Boskie wezwanie

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Otwórzcie teraz Biblię na 3 rozdziale Ewangelii Jana. Jest to, oczywiście, kluczowy rozdział w całym Piśmie Świętym. Nadaje ton naszemu zrozumieniu zbawienia, a prawda tego rozdziału opiera się, oczywiście, na całej reszcie Nowego Testamentu. Przeczytam dziesięć wersetów. Chcę, żebyście mieli je w pamięci, a to, co powiem dziś rano, będzie czymś w rodzaju dodatku lub uzupełnienia tego, co już omówiliśmy w tych wersetach.

„A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel. Nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie. Tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. Odpowiedział Nikodem i rzekł do niego: Jakże to się stać może? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz?”.

Jak już mówiliśmy, pięć razy w tych krótkich wersetach jest mowa o narodzeniu na nowo lub o narodzeniu z góry. Oba są dobrymi i poprawnymi tłumaczeniami. Musimy narodzić się na nowo. Czyli, kiedy już narodziliśmy się fizycznie, musimy teraz narodzić się duchowo. Te narodziny pochodzą z góry. Oczywiście, w pewnym sensie, nasze pierwsze narodziny też były bezpośrednim dziełem Boga, nawet w sensie fizycznym. I podobnie jest z naszymi drugimi narodzinami, które pochodzą z góry. Przy tych narodzinach nie ma jednak żadnej ludzkiej pomocy, która jest przy narodzinach fizycznych. Jest to Boskie dzieło Boga. Dlatego jest to określane jako narodziny z Ducha, narodzenie z Ducha.

Jest to dzieło Ducha Świętego, by dać nam życie. To właśnie oznacza „narodzić się na nowo”. A powodem, dla którego Pan używa tej analogii, jest fakt, że wyraża ona, że nie mamy żadnego udziału w tych narodzinach. Nie przyczyniliście się do swoich pierwszych narodzin, swoich fizycznych narodzin. I nie przyczyniacie się do swoich duchowych narodzin. Jest to Boskie dzieło Boga. Teolodzy nazywają to monergizmem w przeciwieństwie do synergizmu. Nie masz w tym udziału. Ja nie miałem w tym udziału. Nikt, kto narodził się na nowo, nie ma w tym udziału. Nie da się tego wywołać. To jest Boskie dzieło Boga.

Spójrzmy na to z użyciem niezapomnianej ilustracji. Przypomnijcie sobie, co powiedziałem o Łazarzu. Łazarz nie żyje. Jest w grobie. Nie żyje od czterech dni. Jego ciało jest w stanie rozkładu. Pan przychodzi do jego grobu i wskrzesza go z martwych. Robi to za pomocą wezwania. Mówi: „Łazarzu, wyjdź!”. Łazarz ożywa, wychodzi z grobu. Nowe stworzenie. Grobowe szaty zostały z niego zdjęte. Jest w pełni żywy.

Jesteśmy rasą Łazarzy, duchowo martwi. Bóg daje nam życie i robi to przez powołanie, przez powołanie. Jezus dał życie Łazarzowi i ogłosił to życie, wywołując go z grobu. I tak jest z tymi, którzy otrzymują życie przez Ducha Świętego. To dzieje się przez Boskie powołanie. Bóg przemawia i przychodzi do nas życie.

Chcę, żebyście tak o tym pomyśleli, bo to bardzo ważny sposób, w jaki Nowy Testament odnosi się do ożywienia przez Boga, który daje nam życie. To dzieje się przez Boskie powołanie. Kiedy mówimy o byciu powołanym przez Boga, mówimy przede wszystkim o powołaniu, by przyjść do życia, by wyjść z grobu. Tak, to jest powołanie do pojednania. Tak, to jest powołanie do usprawiedliwienia. To jest powołanie do odkupienia. To jest powołanie do wejścia do wiecznego Królestwa Bożego. To jest powołanie do synostwa z wszystkimi jego prawami i przywilejami. To jest powołanie do miłości, służby i posłuszeństwa Panu. To jest powołanie z niewoli do wolności. To jest powołanie do radości i pokoju. To jest powołanie do świętości. Powołanie ewangelii określane jest przez autorów listów jako wysokie powołanie, święte powołanie, niebiańskie powołanie. To zdecydowanie niezwykłe powołanie. To niekwestionowane powołanie To nieodwracalne powołanie.

Język Nowego Testamentu mówi dużo o tym, że nasze odrodzenie nastąpiło w odpowiedzi na Boże powołanie. Powtarzam to słowo wielokrotnie, bo chcę, żebyście zobaczyli jak to słowo rozwija się w pozostałej części Nowego Testamentu, tak żeby za każdym razem, gdy czytacie Nowy Testament, właśnie to słowo nabierało nowego i świeżego znaczenia. To powołanie jest Boskim wezwaniem. Jest Boskim wezwaniem, żeby ożyć, żeby przyjść do Bożej rodziny, do Królestwa Bożego, na sąd Boży, żeby stanąć przed Bogiem, który ogłosi przebaczenie oraz uzna nas sprawiedliwymi i na zawsze wolnymi od jakiegokolwiek sądu czy potępienia. Teolodzy dyskutowali o tym powołaniu i przypisali mu wiele przymiotników. Zostało ono nazwane skutecznym powołaniem, efektywnym powołaniem, nieodpartym powołaniem, potężnym powołaniem, determinującym powołaniem, decydującym powołaniem, rozstrzygającym powołaniem, czynnym powołaniem – i wszystkie one są z pewnością odpowiednie i pasujące. To powołanie do zbawienia. To powołanie do życia.

Przejdźcie do 8 rozdziału Listu do Rzymian, będzie to dodatek do naszego studium z 3 rozdziału Jana. Chcę, żebyśmy zaczęli rozwijać to, co Nowy Testament mówi o tym powołaniu, żebyście rozumieli pełnię jego cudowności.

Rzymian 8 jest nam bardzo dobrze znany. Szczególnie werset 28. Ukochany werset, z którego często korzystamy w naszym chrześcijańskim doświadczeniu. „A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani”. Bóg czyni wszystko dla naszego dobra, bo jesteśmy przez Niego powołani.

Jeśli przejdziemy do wersetu 29, przeczytamy: „Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna Jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci. A których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił. Mamy tu bardzo jasną definicję bezwzględnej skuteczności bycia powołanym. Jesteśmy przeznaczeni, powołani, usprawiedliwieni i uwielbieni. Kogokolwiek Bóg przeznaczył, tego powołał. Kogokolwiek powołał, tego usprawiedliwił. Kogokolwiek usprawiedliwił, tego uwielbi. Wszystko zaczęło się od predestynacji, a kończy się na upodobnieniu do obrazu Jego Syna. Taki jest Boski cel. I w miarę rozwoju tego celu w odkupieńczej historii Bóg sprawia, że wszystko współdziała dla dobra, żeby doprowadzić do efektu końcowego Jego początkową predestynację. W Bożym planie, od predestynacji do wiecznej chwały, jest powołanie i usprawiedliwienie. Wszyscy, którzy zostali wybrani, będą powołani. Wszyscy, którzy są powołani, będą usprawiedliwieni. Wszyscy, którzy są usprawiedliwieni, będą uwielbieni.

A w 11 rozdziale Listu do Rzymian jest wspaniała obietnica dla nas, którzy zostaliśmy powołani. Rzymian 11:29: „Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże”. „Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże”.

Mówimy o powołaniu, które jest bezwzględnie skutecznym powołaniem. Tych, których powołał, usprawiedliwił i uwielbił. Porozmawiajmy o słowie „powołanie”. Proste słowo w języku angielskim. „Kaleo”. Brzmi nawet podobnie jak po angielsku. „Kaleo”. Oznacza to „wezwać kogoś” do siebie, do swojej obecności, „wezwać kogoś”, żeby przyszedł do ciebie. Jest to opisowe słowo. Tak opisowe, że wierzący określani są jako “powołani”. Jesteśmy dosłownie „powołanymi”. Czyli bierzemy ten czasownik i zamieniamy go w imiesłów. Wszyscy zostaliśmy powołani i jesteśmy, według Listu do Rzymian 8:28, „powołanymi”. Właśnie tym jest Kościół. Prawdziwy Kościół jest zgromadzeniem powołanych. Słowo „kościół” – kochamy słowo „kościół” – nie mówi nam nic o tym, kim jesteśmy, nasze angielskie słowo „kościół”. Ale angielskie słowo „kościół” jest tłumaczeniem greckiego słowa “ekklesia”. “Ekklesia” pochodzi od “ekkaleo”, co oznacza „powołani”. “Kaleo” z przedrostkiem ek-, który oznacza „z”. Jesteśmy „wywołanymi”. Zostaliśmy wywołani z grobu. Zostaliśmy wywołani ze śmierci, wywołani z niewiedzy, wywołani ze ślepoty. Jesteśmy powołani. Kościół to ekklesia. To „wywołani”, „wywołani”.

Byłoby wspaniale, gdyby istniało angielskie słowo, które lepiej wyjaśniałoby to dzieło Boga niż raczej statyczne słowo, jakim jest słowo “kościół”, bo jest ono też używane do opisania organizacji i budynków. Nazywajmy więc siebie tak często, jak tylko myślimy, że to możliwe,  „powołanymi”. Aby pomóc wam się z tym oswoić, pozwólcie, że zabiorę was w krótką podróż przez listy Nowego Testamentu. Możemy zacząć od Rzymian, od pierwszego z listów. Rozdział 1 Listu do Rzymian. Paweł w wersecie 1 określa siebie jako „sługę Jezusa Chrystusa, powołanego” – powołanego, oczywiście, indywidualnie. Następnie, przechodzi do rozmowy o odkupionych. W wersecie 5 mówi o tych, którzy otrzymali łaskę i posłuszeństwo wiary między wszystkimi narodami dla Jego imienia. A potem, werset 6: „Wśród których jesteście i wy, powołani… powołani przez Jezusa Chrystusa”. Werset 7: „Jesteście umiłowanymi Boga w Rzymie, powołanymi świętymi”.

W 1 rozdziale 1 Listu do Koryntian Paweł znowu pokazuje, jak znajomy jest ten język. Pierwszy List do Koryntian 1: „Paweł, powołany z woli Bożej na apostoła Chrystusa Jezusa, i Sostenes, brat, zborowi Bożemu – ekklesia, powołanym – którzy są w Koryncie, poświęconym w Chrystusie Jezusie, powołanym świętym”. Zejdźmy do wersetu 9: „Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego”. A kiedy czytam to słowo „powołany”, chcę, żebyście myśleli o Łazarzu. To zawołanie: „Łazarzu, wyjdź”, wyprowadziło go z grobu. I to samo zawołanie dało nam życie.

Przejdźmy do wersetu 23: „My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą”. On może głosić ewangelię i będzie to głupstwem, będzie zgorszeniem, dopóki nie natrafi na Boży cel względem powołanych, a oni ożyją. Następnie, werset 26: „przypatrzcie się, bracia, waszemu powołaniu”.

Jak do niego doszło? Werset 27: „Bóg wybrał”. Werset 28: „Bóg wybrał”. Dlatego zostaliście powołani. Powołani przez suwerenny wybór Boga. W 1 rozdziale Galacjan Paweł znowu przedstawia się na początku swojego listu. I robi to bardzo często na początku listów, bo wskazuje na wierzących, do których pisze. Jest zaniepokojony kościołami w Galacji, bo w ich życiu dochodzi do poważnych kompromisów. Byli zdezorientowani i dlatego w wersecie 6 mówi: „Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej”. To jest zbawcze powołanie, ponownie: „Ten który was powołał w łasce Chrystusowej”. Ponownie, Bóg was powołał. Nie uchylajcie się od posłuszeństwa wszystkiemu, czym to powołanie skutkuje.

We wspaniałym liście do Efezjan, rozdziale 4, wersecie 1, Paweł znowu określa się jako więzień w Panu i mówi: „Proszę więc was… abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani”. Powołania, do jakiego zostaliście wezwani. W wersecie 4 określa to ponownie: „Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania”.

W 3 rozdziale Listu do Kolosan język znowu nie odbiega od tego jednego czasownika. Kolosan 3 mówi o tym, co to znaczy być wzbudzonym z Chrystusem, posadzonym po prawicy Boga oraz umrzeć, kiedy nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu, a Chrystus jest teraz naszym życiem. Zostaliśmy odrodzeni. To język odrodzenia. Ale niżej, w wersecie 15: „A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele, a bądźcie wdzięczni”.

Pierwszy List do Tesaloniczan, rozdział 2, widzimy, że ten język jest w każdym z tych listów. Nie podaję wszystkich wzmianek, tylko pewne przykłady. Paweł mówił teraz do Tesaloniczan w rozdziale 2, a werset 12 mówi: „abyście prowadzili życie godne Boga, który was powołuje do swego Królestwa i chwały”. W tym języku nie ma absolutnie żadnej dwuznaczności. Nie ma próby wycofania się. Nie ma próby uniknięcia jakiegoś ewentualnego zakłopotania lub obrazy, do której ten rodzaj języka mógłby doprowadzić. To jest bezpośredni, chwalebny język. Jest uroczysty i ma prowadzić do posłuszeństwa i uwielbienia.

Drugi List do Tesaloniczan, 2 rozdział. To jeden ze wspaniałych, krótkich duetów-wersetów w Nowym Testamencie. 2 Tesaloniczan 2:13-14: „My jednak powinniśmy dziękować Bogu zawsze za was”. „Dziękować Bogu za was”. Bo powodem, dla którego jesteście tym, kim jesteście, jest to, co Bóg uczynił – „braćmi umiłowanymi przez Pana”. Od tego się zaczyna, Pan zdecydował się okazać wam miłość: „Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu”. „Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę. Do tego też powołał was przez ewangelię, którą głosimy, abyście dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. W tych dwóch wersetach podsumowane jest całe dzieło odkupienia. Zaczyna się od miłości, a następnie wybrania, dalej powołania, potem zbawienia i potem uwielbienia. A wraz ze zbawieniem przychodzi dzieło Ducha, żeby zrodzić wiarę w prawdę. To jest powód, dla którego was powołał, żeby doprowadzić was do wiecznej chwały. To powrót do 8 rozdziału Rzymian. Przeznaczeni, powołani, usprawiedliwieni, uwielbieni. Nieodwołalnie, nikt nie zostanie utracony.

Posłuchajmy słów autora Listu do Hebrajczyków. Autor Listu do Hebrajczyków, rozdział 3, werset 1. To jest piękne stwierdzenie. List do Hebrajczyków 3:1: „Przeto, bracia święci, współuczestnicy powołania niebieskiego. Bracia święci, współuczestnicy powołania niebieskiego”. Jak staliśmy się święci? Jak pozbyliśmy się naszego zepsucia, naszej okropności, naszego upadku, naszego zdeprawowania? Jak staliśmy się świętymi braćmi? Otrzymaliśmy niebiańskie powołanie. Niebo powołało nas ze śmierci, z ciemności, z ignorancji, ze ślepoty do życia światła i prawdy.

Pierwszy List Piotra 2, powtórzę, wszyscy pisarze Nowego Testamentu świętują nasze powołanie. To naprawdę jeden z najbardziej obfitych tekstów na ten temat. Pierwszy Piotra 2:9: „Wy jesteście rodem wybranym – mówi do ekklesii, do powołanych – wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości”. To jest absolutnie jednoznaczne. Jak staliśmy się wyjątkowym ludem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem nabytym dla Boga, który może głosić Jego wspaniałości? Jak to się w ogóle stało?

On powołał nas „z ciemności do cudownej swojej światłości. Niegdyś byliście nie ludem, Teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście”. To jest Boże powołanie. Werset 21: „Na to bowiem powołani jesteście”. A on właśnie mówił o cierpieniu – powołani do cierpienia dla Chrystusa, żeby być uwielbionym z Chrystusem.

Kiedy myślisz o sobie jako o chrześcijaninie, jest to jeden ze sposobów, w jaki siebie określasz i być może dobrze jest myśleć o sobie jako o części kościoła Jezusa Chrystusa. Ale myślę, że sprowadzenie tego do świadomości, że zostałeś powołany przez Boga do życia ze śmierci, ponieważ On okazał ci swoją miłość przed założeniem świata, daje świeże zrozumienie tej kwestii. I znowu, w 3 rozdziale 1 Listu Piotr zachęca nas do błogosławienia ludzi, żeby nie oddawać złem za zło, obelgą za obelgę, ale żebyśmy błogosławili. Dlaczego? „Gdyż na to powołani zostaliście, abyście odziedziczyli błogosławieństwo”. To odnosi się do wiecznej chwały. Zostaliście powołani do wiecznej chwały. Zostaliście powołani, żeby otrzymać błogosławieństwo od Boga. Kiedy tu jesteście, błogosławcie. Nie oddawajcie złem za zło, nie odpłacajcie zniewagą za zniewagę. Błogosławcie, Bóg powołał was, żeby dać wam wieczne błogosławieństwo.

A potem, w ostatnim rozdziale 1 Listu Piotra, rozdział 5, werset 10, Piotr mówi: „po krótkotrwałych cierpieniach waszych – tak jest w tym życiu – Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie. Jego jest moc na wieki wieków. Amen!”. To jest doksologia. I jest tak wiele powodów do doksologii, bo właśnie przeczytaliśmy, że nasze powołanie od Boga jest wiecznie pewne, jest pewne na zawsze. On wybrał was, bo okazał wam swoją miłość. Powołał was, usprawiedliwił i obiecuje uwielbić. Tak, będziecie cierpieć na tym świecie. Ale „Bóg wszelkiej łaski”, tak dla przypomnienia, że tu nie chodzi o was, ale o Niego. Nie chodzi o zasłużenie na otrzymanie zbawienia ani na zachowanie zbawienia. Chodzi o łaskę od Tego, który was powołał. I powołał was nie do tymczasowego zbawienia, ale powołał was do swojej wiecznej chwały w Chrystusie. I właśnie tam będziecie. Właśnie tam będziecie. On was do tego powołał.

W swoim Drugim Liście Piotr przedstawił się jako sługa i Apostoł Jezusa Chrystusa. A dalej, w wersecie 1, całkiem ciekawie napisał: „Do tych, którzy dzięki sprawiedliwości Boga naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa osiągnęli wiarę równie wartościową co i nasza”.

Skąd wzięła się wasza wiara? Skąd wzięła się wasza wiara? Otrzymaliście ją. To było w zestawie, kiedy was wezwał. Otrzymaliście swoją wiarę. Otrzymaliście wiarę dzięki sprawiedliwości naszego Boga i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. To jest dar łaski Bożej. „Łaska i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Następnie spójrz na werset 3: „Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności”.

Posłuchajcie tego. Przez swoją Boską moc obdarował nas wszystkim, co potrzebne do życia i pobożności. Co to znaczy? Wybranie, powołanie, odrodzenie, usprawiedliwienie, uświęcenie, uwielbienie, wszystko – On obdarował nas wszystkim przez prawdziwe poznanie Tego, który powołał nas przez własną chwałę i cnotę.

Znów mamy to jednostronne, monergistyczne dzieło Boga, przez które On powołuje nas i daje nam wszystko, co potrzebne do życia i pobożności. Czy rozumiecie, że to nie jest jakieś mgliste określenie ludu Bożego? Tak opisują nas autorzy listów Nowego Testamentu. To nie jest powszechne powołanie. To nie jest zewnętrzne powołanie. To nie jest wezwanie, które wygłasza kaznodzieja czy ewangelista. To jest wewnętrzne powołanie Boga, któremu nie można się sprzeciwić.

Jest coś takiego jak powołanie zewnętrzne. Kiedy ja głoszę ewangelię, kiedy ewangelista głosi ewangelię, kiedy dzielicie się ewangelią z przyjacielem, kiedy składacie komuś świadectwo i wzywacie go, żeby przyszedł do Chrystusa, odpowiedział Mu i przyjął Go oraz Jego ewangelię, jest to zewnętrzne powołanie, którego autorem jest człowiek. I w tym sensie możecie przyjąć język Mateusza 22:14 i przypowieści, którą Jezus przekazał, gdy powiedział: „Wielu jest wezwanych, ale mało wybranych”. Pamiętacie, że ci, którzy byli wezwani na ucztę wcześniej, nie przyszli. To jest zewnętrzne powołanie. Wezwanie ewangelii wychodzi na zewnątrz, a ludzie odrzucają to wezwanie. Wielu jest wezwanych, ale mało wybranych. To odnosi się do powszechnego powołania, do zewnętrznego powołania.

Ale kiedy zajrzycie do Nowego Testamentu, zaczniecie od Listu do Rzymian i przejdziecie przez resztę Nowego Testamentu, za każdym razem, kiedy słowo „powołanie” pojawia się w temacie ewangelii, jest to wewnętrzne, skuteczne powołanie od Boga, które ożywia martwego grzesznika. Tak opisują to autorzy Nowego Testamentu. Jest to nieustępliwe wezwanie Boga, żeby przyjść na Jego sąd, żeby zostać ożywionym, żeby być przyprowadzonym na Jego sąd nie po to, żeby nas potępił, nie po to, żeby nas osądził, ale żeby ogłosił przebaczenie i uznał nas sprawiedliwymi i wolnymi. I żeby być wtedy adoptowanym jako syn oraz w pełni pojednanym. Jest to suwerenne, zbawcze powołanie Boga, w którym wykonuje On swoją własną wolę i przez swoją wspaniałą łaskę zabiera wybranego grzesznika do swojej obecności, żeby ogłosić temu grzesznikowi swoje przebaczenie i udzielić mu sprawiedliwości samego Chrystusa. Uczynić go Synem i obiecać mu wieczne bogactwa w chwale.

Choć jest to wspaniałe, niektórym to nie odpowiada. Tak jest. Mówią: „Daj spokój, Bóg nie przyprowadzi do siebie grzeszników, którzy będą wierzgać i krzyczeć. Nie obezwładni ich wbrew ich woli i nie naruszy ich wyboru”. Niektórzy twierdzą, że Bóg nie może tego zrobić. Nie może tego zrobić, bo dał nam wolność. Więc mamy wolność i wolną wolę, a Bóg nie może tego naruszyć. „Och – mówią – Bóg może rozbić wieko trumny tak, żeby zmarły mógł dostać mały przebłysk wystarczającej ilości światła i prawdy, żeby uwierzyć. Bóg może tylko lekko otworzyć jego umysł. Ale nie może go zmusić. Muszą mieć taką możliwość, to wszystko, tylko możliwość”.

Jest pewna popularna książka napisana nie tak dawno przez znanego teologa, zatytułowana „Wybrany, ale wolny”. Przedstawia ona rzeczywistość powołania Boga jako naprawdę niedopuszczalnej doktryny. Autor mówi, że czyni to z Boga dyktatora z władzą, który miażdży naszą wolność i zaciąga nas do swojego Królestwa. Czy tak się czuliście, kiedy zostaliście zbawieni? Nie sądzę. Myślę, że się z tym nie ociągaliście. Nie sądzę, żebyście uważali, że wasze zbawienie było najgorszą rzeczą, jaka kiedykolwiek wam się przytrafiła. Dlaczego Bóg przyciągał was, kiedy wy wierzgaliście i krzyczeliście? To całkowicie obca idea. Każdego dnia swojego życia jesteście wdzięczni za zbawienie, które dał wam Bóg.

Takie myślenie nie jest biblijne, nie jest prawdziwe i nie odzwierciedla tego, czego naucza Biblia. Nikt nigdy nie doświadcza zbawienia wbrew swojej woli, nikt. Wy nie zostaliście zbawieni wbrew swojej woli. Ja nie zostałem zbawiony wbrew mojej woli. Nikt nigdy nie został zbawiony wbrew swojej woli. Każdy, kto został zbawiony, chciał być zbawiony. Każdy, kto się opamiętał i uwierzył w ewangelię, chciał się opamiętać i uwierzyć w ewangelię. W rzeczywistości każdy, kto został zbawiony, miał tak nieodparte, potężne pragnienie bycia zbawionym, że dosłownie wdzierał się do Królestwa, jak to ujął Jezus. Oni odczuwają taki przymus. Przychodzą ze łzami w oczach. Przychodzą, uderzając się w pierś: „Boże, bądź miłosierny dla mnie, grzesznika”. Są chętni.

Dlaczego są chętni? Ponieważ Bóg sprawia, że są chętni. Psalm 110:3: „Twój lud będzie ochoczy w dniu twej potęgi”. „Twój lud będzie ochoczy w dniu twej potęgi”. Kiedy Pan woła: „Przyjdź” i życie napływa do twojej martwej duszy, to życie aktywuje twoją wolę. To życie rodzi opamiętanie. To życie rodzi wiarę. I nie przychodzisz wierzgając oraz krzycząc, przychodzisz płacząc z radości.

Więc pytanie brzmi: W jaki sposób grzesznik staje się chętny? Żaden grzesznik nie ma tego, czego potrzebuje do bycia chętnym. Kiedy nauczam o doktrynie ludzkiego zepsucia, o naturze upadłego człowieka, mówię o ludzkim problemie na dwa sposoby. On nie może zbawić siebie sam i on nie chce być zbawiony. Niezdolny i niechętny – oto istota zepsucia. Nie tylko nie może, ale i nie chce. To jest Rzymian 3. „Nikt nie szuka Boga, nie ma ani jednego sprawiedliwego”. Efezjan 2: „Umarli przez upadki i grzechy, chodzący według modły tego świata, według władcy, który rządzi w powietrzu, ducha, który działa w synach opornych”. W Liście do Rzymian 5:6 użyte jest słowo „słabi”. Słaby, bez nadziei, niemogący zrozumieć Boskich spraw. Są dla niego głupstwem, jak widzieliśmy w 1 Koryntian 1 i 2. Drugi List do Koryntian 4:4: „Zaślepieni przez Szatana, boga tego świata, który zaślepił ich umysły”.

„Żaden grzesznik pozostawiony samemu sobie ani nie chce, ani nie jest zdolny przyjść do Boga”. Zepsucie jest zbyt gruntowne, zbyt daleko sięgające, zbyt dogłębne. Bóg musi więc przyjść w swojej suwerennej mocy i wezwać nas do wiary. On musi, w dniu swojej potęgi, uczynić nas chętnymi. To nie jest dzieło, któremu opieramy się z wierzganiem i krzykiem. To łaskawe, potężne, nadprzyrodzone, niebiańskie odrodzenie całej naszej wewnętrznej istoty, które czyni nas chętnymi w dniu tej potęgi.

A co z wolną wolą? Co z nią? Czy nie jesteśmy wolni? Oczywiście. Masz wolną wolę. Wszyscy na świecie mają wolną wolę. Cały czas dokonujecie wyborów. Zdecydowaliście, żeby tutaj być. Całymi dniami podejmujecie decyzje. Nie wydaje mi się, żebyście żyli pod jakimś przerażającym poczuciem obezwładniającego przymusu, chyba że jesteście od czegoś uzależnieni. Ale tak ogólnie, w życiu, macie wolność. Jednak tu pojawia się problem. Jeśli nie narodziliście się na nowo, jeśli nie zostaliście odrodzeni, oto zakres waszej wolności. Możesz wybrać dowolne zachowanie czy postawę, które hańbią Boga. Wybieraj. Ale nie możesz Go zadowolić. Nie możesz. Możesz wybrać swój grzech. Ludzie robią to cały czas. Możesz wybrać swój grzech, jesteś wolny. Ludzie mówią: „Chcę mojej wolności”. Masz ją. Możesz wybrać swój grzech. Możesz być trochę ograniczony, bo nie chcesz trafić do więzienia na resztę swojego życia. Albo możesz być trochę ograniczony, bo nie chcesz rozbić samochodu, więc ograniczasz to, ile wypijesz. Możesz być trochę ograniczony, bo nie chcesz stracić żony i dzieci, więc ukrywasz swoją niemoralność. Ale możesz wybrać swój grzech. Po prostu nie możesz wybrać niczego innego. Nie możesz wybrać niegrzeszenia. Nie możesz wybrać tego, co podoba się Bogu.

Jonathan Edwards zagłębił się w to nieco bardziej. A Jonathan Edwards to z pewnością, według mnie, największy teolog, jakiego kiedykolwiek znała Ameryka i być może najbardziej błyskotliwy myśliciel. Napisał tak: „To, co wybieramy, nie jest tak naprawdę zdeterminowane przez wolę. To, co wybieramy, nie jest tak naprawdę zdeterminowane przez wolę. Determinuje to umysł. To, co myśli umysł, jest tym, co dokonuje wyboru, a umysł nie jest neutralny. Umysł nie jest neutralny. Umysł – parafrazuję tutaj Edwardsa – umysł jest zepsuty, umysł, używając słów Jeremiasza, umysł człowieka jest podstępny ponad wszystko i najbardziej przewrotny”. Umysł nie jest więc neutralny. Uważa, że niektóre rzeczy są najlepsze. I ma swobodę wyboru. „W konfrontacji z Bogiem – kontynuuje Edwards – umysł grzesznika nigdy nie uważa, że podążanie za lub posłuszeństwo Bogu są dobrym wyborem”. Nigdy tak nie uważa. Jego wola ma wolność wyboru Boga. Nic nie powstrzymuje go przed wyborem Boga, ale jego umysł nie pozwoli mu podporządkować się Bogu, bo nie ma takiego pragnienia. „Dlatego – mówi Edwards – jeśli Bóg nie zmieni naszego sposobu myślenia, nasze umysły zawsze będą nam mówić, żebyśmy odwrócili się od Boga, co właśnie robimy”.

Grzesznik znajduje się w sytuacji, w której nie może zrobić niczego innego. Więc jeśli ma chcieć się opamiętać i chcieć uwierzyć, Bóg musi zmienić jego umysł. Zmienić jego sposób myślenia. Zmienić to, czego pragnie, co kocha, czego nienawidzi, za czym tęskni. Często nazywa się to nieodpartą łaską. I to jest w porządku. To pasuje do małego akrostychu TULIP, nieodparta łaska. Ale nie wiem, czy mi się to podoba, bo nieodparta brzmi negatywnie, a ja nie uważam tego za negatywne doświadczenie, a wy? Chodzi mi o to, że jeśli nazywasz to Jego nieodpartą łaską – zostałem zbawiony przez nieodpartą Bożą łaskę – to w pewnym sensie mówi, że dostałem coś, czego wcale nie chciałem. Poza tym, mówienie o nieodpartej łasce jest zbyteczne, bo, szczerze mówiąc, suwerenna łaska jest nieodparta, bo jest suwerenna. Tak więc wyrażenie „nieodparta łaska” w pewnym sensie nadmiernie kwalifikuje łaskę i niejako niedookreśla łaskę. Łaska to więcej niż coś do sprzeciwiania się. A z natury jest Bożym darem, któremu nie da się sprzeciwić.

Stać nas na coś lepszego. Moglibyśmy nazwać to zbawczą łaską, życiodajną łaską. Grzesznik nie może zmienić swojej woli, bo jego umysł jest zepsuty. Nie może skierować swojej woli ku Bogu ani przez logikę, ani przez perswazję, ani sprytnym głoszeniem, ani emocjonalną muzyką. Bóg musi pójść do grobu i powiedzieć: „Wyjdź”. I dać mu suwerenne, nadprzyrodzone wezwanie, które wywołuje grzesznika z martwych. W tym momencie wszystkie jego zdolności zostają obdarzone nowym życiem, nowym umysłem, nową wolą, gdy potężny Bóg dokonuje dzieła odrodzenia.

W 1996 roku odbyło się spotkanie części moich przyjaciół i części z najszlachetniejszych i najlepszych sług Pańskich, którzy myślą o biblijnych sprawach, zwane „Aliansem Wyznawców Ewangelikalizmu”. Spotkali się w Bostonie i stworzyli tak zwaną „Deklarację z Cambridge”. Jeden z paragrafów tej “Deklaracji z Cambridge” mówi: „Boża łaska w Chrystusie jest nie tylko konieczna, ale jest jedyną skuteczną przyczyną zbawienia. Wyznajemy, że ludzie rodzą się duchowo martwi i są niezdolni nawet do współpracy z odradzającą łaską”. Wspaniałe stwierdzenie.

Są niezdolni nawet do współpracy z odradzającą łaską. Mówię to, bo nie chcę, żebyście myśleli, że ja to wymyśliłem. Wiem, że tak nie będzie, bo pokazałem wam to w Piśmie Świętym, a oni widzieli dokładnie to, co wy widzieliście dzisiaj.

Zbawienie nie jest w żadnym sensie dziełem człowieka. Ludzkie metody, ludzkie techniki, ludzkie strategie, nie mogą doprowadzić do odrodzenia. Wiara nie rodzi się w naszej nieodrodzonej ludzkiej naturze. My otrzymujemy wiarę, otrzymujemy nowy umysł. Otrzymujemy nową wolę.

Jednym z fragmentów historii Kościoła, do których uwielbiam powracać, jest życie Charlesa Wesleya. Charles Wesley zasadniczo zaprzeczył tej doktrynie. Teologicznie był arminianinem. Oznacza to podążanie za wczesnym teologiem o imieniu Arminiusz, który zaprzeczał, że zbawienie jest dziełem Boga. Postrzegał to jako synergistyczne dzieło między Bogiem i człowiekiem. Ten pogląd jest, oczywiście, nie tylko problematyczny, zarówno dla 3 rozdziału Jana i wszystkich innych miejsc w Nowym Testamencie, jak też dla całej idei powołania, ale mimo to rozwinął się w pełną teologię, która wciąż istnieje.

Charles Wesley miał z tą teologią pewne problemy, chociaż przyjmował i popierał ją wraz ze swoim bratem, Johnem. Ale, kiedy dotrzemy do serca Charlesa Wesleya, zrozumiemy, że uważał coś innego. Posłuchajcie, co Charles Wesley napisał. Znacie te słowa. Posłuchajcie: „Mój duch długo leżał uwięziony, mocno związany grzechem i nocą natury. Twoje oko rozbroiło ożywiający promień. Obudziłem się, loch zapłonął światłem. Moje łańcuchy opadły, moje serce było wolne, powstałem, poszedłem za Tobą”. Ten gość jest ukrytym kalwinistą! Chyba sobie żartujecie!? Nie da się tego powiedzieć lepiej.

Jim Boice, mój dobry przyjaciel, który jest już z Panem, napisał krótką historię o Johnie Newtonie. Newton wychowywał się w chrześcijańskim domu, gdzie uczono go wersetów Biblii, ale jego matka zmarła, kiedy miał tylko 6 lat i został wysłany do krewnego, który nienawidził Biblii i kpił z chrześcijaństwa. John Newton uciekł więc na morze. W tamtych latach był zdziczały i znany z tego, że mógł przeklinać przez dwie godziny bez powtarzania się. Zaciągnięto go siłą do brytyjskiej marynarki, ale zdezerterował, został złapany i ukarano go publiczną chłostą. W końcu Newton dostał się na statek handlowy do Afryki. W swoich wspomnieniach napisał, że udał się do Afryki tylko z jednego powodu, cytuję: „żebym mógł grzeszyć do syta”.

Newton wpadł w ręce portugalskiego handlarza niewolników, w którego domu był okrutnie traktowany. Ten człowiek wyruszał często na łowy niewolników, a jego władza przechodziła wtedy na jego afrykańską żonę, szefową haremu. Nienawidziła ona wszystkich białych mężczyzn i wyładowywała swoją nienawiść na Newtonie. Opowiadał, że miesiącami musiał tarzać się w brudzie, wyjadając jedzenie z ziemi niczym pies. Był bezlitośnie bity, jeśli dotknął je rękami. Z czasem, wychudzony i wycieńczony, Newton dostał się na morze, gdzie zgarnął go brytyjski statek, który płynął wzdłuż wybrzeża do Anglii. Kiedy kapitan statku dowiedział się, że ten młody człowiek wiedział coś o nawigacji dzięki służbie w brytyjskiej marynarce, mianował go oficerem pokładowym. Ale nawet wtedy Newton wpadł w kłopoty. Pewnego dnia, kiedy kapitan był na lądzie, Newton zmarnował zapas rumu, którym upił załogę. Sam był tak pijany, że kiedy kapitan wrócił i uderzył go w głowę, Newton wypadł za burtę i utonąłby, gdyby jeden z marynarzy nie wciągnął go szybko z powrotem na pokład.

Pod koniec jednego z rejsów, gdy zbliżali się do Szkocji, statek napotkawszy złą pogodę, został zepchnięty z kursu. Woda wlała się do środka i statek zaczął tonąć. Młody rozpustnik został zesłany do ładowni, żeby wypompować wodę. Sztorm trwał kilka dni. Newton był przerażony. Był pewien, że statek zatonie, a on się utopi. W ładowni statku, gdy rozpaczliwie pompował wodę, Bóg wszelkiej łaski, o którym próbował zapomnieć, ale który nigdy o nim nie zapomniał, przypomniał mu wersety biblijne, których nauczył się w domu jako dziecko. Droga zbawienia stanęła przed nim otworem. Narodził się na nowo, całkowicie przemieniony.

Później, gdy ponownie znalazł się w Anglii, zaczął studiować teologię, ostatecznie został kaznodzieją w małym miasteczku Olney, a później w Londynie. Jego historia zawarta jest w tych słowach: „Zdumiewająca łaska, jakże słodki jej dźwięk, który uratował takiego nędznika jak ja”.

Ojcze, dziękujemy Ci za prawdę, dziękujemy Ci za dzieło zbawienia, potężne dzieło zbawienia, którego dokonałeś w nas. Nie jesteśmy godni. Kiedy zrobimy wszystko, co powinniśmy zrobić, mamy powiedzieć: „Jestem nieużytecznym sługą, cała chwała jest Twoja, cała cześć dla Ciebie. Dla uwielbienia swojej chwały wybrałeś nas, odkupiłeś nas, usprawiedliwiłeś nas, odrodziłeś nas, adoptowałeś nas, uświęciłeś nas. Umieściłeś nas w społeczności świętych i obiecałeś nam wieczną chwałę. I to wszystko jest Twoje potężne dzieło, za które Cię wychwalamy. Jak moglibyśmy Cię nie kochać? Jak moglibyśmy nie być Ci posłuszni? Jak moglibyśmy nie znaleźć nieskończonej radości w tym, co nam zapewniłeś? Niech to nigdy nie znuży się w naszych umysłach i sercach. Dziękujemy Ci. Chwalimy Cię.

Ojcze, dziękujemy za czas, który mogliśmy wydzielić od świata, który nas otacza, przyjść do tego cudownego miejsca, zebrać się z Twoimi świętymi, oddawać Ci cześć i móc słuchać, jak potężnie przemawiasz przez swoją prawdę. Zapieczętuj wszystkie te rzeczy w naszych sercach i napełnij nas wdzięcznością, modlimy się. Wykonaj swoje dzieło w każdym życiu, a my oddamy Ci całą cześć i całą chwałę. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.