Czytałem gdzieś kiedyś artykuł, którego celem było pomóc czytelnikom zidentyfikować ich preferencje w odniesieniu do tego jaki jest ich ulubiony model pastorstwa, by w ten sposób mogli ocenić z jakimi pastorami pracowałoby im się najwygodniej i najprzyjemniej. Choć źródła artykuły niestety nie zapisałem, to zrobiłem z niego kilka notatek. Artykuł proponował m.in. następujące modele pastorstwa:
Dr. Phil (pastor psycholog) – ktoś, przed kim możesz wylać swoje troski i w zamian otrzymać darmową, przemieniającą życie terapię. Nie musisz obawiać się, że kiedykolwiek napomni cię za twój grzech, zawsze cię wysłucha i zawsze cię „naprawi”.
Dumbledore (pastor czarodziej) – za każdym razem, gdy wpadasz w tarapaty, stary dobry Dumbledore wysyła ci na ratunek latający paznokieć lub płonący szal, które w magiczny sposób rozwiązują twój problem.
Adam Sandler (pastor kolega) – ktoś z kim możesz spędzać czas jak z najlepszym kumplem. Jest zawsze zabawny i miły. Może na dodatek gra na gitarze basowej i jeździ motocyklem.
Steve Jobs (pastor prezes) – ten, który podejmuje szybkie i mądre decyzje, jest innowacyjny, inspirujący, popularny, i zapewnia wspaniałą wizję.
Gadżet (pastor komórka) – zawsze jest pod ręką, dostępny na każde zawołanie, by odpowiedzieć na zadawane pytania, zaproponować rozwiązanie problemu, czy też po prostu dla zabicia czasu.
Powyższe, choć może lekko humorystyczne, to niestety trafnie oddaje kryzys jaki obserwujemy dziś w kościele w kwestii tego, jak postrzegamy służbę pastorską.1 Myślę, że Gerald Hiestand i Todd Wilson, w swojej książce na temat służby pastorskiej, trafnie zauważają: „pastorzy w dzisiejszych czasach przechodzą przez swego rodzaju kryzys tożsamości. W dużej mierze nie wiedzą kim są i co powinni robić”.2
Zarówno pastorom, jak i kościołom, brakuje zrozumienia tego, kim pastorzy powinni być, czym powinni być zajęci, jakie powinny być ich zadania i priorytety. Niestety, przekonania do jakich dochodzą pastorzy i kościoły, jak to widać w przywołanym wyżej artykule, są bardzo często dyktowane przez pragmatyzm, efektywność i efektowność, konsumpcjonizm, a nierzadko też są definiowane po prostu instytucjonalnie. W rezultacie, służba pastorska przybiera formy, które bardziej odzwierciedlają trendy kulturowe i skupione na człowieku oczekiwania niż wartości biblijne. Pastorzy zabiegają bardziej o to, by być pragmatykami i coachami aniżeli teologami; zabawiaczami i wodzirejami aniżeli kaznodziejami Słowa Bożego; a nawet po prostu fachowcami wykonującymi zawód aniżeli duszpasterzami trzody Bożej.
Istnieje więc ogromna potrzeba przywrócenia właściwego obrazu służby pastorskiej – tego kim powinien być i czym powinien się zajmować pastor. Potrzebne jest to zarówno tym, którzy w służbie pastorskiej są, tym którzy jej pragną lub do niej się przygotowują, oraz wszystkim innym chrześcijanom, by wiedzieli czego w kościele szukać, co cenić, jak prawidłowo wspierać, ku czemu pobudzać i motywować swoich przywódców, a także jak się za nich modlić. I na szczęście Biblia wypowiada się klarownie w tej kwestii.
Przez najbliższe kilka artykułów chciałbym więc skupić się na trzech fundamentalnych, biblijnie zdefiniowanych aspektach służby pastorskiej, które w ostatnim stuleciu doznały znaczącej deformacji lub degradacji. A są nimi teologia, głoszenie Słowa i duszpasterstwo. Zboczymy zarówno biblijnie, jak i na przykładach historycznych, że pastor przede wszystkim musi być teologiem, kaznodzieją, i duszpasterzem. Oczywiście bycie pastorem uwzględnia o wiele więcej, ale nigdy mniej. Pastor jako teolog, kaznodzieja i duszpasterz to pewne podstawowe biblijne minimum tego kim pastor powinien być, czym powinien się zajmować i jakie powinny być jego priorytety.
Pastor Dr Phil? Dumbledore? Adam Sandler? Steve Jobs? A może pastor gadżet? Służba pastorska nie ma swojego źródła w pomysłach ludzkich, ale ma swoje źródło w Bogu, który w swojej łasce dał Swojemu Kościołowi pasterzy-nauczycieli: “A ten, co zstąpił, jest tym samym, który wstąpił powyżej wszystkich niebios, aby wszystkie wypełnić. Także ten sam, rzeczywiście, dał apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy oraz nauczycieli. Dał ze względu na doskonalenie świętych, na dzieło służby dla budowania ciała Chrystusa” (Ef. 4:1-12). To Bóg definiuje i nadaje kształt tej służbie. A obowiązkiem tych, którzy służą jest wierność (2 Tym. 2:1-13). Tak więc pastorzy muszą przede wszystkim być mężami Słowa – teologami, zabiegającymi o głębsze poznanie Boga i bycie ugruntowanym w prawdzie (2 Tym. 3:15-17). Muszą być mężami Słowa, którzy to Słowo wiernie i uczciwie głoszą, czyniąc je centralnym punktem służby, którą chce przez nich budować Bóg (2 Tym. 4:1-5). I muszą być mężami Słowa, którzy zgodnie z tymże Słowem, na wzór Chrystusowy, odpowiednio i żarliwie kochają i troszczą się o owce, które Bóg powierzył pod ich opiekę (Dzieje Ap. 20:28; 1 Pt. 5:1-2). Oto biblijny portret pastora, jakiemu punkt po punkcie przyjrzymy się w następnych artykułach.
Przypisy
- Kiedy piszę o pastorach, mam na myśli starszych zboru. „Pastor” jest zwrotem odnoszącym się do tego, który jest pasterzem (Ef. 4:11, 1 Pt. 5:2). Z kolei, kiedy Nowy Testament mówi o pasterzach, to mówi o tych samych osobach, które są starszymi, czy też przełożonymi (1 Pt. 5:1-3). Nowotestamentowe zwroty „starszy” (gr. presbuteros), „przełożony / biskup” (gr. episkopos), i „pasterz” (gr. poimen), są używane na opis tej samej roli czy też funkcji w zborze (por. Ef. 4:11, 1 Pt. 5:1-3, 1 Tym. 3:1-7, Tyt. 1:5-9, Dzieje 20:17, 28).
- Todd A. Wilson and Gerald Hiestand, Becoming A Pastor Theologian: New Possibilities For Church Leadership, (Downers Grove, IL: IVP Academic, 2017), 79-80, Kindle