Bliźniacze prawdy: Boża suwerenność i ludzka odpowiedzialność

Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej

Transkrypcja wideo

Dziś rano wracamy do 3 rozdziału Ewangelii Jana. Otwórzmy więc nasze Biblie i przejdźmy do 3 rozdziału Jana. Przyjrzymy się wstępnie części od wersetu 11 do 21. A potem odejdę trochę od tematu, bo jest coś, co muszę powiedzieć, żeby umieścić cały ten fragment we właściwym kontekście i ułożyć go w waszym umyśle tak, jak będzie to najbardziej pomocne.

Ale pozwólcie, że to przeczytam. Przerwaliśmy rozmowę między Jezusem a Nikodemem na pierwszych dziesięciu wersetach, gdzie Jezus mówi do niego o ponownych narodzinach, o narodzeniu z góry. Rozmawialiśmy o narodzeniu na nowo. Rozmawialiśmy o narodzeniu z góry. To dzieło Boga. To Boskie dzieło, dzieło suwerennej łaski i suwerennej mocy. Jest to monergistyczne, jednostronne dzieło Boga, nie jest to synteza, w której Bóg bierze udział razem z człowiekiem. To nie jest  połączenie woli i mocy człowieka z wolą i mocą Boga. Jest to wyłączne dzieło Boga, przez które On zstępuje z nieba. Przynosi nieodparte powołanie. Nazywamy je skutecznym powołaniem do serca grzesznika. Przyciąga tego grzesznika do siebie, odradza tego grzesznika, następnie usprawiedliwia tego grzesznika, uświęca tego grzesznika i uwielbia tego grzesznika. To dzieło Boga. Nowe narodzenie, narodzenie z góry. Sama ilustracja narodzin podkreśla, o co chodzi, bo nikt nie ma udziału we własnych narodzinach. Nie miałeś udziału w fizycznych narodzinach. nie miałeś udziału w duchowych narodzinach. To dzieło Boga, Boży cud stworzenia.

Przeszliśmy więc przez tę rozmowę z Nikodemem od 1 do 10 wersetu. Nasz Pan rozmawia dalej z Nikodemem, ale nie tylko z nim, bo od wersetu 11 zaimki są w liczbie mnogiej, kiedy mówi: „Mówię wam”. W wersecie 11 zaimek jest w liczbie mnogiej, więc wskazuje oprócz Nikodema na każdego, kto mógł to słyszeć i na każdego, kto kiedykolwiek to przeczyta.

Rozpoczyna się monolog. Rozmowa kończy się na wersecie 10. Nikodem nie ma nic więcej do powiedzenia. Ale Jezus mówi dalej w wersetach od 11 do 21. Zwróćcie uwagę, co jest tu podkreślone. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, co wiemy, to mówimy, i co widzieliśmy, o tym świadczymy, ale świadectwa naszego nie przyjmujecie”. To pokazuje, że Nikodem nie przyjął tego, co Jezus powiedział o narodzeniu na nowo. To jest podsumowanie tej części rozmowy. Nie przyjąłeś tego. To wyjaśnia jego ignorancję w wersetach 9 i 10. Nikodem nie rozumie. „Jakże to się stać może?”. A Jezus odpowiedział: „Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz?”. Powodem, dla którego nie może zrozumieć, jest ignorancja, która wynika z niewiary. Nie jest więc wierzący. „Świadectwa naszego nie przyjmujecie”.

Dalej nasz Pan mówi: „Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich? A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy. I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Marcin Luter nazwał ten werset ewangelią w miniaturze. To najbardziej znany werset w Biblii.

Werset 17: „Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony. Kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. A na tym polega sąd, że światłość – czyli Chrystus – przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego dokonane są w Bogu”.

Jeśli miałbym wskazać jedno słowo, które zwróciło moją uwagę przy czytaniu, jest to słowo „wierzyć”, bo pojawia się tu siedem razy. W pierwszych dziesięciu wersetach można zauważyć, że termin „nowe narodzenie” pojawił się pięć razy – „narodzenie na nowo, narodzenie z góry”, które mówi o tym Bożym, nadprzyrodzonym, suwerennym, cudownym, łaskawym dziele odrodzenia dokonanym przez Boga. To był temat w wersetach od 1 do 10, nowe narodzenie, odrodzenie. Tutaj tematem jest wiara, wierzenie. Dlatego dziś rano określiliśmy to przesłanie jako „sola fide”, z łaciny „tylko wiara”.

Dlaczego użyłem łaciny do tytułu przesłania? Ponieważ jest to klasyczny termin używany do opisania doktryny, która nauczana jest w wersetach od 11 do 21, sięgający czasów reformacji. Jeśli cofniemy się do XVI, XVII wieku, kiedy wyjaśniona została ewangelia, kiedy wydarzyła się reformacja, reformatorzy określili pięć zasad. Tych pięć zasad stało się wyznacznikami reformacji i są to tak naprawdę zasady, na których opiera się protestantyzm i prawdziwe rozumienie ewangelii.

Jako pierwszą reformatorzy przedstawili zasadę „sola scriptura”, w kontrze do Kościoła Rzymskokatolickiego. Potwierdzili, że istnieje tylko jedno Boże objawienie, tylko Pismo Święte, sola scriptura. Nie to, co zostało powiedziane ex cathedra przez papieża, nie efekt kościelnych soborów, nie zbiorowe magisterium rzymskokatolickiej tradycji – nie są one Bożym, natchnionym i autorytatywnym objawieniem. Sola scriptura. A potem doszli do “solus Christus”. Maria nie jest współodkupicielką. Tylko Chrystus. Tylko Chrystus, jedyny Zbawiciel.

Zbawienie nie jest z łaski i uczynków. Ono jest tylko z łaski – “sola gratia”. Sola gratia. I jest przyznawane nie za uczynki czy jakikolwiek wysiłek człowieka, ale sola fide, tylko przez wiarę. I ostateczne “sola”, “soli Deo gloria”, tylko Bogu chwała. Więc te zasady definiują reformację. Kiedy czytasz jakąkolwiek literaturę reformacyjną, natkniesz się na te zasady. Przez lata wiele razy przemawiałem na te tematy na konferencjach skupionych tak naprawdę na przedstawieniu tych zasad. Występowało tam wielu mówców, którzy mówili o sola scriptura, solus Christus, sola gratia, sola fide czy soli Deo gloria. Świetne, wspaniałe tematy.

Przyglądamy się więc sola fide, aspektowi zbawienia, który głosi, że ktoś jest zbawiony tylko przez wiarę, a nie przez wiarę i uczynki, bo łaską zbawieni jesteście przez wiarę, a nie z uczynków. To List do Efezjan 2:8-9. To nie jest z uczynków. Tylko przez wiarę. Albo List do Rzymian 3: „Nikt nie jest usprawiedliwiony z uczynków Prawa”. Albo List do Rzymian 4: „Abraham jest usprawiedliwiony z wiary, a nie z uczynków”. Albo Rzymian 10: „Zbawienie jest przez wiarę we wzbudzenie Chrystusa z martwych i uznanie Jego panowania”. Słowo Boże mówi o tym bardzo jasno. Czytałem wcześniej z 10 rozdziału Hebrajczyków starotestamentowe zdanie: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Oznacza to, że usprawiedliwienie przychodzi przez wiarę i tylko przez wiarę. I wszyscy wiemy coś o tej historii. To było wielkie odkrycie Marcina Lutra, które zapoczątkowało reformację. I to on był swego rodzaju punktem zapalnym, dając temu początek i rycząc przeciwko Kościołowi Rzymskokatolickiemu, a protestantyzm, nazwany od protestu przeciwko katolicyzmowi, narodził się. Prawdziwa ewangelia została odzyskana. Zbawienie przychodzi tylko przez wiarę, a nie przez wiarę plus uczynki – tylko przez wiarę.

To właśnie mówi Jezus w wersetach od 11 do 21. Mówi Nikodemowi i nie tylko Nikodemowi, używając zaimków w liczbie mnogiej: „Mówię do was wszystkich”, czyli do każdego, kto stał tam z Nikodemem, włączając w to Jego własnych uczniów. „I mówię wszystkim, którzy kiedykolwiek to przeczytają, że będziecie zbawieni tylko przez wiarę”. Werset 15: „Każdy, kto wierzy, będzie miał życie wieczne”. Werset 16: „Każdy, kto wierzy, nie zginie, ale ma życie wieczne”. Werset 18: „Ten, kto wierzy, nie będzie sądzony”. Chodzi o wiarę. Chodzi o wiarę i tylko wiarę.

Jest to zgodne z celem Jana. Jeśli pamiętacie, Jan podał swój cel na końcu tej księgi, Jana 20:31: „Te zaś są spisane – czyli cała księga, cała Ewangelia – te zaś są spisane abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc, mieli żywot w imieniu Jego”. Jan konsekwentnie mówi o życiu wiecznym, czyli o przebaczeniu grzechów, o pojednaniu z Bogiem. Nadzieja nieba przychodzi do tych, którzy wierzą. Tylko przez wiarę.

Fascynujący jest fakt, że pojawia się to zaraz za wersetami od 1 do 10. Pomyślcie o tym przez chwilę. Jezus rozmawia z niewierzącym. Rozmawia z człowiekiem, który jest w błędnej, heretyckiej, odstępczej religii. Pragnie doprowadzić tego człowieka do poznania prawdy i dlatego mówi mu trzy razy w tej rozmowie, aż do wersetu 11: „Zaprawdę, zaprawdę”, co jest sposobem powiedzenia: „W kontraście do błędu, który wypełnia twój umysł, błędu, którego nauczyłeś się, a potem nauczałeś jako nauczyciel w Izraelu, chcę powiedzieć wam prawdę. A pierwszą prawdą, którą chcę, żebyście zrozumieli, jest to, że zbawienie jest Bożym dziełem, które Bóg czyni z nieba, to nie zależy od ciebie”. Widzieliśmy to. Jest to absolutnie wyraźne w wersetach od 1 do 10.

A potem, bez żadnego wyjaśnienia, bez żadnego przejścia, nasz Pan zamienia następną część rozmowy w monolog i mówi: „Każdy kto wierzy, może być zbawiony” i wyjaśnia to w tych wersetach. Każdy, kto wierzy, może być zbawiony. Więc z jednej strony, mamy doktrynę Bożej suwerenności. Z drugiej strony, mamy doktrynę ludzkiej wiary lub ludzkiej odpowiedzialności. Znajdują się tu ostrzeżenia, które właśnie przeczytałem. Jeśli nie wierzysz, będziesz potępiony. Jeśli nie wierzysz, będziesz sądzony, co oznacza, że jeśli nie wierzysz, będziesz odpowiedzialny za swoją niewiarę, będziesz uznany za winnego i zostaniesz ukarany. To jest ludzka odpowiedzialność. W związku z tym, potrzebujesz wierzyć. Potrzebujesz wierzyć, bo wierząc w Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, nie zginiesz. Będziesz miał życie wieczne. Oto ludzka odpowiedzialność, zarówno negatywna, jak i pozytywna. Poniesiesz cały ciężar sądu, jeśli nie uwierzysz. Z drugiej strony, jeśli uwierzysz, życie wieczne czeka na ciebie bez względu na to, kim jesteś.

Mamy więc tak wyraźne przedstawienie suwerennego zbawienia w wersetach od 1 do 10, jak w innych miejscach Pisma, a zaraz obok mamy jasną prezentację ludzkiej odpowiedzialności. A pytanie, na które, jeśli dziś nie odpowiem, będziecie zadawać przy każdym wersecie, to jak te dwie rzeczy pasują do siebie? Przez lata brałem udział w sesjach pytań i odpowiedzi wszędzie tam, gdzie byłem na świecie. Za każdym razem, podczas sesji pytań i odpowiedzi, zadawano mi takie pytanie: “Jak zbawienie może być wyłącznie dziełem Boga, jeśli ja jestem odpowiedzialny za to, że wierzę lub nie wierzę? Jak te dwie rzeczy można ze sobą pogodzić?”.

Chciałbym powiedzieć wam przede wszystkim, że większość ludzi, kiedy dzieli się ewangelią, woli uniknąć tego pytania, bo zakładają, że nawet chrześcijanie, którzy są wierzący od dłuższego czasu, nie lubią mierzyć się z tym pytaniem. Zrobiliby wszystko, co w ich mocy, żeby utrzymać niewierzących w niewiedzy. Robiliby coś dokładnie odwrotnego do tego, co robił Jezus. Jezus rozmawia z niewierzącym i przedstawia mu dwie równoległe prawdy o Bożej suwerenności w zbawieniu i ludzkiej odpowiedzialności. Robi to na samym początku rozmowy. To jest dzieło Boga, wyłączne dzieło Boga, ale będziesz pociągnięty do odpowiedzialności, jeśli nie uwierzysz, a jesteś wezwany do uwierzenia i życie wieczne czeka na ciebie, jeśli uwierzysz. To są bliźniacze prawdy, które biegną równolegle.

Mogę wam coś powiedzieć? Zawsze będą równoległe. Zawsze będą równoległe. Nigdy się nie połączą. Nigdy się nie przetną. Nigdy nie zostaną pomniejszone i słusznie, bo są tym, czym są. To, że nie rozumiesz, jak do siebie pasują, dowodzi tylko twoich braków. To nie mówi nic o Bogu. Twoja niezdolność do zharmonizowania tych rzeczy odzwierciedla twój i mój upadek. Ludzie pytają mnie cały czas: “Jak to harmonizujesz?”. Odpowiadam: „Nie robię tego. Nie mogę”. Nie da się ich zharmonizować w ludzkim umyśle. Ale miej świadomość, że masz wątły umysł, tak samo jak ja, i razem jesteśmy słabi w porównaniu do nieskończonego, rozległego, nieograniczonego umysłu Boga. Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że w Słowie Bożym te prawdy są równoległe. A odpowiedzią jest wierzyć w obie całym sercem. Jedna z nich, Boża suwerenność, będzie uświadamiać twoje uwielbienie, a druga, ludzka odpowiedzialność, będzie motywować twoją ewangelizację.

Jak więc mamy to rozumieć? Zagłębimy się w ten tekst i pokażę wam stan niewiary, pochwałę wiary i potępienie niewiary, ale to zostawimy na następny raz. Chcę porozmawiać o tej konkretnej kwestii, bo jak powiedziałem, jeśli tego nie zrobię, w każdym wersecie będziecie zmagali się z tym, jak to działa? Jak możemy mówić o tym, że musisz wierzyć. Że jeśli wierzysz, możesz być zbawiony. I jak pogodzić to z tym, co już wiemy o Bożej suwerenności w zbawieniu. Jak to się ze sobą łączy? Nie łączy się. Powtórzę się, to są równoległe prawdy, obie są prawdziwe. Mam już za sobą trochę lat i widziałem każdy możliwy do wyobrażenia wysiłek, żeby zharmonizować te rzeczy. Próbują tego ludzie o dobrych intencjach, bardzo zdolni ludzie, znani kaznodzieje, teolodzy, pisarze, komentatorzy. Próbowali to zharmonizować. Każdy, kto próbuje zharmonizować te dwie prawdy, niszczy jedną lub drugą z nich albo i obie. Nie można ich zmienić, nie można przy nich manipulować. Musisz zadowolić się wiarą w obie prawdy.

Jak mogę pomóc ci sobie z tym poradzić? Nie mogę tego zharmonizować. Nie mogę tego wszystkiego połączyć. Nie mogę rozwiązać twojego dylematu. Nie potrafię odpowiedzieć na ten pozorny paradoks. Więc, co mi pozostało? Chcę sprawić, żebyście poczuli się komfortowo ze swoją niezdolnością do zrozumienia tego. Dobrze? To jest mój cel, dobrze? Chcę tylko, żebyście byli całkowicie szczęśliwi, że tego nie rozumiecie. Dobrze? Żebyście się uspokoili, przestali z tym walczyć. Do tego dzisiaj zmierzamy. Chcę, żebyście czuli się komfortowo z faktem, że możecie czegoś nie rozumieć. Wiem, że to duże wyzwanie dla ludzkiej dumy, ale pogódźcie się z tym i bądźcie zadowoleni w swoim niezrozumieniu.

Chcę, żebyście rozumieli, że kiedy Biblia zajmuje się tymi sprawami, nie daje nam wyjaśnień. Nie czytamy tam: „Wiem, że ciężko to zrozumieć”. Nie ma takich zastrzeżeń. Nie ma wyłożonych podstaw. Nie ma prób wyjaśnienia. Te prawdy są opisane w Piśmie Świętym jako równoległe rzeczywistości i nigdy tak naprawdę nie zostały wyjaśnione ani zharmonizowane, bo one współistnieją. A fakt, że nie możemy ich zrozumieć, pozostawia nam jedną opcję, a mianowicie wierzyć im obu i być z tego zadowolonym.

Pozwólcie, że dam wam kilka ilustracji, żeby pomóc wam poczuć się komfortowo. Przejdźmy do Izajasza 10. Może się wydawać, że spojrzymy na to z nieco innej strony, ale chcę, żebyście mogli zobaczyć, jak Bóg pokazuje nam to w, chyba, zaskakujący sposób.

Bóg ma wolę. Wiemy o tym. Bóg zrealizuje swoją wolę. Cokolwiek Pan chce, to czyni. Cokolwiek zamierza, doprowadza do skutku. Nie można udaremnić woli Pana. On jest absolutnie suwerenny. W życiu każdego robi to, co chce. Wśród ludzi robi to, co chce. Na świecie robi to, co chce. On realizuje swoje własne cele. Ten aspekt suwerenności Boga jest wyraźnie objawiony w całym Piśmie Świętym.

Ale tu mamy bardzo interesującą ilustrację tego, jak to idzie w parze z odpowiedzialnością. W 10 rozdziale Księgi Izajasza Bóg przedstawia Asyrię, naród Asyrii, lud Asyrii. I przedstawia ten pogański, bałwochwalczy naród w bardzo interesujący sposób. Werset 5, Izajasza 10: „Biada Asyryjczykowi”. Nadchodzi sąd nad Asyrią, sąd od Boga: „Biada”. „Biada” to hebrajska onomatopeja. Po angielsku mówimy „Woe”. A po hebrajsku to „hoijaa”. To jest taki jęk. Dlatego mówię o onomatopei, czyli słowie, które brzmi jak jego znaczenie. Jest to więc słowo o strasznej niedoli, która oznacza zniszczenie i sąd. Bóg zamierza zniszczyć Asyrię. Bóg zamierza sprowadzić na Asyrię Boży sąd.

Następnie czytamy: „lasce mojego gniewu, w którego ręku jest rózga mojej zawziętości”. Bóg mówi, że osądzi Asyrię, a potem nazywa Asyrię laską swojego gniewu i rózgą swojej zawziętości. Innymi słowy, Asyria jest bronią w rękach Boga. Bóg wybrał Asyrię jako broń, żeby użyć Asyrii do wylania swojego gniewu.

Na kim? Werset 6: „Poślę go przeciwko narodowi niegodziwemu i przeciwko ludowi mojego gniewu”. To smutne określenie, ponieważ mówi o Izraelu. Bóg, i stało się to w historii, wybrał Asyrię i wysłał ją jako niszczyciela przeciwko odstępczemu, bałwochwalczemu Izraelowi. Bóg mówi: „Wzbudzę Asyrię, rózgę mojej złości, laskę mojego gniewu, mojej zawziętości i poślę ją przeciwko bezbożnemu narodowi, przeciwko Izraelowi”. I to właśnie zrobił. Asyria była narzędziem Boga. Znacie historię asyryjskiej inwazji na Północne Królestwo w 722 roku – wzięli ich do niewoli, zmasakrowali i nigdy nie wrócili z niewoli. To była północna część podzielonego królestwa. Asyria była tą bronią. Bóg mówi w wersecie 6: „aby brał łup i grabił, i podeptał go jak błoto na ulicy” i dokładnie to się wydarzyło.

Dalej dochodzimy do wersetu 7, najbardziej interesującego. „Lecz on nie tak sądzi, a jego serce nie tak myśli”. Użyję do tego Asyrię i to nie jest plan Asyrii. Asyria tego nie wybrała, to ja wybieram to dla Asyrii. To nie były intencje Asyrii. To nie był jej plan. „Bo umyślił w swoim sercu zniszczyć i wytępić niemało narodów”.

Asyria atakuje wiele różnych narodów. Ich nazwy są dalej, w wersecie 9, wymienionych jest tam kilka z nich. Asyria ma swój plan, ale ja mam swój plan. I ja, bez ich planowania czy zamiaru, żeby to zrobić, zamierzam ich wzbudzić i użyć ich jako mojej broni.

To jest niesamowite. Asyria nie miała zamiaru tego zrobić. Bóg dosłownie suwerennie wzbudza ich, prowadzi ich na Izrael, żeby wypełnili Jego wolę, a potem mówi w wersecie 5: „Biada Asyrii”. Biada Asyrii, narodowi, który będzie zniszczony za zrobienie czegoś, czego nie wybrali, zrobienie czegoś, czego nie planowali, zrobienie czegoś, co nie było ich zamiarem.

Asyria miała swoje własne plany. Bóg miał inne plany. Ale Asyria zostanie zniszczona. Werset 12: „I stanie się, że gdy Pan dokona całego swojego dzieła na górze Syjon – która reprezentuje Izrael i Jerozolimę – wtedy ukarze owoc pychy serca króla asyryjskiego i chełpliwą wyniosłość jego oczu”. A potem cytuje to, co król Asyrii powiedział, kiedy stał się dumny i wyruszył przeciwko Izraelowi. Bóg mówi: „Zniszczę go”.

Werset 16: „Ześle na jego tuszę suchoty, a pod jego potęgą zapłonie ogień jak pożar. I światłość Izraela stanie się ogniem, a jego Święty płomieniem, który w jednym dniu spali i pochłonie jego ciernie i oset. Zniszczy doszczętnie wspaniały jego las i sad, i będzie tak, jak gdyby umierał śmiertelnie chory” itd. To niesamowite zestawienie. Bóg karze naród za zrobienie tego, do czego ich wybrał i co sprawił, że uczynili. Nie ma żadnego wyjaśnienia. Nie ma sposobu na zharmonizowanie tych rzeczy. Pełna odpowiedzialność za pychę spadła na króla Asyrii. Pełna odpowiedzialność za złe intencje i masakrę spadła na Asyrię. Mimo że działali na mocy Bożego dekretu, ponosili pełną odpowiedzialność za to, co zrobili. To znów jest ilustracja tych równoległych rzeczywistości. Ludzkiej odpowiedzialności i Bożej suwerenności. One zawsze będą istnieć równolegle i zawsze trzeba je rozumieć w taki sposób. Grzesznicy ponoszą pełną odpowiedzialność za swoje akty buntu wobec Boga, nawet kiedy Bóg używa ich do osiągnięcia swoich celów. A jednak ostatecznie wszystko jest wynikiem Bożego dekretu i postanowienia.

Zabiorę was na chwilę do Nowego Testamentu. Przejdźmy do 11 rozdziału Ewangelii Mateusza, to może trochę bardziej dotyka naszego tematu. Mateusza 11:27 to werset o Bożej suwerenności. „Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego”. Posłuchajcie: „i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Widzicie to? Jedynym, który zna Syna, jest ten, któremu Syn chce Go objawić. Nie możesz poznać Chrystusa, jeśli On nie chce, żebyś w Niego uwierzył. Jeśli On nie chce, żebyś Go poznał. To werset 27, mocno wyraża się o Bożym, suwerennym, postanowionym zamiarze. Nie możesz poznać Syna, dopóki Syn nie zechce, żebyś Go poznał.

A teraz werset 28 o czym mówi? „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”.

Jak to możliwe? Przed chwilą powiedział, że nikt nie może przyjść, dopóki Syn sam Go nie objawi. Jak można tak mówić? Ale Biblia jest tego pełna. To są te dwie równoległe rzeczywistości, te bliźniacze prawdy. Z jednej strony, suwerenny zamysł Boga. Z drugiej strony, otwarta oferta: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”.

Mamy to stanowcze stwierdzenie, że nikt nie może poznać Chrystusa, chyba że otrzyma objawienie z góry. A zaraz potem mamy wołanie z serca Chrystusa do wszystkich, do każdego, żeby przyjść.

Przejdźmy do Jana 6, jednego z najwspanialszych rozdziałów Pisma Świętego. W Ewangelii Jana 6, możemy zacząć od wersetu 35, Jezus mówi, że nakarmił tłumy, następnie nauczał o chlebie życia, o tym, że On jest chlebem życia. W 35 wersecie powiedział: „Ja jestem chlebem żywota. Kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie”. Więc jeśli masz duchowy głód i duchowe pragnienie, można temu zaradzić, przychodząc do Chrystusa. Co to znaczy? To oznacza wiarę. Werset 35 jest jednym z tych skierowanych do „kogokolwiek” – „Kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. Lecz powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie”. Nie wierzycie. Waszym problemem jest to, że mnie widzieliście i słyszeliście. Właśnie stworzyłem jedzenie, żeby was nakarmić, grupę 20-25 tysięcy ludzi. Nauczałem was. Powiedziałem wam to wszystko. Waszym problemem jest to, że nie wierzycie, nie wierzycie.

A potem mówi w wersecie 37, spójrzcie na to: „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie”. I przechodzi od problemu braku wiary do Bożej suwerenności. Nie uwierzycie, nie przyjdziecie. I zaraz mówi: „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie”. A w wersecie 40 mówi: „A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny”. Co chwilę przechodzi od Bożej suwerenności do ludzkiej odpowiedzialności. Przechodzi od nowego narodzenia, odrodzenia jako dzieła Boga, od wybrania przez Ojca, pociągnięcia przez Ojca, Ojca, który daje Synowi, Syna, który przyjmuje oraz Syna, który zachowuje i nikogo nie traci. To jest Boża strona. I to po prostu przechodzi łatwo, bez wyjaśnienia do rzeczywistości, w której każdy, kto tylko wierzy, może mieć życie wieczne.

Niżej, w wersecie 44: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec”. Nie możesz przyjść, jeśli Ojciec cię nie pociągnie, a jednak, werset 45: „Każdy, kto słyszał od Ojca i jest pouczony, przychodzi do mnie”. To wydaje się potwierdzać, że jest to Boże dzieło Boga. Potwierdza to werset 46: „Nie jakoby ktoś widział Ojca. Ojca widział tylko Ten, który jest od Boga, ten widział Ojca”. To mówi o Bożej stronie. „Nie możesz poznać Syna, nie możesz poznać Ojca, nie możesz poznać życia wiecznego w nich, jeśli Bóg cię nie pociągnie, jeśli Bóg cię nie powoła”. A jednak, werset 47: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny”. To kwestia wiary.

Werset 57: „Jak mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie”. Wszystko, co musisz zrobić, to przyjąć Chrystusa. Przyjmij Chrystusa, a będziesz mieć życie wieczne. W wersecie 63 mowa jest o Duchu, który daje życie. To odrodzenie. To Ewangelia Jana 3:1-10. To nowe narodziny, odrodzenie, zrodzenie z góry. To Duch daje życie. To Duch daje życie. A jednak, werset 64: „Lecz są pośród was tacy, którzy nie wierzą”. „Wśród was są tacy, którzy nie wierzą”. To wasz problem. W efekcie, werset 66: „Od tej chwili wielu uczniów Jego zawróciło i już z Nim nie chodziło. Wtedy Jezus rzekł do dwunastu: Czy i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego”.

Co chwilę przechodzi od suwerennego wyboru Boga, suwerennego objawienia Ojca i Syna, suwerennego dzieła Ducha, który daje życie, do wiary i niewiary. Te rzeczy występują obok siebie w całym Piśmie Świętym. Dwie równoległe prawdy, które należy przyjąć, nawet jeśli nie w pełni je rozumiemy.

W 2 rozdziale Dziejów Apostolskich, jest kolejny z takich przykładów, w którym Piotr głosi w dzień Pięćdziesiątnicy. Oskarża tam Żydów o odrzucenie Chrystusa i ukrzyżowanie Chrystusa. W Dziejach 2:22 mówi: „Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie, gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili”.

Postanowiony Boży plan, a jednak to wy przybiliście Go do krzyża. Z nauczania naszego Pana wiemy, że mieli być za to pociągnięci do odpowiedzialności. Ich dom został im pusty. Byli winni nie tylko ukamienowania proroków, ale zabicia samego Syna Bożego. Ponosili pełną odpowiedzialność za swoją niewiarę i działanie przeciwko Chrystusowi. Tak, według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu, a jednak pełna odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy Go odrzucili i odebrali Mu życie.

W 4 rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy: „Zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało”.

Czyli Żydzi, Rzymianie, Piłat, Herod, wszyscy zaangażowani w egzekucję Jezusa, robili to, co chcieli robić z niewiary i bezgranicznej nieprawości, a jednak wykonywali ustalony wcześniej przez Boga wyrok. Te równoległe prawdy. Stary Testament przepowiadał zdradzenie Jezusa. Przepowiadał Judasza. Nowy Testament odnotowuje fakt, że Judasz wypełnił słowa o tym, o którym prorokowano, że podniesie rękę, że Jego własny przyjaciel miał podnieść przeciwko Niemu rękę. Bóg postanowił, że Judasz będzie zdrajcą. W Ewangelii Jana 18 Jezus mówi: „Nie utraciłem żadnego z nich, prócz syna zatracenia, by się wypełniło Pismo”. A jednak, Dzieje Apostolskie 1:25 mówią, że kiedy Judasz się powiesił, upadł, pękł na pół i wypłynęły jego wnętrzności, „poszedł na swoje miejsce”. To przykłady tego, jak konsekwentnie Pismo Święte umieszcza te prawdy równolegle bez mieszania, a tym samym umniejszania jednej, drugiej lub ich obu.

Ostatnia ilustracja w Rzymian 9, 10 i 11. Na tym przykładzie zakończymy. To są świetne fragmenty. Pamiętam, kiedy pierwszy raz przechodziłem przez Rzymian 9, 10 i 11, przez te trzy rozdziały. Myślę, że zajęło mi to rok. Przyznaję, że ludzie błagali o litość po sześciu miesiącach, ale przebrnęliśmy przez to w rok. Dam wam tylko ogólny zarys.

Rozdziały od 1 do 8 to ewangelia. A od rozdziału 9 do 11, po wyjaśnieniu ewangelii, apostoł wkłada swoje serce w zastosowanie tej ewangelii prawdy dla grzeszników. I wybiera jedną grupę grzeszników, która jest mu najbardziej znana, i na której najbardziej mu zależy, czyli Żydów. Weźmy więc ewangelię z pierwszych ośmiu rozdziałów i zastosujmy ją do Żydów. Co Paweł sądzi o swoim narodzie?

Rozdział 9, werset 1: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała”. To jego problem. Rozumie ewangelię. Odsłonił chwałę ewangelii, a teraz patrzy na swój lud, swój naród Izraela, i jego serce jest do tego stopnia złamane, że prawie mógłby zrezygnować z własnego zbawienia, gdyby Izrael mógł być zbawiony. To samo jest w rozdziale 10, wersecie 1. „Pragnienie serca mego i modlitwa zanoszona do Boga zmierzają ku zbawieniu Izraela”. Ta sama postawa. Rozdział 11, werset 1: „Czy Bóg odrzucił swój lud?”. Nie, nie zrobił tego. „Żadną miarą”.

Mamy tu więc do czynienia z pragnieniem Pawła, żeby ta chwalebna ewangelia, którą przedstawił, znalazła zastosowanie w Izraelu. To wprowadza w życie te dwie równoległe rzeczywistości. Pierwszą z nich jest Boża suwerenność w rozdziale 9, a drugą z nich jest ludzka wola w rozdziale 10. Zobaczmy, jak zaczyna się rozdział 9. Rozdział 9 zaczyna się od potwierdzenia przywilejów, które mieli Izraelici. Wersety 4 i 5 –  adopcja, chwała, przymierza, nadanie Prawa, świątynia, obietnice, ojcowie. Nawet Chrystus wywodzi się z Izraela. To wszystko. Słowo Boże nie zawiodło. Co się stało? „Nie cały Izrael jest Izraelem”.

Co? „Nie cały Izrael jest Izraelem”. Bóg dokonuje wyborów. Zejdźmy do wersetu 13, widzimy ilustrację. „Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem”. Co? „Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem Ustaliłem nawet, że starszy służyć będzie młodszemu”. W wersecie 14 mamy odpowiedź: „Cóż tedy powiemy?”. Czy Bóg jest niesprawiedliwy?”. To nie brzmi sprawiedliwie. Jak można to postanowić przed ich narodzinami? Jak można wybrać Jakuba, a nie Ezawa? Jak można to zrobić? To niesprawiedliwe.

Werset 15, oto odpowiedź Boga z Księgi Wyjścia 33: „Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję”. Ja podejmuję tę decyzję. Ja decyduję, komu okażę miłosierdzie i litość. „A zatem nie zależy to od woli człowieka. Nie zależy to od zabiegów człowieka. To zależy od Boga, który jest miłosierny”. Werset 18: „nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce, przywodzi do zatwardziałości”.

W związku z tym w wersecie 19 pojawia się pytanie: „Czemu jeszcze obwinia?”. Nie mam na to nawet wpływu. Jeśli On decyduje o wszystkim, to jak może pociągać mnie do odpowiedzialności za odrzucenie? Bo któż może przeciwstawić się Jego suwerennej woli? To jest twoja skarga. To niesprawiedliwe. Co Bóg odpowiada? Po prostu: „Zamilknij, nie masz prawa o to pytać”. Właśnie to mówi za pomocą wielu słów.

Werset 20: „O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite? A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i objawić moc swoją, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przeznaczone na zagładę”. Bóg ma prawo ukazać swoją chwałę. Chwałę, którą otrzyma przez swój gniew. Więc co, jeśli Bóg chciał objawić bogactwo chwały swojej nad naczyniami zmiłowania. Bóg jest uwielbiony w swoim gniewie i jest uwielbiony w swojej łasce.

Werset 25 pochodzi z Ozeasza: „Nie mój lud nazwę moim ludem”. Ja ich tak nazwę. Ja o tym zdecyduję. To suwerenna decyzja Boga. To najmocniejszy fragment Nowego Testamentu na temat suwerenności Boga w wyborze ludzi do zbawienia.

Teraz dochodzimy do rozdziału 10. Następny rozdział. Oto druga strona, ludzka odpowiedzialność. W czym problem? „Modlę się do Boga o ich zbawienie. Modlę się, żeby byli zbawieni”. Dlaczego nie są zbawieni? „Mają gorliwość dla Boga – werset 2 – ale gorliwość nierozsądną”. Nie mają wystarczającego poznania. On nie mówi: „Nie ma możliwości, żeby byli zbawieni, bo Bóg ich nie wybrał”. On tego nie mówi. On mówi: „Problem w tym, że brak im poznania”. A czego nie rozumieją? Nie rozumieją tego, co trzeba zrozumieć. Tego, co trzeba koniecznie zrozumieć. Na przykład, nie rozumieją Bożej sprawiedliwości. A to naprawdę ważne. Nie rozumieją tego, jak sprawiedliwy jest Bóg. Myślą, że Bóg jest mniej sprawiedliwy niż jest w rzeczywistości. I usiłują ustanowić swoją własną sprawiedliwość. Mają więc złą teologię. Myślą, że Bóg nie jest taki sprawiedliwy. Mają złą antropologię. Myślą, że oni są bardziej sprawiedliwi niż w rzeczywistości, więc sami mogą dogodzić Bogu.

Nie mają więc właściwego obrazu Boga jako świętego, doskonale sprawiedliwego. Zupełnie nie mają właściwego obrazu siebie jako całkowicie i absolutnie grzesznych. I dlatego nie podporządkowują się Bożej sprawiedliwości. Innymi słowy, nie uświadamiają sobie ciężaru, którym jest to, że nigdy nie osiągną Bożej sprawiedliwości, dlatego nie wołają do Chrystusa, żeby zakończył panowanie Prawa i przyniósł im sprawiedliwość. A jak może do tego dojść? Ona przychodzi do każdego, kto wierzy. To jest niesamowite! Werset 4. Nie rozumieją, że sprawiedliwość, która kładzie kres tyranii Prawa, jest dostępna dla każdego, kto wierzy. I dlatego Paweł mówi: „Właśnie to głosimy”, werset 8. Głosimy Słowo wiary. Głosimy o wierze. Głosimy, że „jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził Go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu”.

A potem mówi w wersecie 11: „Każdy, kto w Niego wierzy, nie będzie zawstydzony. Ktokolwiek wierzy. Nie masz bowiem różnicy między Żydem a Grekiem, gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich, którzy Go wzywają. Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie”.

Po rozdziale 9, który stanowczo i absolutnie mówi o suwerenności Boga w zbawieniu, tutaj chodzi o poznanie prawdy, wiarę w prawdę, wiarę w Chrystusa.

Jak reagujemy na te dwie rzeczywistości? Cóż, mamy nakaz. Werset 14 pokazuje, jak to rozwiązać. „Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani?”.

Widzicie, wiara, werset 17, jest ze słuchania Słowa Chrystusowego. Co jest więc naszą odpowiedzialnością? Wspiąć się na niedostępne wyżyny i spróbować znaleźć rozwiązanie tych dwóch równoległych prawd? Spróbować znaleźć sposób na rozwiązanie pozornego paradoksu? Spróbować katapultować się na poziom umysłu nieskończonego Boga? Nie. Naszym obowiązkiem jest rozpoznać, że otrzymaliśmy przykazanie i polecenie, by iść na cały świat i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu, ponieważ każdy, kto wierzy, może być zbawiony. Każdy, kto wierzy, będzie zbawiony. „Tego, który do mnie przychodzi – powiedział Jezus w Jana 6 – nie wyrzucę precz”. Ludzie mogą przyjść do Niego i uwierzyć tylko wtedy, kiedy słyszą. Jedynym sposobem, w jaki mogą usłyszeć, jest to,  że my pójdziemy i im powiemy.

Jeśli kwestia suwerenności i ludzkiej odpowiedzialności nie jest dla ciebie niczym więcej niż jakimś ćwiczeniem umysłowym, to nie zrozumiałeś sedna sprawy. Jesteśmy odpowiedzialni za głoszenie przesłania o zbawieniu aż po krańce ziemi, aż po krańce ziemi. A jeśli to zrobimy, powiedzą to, co jest zapisane w wersecie 15, który cytuje Izajasza 52: „O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny! Dobrą wiadomość, ewangelię”.

W końcu, ostatnie, wspaniałe słowo, pojawia się na końcu rozdziału 11, na końcu rozdziału 11. Werset 33. Teraz wiemy, jaka jest nasza misja. Iść na cały świat i głosić ewangelię, być posłani jako zwiastujący prawdę, żeby ludzie mogli usłyszeć, uwierzyć i być zbawieni. Ale tutaj następuje ostateczne rozwiązanie, Rzymian 11:33. To jest Paweł, a Paweł rozumiał te dwie równoległe prawdy, z pewnością tak dobrze,  jak człowiek może je zrozumieć. I mówi to: „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga!”. Pierwsza prawda, którą należy przyznać, jest taka, że to, co Bóg wie i rozumie, znacznie nas przerasta. To jest na głębokości, której nie jesteśmy w stanie zgłębić. W istocie mówi: Jakże niezbadane są wyroki Jego i nie wyśledzone drogi Jego.

Czy można z tego wyciągnąć jakieś wnioski? Nie można zrozumieć tych dwóch rzeczywistości i tego, jak one harmonizują się w umyśle Boga. W tym życiu nigdy ich nie zrozumiemy. Są niezbadane i niezgłębione. Jest wielu ludzi, którzy chcieliby dać Bogu dobrą radę i swój pomysł, jak to zharmonizować. Ale jest problem z wersetem 34: „Bo któż poznał myśl Pana? Albo któż był doradcą Jego?”. Czy myślisz, że Bóg czeka, aż dasz Mu jakieś wskazówki, jak może to uprościć? Za kogo ty się uważasz? Nie znasz myśli Pana. Nie możesz się nawet do nich zbliżyć. Nie będziesz Mu doradzać.

Co więcej, werset 35, On nie jest zobowiązany, żeby dać ci więcej informacji, niż masz. „Albo któż wpierw dał Mu coś, aby za to otrzymać odpłatę?”. Czy myślisz, że Bóg jest ci coś winien? Myślisz, że jest ci winien wyjaśnienie? Nie, ostatecznie „z Niego i przez Niego i ku Niemu jest wszystko”. Tam umieszczamy i zostawiamy wszystko. „Jemu niech będzie chwała na wieki. Amen”.

Zrobiłem to wszystko, powiedziałem to wszystko, przeprowadziłem was przez to wszystko, żebyście, zaczynając przyglądać się roli wiary, mieli pokój i spokój, myśląc o tym w zestawieniu ze wspaniałą sekcją o odrodzeniu, Bożym dziele Boga.

Czy czujecie się trochę bardziej komfortowo z tymi dwoma rzeczywistościami? Mam nadzieję, że tak. O to właśnie chodziło. W Psalmie 77, wersecie 19 jest napisane: „Droga twoja wiodła przez morze, a ścieżki twoje przez wielkie wody – uwielbiam to – lecz nie było widać śladów stóp twoich”. Piękny obraz, prawda? Przechodzisz przez morze i nie zostawiasz żadnych śladów. To mnie zadowala. Cieszę się z tego. I żyję, wierząc w obie te rzeczywistości. ale ta, która nakłada na mnie odpowiedzialność, to sola fide. Boża suwerenność nie nakłada na mnie żadnej odpowiedzialności. Wiara nakłada całą odpowiedzialność na mnie, żebym wierzył, żebym nie pozostawał w niewierze i głosił przesłanie, żeby inni mogli usłyszeć i również uwierzyć. Więc następnym razem przyjrzymy się wspaniałemu fragmentowi o tym, że każdy, kto wierzy, nie zginie, ale będzie miał życie wieczne.

Ojcze, dziękujemy Ci za nasz czas dzisiejszego ranka, kiedy zmagaliśmy się w naszych umysłach z tymi prawdami. Niektórzy z nas przez długi czas i, być może, nie rozumiejąc, jak wspaniałe i cudowne są te rzeczywistości. I jak sama ta rzeczywistość, która nas przerasta, świadczy o ich Bożym charakterze. Oddajemy Ci cześć, uwielbiamy Cię, kochamy Cię, wywyższamy Cię i nawet we wszystkich naszych wysiłkach, żeby to zrobić, nie możemy pojąć Ciebie takim, jakim naprawdę jesteś. Wyczekujemy tego dnia, który nadejdzie w niebie, kiedy nasza wiedza stanie się doskonała, a nasze zrozumienie stanie się jasne i będziemy w stanie wychwalać Cię w doskonały sposób. Do tego czasu oddajemy Ci cześć, jak zrobił to apostoł i wraz z nim mówimy, że z Ciebie, do Ciebie i dla Ciebie jest wszystko, Tobie niech będzie chwała na wieki. Amen.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.