Tytuł: Bezbłędność Pisma Świętego – panel dyskusyjny
Seria: Pismo Święte (6/10)
Transkrypcja wideo
AM: Bracie Johnie. Kwestia bezbłędności nie jest nowa. Ewangelicznie wierzący ogłosili, że rozwiązano ją w 1978 roku. A wy zadaliście sobie tyle trudu, żeby zorganizować o tym konferencję w 2015 roku. Coś się wydarzyło. I chciałbym dać ci możliwość przedstawienia, tak jasno, jak zawsze to robisz, tego, dlaczego to zrobiliście?
JM: Tak naprawdę to zaczęło się w twoim biurze, kiedy mieliśmy spotkanie w styczniu ubiegłego roku. Wszyscy byliśmy tam razem. Rozmawiałeś przez telefon, bo właśnie urodziło ci się dziecko. Ale wszyscy byliśmy razem. Siedziałem obok Ligona, a wy rozmawialiście o kwestii bezbłędności. I myślę, że odpowiadałeś na książkę Zondervana o pięciu poglądach na bezbłędność. Wszyscy wiemy, że nie ma pięciu poglądów. Albo jest bezbłędna, albo nie. Zgadza się? Wy byliście tym tak podekscytowani, że myśleliście o ponownym podjęciu, poszerzeniu lub rozwinięciu tej kwestii. Uderzyło mnie to nie tylko z powodu tej książki, ale z powodu atmosfery, która pozwoliła na pojawienie się tej książki. I wydawało się, że nie było jakiegoś wielkiego wzburzenia po wydaniu tej książki. A ja pomyślałem, że jest też całe pokolenie młodych mężczyzn, którzy pojawili się i założyli kościoły, z których wielu nie ma odpowiedniego wykształcenia teologicznego, którzy nie byliby w stanie stoczyć tej bitwy, gdyby rozpoczęła się w ich środowisku i że musimy potwierdzić, dlaczego musimy mieć bezbłędny tekst. Pamiętam też, że po powrocie pomyślałem, że to nie jest tak, że ludzie zaprzeczają bezbłędności Pisma Świętego. To po prostu nie wydaje im się istotne. Tak jakby nie było dla niej miejsca w kościołach nastawionych na poszukujących i na pragmatyzm, które wydają się dziś rozkwitać. Kogo to tak naprawdę obchodzi? Po prostu wyświetlasz na ekranie werset z dowolnego tłumaczenia. Więc pomyślałem, że oto mamy całe pokolenie, które nie stoczyło tej bitwy, a to jest największa bitwa ze wszystkich bitew. Więc czy nie moglibyśmy zgromadzić jednych z najlepszych umysłów w ewangelikalizmie? Czy możemy znaleźć najlepszych z najlepszych, którzy staną w tej sprawie? I po prostu zaczęliśmy mówić: „Panie, jak możemy to zrobić?”. I to był koniec planowania. Modlitwa.
AM: Będą też ku temu inne okazje, ale w imieniu nas wszystkich dziękujemy za to.
JM: Nie, to ja dziękuję wam.
AM: Atanazy, po Soborze Nicejskim, napisał list, w którym stwierdził: „W związku z tym ta kwestia została rozstrzygnięta”. Ona nie pozostała rozstrzygnięta. Mark, czy to tak działa, że w każdym pokoleniu taka kwestia teologiczna jak ta wydaje się powracać, zwłaszcza współcześnie, w obliczu presji wywieranej na doktrynę objawienia, Pisma Świętego?
MD: Zdecydowanie tak. Myślę, że niektóre kwestie są bardziej specyficzne. Tak jak idea otwartości Boga była gorąco debatowana dziesięć lat temu. Czy Bóg zna przyszłość? To nie jest obecnie burzliwa debata. Ale to nie tak, że nie ma żadnej dyskusji. Ta jednak jest jedną z tych odwiecznych, ponieważ Szatan zapytał: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?”. Myślę więc, że możemy spodziewać się, że jest to bitwa, którą każde pokolenie toczy na różne sposoby. W czasach reformacji formalna zasada wystarczalności Pisma Świętego opierała się na tym, czy Biblia jest prawdziwa? Czy jest całkowicie prawdziwa? Czy jest w pełni wiarygodna? Więc tak. Niezależnie od tego, ile masz lat i czy Pan będzie długo zwlekał, zmierzysz się z tym teraz i zmierzysz się z tym ponownie.
AM: W kontekście tej sesji myślałem o pytaniach, jakie, jak sądzę, byłyby albo powinny być zadane, zwłaszcza przez pastorów, którzy tu będą. I myślę, że wielu młodszych mężczyzn nie wie, że ma to swoje pochodzenie. Oczywiście możemy cofnąć się do ogrodu Eden. Z pewnością możemy cofnąć się do XVIII i XIX wieku i oświecenia.
MD: Ja wierzę w rajski ogród, Al.
AM: Ja też.
AM: Wszyscy powinniśmy.
MD: Chciałem tylko, żeby to było jasne.
AM: Nie możemy jednak cofnąć się aż tak daleko. Chcę wrócić do czasów sprzed ponad 30 lat, kiedy ty i ja patrzyliśmy na rękopis z 1966 roku w Wyndham w stanie Massachusetts. Mało znane wydarzenie w historii ewangelikalizmu, kiedy to grupa ewangelicznych chrześcijan w 1966 r. próbowała zażegnać kontrowersje związane z bezbłędnością.
MD: Spotkali się w Gordon College, trochę po cichu.
JM: Bardzo po cichu.
MD: Nie brałeś w tym udziału?
JM: Byłem bardzo młody.
MD: Och, proszę. Byłeś wtedy pastorem tego kościoła.
JM: To prawda. Właściwie to nie…
AM: Jeszcze nie wtedy. Od bycia pastorem dzieliły go trzy lata.
MD: Byłem blisko. Tak, to było ważne spotkanie. Kontynuuj.
AM: Carl Henry powiedział później, że nikt nie przyjmował błędności Pisma Świętego, ale większość nie przyjmowała bezbłędności Pisma Świętego. A 10 lat później Harold Lindsell napisał książkę „Bitwa o Biblię”, a może została wtedy wydana. Wymieniał w niej nazwiska i zrobił przegląd instytucji, osób oraz denominacji, który pokazywał regres w tej kwestii. A powodem, dla którego cię o to pytam, jest to, że ewangeliczni wierzący starali się nie poruszać tej kwestii, a już na pewno ich przywódcy, dopóki po prostu nie będą musieli. I zebrała się grupa bardzo odważnych ludzi. John, byłeś tam w Chicago w 1978 r. na Międzynarodowej Radzie Do Spraw Bezbłędności Biblii. Chyba nie powinniśmy zakładać, że ludzie tutaj rozumieją, co tam się stało i dlaczego.
MD: Zgadzam się. Nie było prawie żadnej znanej instytucji, która we wcześniejszym pokoleniu była znana jako szkoła ewangeliczna – Fuller Seminary byłoby najlepszym przykładem – gdzie autorytet Pisma Świętego był broniony, a która do lat 60. i z pewnością do 1978 r., do czasu pierwszego spotkania tej Międzynarodowej Rady, poważnie i czasami publicznie nie poszła na kompromis w tej sprawie. Dlatego ewangelicznie wierzący byli zdezorientowani. Nawet za naszego życia. Bo ja byłem wtedy na studiach. Przeczytałem ICBI, kiedy zostało opublikowane w Themelios Journal. Przeczytałem to, spodobało mi się, byłem za to wdzięczny. Krótko wcześniej przeszedłem z agnostycyzmu na chrześcijaństwo. Studiowałem religię na Uniwersytecie Duke’a. To, co mówiło ICBI, nie było tym, czego uczono mnie w Duke, ale było tym, co uważałem za prawdę. I cieszyłem się, że była tam grupa siwobrodych i błyskotliwych mężczyzn, którzy powiedzieli: tak, to jest prawda o Biblii. To zadziałało jak okrzyk bojowy. Ale myślę, że kiedy stałem się trochę bardziej dojrzały, patrząc na to z perspektywy lat 80., poszedłem do Gordon Conwell, a potem dalej, chyba bardziej szokowali mnie ci, którzy tego nie uznawali. Nawet ludzie, o których myślelibyśmy, że są w jakiś sposób są naszymi ewangelicznymi braćmi i siostrami, ale oni nie chcieli potwierdzać bezbłędności. Jeszcze gorzej było w Wielkiej Brytanii.
AM: Podobnie mówił John. W tamtym czasie przynajmniej większość z nich nie chciała przyjąć poglądu przeciwnego. Po prostu nie byli skłonni potwierdzić bezbłędności bądź też mówili, że to nie tam należy wyznaczyć granicę.
MD: Ty też próbowałeś kiedyś określić, czy to właściwe opisuje Pismo Święte.
AM: W samym środku denominacji, która toczyła o to wojnę domową i na szczęście rozstrzygnęła kwestię bezbłędności. Ale tak, myślę, że były miliony ewangelicznie wierzących, a z pewnością południowych baptystów, którzy próbowali dowiedzieć się, czy musimy opisywać Biblię w ten sposób. Winston Churchill powiedział kiedyś, że po Amerykanach można spodziewać się, że postąpią właściwie po tym, jak wypróbowali już wszystkie inne rozwiązania. I to właśnie stało się z SBC w latach 80. Ale do tego jeszcze dojdziemy.
JM: Tylko jeden komentarz. Są lata 70. Jestem tutaj. Fuller Seminary znajduje się w Pasadenie. Jack Rogers, który jest członkiem wydziału Fullera, wydaje książkę, która po prostu atakuje doktrynę bezbłędności, ale nie przyznaje się do tego, fałszuje doktrynę bezbłędności.
MD: Jedna uwaga. Nazywa się to tezą Rogersa i McKima. To pomysł stworzony w Princeton w XIX wieku przez racjonalizm, że bezbłędność nie jest dawną doktryną Kościoła.
JM: Więc to trochę zamieszało w Fuller Seminary. Zarząd jest zdezorientowany. W zarządzie jest kilku znaczących, zamożnych ludzi, takich jak rodzina Weyerhaeuser i jej podobni. Wywierają presję na szkołę, ponieważ, jak powiedzieli: „Przychodzimy tu, a wy mówicie nam, jacy jesteście ewangeliczni i wierni. Wracamy do naszych kościołów i okręgów i słyszymy tylko, że Fuller jest skompromitowany. Chcemy się dowiedzieć, jaka jest prawda”. David Hubbard był wtedy prezesem, a jego wizją było nawrócić liberalizm z powrotem na ewangelikalizm. Ale zrobienie tego ze słabym poglądem na bezbłędność byłoby niemożliwe do wykonania. Zaprosili więc Iana Haya. Pamiętacie to? Z Africa Inland Mission. Zaprosili też mnie i Kena Kunsera. Nie wiem, dlaczego znalazłem się w tym triumwiracie, żeby przemawiać do wydziału i zarządu o naszym spojrzeniu na Fuller Seminary. W Pasadenie, w samej szkole.
AM: Chcę się tu na chwilę zatrzymać, John. Zwrócę się do Ligona jako rektora tutejszego seminarium. Aż do 1972 roku wyznanie wiary Fuller Theological Seminary w temacie Pisma Świętego mówiło: „Księgi, które tworzą kanon Starego i Nowego Testamentu w swojej pierwotnej formie są w pełni natchnione i wolne od wszelkiego błędu w całości i w częściach. Te księgi stanowią spisane Słowo Boże, jedyną nieomylną regułę wiary i praktyki”. W 1972 r., za namową wydziału, rada zmieniła to wyznanie, nadając mu brzmienie: „Pismo Święte jest istotną częścią i wiarygodnym zapisem tego Boskiego samoobjawienia. Wszystkie księgi Starego i Nowego Testamentu przekazane pod Bożym natchnieniem, są spisanym Słowem Bożym, jedyną nieomylną regułą wiary i praktyki. Należy je interpretować zgodnie z ich kontekstem i celem, w pełnym czci posłuszeństwie Panu, który przemawia przez nie żywą mocą”. Koniec cytatu. Jaka jest różnica między tymi dwoma stwierdzeniami?
LD: Zauważcie zmianę w próbie użycia nieomylności przy twierdzeniu, które wyraża coś mniejszego niż bezbłędność. Pierwsze stwierdzenie potwierdza pełne, werbalne natchnienie, bezbłędność, nieomylność, autorytet. Drugie to umniejsza. Nagle staje się zapisem objawienia i jest nieomylne. Jest to przede wszystkim bezprawne użycie nieomylności. Jeśli weźmiesz Oxford English Dictionary, dowiesz się, że nieomylność jest synonimem bezbłędności. Kiedy pojawiło się w języku, oznaczało dokładnie to, co rozumiemy przez bezbłędność. Kiedy więc mówisz o nieomylności, nie mówisz o Biblii czegoś mniej niż bezbłędność. John Frame argumentuje, że tak naprawdę nieomylność oznacza coś większego. To, co mówi, jest nawet przekonujące. Można jednak usłyszeć ludzi, którzy używają nieomylności jako substytutu dla bezbłędności, tak jakby nie było to aż tak kompletne twierdzenie o całkowitej prawdziwości Pisma Świętego. To nie jest właściwe. Ale to, co najwyraźniej zostało tutaj zrobione, było krokiem wstecz od uznania biblijnej bezbłędności.
AM: Powodem, dla którego chciałem poruszyć to w ten sposób, jest to, że kiedy John mówi o Jacku Rogersie dekadę później, gdyby wyznanie nie zostało zmienione tak wyraźnie, co przynajmniej zrobili uczciwie, i chcę im to oddać, że byli szczerzy w zmianie wyznania zamiast mrugać okiem na tych, którzy nie mieli tego na myśli i to podpisali. Ten temat zostałby zamknięty na długo przed napisaniem tej książki. Ale tak się nie stało.
LD: Ta księga jest autorytetem i interpretacją w sprawie Pisma Świętego. I, tak jak powiedział Mark, jest to ogólnie identyfikowane jako propozycja Rogersa i McKima. A wy dostaliście jako część materiałów książkę, która została napisana przez Johna Woodbridge’a z Trinity Evangelical Divinity School, która niszczy tę konkretną tezę. Musicie ją przeczytać. Wciąż warto ją przeczytać. Bardzo się cieszę, że została rozdana.
JM: Jak na ironię, Fuller przegrał bitwę o Biblię a to oni byli źródłem tej książki w czasach Lindsella.
AM: Nie chodzi tu tylko o próbę wskazania instytucji, ale o wskazanie zasad i wydarzeń historycznych, które doprowadziły do debaty, jaką znamy. Chciałbym teraz zwrócić się do Kevina i zapytać cię wprost, czy doktryna nieomylności zależy bezpośrednio od zrozumienia, że natchnione jest każde słowo? I zanim odpowiesz, pozwól, że to odwrócę. Jeśli uznajesz, że natchnione jest każde słowo, tak jak robiło kiedyś to wyznanie wiary, czy nie byłoby logiczne uznawanie również bezbłędności Pisma Świętego?
KD: On zadaje mi pytania, które zawierają już odpowiedź. Tak dla pewności. I tak dla porządku, nie było mnie na świecie, kiedy działo się to wszystko, o czym oni mówili, więc to nie była moja wina. Co wy wtedy robiliście?
AM: Czekaliśmy na ciebie.
KD: Oczywiście spójność nie pozwala mieć jednego bez drugiego. Jeśli mamy Boga przemawiającego słowami w kompletny sposób, w całym objawieniu, wtedy to, co mamy w tej księdze, to Bóg, który do nas przemawia. I jak wszyscy ci mężczyźni wiedzą to nawet lepiej niż ja, a większość z was słyszała o tym prawdopodobnie w trakcie nauki w seminarium, jesteśmy nieufni wobec wszelkiego barthiańskiego, neoortodoksyjnego rozumienia natchnienia, które na początku mogą brzmieć bardzo duchowo. Patrzcie, to zawiera Słowo Boże, albo to staje się dla ciebie Bożym Słowem, kiedy to głosisz. I mówisz, że to jest to. Ale widzicie, cały ten neoortodoksyjny język odsuwa to o krok od Słowa Bożego, na co Ligon tak trafnie wskazywał. W tym języku staje się to zapisem Bożego objawienia. Więc zawiera to, co Bóg objawił człowiekowi, ale samo nie jest Bożym objawieniem. Jeśli więc jest to pełne, werbalne natchnienie, jeśli Bóg do nas przemawia, wtedy to musi mieć taką samą prawdomówność i wiarygodność, jaką ma sam Bóg. „Niech Bóg będzie prawdziwy, a każdy człowiek kłamcą”. Nie możemy więc ustąpić ani w kwestii doktryny bezbłędności, ani w kwestii naszej doktryny Pisma Świętego, bez podważania charakteru samego Boga. Dlatego stawka jest tak wysoka.
AM: John, kiedy zostałeś nowym pastorem w Grace Community Church, w 1969 r., kiedy robiłeś przegląd ewangelicznego krajobrazu, kiedy służyłeś tutaj, w południowej Kalifornii, czy spodziewałeś się, że to będzie jedna z decydujących bitew twojego pokolenia?
JM: Poza kościołem, poza prawdziwym kościołem, myślę, że się spodziewałem. W seminarium natrafiłem na pracę B.B. Warfielda na temat natchnienia i autorytetu Pisma Świętego. Więc wiedziałem, że liberalizm przeprowadza na nie atak. To było wiele rzeczy, wiedziałem, że istnieją poza prawdziwym kościołem. Ale myślę, że szokiem było dla mnie, kiedy nagle pojawili się w środku świata uznającego się za ewangeliczny. Wyznawcy, którzy wierzyli w ewangelię, wyznawcy, którzy wierzyli w Biblię, ale byli niejednoznaczni. Niejednoznaczni w przeróżnych kwestiach. To był największy szok w całym moim życiu, toczenie tych wszystkich wojen wewnątrz kościoła. Myślę, że seminarium nauczyło mnie spodziewania się tego. Wszyscy czytaliśmy o teorii wyższej krytyki. Wszyscy musieliśmy być w stanie na nią odpowiedzieć. Polemizowaliśmy z martwymi Niemcami, o których istnieniu nikt by nie wiedział, gdybyśmy cały czas nie wskrzeszali ich z martwych. Wiedzieliśmy, że musimy z tym polemizować.
MD: Tak, po prostu zachowaj kamienną twarz.
JM: Niektórzy uzyskują doktoraty za wskrzeszanie martwych Niemców.
KD: On jest Szkotem, ja tego nie robię.
JM: Więc myślę, że szokiem było dla mnie zobaczenie, że to się dzieje. Najbliższym przykładem tego było Fuller Seminary, ponieważ było tuż za naszymi drzwiami. I bardzo wcześnie w służbie, Grace Community Church i Fuller Seminary stały się jak światło i ciemność. Był taki okres, to was prawdopodobnie zaskoczy, kiedy Peter Wagner przyprowadzał wszystkich studentów ze swojej szkoły wzrostu kościoła z Fuller do Grace Community Church, żeby doświadczyć rozwijającego się kościoła. To było wtedy, kiedy Peter nie skoczył jeszcze w przepaść. W jego podróży wciąż był na etapie wzrostu kościoła. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział, że już ich nie przyprowadzi. Kurtyna opadła. Pamiętam tę rozmowę bardzo dobrze. Powiedział: „to dezorientuje naszych studentów. Doświadczenie twojego kościoła i rozmowy z tobą bardzo mieszają studentom w głowach. Manipulował biblijnym autorytetem na innym poziomie. Nie na poziomie liberalnym, ale pragmatycznym. Biblia coraz mniej dla niego znaczyła. Nie z powodu jakiejś intelektualnej teorii czy racjonalnego argumentu. To po prostu nie pasowało do rozwijanego przez niego mistycznego, pragmatycznego modelu. Obserwowaliśmy więc, jak ta alienacja postępowała coraz bardziej. W tym miejscu jesteśmy, rzekomo ewangeliczny kościół, który praktycznie przez lata, od najwcześniejszych lat, absolutnie nie miał związku z tą instytucją.
AM: Mark, ukończyłeś studia licencjackie na Duke University. Krótko przed tym byłeś agnostykiem. A wtedy wierzyłeś w Pana Jezusa Chrystusa. Starałeś się być oddanym wierzącym. Kiedy zacząłeś uznawać bezbłędność? Innymi słowy, kiedy odczułeś potrzebę uznania bezbłędności Pisma Świętego jako koniecznej dla własnego teologicznego zrozumienia?
MD: Myślę, że na pierwszym roku w Duke to zakładałem. Myślę, że przychodząc do Chrystusa, zakładasz prawdziwość Biblii. Więc myślę, że po prostu wchodzisz z takim założeniem. I pamiętam mój pierwszy weekend w Duke, kiedy podzieliłem się z doradcą z mojego wydziału religii wszystkimi rzeczami, które Pan robił w moim życiu tego lata. Ja tak naprawdę nie znałem nawet kategorii „liberałowie”. Wiedziałem, że są niewierzący i wierzący. To wszystko. Powiedziałem o tym później przyjacielowi, chrześcijańskiemu przyjacielowi ze studiów, że to było wspaniałe dzielić się z moim doradcą z wydziału religii wszystkim tym, co Pan robił w moim życiu tego lata. On powiedział: „Ale wiesz, że ona jest żydowską ateistką?”. Nie wiedziałem. Była dla mnie po prostu bardzo miła. Nie wiem, jak to dla niej brzmiało. Jak jakiś świr z Kentucky. Ale z powodu tego, co miałem przeczytać, od razu pomyślałem, że wszystkie te historyczne konstrukcje – zostawmy Stary Testament na boku – ale nawet w Nowym wszystkie historyczne konstrukcje są po prostu nieprawdziwe. Od razu zabrałem się za wstęp do Nowego Testamentu Donalda Guthriego, za wprowadzenie do Starego Testamentu R.K. Harrisona. Za to wszystko, co nie zostało nam zadane. Ale myślę, że Paul Pressler miał podobne doświadczenie w Princeton. Kiedy na wczesnym etapie życia masz doświadczenie szkoły, która nie wierzy… ty miałeś tak w Furman. A ty w Southern.
KD: Ja też miałem.
MD: Ty masz to w swojej denominacji… myślę, że musimy wtedy zdefiniować te rzeczy. Chciałbym jednak odnieść się do komentarza Johna o tym, że Peter Wagner niekoniecznie jest intelektualnym przeciwnikiem. Sądzę, że dla większości mężczyzn w tym pokoju niebezpieczeństwo nadejdzie równie mocno z języka na temat ewangelizacji i misji. Stąd bierze się liberalizm. Nie zrozumcie mnie źle. Wszyscy ci bracia dzielą się wiarą. Wszyscy wierzymy w ewangelizację i misję. Ale to jest częste, Edynburg 1910, Światowy Ruch Misyjny. Jeśli uda nam się uzgodnić naszą wspólną misję, nie będziemy musieli się martwić o doktrynę, która dzieli. W ten sposób często dryfuje się w niewiarę.
JM: Tak jak ECT.
MD: Tak, Ewangelikałowie i Katolicy Razem to bardziej aktualny przykład.
AM: Ligon, dorastałeś w prezbiteriańskim domu, a teraz jesteś kanclerzem reformowanego seminarium. Byłeś moderatorem Kościoła Prezbiteriańskiego w Ameryce. Ta denominacja nie istniałaby, gdyby nie kwestia bezbłędności. Myślę, że ludzie powinni poznać tę historię. Wielu ludzi, kiedy słyszą słowo prezbiterianin, myślą o jednej denominacji, ale to zupełnie nie tak. A to jest historia, którą trzeba opowiedzieć.
LD: Dorastałem w hrabstwie Greenville w Karolinie Południowej, nie dalej niż kilka bloków od miejsca, gdzie kiedyś znajdowało się Southern Baptist Theological Seminary.
AM: Tak blisko, a jednak tak daleko.
LD: Południowy prezbiterianizm przeżywał teologiczny upadek. Teologia dialektyczna wywarła wpływ na agendy i czołowych pastorów tego wyznania. Seminaria denominacji nie były solidne. Za wyjątkiem jednego, nie znalazłbyś innych profesorów w którymkolwiek z południowych seminariów prezbiteriańskich w tamtym czasie, którzy wierzyli w bezbłędność Biblii, dlatego też tak wielu prezbiteriańskich duchownych udawało się wtedy do instytucji dyspensacjonalnych, takich jak Dallas, żeby się tam uczyć, bo chcieli iść tam, gdzie wierzono w bezbłędność. Więc jestem wychowywany w takim kontekście w latach 60. i 70., ponieważ moja mama jest absolwentką szkoły muzyki kościelnej w Southern Baptist Theological Seminary i była wykładowcą na wydziale muzycznym w Furman. Obserwuję to, co dzieje się w Konwencji Południowych Baptystów. Widzę początki konserwatywnego odrodzenia. Jestem niezmiernie wdzięczny, że są ludzie, którzy bronią autorytetu Pisma Świętego. Dostrzegam, że to samo, dzieje się w świecie południowych prezbiterian. Mój ojciec jest starszym, pracuje nad tym, by doprowadzić Południowy Kościół Prezbiteriański z powrotem do wysokiego poglądu na Boga i wysokiego poglądu na Pismo Święte. W końcu okazuje się, że to nie zadziała. Kościół prezbiteriański w Ameryce w 1973 r. wyszedł z Kościoła Prezbiteriańskiego w USA, który kiedyś nazywano starym Południowym Kościołem Prezbiteriańskim, z powodu tematu bezbłędności, Westminsterskiego Wyznania Wiary, posłuszeństwa wielkiemu nakazowi, tych samych rzeczy, które działy się w życiu Południowych Baptystów. Wy wygraliście. Odzyskaliście swoje seminaria. My straciliśmy naszą denominację i nasze seminaria, ale byliśmy gotowi stanąć ze Słowem Bożym, nawet jeśli oznaczało to odejście. I tak zrobiliśmy.
AM: Myślę, że chodzi o to, że chcemy, żeby wszyscy wiedzieli, że w ten sposób zdefiniowaliście bezbłędność w wyznaniu wiary PCA, i wasze wymagania wobec osób, które mają być ordynowane w waszej denominacji.
LD: Dokładnie tak. I każdy pastor Kościoła Prezbiteriańskiego w Ameryce musi przysiąc, że wierzy w bezbłędność Biblii. Jest to zapisane w naszej przysiędze ordynacyjnej.
AM: Kevin, ty jesteś w zupełnie innej reformowanej denominacji i tu też jest bardzo ważna historia do opowiedzenia. Być może jest ona jeszcze mniej znana wśród obecnych tu pastorów. Byłoby więc pomocne, gdybyś o tym opowiedział.
KD: Urodziłem się i wychowałem w Kościele Reformowanym w Ameryce, w którym przez wiele lat naszym najsłynniejszym kościołem była położona niedaleko Kryształowa Katedra. Opowieść ku przestrodze. Wspaniała historia. Najstarsze nieprzerwanie działające wyznanie protestanckie w kraju, które sięga XX wieku w Nowym Amsterdamie. I ponownie, w latach 60. nastąpiła formalna zmiana w odejściu od języka, którego używano. I nie wiem, czy było tam słowo bezbłędność, ale była to idea, którą wtedy zmieniono na: Biblia mówi prawdę we wszystkim, czego zamierza nauczać dla wiary i praktyki. Więc to jest coś takiego, co słyszysz i chcesz powiedzieć: „zgadzam się, że Biblia jest prawdziwa we wszystkim, czego zamierza nauczać dla wiary i praktyki, ale rzecz w tym, czego nie mówi z powodu decyzji, by powiedzieć teraz to zamiast tego, co wcześniej”. Łagodniejsza forma aprobaty, a potem ta znacznie rozwodniona wersja. Myślę więc, że teraz w żadnym z dwóch seminariów, które mamy, nie ma nikogo, kto uznawałby bezbłędność. A czasami ludzie, którzy byli ordynowani w inny sposób, byli podejrzani o bycie częścią tych, którzy… była jedna prominentna osoba, która patrzyła krzywo na ludzi, którzy byli pod z zbyt dużym wpływem Johna MacArthura, Johna Pipera lub tych neoreformowanych ludzi, którzy trzymają się komplementaryzmu i bezbłędności. I chociaż poszedłem do jednej z naszych uczelni wyznaniowych i byłem tam wdzięczny za wiele rzeczy, musiałem też zgrzytać zębami. Pamiętam, że musieliśmy czytać książki o Seminarium Jezusa i musieliśmy nauczyć się podejścia wszystkich liberalnych i neoortodoksyjnych teologów do Pisma Świętego. To spowodowało pewien kryzys wiary. Skąd mam wiedzieć, że Biblia jest prawdziwa? Podobnie do was. Znalazłem książkę B.B. Warfielda „Natchnienie i autorytet Biblii”. To nie była zadana lektura. Uznałem, że muszę to przeczytać. Znalazłem książki o kanonie Pisma Świętego, żeby spróbować odpowiedzieć na niektóre z tych pytań i ustalić, co dokładnie jest prawdą o Biblii, ponieważ wiedziałem, że jeśli to się zachwieje, to wszystko inne będzie jak domek z kart.
JM: Kevin, powiedz im, kto zakorzenił cię w Słowie Bożym?
KD: Moi rodzice. Kiedy poszedłem do collegu i zacząłem słyszeć, co mówią ludzie, którzy byli ode mnie mądrzejsi – to jest właśnie niebezpieczeństwo pójścia do chrześcijańskiej szkoły, bo masz tam profesorów, którzy chodzą do kościoła, są naprawdę mili, opowiadają o swoim doświadczeniu z kościołem i mówią ci coś innego od tego, w czym dorastałeś. Już lepiej iść na uniwersytet. Nasi studenci, którzy idą na Michigan State, nie oczekują, że wszystko, co powiedzą im o Biblii, będzie prawdą. Tak jest po prostu jaśniej. Więc kiedy to usłyszałem, naprawdę musiałem zmagać się z tym, dlaczego różni się to od tego, co słyszałem, dorastając w kościele? I tym, co było moją kotwicą, była myśl, że to nie jest to, w co uwierzyliby moi rodzice. I to zmusiło mnie do myślenia. I wy rodzice po prostu nie wiecie, bo wasze nastoletnie dzieci nie przyjdą powiedzieć wam, kiedy wyjeżdżają na studia, że chcą was zapewnić, jak bardzo zakotwiczyliście ich w prawdzie. Nie powiedzą tego. Będą gapić się w telefon, kiedy wy będziecie płakać, bo one idą do szkoły. Mamo, czy ty płaczesz? Ale te rzeczy z tobą pozostają, to, co właśnie zobaczyłeś, nawyki twoich rodziców i twojego kościoła, są trudne do wykorzenienia. A ja, dzięki Bożej łasce, po prostu wiedziałem, że nie powinienem tego porzucać. Zacząłem więc szukać lepszego sposobu na zrozumienie tych pytań. To bardzo pomocne.
AM: John, co myślałeś kiedy w 1976 r. w ewangelicznym świecie w pewnym sensie wybuchła bitwa o Biblię? Myślałeś, że dokąd pójdzie ta dyskusja? Czy ICBI i oświadczenie z Chicago były w ogóle na horyzoncie, kiedy o tym myślałeś?
JM: Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tę książkę, oczywiście ją pochłonąłem. I szczerze mówiąc, patrząc wstecz, jeśli dobrze pamiętam, ponownie postrzegałem ją jako odpowiedź dla ludzi spoza Kościoła, spoza prawdziwego Kościoła. Nie zajęło mi długo przekonanie się, że to przeniknęło do kościoła. Myślę, że Harold Lindsell musiał o tym wiedzieć. To była bardzo wyjątkowa książka. Al, być może pamiętasz część historii tej książki. Trafiła na szczyt listy bestsellerów, choć była książką teologiczną, a to nigdy nie miało miejsca. Nie wiem o żadnej teologicznej książce, której udałoby się to od tamtej pory. Nastąpiło to więc w krytycznym momencie. Myślę, że te realia przeniosły się już do kościoła. Było to dla mnie trochę obce, bo nie było tego tutaj. Nie było tego w tym kościele. Ale ja zacząłem to już odczuwać od Fuller Seminary, ten niski pogląd na Pismo. Wiedziałem, że to jest w pobliżu. I nie minęło wiele czasu, zanim wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że to była głośna książka i ludzie na nią reagowali. I to nabrało rozpędu kilka lat później, kiedy odbyło się tam spotkanie, ponieważ do tego czasu Fuller zakwestionował wiele rzeczy.
AM: Mark, ty dorastałeś w stereotypowym środowisku południowych baptystów w First Baptist Church w Madisonville, Kentucky. Czy kiedykolwiek słyszałeś wyraźne nauczanie o bezbłędności Pisma Świętego? Czy kiedykolwiek słyszałeś sugestię, że Pismo Święte zawiera jakikolwiek błąd?
MD: Myślę, że „nie” na oba te pytania. Pismo Święte było nauczane. Nie zwracałem na to uwagi, bo nie byłem chrześcijaninem. Po prostu przychodziłem z rodziną jeszcze zanim byłem nastolatkiem, a potem przestałem. Wróciłem jako nastolatek, przyszedłem do Chrystusa, byłem tam dobrze nauczany, ale byłem nauczany w społeczności wierzących, gdzie Biblia była zawsze uznawana za prawdziwą. Ale dlatego myślę, że poszedłem do Duke trochę nieuzbrojony. Zostałem uzbrojony w najważniejszy sposób w prawdę Pisma. Ale znalazłem książkę Harolda Lindsella kilka lat później, po jej opublikowaniu. Na studiach licencjackich tym, co po raz pierwszy naprawdę mnie obudziło – nie tylko na wydziale religii Duke’a z teologicznymi liberałami, ale wewnątrz konserwatystów – chodziłem wtedy do starego kościoła prezbiteriańskiego (PCUS). To był ewangeliczny kościół, uznawał bezbłędność. Ale wiedziałem, że jest profesor w Southern Seminary, który wydaje nową teologię systematyczną. Byłem podekscytowany, że to będzie pomocne, ponieważ czytałem R.K. Harrisona, który jest anglikaninem w Kanadzie, czytałem Johna Guthriego. A teraz z pomocą przyjdą południowi baptyści. To było „The Word of Truth” Dale’a Moody’ego. Nie miałem pojęcia, co mnie czeka. Kupiłem ją z ekscytacją, gdy tylko się ukazała. Jechałem do domu z Duke do Kentucky, jechałem prosto przez Nashville, gdzie w głównej księgarni szkoły niedzielnej kupiłem książkę, pochłonąłem ją i byłem zszokowany. Fundamentaliści, którzy sprzeciwiali się temu, co działo się w seminariach, nie wiedzieli nawet połowy tego. On kpił z idei cielesnego zmartwychwstania i zastępczego przebłagania. Patrzę na tył książki i myślę: on uczy w Southern Seminary. I myślę o wszystkich starszych osobach w moim kościele, którzy dają pieniądze na jego pensję od czasu, kiedy Mojżesz był dzieckiem. I myślę, że oni płacą takim osobom.
AM: Od czasu, kiedy Mojżesz był południowym baptystą.
DM: Nie, myślę że uznawał bardziej stare przymierze. W każdym razie miałem poczucie zdrady. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć, że mogą zgodnie z sumieniem brać te pieniądze i uczyć takich rzeczy.
AM: Wyobraź sobie, jak to było dla Dale’a Moody’ego być twoim profesorem teologii. On był też moim profesorem. I muszę powiedzieć o Dale’u Moody’m, że był dla mnie bardzo uprzejmy i bardzo zaangażowany w klasie. Ja uznałem bezbłędność, bo byłem tego uczony jako dziecko.
MD: Czy nauczano tego wprost?
AM: Tak, ale mieliśmy inny kontekst w Fort Lauderdale. Tak. Nie jako małe dziecko, ale kiedy byłem nastolatkiem, bo ta sprawa stała się głośna.
MD: D. James Kennedy. Jim Kennedy odegrał kluczową rolę w podkreślaniu tego. I Francis Schaeffer, który wywarł na mnie ogromny wpływ, kiedy miałem kryzys apologetyczny jako nastolatek. Potem przybyłem do Southern Seminary i Dale Moody był jednym z moich nauczycieli. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby pogodzić to, co mówił, z Pismem Świętym. Ci ludzie bardzo się o mnie troszczyli.
MD: Tak dla jasności. Dale Moody to nie D.L. Moody. Tak gdyby ktoś nie rozróżniał. D.L. Moody był bogobojnym ewangelistą pod koniec XIX wieku. Dale Moody… nie wnikam w jego strach przed Bogiem, ale był profesorem w Southern Seminary w XX wieku. Nie ma między nimi żadnego związku. Przepraszam. Właśnie zdałem sobie sprawę, że pewnie wiele osób było zdezorientowanych.
AM: Ja nigdy ich nie pomyliłem. Tego jestem pewien. Ale to nie było nawet to, czego głównie mnie uczono, kiedy byłem studentem. Ponieważ Dale Moody był już bardzo starym człowiekiem. I zanim tam dotarłem, był tam profesor, który był kiedyś w grupie Seminarium Jezusa. Więc to poszło lata świetlne dalej niż wcześniej. I ludzie tutaj muszą wiedzieć, że bitwa o bezbłędność w Południowej Konwencji Baptystów, bitwa, która zakończyła się sukcesem bezbłędności, co dało szansę na odzyskanie Southern Seminary i instytucji Południowej Konwencji Baptystów, ta bitwa napędzana była przez ludzi, którzy byli gotowi narażać swoje życie, żeby zdefiniować tę kwestię. Ale było to możliwe dzięki Bożej łasce, dzięki świeckim braciom i siostrom, którzy ofiarnie poświęcali swój czas i spali w samochodach, ponieważ nie było ich stać na nocleg w hotelu, żeby wejść do sali, gdzie odbywała się konwencja i zagłosować za bezbłędnością Pisma, bo była to według nich najważniejsza kwestia dla całej przyszłości denominacji. I jak powiedział jeden z nich, jeśli moje wnuki mają być nauczane Biblii, będę musiał zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby mieć pewność, że to zacznie się tutaj. A więc z wielką pokorą, chcę po prostu, żeby ludzie wiedzieli, że kiedy Harold Lindsell napisał tę książkę, nie spodziewał się tego, że południowi baptyści odzyskają autorytet i wiarygodność Pisma Świętego, a tym bardziej tego, że w roku 2000 Południowa Konwencja Baptystów wpisze bezbłędność do swojego wyznania wiary. Powstało bardziej konserwatywne wyznanie wiary. Gdzie jeszcze jest denominacja, która zmieniła swoje wyznanie wiary w bardziej konserwatywnym kierunku? Ale to nie jest aroganckie stwierdzenie dumy. To pokorne stwierdzenie konieczności. Dochodzimy teraz do rozmowy… Ja zostałem przewodniczącym Southern Seminary w wieku 33 lat. Teraz mam 55 lat. Można to policzyć. Te kwestie wróciły, Ligon. Nie wróciły na mój kampus. Jestem za to bardzo wdzięczny. Jest mocno utwierdzony. I to jest jeden ze wspaniałych efektów takiej wojny domowej w denominacji. Ludzie, którzy pozostali, wiedzą, co zostało zakupione za tak wysoką cenę. Ale patrzę na ewangelikalizm i widzę, że wszystkie stare problemy powracają.
LD: Zgadza się. I to bardzo. A tak przy okazji, miałem to samo uczucie, które opisałeś, John. Przekonanie, że to jest rozwiązane. Pamiętam, że jako student seminarium w połowie lat 80-tych, kiedy przeczytałem efekty pracy ICBI, pomyślałem sobie, że będzie to rozwiązane na kolejnych 50 lat, a to powróciło szybciej niż myślałem. Nie spodziewałem się, że to się utrzyma z tych samych powodów, o których ty i Mark rozmawialiście na początku naszej rozmowy. I nawet jeśli spojrzymy na wspomniany przez ciebie spór Atanazego i Ariusza na Soborze Nicejskim, który był tak naprawdę początkiem drugiego etapu ariańskiego sporu, trwało to przez kolejne 50 lat po Soborze Nicejskim.
AM: I trwa do dziś.
LD: To prawda. Spodziewałem się więc takich problemów, ale nie tak szybko i nie tak powszechnie. I myślę, że wiele z tego to zmiana kulturowa, przez którą przeszliśmy. Al, w swojej pracy nad tym, a napisałeś o tym trochę w książce, która przedstawia pięć perspektyw, zwróciłeś uwagę na to, że argumenty zwrócone przeciwko przeciwko Biblii, z jakimi się dziś mierzymy, są nieco inne niż te, które słyszeliśmy w latach 70. Ludzie osądzają teraz moralnie etykę Biblii, uznając że jest poniżej ich standardów, czego liberałowie z XIX w. nigdy by nie powiedzieli. Oni chcieli pozbyć się nadprzyrodzoności, a trzymać się etyki. Ale teraz mamy wokół siebie kulturę, która patrzy z góry na biblijną etykę i kwestionuje Biblię na gruncie moralnym, a następnie również na gruncie teologicznym. Myślę, że ma to wpływ na ewangelikalizm.
AM: W tym projekcie, w którym poproszono mnie o obronę klasycznego poglądu na temat bezbłędności, zajęliśmy się trzema przypadkami: historycznością, rzekomym konfliktem wewnętrznym i moralną oceną Pisma Świętego. I masz rację, myślę, że ten trzeci nie pojawiłby się nawet w latach 70-tych w taki sposób. Teraz zwrócę się do Kevina. Z tym samym pytaniem zwrócę się później do was wszystkich. Więc dostajecie coś w rodzaju ostrzeżenia. Gdzie obecnie znajdują się punkty zapalne? Gdzie dla pastora, dla kaznodziei, są punkty zapalne? Gdzie znajdują się miny, które musimy wskazać, gdzie uznawanie lub nieuznawanie bezbłędności jest kwestią definiującą.
KD: Przychodzą mi do głowy trzy rzeczy. Po pierwsze, wystarczalność Pisma Świętego. Wystarczalność, jasność, autorytet i konieczność układają się po angielsku w akronim SCAN. To cztery atrybuty Pisma Świętego. Bezbłędność ma dużo wspólnego z autorytetem. Mamy autorytet Pisma Świętego. Ale wystarczalność i przejrzystość też spotykają się z presją. Tu dochodzimy do tego, co John mówił o pragmatyzmie. To tak naprawdę atak na wystarczalność Pisma. Czy Biblia mówi ci, co powinieneś wiedzieć, żeby prowadzić swój kościół? Nie mówi ci wszystkiego, co powinieneś wiedzieć o wszystkim, o czym chcesz wiedzieć. Jak wymienić olej w samochodzie? Ja w ogóle nie wiem, jak to zrobić. Ale mówi ci, co powinieneś wiedzieć dla służenia Bogu. Czy Słowo Boże jest wystarczające do wykonania dzieła Bożego? Oto jest pytanie. I z tym właśnie muszą zajmować się pastorzy. Modlitwa i Słowo. Słowo i modlitwa. Możesz rozwinąć kościół, możesz stworzyć kościół poza tymi dwiema rzeczami, ale nie tworzysz wtedy kościoła Chrystusa. Więc wystarczalność, a potem przejrzystość. To, co napisał Christian Smith nie jest pomocne, ale ukuł ciekawą frazę. Nazwał to powszechnym pluralizmem interpretacyjnym. Z tym mierzymy się jako pastorzy. Ludzie podchodzą do was – Mark, mówił o tych wszystkich przekładach – ludzie mówią, no cóż, jest pięć poglądów na ten temat, cztery poglądy na ten temat a tu trzy, chrześcijanie nie mogą zgodzić się w niczym, więc skąd ja mam to wiedzieć? A jest wielu mądrych ludzi, wielu doktorów, którzy nie mogą się zgodzić. Słuchajcie, jeśli mamy się poddać, dlatego że doktorzy nie mogą się w czymś zgodzić, to nie będziemy wiedzieć niczego o niczym spośród całego zbioru ludzkiej wiedzy, bo to jest problem ludzkiej omylności a nie problem nieomylności Słowa Bożego. A kwestią, której jestem pewien, że wszyscy jesteśmy świadomi, jest kwestia ludzkiej seksualności. Ponieważ ludzie, którzy w naszych kościołach potwierdzą wszystkie zasadnicze kwestie, o których tutaj mówimy, podejdą do tej kwestii i będą chcieli znaleźć sposób na obejście tego, co mówi Biblia. Nie chodzi o to, że druga strona tego sporu ma naprawdę potężne argumenty. Jedyne argumenty, jakie naprawdę mogą wysunąć, to argumenty próbujące powiedzieć, że Biblia tak naprawdę nie mówi tego, co wydaje się mówić. A kiedy znajdziesz sposób, żeby to zrobić, odłożyłeś na bok autorytet Pisma Świętego. Jak powiedział kiedyś Carl Truman, nie chodzi o to, że przegrywamy spór, chodzi o to, że nie padają żadne argumenty i dlatego przegrywamy.
AM: Ligon, zrobię małą przerwę i zadam bardzo dosadne pytanie. Czy Kościół rzymskokatolicki naucza bezbłędności Pisma Świętego?
LD: Rzymscy katolicy w czasach reformacji z pewnością zaakceptowaliby bezbłędność Pisma, ale mieliby inny pogląd na autorytet religijny. Obok bezbłędnej Biblii chcieliby dodać autorytatywne magisterium i tradycję. I dlatego protestancki spór z rzymskim katolicyzmem w XVI wieku w szczególności dotyczył kwestii autorytetu. Nie tyle chodziło o obalanie rzekomych złych poglądów na temat Biblii.
AM: Pytam o to dlatego, że tak naprawdę Świadkowie Jehowy uznają bezbłędność Pisma i Kościół Rzymskokatolicki nadal, zgodnie z jego oficjalnymi dokumentami, uznaje bezbłędność Pisma Świętego. Ale potem stwierdza: „zgodnie ze słuszną interpretacją autorytetu nauczycielskiego Kościoła”. Tak więc w pewnym sensie bezbłędność jest konieczna, ale nie wystarczająca.
LD: Prawda. I Carl Truman znakomicie przedstawił to w swoim wykładzie na temat bezbłędności i reformatorów. I myślę, że gdybym miał dodać… zgodziłbym się z wszystkim, co Kevin powiedział. Przy okazji wspomnę jego książkę, „Taking God at His Word”. Wymagam od studentów mojego seminarium przeczytania tej książki na kursie doktryn Pisma Świętego. Oni uwielbiają ten zeskanowany schemat, bo wiedzą, że usłyszą go ode mnie na egzaminie ustnym. Więc zgadzam się z wszystkim, co powiedział. Dodałbym do tego jeszcze dwie rzeczy. Jedną z nich jest to, co zostało już tutaj powtórzone, że dużym problemem jest dla nas pragmatyzm. Jest mała grupa lewicowych, ewangelicznych wykładowców, którzy będą w stanie podważać autorytet Pisma Świętego, ponieważ przemawiają do w dużej mierze pragmatycznych ewangelicznych odbiorców. To jest nasz problem. Po drugie, to co powiedział Carl i to co powiedział Ian Hamilton, pamiętajmy, że zawsze, kiedy dotykamy doktryny o Piśmie Świętym dotykamy doktryny o Bogu. Pod każdą doktryną o Piśmie Świętym kryje się doktryna o Bogu. Pokaż mi niski pogląd na Pismo Święte, a ja ci pokażę niski pogląd na Boga, który się za tym kryje. Więc teologia ma znaczenie. A pragmatyzm ewangelikalizmu pozostawia go podatnym na złe teologiczne argumenty, bo ewangelikalizm uważa, że teologia nie ma znaczenia. Częścią tego jest więc posiadanie solidnej, historycznej, biblijnej, wiernej teologii i doktryny o Bogu.
AM: Mark, jakie obszary uważasz za kluczowe dla pilnej debaty i obrony?
MD: CKG, to dla pastorów: członkostwo, książki i głoszenie. Ktokolwiek ma autorytet przyjmowania członków do twojego kościoła lub wykluczania ich z niego, ci ludzie muszą rozumieć, że muszą wierzyć w bezbłędność Biblii. Więc jeśli jesteś w kościele baptystów, tak jak my, oznacza to, że wszyscy członkowie muszą uznawać bezbłędność, ponieważ to oni przyjmują ludzi na członków i wykluczają ich z członkostwa. Jeśli jesteś w kościele zarządzanym przez starszych, tak jak w pewnym sensie u Johna i Ligona, czy tak jak chyba faktycznie w kościele Kevina, ci bracia muszą się upewnić, że wszyscy starsi wierzą w bezbłędność, bo to mogłoby mieć straszne konsekwencje, jeśli na ludzi, którzy mają prawo głosu w sprawie tego, kto może być członkiem twojego kościoła, przyjmiesz osoby, które nie wierzą w bezbłędność Biblii lub uważają, że nie jest to konieczne, to równie dobrze możesz od razu oddać klucze do budynku. To byłby koniec. Więc członkostwo ma tutaj znaczenie. Po drugie, książki. Uważaj na to, jakie książki sprzedajesz w swoim kościele. Uważaj, jakie książki polecasz. Upewnij się, że masz takie, które dobrze bronią bezbłędności – jak książka Kevina – że masz je na kościelnym stoisku z książkami, w kościelnej księgarni albo polecasz je lub rozdajesz. To jeśli chodzi o książki. Nie rozdawaj lekkomyślnie książek, których autorzy namieszają im w tym temacie. Nie obchodzi mnie, jak dobrzy są w innych kwestiach. Możesz prywatnie zasugerować je ludziom, których uważasz za na tyle dojrzałych, żeby to dostrzec, ale nie proponuj publicznie chrześcijańskich książek napisanych przez osoby, które nie wierzą w bezbłędność Biblii. To zdezorientuje zbyt wiele owiec. I trzecia rzecz, głoszenie. Kiedy głosisz kazania, poświęć czas na obronę autorytetu Biblii, kiedy przechodzisz przez tekst. Pomyśl, jak odbierałby to ktoś, kto nie jest chrześcijaninem, kto jest antagonistą. Myślę, że regularnie słyszę to w kazaniach wszystkich tych czterech mężczyzn. Bierz pod uwagę zarzuty historyczne i etyczne. Jeśli głosisz przez Księgę Jozuego, a zachęcam, żeby głosić z Księgi Jozuego, weź pod uwagę, że ludzie zarzucają tam zbrodnię ludobójstwa. Bo musimy rozumieć to moralnie i etycznie i musimy jasno bronić tego, że Biblia opisuje dobrego Boga, a Jego działania są dobre i słuszne i nie mamy się czego wstydzić w Piśmie Świętym. Nawet tak nie myśl. Kaznodzieje są linią frontu dla zrozumienia tego przez owce.
AM: John.
JM: Z pewnością nie ma tu wiele do dodania. To może być spodziewana odpowiedź, ale powiem tak: Pismo Święte samo broni się najlepiej. Nic tak nie potwierdza bezbłędności Pisma Świętego jak starannie nauczane Pismo Święte. Patrzę na ekspozycję Biblii i każde kazanie, które głoszę, jest argumentem za tym, co zostało objawione w tekście. Jest spójna, racjonalna, jednolita i logiczna. Analogia Scriptura. Można stosować ją wszędzie, dlatego że ma jednego Autora. Obawiam się, że bezbłędna Biblia nie ma większego znaczenia, jeśli nie głosisz ekspozycyjnie. Bo możesz po prostu wziąć coś stąd, wyciągnąć stamtąd, przejść się lekko po powierzchni Biblii i wciągnąć wszystko, co pasuje do twojego konspektu. Ale każde naprawdę wierne obchodzenie się ze Słowem Bożym jest argumentowaniem z tekstu. Jest to Boski argument. I kiedy robisz to przez prawie 50 lat, nikt tutaj nie kwestionuje prawdziwości Pisma Świętego. Nikt nie kwestionuje integralności tekstu ani jego bezbłędności, bo ty po prostu nieustannie budujesz tę ogromną ekspozycję na Boską spójność, na Boski rozum i na potężne argumenty, które przedstawiane są z tekstu Pisma Świętego, z samego umysłu Boga. A to samo w sobie niesie wielką siłę. Więc to nie ja przekonuję, to Pismo przekonuje. I to jest sedno tego, dlaczego jestem zwolennikiem głoszenia ekspozycyjnego. Nie tyle dlatego, że ludzie muszą znać swoją Biblię, ale dlatego że nie możesz zobaczyć prawdziwego objawienia Boga w jakikolwiek inny sposób.
AM: Chciałem wrócić do tego, o czym wspomniał Ligon, ponieważ było to bardzo ważne w wyzwaniu, przed którym stanąłem w tym projekcie wydawniczym Zondervana. Jeszcze tego nie mówiłem, ale musieliśmy zdecydować, jak chcemy być nazywani. Tydzień temu magazyn Forbes wyróżnił mnie z powodu moich przekonań na temat stworzenia i pierwszych dwóch rozdziałów Księgi Rodzaju. Nazwali to „pogrążeniem w antyintelektualizmie”.
MD: Czy ten autor cię znał?
AM: Wiedział, w co wierzę na temat Księgi Rodzaju 1 i 2 i to mu wystarczyło. I tak na prawdę mówiłem wielu ludziom, że nie martwi mnie to, że ktoś pochodzący z tego światopoglądu mówi, że jestem pogrążony w antyintelektualizmie. Przyznaję, że jest część mnie, która chce do niego zadzwonić, ale druga część mnie mówi, że… to on jest pogrążony w antyintelektualizmie. Musimy jednak zdecydować, na jakie przezywanie jesteśmy gotowi. I przez większą część ostatnich 250 lat, jeśli uznajesz objawienie propozycjonalne, uznajesz pełne, werbalne natchnienie, uznajesz bezbłędność Pisma, musisz być gotowy, że nazwą cię antyintelektualistą lub osobą z jakimś deficytem intelektualnym. Ale teraz jest tego więcej. Teraz trzeba być też gotowym na nazwanie nas niemoralnymi, ponieważ argumentem przeciwko nam są teraz jasne nauki Pisma Świętego i Kevin o tym powiedział. Druga strona rezygnuje z prób argumentowania, że Biblia nie mówi tego, co mówi, ponieważ to od razu jest przegrana strategia. To jest przegrana pozycja. Każdy może przeczytać tekst i powiedzieć, co jest w nim napisane. Elizabeth Achtemeier, nieżyjąca już prezbiteriańska profesor na liberalnej uczelni Kościoła Prezbiteriańskiego w USA powiedziała, że jeśli Biblia mówi jasno o czymkolwiek, to mówi jasno o Bożym wzorcu seksualności. To nie tak, że to nie jest jasne, to jest całkowicie jasne. Ale teraz jesteśmy oskarżani nie tylko o antyintelektualizm i braki intelektualne. Teraz jesteśmy oskarżani o braki moralne. I chcę cię tylko ostrzec, jeśli boisz się, że zostaniesz tak nazwany przez świecki świat, wtedy porzucisz nie tylko bezbłędność Pisma, ale też ewangelię Jezusa Chrystusa. Ponieważ sama ewangelia, przez to, że nazywa grzech grzechem, w bardzo jasny sposób, dla współczesnych standardów uznawanych przez politycznych i seksualnych rewolucjonistów, sama ewangelia jest w ich oczach niemoralna. Więc razem, od czasu do czasu, musimy zebrać się, spojrzeć sobie nawzajem w oczy i powiedzieć: jesteśmy gotowi znieść ten skandal, ponieważ jest to konieczne dla dobra Kościoła. Muszę zadać krępujące pytanie. O której godzinie kończy się ta sesja? Tak właśnie myślałem. Oznacza to, że ta sesja właśnie dobiegła końca. Chcę zwrócić się do naszego gospodarza i poprosić dr. Johna MacArthura, żeby poprowadził nas na koniec w modlitwie.
JM: Dziękujemy Ci, Panie. Dziękujemy za jasność tej rozmowy, za wyrażanie biblijnych przekonań, tak niezachwiane, z taką pasją. Dziękujemy za przywództwo tych mężczyzn. Dziękujemy, że są magnesem przyciągającym innych wiernych mężczyzn, że przetarli szlak przywództwa w twoim Kościele, za ich wpływ i oddziaływanie. Błogosław ich, zachęcaj ich serca. Niech ich służba będzie pełna owoców i radości. Błogosław ich rodziny, ich dzieci. I, Panie, modlę się, żebyś we wszystkich mężczyznach, którzy są tutaj i w tych, którzy tego słuchają dalej budował te same przekonania, które cechują tych mężczyzn i wychowały całe pokolenie tych, którzy są oddani Twojemu Słowu, żeby mogło być przekazywane pokoleniu, którym my mamy się opiekować i przewodzić jako pasterze. Pobłogosław resztę naszej konferencji. Oddajemy Ci chwałę za ten przywilej. W imieniu Zbawiciela. Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY