, ale także kontrowersyjną postacią w swoich czasach i jak powiedziałem, szczególnie nie lubił prezbiterian. Oto jeden z moich ulubionych cytatów, Finney napisał: „Te rzeczy w kościele prezbiteriańskim, ich spory i szarpaniny są tak absurdalne, tak niegodziwe, tak oburzające, że bez wątpienia co roku w piekle odbywa się święto w czasie obrad Zgromadzenia Ogólnego”. Nie był więc zbyt zadowolony z prezbiterian, ponieważ byli oni zbyt skoncentrowani na teologii, która jego zdaniem nie była ważna. Dlaczego Finney wywarł taki wpływ? Cóż, myślę, że wszyscy musimy mu przyznać, że był pracowity. Myślę, że musimy pamiętać, że czasami ludzie, których nie pochwalamy, odnoszą sukcesy, ponieważ naprawdę ciężko pracowali, a my powinniśmy być przynajmniej na tyle uczciwi, aby wstydzić się, że nie pracujemy tak ciężko. Ponadto jego optymizm był zgodny z duchem epoki. Amerykanie na początku dziewiętnastego wieku byli optymistami, a wielu ludzi było po prostu poruszonych jego mocą jako kaznodziei. Jeśli kiedykolwiek zobaczysz zdjęcie Finneya, słusznie jest on zwykle przedstawiany jako klasyczny kaznodzieja ognia piekielnego i potępienia. Tak właśnie było; w ten sposób często głosił. Kiedyś studiowałem historię kaznodziejstwa i chciałem dowiedzieć się, co sprawia, że kaznodzieja odnosi sukcesy. Po przeczytaniu wielu biografii kaznodziejów odkryłem, że jedyną wspólną cechą każdego skutecznego kaznodziei jest to, że ma przenikliwe oczy. Każda biografia odnoszącego sukcesy kaznodziei mówi, że miał on przeszywający wzrok, więc jeśli nie masz przeszywającego wzroku, równie dobrze możesz się teraz poddać. Na zdjęciach Finneya, które widziałem, ma on duże krzaczaste brwi, pochyla się nad kazalnicą i ma te przeszywające oczy. Był więc bardzo dramatycznym kaznodzieją i nie ma wątpliwości, że był to ważny element, który łączył go ze zwykłymi ludźmi. Chętnie go słuchali. A co z krytyką Finneya? Wspomniałem o Nevinie jako krytyku. Byli też inni krytycy; czasami Finney krytykował samego siebie. Stwierdził: „To przerażające, jak wielu ludzi, którzy wydają się być nawróceni, nie dąży do chrześcijańskiej doskonałości”, a więc nawet on był świadkiem, że cały ten sukces, którego by chciał – sukces, o którym mówił, w rzeczywistości nie był trwały w życiu tych, którzy go słuchali. Pojawiło się więcej krytyki dotyczącej teologii Finneya, a Charles Hodge był jednym z tych krytyków. Hodge był głównym teologiem w Princeton Seminary przez większą część dziewiętnastego wieku i poczynił kilka bardzo przenikliwych, bardzo przemyślanych komentarzy na temat Finneya, teologii Finneya i metodologii Finneya. Hodge napisał wówczas: „Nieustannym wezwaniem jest uczynienie wyboru Boga jako działu duszy, zmiana celu życia, który nim kieruje, poddanie się moralnemu zarządcy wszechświata. Konkretny czyn, do którego grzesznik jest zachęcany i który przedstawiany jest jako bezpośrednio powiązany ze zbawieniem, jest czynem, który nie ma żadnego związku z Chrystusem. Dusza natychmiast nawiązuje kontakt z Bogiem. Pośrednik jest pominięty. Podtrzymujemy, że jest to inna ewangelia. Jest to praktycznie inny system i to system zasad religijnych”. Myślę, że Hodge miał rację i jest to coś, o czym zawsze powinniśmy myśleć, gdy słyszymy kazania, które rzekomo głoszą ewangelię, jeśli Chrystus jest pomijany, jeśli Jego dzieło nie jest wywyższane i wyjaśniane, a cała uwaga skupia się na tym, co powinniśmy zrobić, to tak naprawdę w ogóle nie słyszymy ewangelii. Hodge kontynuował: „Przekonanie o grzechu jest przedstawiane jako coś mało istotnego. Chrystus i Jego zadośćuczynienie są trzymane na uboczu, tak że metoda zbawienia nie jest wyraźnie przedstawiana umysłom ludzi. Skutki tej nieprawidłowości są zgubne dla religii i dusz ludzkich”. A potem, co naprawdę intrygujące, Hodge napisał w innym miejscu o systemie Finneya: „Bardzo niewielka modyfikacja w formie stwierdzenia doprowadziłaby doktrynę pana Finneya do dokładnej zgodności z doktryną współczesnej szkoły niemieckiej, która czyni Boga jedynie nazwą prawa moralnego lub porządku wszechświata lub rozumu w ujęciu abstrakcyjnym”. Hodge, co ciekawe, w całym odrodzeniowym fermencie amerykańskiego środowiska dostrzegł, że chociaż zewnętrzna powłoka tego zjawiska była zupełnie inna, to wewnętrzna rzeczywistość była bardzo podobna do liberalnej teologii, moralistycznej teologii, antybiblijnej teologii, która rozwijała się w Niemczech. Myślę, że jest to dla nas ważne ostrzeżenie. To, że ktoś ma wiele pasji w swojej religii, nie jest dowodem na to, że jest bardzo biblijny w swojej religii. Później następca Hodge’a w Princeton, B.B. Warfield, napisał wielkie dzieło, zwykle publikowane w dwóch lub więcej tomach, zatytułowane „Doskonałość”, w którym pisał obszernie o Charlesie Finneyu, oczywiście po czasach Finneya. Warfield podsumował to, co miał do powiedzenia na temat Finneya w następujący sposób: „Jest całkiem jasne, że to, co daje nam Finney, jest bardziej systemem moralnym niż teologią. Boga można z tego całkowicie wyeliminować bez zasadniczej zmiany jego charakteru”. Jeśli twoje chrześcijaństwo może obejść się bez Chrystusa i bez Boga, to nie jest to chrześcijaństwo. Nie jest nawet bliskie chrześcijaństwu i jest to poważna krytyka, o której musimy pamiętać za każdym razem, gdy myślimy o tych kwestiach i o całej sprawie dotyczącej tego, co w przebudzeniu może być dobre, a co złe. Podoba mi się definicja przebudzenia podana przez Nevina. Powiedział on: „Prawdziwe przebudzenie jest nadzwyczajnym błogosławieństwem Boga przez zwykłe środki łaski”. Zwykłe środki łaski są zawsze z ludem Bożym, szczególnie głoszenie ewangelii i sprawowanie sakramentów. Są one zawsze z ludem Bożym, ale czasami Bóg w swoim miłosierdziu posyła Ducha Świętego, aby udzielił specjalnego błogosławieństwa tam, gdzie działają te zwykłe środki, i to właśnie powinno być właściwie nazywane przebudzeniem. Nie jest to odejście od zwykłych środków łaski, ale specjalne błogosławieństwo dla zwykłych środków łaski, które jest błogosławieństwem Bożym. Jedna z najlepszych krytyk niewłaściwego rodzaju przebudzenia pochodzi nie od teologa, ale od Marka Twaina. Prawie zawsze, gdy Mark Twain komentował cokolwiek, miał do powiedzenia coś najlepszego lub przynajmniej najmądrzejszego. Wiele osób zapomniało, że w „Przygodach Tomka Sawyera” ma on coś bardzo ważnego do powiedzenia na temat przebudzenia. Tomek Sawyer został opublikowany w tysiąc osiemset siedemdziesiątym szóstym roku i pod koniec powieści, po tym jak Tomek uciekł przed Indianinem Joe, Twain pisze, że Tomek leżał w łóżku przez dwa tygodnie, chory na odrę. A kiedy wstał z łóżka, teraz zacytuję Twaina:
“Przyszło […] „religijne odrodzenie” i każdy stał się ogromnie pobożny, nie tylko dorośli, ale nawet i dzieci. […] Każdy napotkany chłopak dokładał nowy kamień do ciężaru, który Tomek nosił w sercu. A kiedy wreszcie w ostatniej rozpaczy udał się po pociechę do Hucka Finna i został przez niego przywitany cytatem z Biblii, załamał się zupełnie. Dowlókł się do domu i poszedł do łóżka, przekonany, że on jeden w całym mieście jest zgubiony i potępiony na wieki”.
Tomek miał nawrót choroby i leżał w łóżku przez kolejne trzy tygodnie, a kiedy ponownie wyszedł – Twain pisze:
“Tomek odkrył Joego i Hucka, zajadających ukradziony melon. Biedacy, cierpieli podobnie jak Tomek.”
Cóż, to jest komentarz Twaina na temat przebudzenia w tysiąc osiemset siedemdziesiątym szóstym roku. Mogło przyjść do miasta, mogło nawrócić wszystkich, mogło być ekscytujące, mogło być nowe, mogło wydawać się, że wszystko się zmieni. Ale w ciągu kilku tygodni wszystko przemijało i być może nie jest to w pełni sprawiedliwe lub wyczerpujące stwierdzenie, ponieważ byli ludzie, na których przebudzenia i kaznodzieje przebudzeniowi wywarli autentyczny wpływ i zmienili ich, ale prawdą jest również to, że wiele z tych zjawisk było ulotnych i nietrwałych. Finney był wielkim kaznodzieją ognia piekielnego i potępienia, a jego następcą został Dwight L. Moody, co stanowi niezwykle interesujący kontrast, ponieważ Moody był wielkim kaznodzieją miłości Boga. Dwight L. Moody był znacznie łagodniejszy. Moody świadomie nie był teologiem. Nie interesowały go różnice między kalwinistami i arminianami. Jeśli ktoś tak mówi, to oczywiście jest arminianinem. Ale on nigdy nie napisałby teologii systematycznej. Nie miał wykształcenia teologicznego, nie był zainteresowany teologią, ale ciężko pracował, aby mówić o Chrystusie i prowadzić ludzi do Chrystusa. Ale interesujące jest to, jak radykalnie różnił się od Finneya z jego wielkim naciskiem na miłość Boga, a jednak ugruntował swoją pozycję w wielu powszechnych umysłach dzięki kontynuacji przebudzenia w Ameryce. Podszedł do kogoś i powiedział: „Chciałbym porozmawiać z tobą o Jezusie Chrystusie i o tym, co myślisz o Chrystusie”, a osoba, z którą rozmawiał, powiedziała: „To nie twoja sprawa”, a on odpowiedział: „Ależ tak, to moja sprawa”, a ten ktoś powiedział: „Ty musisz być Dwight L. Moody!”. W ten sposób stał się bardzo sławny. Niektórzy z jego krytyków mówili: „Dwight L. Moody myśli, że może wydrukować ewangelię na groszu, niestety Bóg nie mógł tego zrobić, potrzebował większej książki”. Była więc krytyka redukcjonizmu Moody’ego, ale Moody wywarł potężny wpływ i faktycznie wywarł znaczący wpływ teologiczny, ponieważ w późniejszym okresie swojego życia Moody przyjął premillennializm, nowe podejście do eschatologii, znacznie bardziej pesymistyczne podejście do eschatologii niż postmillennializm, który zdominował amerykański protestantyzm od siedemnastego wieku. To właśnie Moody zachęcał ludzi do uczestniczenia w konferencjach proroczych w późniejszej części dziewiętnastego wieku, kiedy premilenializm, a zwłaszcza premilenializm dyspensacjonalny, zaczął wywierać coraz większy wpływ na amerykańskie kościoły. Co nastąpiło potem? Prześledzimy to później; amerykańscy protestanci zaczęli stawać się mniej optymistyczni. Pojawiło się więcej ataków, nastąpiły odwroty, pojawiły się wyzwania intelektualne, a optymizm z początku dziewiętnastego wieku zaczął zanikać na rzecz bardziej pesymistycznego nastawienia do kultury. Na tym musimy zakończyć ten wykład i następnym razem przyjrzymy się niektórym z tych amerykańskich zjawisk.
Wykorzystano za zgodą Ligonier