Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Tytuł kazania: Adopcja wierzącego
Seria: Łaska czy uczynki? (11/14)
Transkrypcja wideo
Wracamy do Listu do Galacjan, żeby przyjrzeć się kolejnej części. Będzie to rozdział 4. Możecie więc otworzyć swoje Biblie na 4 rozdziale Listu do Galacjan i zaczniemy co najmniej badać temat synów Bożych oraz doktryny, wspaniałej doktryny, adopcji.
Dla przypomnienia, wszystkie religie, wszystkie religie bez wyjątku, wszystkie religie, jak również fałszywe formy chrześcijaństwa – a jest ich wiele – nauczają, że ludzie są uwolnieni od sądu, uratowani od Boskiej kary, dzięki własnym uczynkom: uczynkom moralnym i uczynkom religijnym. I to jest oczywiście wielkie kłamstwo Szatana, które zadomowiło się na naszej planecie od początku historii ludzkości, od pierwszego upadku ludzi. Ewangelia, prawdziwa ewangelia zbawienia tylko z wiary niezależnie od uczynków, została pogrzebana pod ogromną monolityczną siłą Kościoła Rzymskokatolickiego na tysiąc lat, aż do reformacji. Reformacja polegała na przywróceniu faktu, że zbawienie było tylko przez wiarę, a nie przez wiarę i uczynki, jak od zawsze i nadal uważa rzymski system. Nie możemy błędnie rozumieć ewangelii bez pohańbienia Boga, pohańbienia Chrystusa, pohańbienia Ducha Świętego, zdezorientowania kościoła i utraty mocy naszej misji w świecie. Musimy rozumieć prawdziwą ewangelię. Oto jesteśmy pięćset lat po reformacji, a Kościół Jezusa Chrystusa, wyznawcy Jezusa Chrystusa, nadal próbują zrozumieć ewangelię. Nic dziwnego, ponieważ Szatan bardzo ciężko pracuje, żeby obalić prawdę i umieścić błąd tam, gdzie prawda została usunięta. Dlatego stale, w każdym pokoleniu, walczymy o prawdziwą ewangelię. Większość ewangelicznych protestantów uważa, że zbawienie jest przez wiarę i uczynki. Dlatego właśnie nastąpiła reformacja, żeby znieść tę herezję. Ponownie potrzebujemy tej nowej reformacji.
Nie tylko ludzie, którzy są fałszywymi chrześcijanami, wierzą, że zbawienie jest przez wiarę i uczynki, ale są też prawdziwi chrześcijanie, którzy zostali omamieni, jak czytamy na początku rozdziału 3: „O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił?”, którzy zostali omamieni, którzy zostali zaniepokojeni przez wiarę w zniekształconą ewangelię, mimo że sami nawrócili się przez wiarę w prawdziwą ewangelię. Jest możliwe, żeby prawdziwi wierzący byli omamieni i zdezorientowani, przyjmując fałszywą ewangelię, a przez to byli nieskuteczni i praktycznie nieużyteczni w głoszeniu prawdziwej ewangelii.
Apostoł Paweł pisze tutaj do kościołów w regionie Galacji w basenie Morza Śródziemnego. Już w pierwszym wieku założył kościoły w wielu miastach, głosząc ewangelię tylko z łaski, tylko przez wiarę, tylko w Chrystusa, tylko dla Bożej chwały. Ale niektórzy Żydzi przybyli z Jerozolimy, podając się za wierzących w Chrystusa i twierdząc, że byli wysłani przez Jakuba, który był bratem naszego Pana i przywódcą jerozolimskiego kościoła, że byli wysłani z przesłaniem, że wiara w Chrystusa nie wystarczy. Trzeba być obrzezanym zgodnie z prawem Mojżeszowym i przestrzegać wszystkich nakazów prawa Mojżeszowego. Mówili, że zbawienie jest kwestią wiary, ale również kwestią uczynków. Paweł mówi, że jest to wypaczenie ewangelii. Jest to inna ewangelia, która wcale nie jest ewangelią. Mówi o tym w rozdziale 1. A każdy, kto głosi tę wypaczoną ewangelię, powinien być potępiony. Mówi to dwukrotnie w rozdziale 1.
Nawet dzisiaj ludzie nadal głoszą wykrzywioną ewangelię i dlatego jesteśmy w Liście do Galacjan, który Luter czytał kilka lat po tym, jak opublikował swoje tezy na drzwiach kościoła w Wittenberdze. Czytał List do Galacjan i to właśnie wtedy, czytając List do Galacjan i List do Rzymian, nawrócił się. Kilka lat po tym, jak zaprotestował swoimi tezami. Wiedział, że system religijny był zły, ale nie był jeszcze nawrócony, dopóki moc listów do Rzymian i Galacjan nie ogarnęła jego duszy za sprawą Ducha Świętego. Musimy wrócić i upewnić się, że rozumiemy ewangelię, dlatego List do Galacjan jest księgą dla wszystkich wierzących we wszystkich miejscach i czasach w historii Kościoła dla upewniania się, że trzymamy się prawdy i głosimy tylko prawdę, która zbawia.
Paweł jest żarliwy w kwestii prawdziwej ewangelii. On jest narzędziem jej wyjaśnienia. To Bóg wybrał go do napisania trzynastu listów w Nowym Testamencie i wyrażenia istoty ewangelii, a jej sednem jest to, że zbawienie jest przez wiarę niezależnie od uczynków. I napisał List do Galacjan, żeby to potwierdzić. Dla przypomnienia, na przykład w rozdziale 2, werset 16, napisał: „Człowiek zostaje usprawiedliwiony – czyli uznany za prawego przez Boga – człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków Zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków Zakonu, ponieważ z uczynków Zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek”. Mówi to samo trzy razy w jednym wersecie. „To nie przez Prawo, to nie przez Prawo, to nie przez Prawo. To przez wiarę w Jezusa Chrystusa”.
W rozdziale 3, werset 6, jako ilustracji użył Abrahama. Napisał: „Tak Abraham uwierzył Bogu i poczytano mu to ku usprawiedliwieniu”. Abraham został zbawiony w sposób, w jaki zbawieni są wszyscy ludzie. Przez wiarę w Boga. A teraz, kiedy przyszedł Chrystus, wymagana jest wiara w Chrystusa. Ale zbawienie jest przez wiarę.
Werset 9: „Tak więc ci, którzy są ludźmi wiary, dostępują błogosławieństwa z wierzącym Abrahamem”. Werset 11: „A że przez zakon nikt nie zostaje usprawiedliwiony przed Bogiem, to rzecz oczywista, bo: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Paweł cytuje tam Stary Testament. Księgę Habakuka, rozdział 2, werset 4. Prorok mówi, że zbawienie jest z wiary.
Kontynuuje ten temat w dalszej części rozdziału, w wersecie 22: „Pismo zamknęło – lub uwięziło – wszystko pod grzech, aby obietnica – obietnica zbawienia, która przyszła najpierw do Abrahama, a przez Abrahama do świata – obietnica z wiary Jezusa Chrystusa została dana wierzącym”. Werset 24: „Zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni”. Werset 26: „Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa”.
To jest wspaniałe serce zbawienia. To nie jest coś, na co zasługujesz, to dar, który otrzymujesz przez wiarę. Jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę. “Usprawiedliwiony” oznacza, że Bóg ogłasza grzesznika sprawiedliwym w swoich oczach, ponieważ grzesznik wierzy w Pana Jezusa Chrystusa. Bóg uznaje, że ten wierzący grzesznik przyjął Jego własną sprawiedliwość. To niezwykłe, że Bóg usprawiedliwia bezbożnych, którzy wierzą.
Jak Bóg może to robić? Może to robić, ponieważ Chrystus zapłacił karę za nasze grzechy. Wróćmy do rozdziału 3, przypominając werset 10: „wszyscy, którzy polegają na uczynkach Zakonu, są pod przekleństwem. Napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze Zakonu”. Jeśli kiedykolwiek złamałeś Boże prawo, jesteś przeklęty.
Dalej czytamy to wspaniałe stwierdzenie z wersetu 13: „Chrystus wykupił nas od przekleństwa Zakonu, stawszy się za nas przekleństwem”. O tym właśnie mówiliśmy. Chrystus zajmuje nasze miejsce na krzyżu, umiera zastępczą śmiercią. On nas zastąpił, wszedł w nasze miejsce. Zapłacił karę za nasze grzechy. Otrzymaliśmy Jego sprawiedliwość, bo nasze grzechy zostały złożone na Niego. Wiódł doskonale sprawiedliwe życie, które zostało nam przypisane. My wiedliśmy całkowicie grzeszne życie, które zostało przypisane Jezusowi, za które On cierpiał Boży gniew i wziął na siebie naszą karę.
Paweł kontrastował działanie Prawa z działaniem wiary. Tych rzeczy nie można ze sobą mieszać. Kiedy pojawili się judaizanci i powiedzieli, że chodzi o wiarę plus uczynki, mieszali to, czego nie można mieszać. Prawo ma swój cel. W wersecie 19 rozdziału 3 czytamy: „Czymże więc jest Zakon?”. Nie jest dany dla zbawienia: „Został on dodany z powodu przestępstw”.
Po co jest Prawo? Podałem wam cztery powody dla istnienia Prawa. Powód pierwszy to zdefiniowanie grzechu w jego najszerszym ujęciu. Oczywiście, prawo zapisane jest w sercu każdego i wszyscy mamy sumienie. Wszyscy wiedzą, co jest dobre, a co złe. I wiedzą to, ponieważ Boże prawo zapisane jest w sercu. Ale to nie jest kompletne prawo. Dlatego Bóg objawił Mojżeszowi swoje prawo w całej jego pełni po to, żeby zdefiniować grzech w możliwie najszerszym ujęciu.
Po drugie, objawił swoje prawo, żeby pokazać nam, że grzech to nie tylko coś złego z nami, coś niewłaściwego w nas, co wpływa na nasze relacje z innymi ludźmi i w naturalny sposób sprowadza na nas złe konsekwencje, ale złamanie Bożego prawa jest w istocie otwartym buntem przeciwko Bogu. To ciężkie przestępstwo. Prawo mówi więc, że grzech to coś więcej niż ułomność, to akt buntu przeciwko Bogu.
Trzecim powodem, dla którego Paweł mówi nam, że otrzymaliśmy Prawo, jest to, żebyśmy zrozumieli, że naruszając Prawo i buntując się przeciwko Bogu, jesteśmy pod wyrokiem śmierci. Śmierć przychodzi do wszystkich ludzi. Zapłatą za grzech jest śmierć. Pytamy: „Skąd bierze się śmierć? Skąd bierze się śmierć?”. Ponieważ wszyscy złamali Prawo. Zapłatą za grzech jest śmierć.
Czwartym powodem, dla którego Bóg dał Prawo – Prawo obowiązywało od Mojżesza do Jezusa przez wszystkie te setki lat – było zademonstrowanie, że Prawo nie może zbawić. Było ono w rękach narodu żydowskiego, który miał największe szanse na wypełnienie Prawa, na przestrzeganie Prawa. Przysięgali to. Złożyli krwawą przysięgę w 24 rozdziale Księgi Wyjścia, że będą przestrzegać Prawa.
Nie zachowali Prawa. W rzeczywistości złamali oni już pierwsze przykazanie, żeby nie mieć innych bogów. Popadli w całkowite bałwochwalstwo, złamali Boże prawo w każdym punkcie. Ostatecznie spadł na nich sąd, zostali zabrani do niewoli, zostali zabrani ze swojej ziemi. Powoli część z nich wróciła, niektórzy nawet w naszych czasach. Ale Izrael nadal żyje w nieposłuszeństwie, odstępstwie i buncie przeciwko Bogu jako kolektyw.
Tak więc Boże prawo ma swój cel. Jego celem jest zdefiniowanie grzechu, uznanie go za bunt, ogłoszenie wyroku śmierci i udowodnienie historycznie na przykładzie Izraela, że Prawo nikogo nie zbawia. Tym jest Prawo. Nie ma na celu zbawienia, ma na celu zrobienie tego, co właśnie powiedziałem. Jedynie wiara zbawia, wiara w Boga, wiara w Jezusa Chrystusa. Tak więc Paweł rozróżnia między Prawem i jego działaniem a wiarą i tym, jak przyjmuje ona obietnicę.
John Wesley zapoczątkował w Anglii spotkania grupy ludzi zwanych Świętym Klubem. To dość odważna nazwa, swego rodzaju autodeklaracja. W czasach studiów podyplomowych na Oksfordzie był on częścią Świętego Klubu. John Wesley był synem kaznodziei. Był bardzo religijny w życiu osobistym. Był moralny w swoim zewnętrznym postępowaniu i pełen zewnętrznych dobrych uczynków.
Mówił, że razem ze swoimi przyjaciółmi odwiedzali więzienia i więźniów. Chodzili do przytułków dla ubogich, próbowali wspierać biednych. Litował się nad dziećmi ze slumsów, zapewniał im jedzenie, ubrania, a nawet finansował edukację dla strasznie biednych dzieci ze slumsów, z których wiele było sierotami.
Razem z przyjaciółmi przestrzegali szabatu w sobotę i obchodzili Dzień Pański w niedzielę. Więc zarówno w sobotę, jak i w niedzielę trzymali się religijnych zajęć. Byli hojni w jałmużnie dla biednych i dawaniu kościołowi. Czytali Biblię, pościli, modlili się. To czyniło ich Świętym Klubem.
Ale John Wesley powiedział, że on i jego towarzysze byli związani łańcuchami swojej samosprawiedliwej religii i nie ufali w pełni Chrystusowi. Co za wyznanie. Związani łańcuchami swojej samosprawiedliwej religii i nieufający w pełni Chrystusowi. W czym pokładali ufność? Ufali, że ich uczynki zapewnią im zbawienie.
Kilka lat później John Wesley wyznał swoimi słowami, że: „zaufał Chrystusowi, tylko Chrystusowi, w kwestii zbawienia”. Koniec cytatu. I wtedy po raz pierwszy w życiu doświadczył tego, co według niego było pewnością, że jego grzechy zostały odpuszczone.
W tym momencie, w momencie swojego nawrócenia, spojrzał wstecz na swoje dni w Świętym Klubie i napisał: „Miałem wtedy wiarę niewolnika, a nie syna”. Co miał przez to na myśli? „Miałem wiarę niewolnika, bo byłem w niewoli Prawa. Nie miałem doświadczenia wolności bycia synem”. Odnosił się do 4 rozdziału Listu do Galacjan. Pozwólcie, że przeczytam jego część. Zacznę od wersetu 1:
„A mówię: Dopóki dziedzic jest dziecięciem, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego, ale jest pod nadzorem opiekunów i rządców aż do czasu wyznaczonego przez ojca. Podobnie i my, gdy byliśmy dziećmi, byliśmy poddani w niewolę żywiołów tego świata. Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez Boga”.
John Wesley powiedział: „Byliśmy niewolnikami a nie synami”. I to jest dokładnie język 7 wersetu.
Co to znaczy? Co to znaczy, kiedy mówi: „Byłem niewolnikiem?”. To znaczy, że był niewolnikiem Prawa. A Prawo jest brutalnym i okrutnym nadzorcą, bo bez względu na to, jak starasz się o dobre uczynki, nie możesz zrobić wystarczająco dużo i nie możesz uniknąć grzechu. I tak Prawo staje się zasadniczo twoim katem. Łamiesz Prawo i zapada na ciebie wyrok śmierci.
Prawo, doprowadzając cię do desperacji, ma wtedy na celu – wróćmy do rozdziału 3, werset 24 – stać się wychowawcą, paidagōgos, osobą wyznaczoną do opieki nad dzieckiem, kimś, kto był swego rodzaju osobistym opiekunem. Prawo było tym strażnikiem, którego zadaniem i odpowiedzialnością było doprowadzenie nas do Chrystusa, żebyśmy byli usprawiedliwieni przez wiarę. Prawo ma ci pokazać piekło jako nieuniknioną rzeczywistość na zakończenie twojego życia, a tym samym, w twojej desperacji, prowadzić cię do Chrystusa, którego przyjmiesz przez wiarę i tylko przez wiarę.
Takie jest przesłanie Pawła w Liście do Galacjan. A tutaj, w rozdziale 4, kontynuuje tę samą prawdę, ponownie kontrastując stan człowieka, kiedy jest pod Prawem, z jego stanem w Chrystusie, kiedy jest odbiorcą obietnicy. Jak przechodzi z niewoli Prawa do wolności w Chrystusie.
Powiesz: „Dlaczego to powtarza? Omówiliśmy to już. To już było. Czy to się powtarza?”. W żadnym razie. To nie jest powtórzenie tylko poszerzenie. To poszerza nasze zrozumienie w niezwykle cudowny i bogaty sposób.
I pamiętajcie, to bardzo ważne. Bezsprzeczne znaczenie prawdy ewangelii leży u podstaw misji Kościoła na świecie, i wydaje się, że nigdy dość tego nie podkreślimy, aby każdy zrozumiał to przesłanie. Tematem wciąż jest usprawiedliwienie tylko przez wiarę, tylko w Chrystusa, ale określenia są niezwykle bogate, ponieważ dochodzimy do zrozumienia doktryny adopcji. Do tego, co znaczy nie być już niewolnikiem tylko synem.
Doktryna adopcji jest jedną z najcenniejszych doktryn chrześcijańskich. Wokół rzeczywistości zbawienia mamy doktrynę odrodzenia, doktrynę usprawiedliwienia, doktrynę nawrócenia, doktrynę zjednoczenia, doktrynę uświęcenia. Ale mamy też tę wspaniałą doktrynę adopcji.
Jeśli spojrzysz tylko kilka stron dalej, do 1 rozdziału Listu do Efezjan, kiedy Paweł mówi o błogosławieństwie, o tym, że „jesteśmy błogosławieni – werset 3 – wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios w Chrystusie – mówi dalej – w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem Jego. W miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa”.
Doktryna wybrania ma na celu doktrynę adopcji. On wybrał nas, żeby mógł nas adoptować. I tym właśnie jest adopcja. Kiedy wybierasz kogoś na swoje dziecko. To nie dzieje się przy porodzie, tam dostajesz po prostu to, co jest. Nie dokonałeś wyboru – i wiem, że po pewnym czasie wielu z was chciałoby może mieć jakiś wpływ na wybór, którego dokonano w waszym imieniu. Ale adopcja jest wtedy, kiedy wybierasz i przyjmujesz syna, który pochodzi z innej rodziny. Ta wspaniała prawda jest częścią panoramy chwały naszego zbawienia. Zostaliśmy wybrani przez Boga ze świata grzeszników, żeby stać się Jego adoptowanymi dziećmi.
W tych pierwszych siedmiu wersetach dowiadujemy się tak wiele o cudach tego Bożego dzieła zwanego adopcją. Będziemy to nazywać „synostwem”. Zacznijmy od przygotowania do synostwa, od przygotowania w pierwszych trzech wersetach.
„A mówię: Dopóki dziedzic jest dziecięciem – słowo “dziecko” to nēpios, oznacza „dziecko”, „niemowlę” – niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego, ale jest pod nadzorem opiekunów i rządców aż do czasu wyznaczonego przez ojca”. To prosta ilustracja, to prosta analogia.
Paweł zaczyna od powiedzenia: „Wyjaśnijmy to za pomocą naturalnej ilustracji”. Dziecko może być dziedzicem. Może być dziedzicem, ale niczym nie różni się od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego, ponieważ jako dziecko jest pod nadzorem opiekunów i rządców aż do czasu wyznaczonego przez ojca, kiedy może objąć swoje dziedzictwo.
W starożytności proces dorastania był dużo bardziej radykalnie określony. W kulturze, w której żyjemy, nie wiemy nawet, co oznacza bycie dojrzałym. Mamy trzydziestolatków, którzy nie są dojrzali. Mamy dziesięciolatków, którzy zostali wystawieni na takie doświadczenia w tym świecie, że myślą jak dorośli. Nie definiujemy tego. Zatarliśmy te kluczowe momenty w rozwoju człowieka i stworzyliśmy rodzaj kultury między dzieciństwem a dorosłością, którą nazywamy okresem dorastania. To w dużej mierze kultura braku odpowiedzialności. Ale w starożytności przechodziło się od dzieciństwa do dorosłości. Nie było czegoś pośrodku.
W świecie żydowskim chłopiec przychodził do synagogi w pierwszy szabat po swoich dwunastych urodzinach. Zabierał go tam jego ojciec. Był tam przedstawiany rabinowi i oznajmiano mu, że jest teraz bar micwa, synem Prawa. Wychodzi teraz spod rąk swego ojca i jest odpowiedzialny przed Bogiem za przestrzeganie Prawa.
Ojciec wypowiadał błogosławieństwo. Oto, co mówił żydowski ojciec: „Bądź błogosławiony, Boże, który zdjąłeś ze mnie odpowiedzialność za tego chłopca”. Jeśli uważasz, że na świecie nie zaszły zmiany, wyobraź sobie, że puszczasz swojego dwunastoletniego syna wolno, zrzekając się odpowiedzialności. Ojciec nie miał na myśli braku odpowiedzialności, ale: „Teraz podlega Tobie i Twojemu Prawu”.
Następnie chłopiec modlił się tak: „Boże mój i moich ojców, w tym uroczystym i świętym dniu, który wyznacza moje przejście z chłopięctwa w męskość, pokornie wznoszę moje oczy ku Tobie i oświadczam w szczerości i prawdzie, że odtąd będę przestrzegał Twoich przykazań i zobowiązuję się ponosić odpowiedzialność za moje czyny przed Tobą”. To jest bar micwa. To była prawdziwa i starożytna bar micwa, która nie przypomina współczesnej bar micwy. Dziś ludzie zbierają się głównie po to, żeby dać ci pieniądze. Ale to była wyraźna linia podziału w życiu. Ludzie w tym wieku rozważali wtedy małżeństwo.
W Grecji było bardzo podobnie. Chłopiec był pod opieką ojca aż do pewnego momentu, może nieco dłużej niż żydowscy dwunastoletni chłopcy, kilka lat później. Ale na przykład Ateńczycy byli podzieleni na klany. I w pewnym momencie chłopiec był przypisywany do klanu. Odbywał się bardzo szczególny festiwal zwany Apaturiami. Chłopiec przychodził na ten festiwal, a znakiem wkroczenia w odpowiedzialność było obcięcie jego długich włosów. Wiem, że niektóre z mam powiedzą: „Czy możemy mieć Apaturie w naszym domu?”. Jego długie włosy były obcinane, dziewczynom też obcinano ich długie włosy i ofiarowywano je bóstwu, które było ich bożkiem.
Kilka lat po wprowadzeniu do klanu stawał się ephēbosem. My nazywamy to „kadetem”, stąd wzięło się to słowo. Przez dwa lata był kadetem, ephēbosem i był pod kierownictwem państwa. To tak jak pójście do służby cywilnej, żeby być przeszkolonym na dobrego obywatela.
W prawie rzymskim ten wiek był określony gdzieś między czternastym a siedemnastym rokiem życia. Rodzina obchodziła święto zwane liberaliami. Dziecko zabierano na forum w Rzymie i wprowadzano do życia publicznego. To był decydujący dzień. To był koniec dzieciństwa i początek dorosłości. A symbolem tego dla chłopca i dziewczynki było to, że przynosili swoje zabawki. Przynosili i odkładali wszystkie swoje zabawki. Wyraźnie porzucali dziecinne rzeczy. Paweł zapożyczył tę koncepcję. Właśnie to Paweł ma tutaj na myśli.
Wszyscy w starożytnym świecie wiedzieli, że był czas, kiedy dziecko stawało się odpowiedzialne. Do tego czasu nie różniło się od niewolnika. Mogło być dziedzicem. Mogło być dziedzicem niewiarygodnie wielkiego majątku. Mogło mieć ukrytą władzę. Pewnego dnia miała to być jego władza, była mu obiecana, ale jeszcze jej nie posiadał. Wciąż jest dzieckiem i dlatego wciąż jest pod opiekunami i rządcami, chociaż jest dziedzicem i chociaż jest tym, który pewnego dnia będzie posiadał to wszystko jako prawowity właściciel, pan tego wszystkiego. W tym sensie w dzieciństwie nie jest lepszy od niewolnika. On nikomu nie rozkazuje, to inni mu rozkazują. Ma prawo do dziedzictwa, ale nie jest dziedzicem de facto, nie jest dziedzicem w rzeczywistości. Tak długo jak jest dzieckiem, jest pod nadzorem opiekunów i rządców – a opiekunowie i rządcy byli jak paidagōgos, wychowawcy. Byli niewolnikami.
Niewolnicy, którym ufała rodzina, opiekowali się dziećmi jako ich mentorzy i opiekunowie. Czuwali nad dzieckiem jako paidagōgos, o którym mówiliśmy w wersecie 24, w rozdziale 3. Nie może otrzymać swojego majątku, nie może zarządzać swoim majątkiem, nie może faktycznie przyjąć swojego dziedzictwa. Obietnica czeka, ale czeka na jego dojrzałość. Dopóki jest dzieckiem, nie różni się od niewolnika. Przyjmuje rozkazy. Nie wydaje ich. Aż do czasu wyznaczonego przez ojca.
Pamiętajmy, mówimy o ściśle określonych etapach. Czas wyznaczał ojciec. To był czas, w którym stawałeś się mężczyzną, kiedy stawałeś się odpowiedzialny prawnie. Przed prawem krajowym, jeśli byłeś Grekiem lub Rzymianinem, przed prawem bogów lub prawem prawdziwego Boga, jeśli byłeś Żydem. To był wyznaczony, określony czas. To jest ten obraz.
„Podobnie – werset 3 – i my”. Teraz przechodzi od ilustracji do zastosowania. „Podobnie i my, gdy byliśmy dziećmi, byliśmy poddani w niewolę żywiołów tego świata”. To czas zanim staliśmy się dojrzałymi synami.
To jest prawdą o Żydach. Żydzi, w pewnym sensie, otrzymali obietnicę. Obietnicę otrzymał Abraham. Przez Abrahama miała dotrzeć do Izraela i całego świata. Została ona powtórzona, jak już powiedzieliśmy, przez Dawida, przez proroków i w Nowym Przymierzu. Obietnica zbawienia została dana. Dziedzictwo czekało, ale nie było dostępne dla tych, którzy byli dziećmi.
Dziecko jest w niewoli tych, którzy kontrolują jego życie. Paweł mówi: „gdy byliśmy dziećmi, byliśmy poddani w niewolę żywiołów tego świata”.
Dla Żyda jego niewola była zasadniczo określona przez spisane Boże prawo, jak również przez wolę jego ojca. Dla poganina jego niewola też była określona przez Boże prawo, ale Boże prawo zapisane w jego sercu, bo nie miał spisanego prawa. I również przez decyzje jego ojca. I tak jak ojcowie tworzyli niewolę dla swoich dzieci, tak prawo – prawo zapisane w sercu dla pogan, prawo zapisane w Piśmie dla Żydów – stworzyło rodzaj niewoli. I nigdy nie zostaniemy uwolnieni z tej niewoli, dopóki nie staniemy się dojrzałymi synami.
Spójrzmy teraz na wyrażenie „żywioły tego świata”. Sprawia to niektórym pewne trudności. Co to dokładnie oznacza? Jeśli zajrzycie na chwilę do 2 rozdziału Kolosan, przypomnicie sobie, że czytałem go wcześniej, werset 8: „Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie”. A potem niżej do wersetu 20 tego rozdziału: „Jeśli tedy z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata”.
Czym są żywioły świata? To rzeczy, które trzymały cię w niewoli przed Chrystusem, czymkolwiek były, czymkolwiek była ta niewola. Jeśli patrzymy na Kolosan, dla poganina byłyby to: filozofia, próżne oszustwo, ludzka tradycja. To dla pogan. Albo byłyby to, niżej w wersecie 21, pewne zasady, dekrety: „Nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj”. Albo, w wersecie 23: „Pozór mądrości w obrzędach wymyślonych przez siebie, w poniżaniu samego siebie i w umartwianiu ciała”. Istnieją religie, według których świętość osiąga się poprzez biczowanie i zadawanie sobie bólu. To jest forma żywiołów tego świata. Ale tak samo jest z Bożym prawem.
Jeśli mówimy o Żydach, to w wersecie 3 czytamy: „byliśmy dziećmi poddanymi w niewolę żywiołów tego świata”. Nawet Prawo jest takim żywiołem. Jak brzmi to słowo w języku greckim? Stoicheia. Oznacza „rzeczy z rzędu”. Dosłownie oznacza „rzeczy z rzędu”. Używa się tego w szkole podstawowej: A, B, C, D, E, F, G. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem. Po prostu opisuje proste rzeczy.
Każda religia – nieważne jak wyrafinowana się wydaje, nawet judaizm – każda religia jest naprawdę elementarna, elementarna. Nie ma prawdziwej dojrzałości w żadnej podstawowej religii. Prawo było elementarną formą religii. Było elementarne. I jeśli tam się zatrzymałeś, będziesz zgubiony. Chodziło o to, żeby przejść stamtąd do Chrystusa. W Chrystusie przychodzi pełna dojrzałość.
Elementarnymi zasadami świata może być filozofia. „Co masz na myśli przez filozofię?”. Każdą bezbożną ideę podniesioną przeciwko Bożej prawdzie. Używając języka z 2 Listu do Koryntian 10, każda bezbożna idea podnosząca się przeciw poznaniu Boga.
Tradycja. Czym jest tradycja? Po prostu, wzór z przeszłości utrwalony na stałe w teraźniejszości. To coś w stylu A-B-C, 1-2-3, prosta, uproszczona, elementarna forma religii. Religia bez Chrystusa jest elementarna. Religia bez Chrystusa jest niedojrzała. Rzymian 1 mówi, że mienią się mądrymi, ale są głupcami. Wszelka religia poza Chrystusem jest elementarna. Więc to właśnie mówi. To jak dziecko w szkole podstawowej, wszyscy tam jesteśmy, gdy jesteśmy pod niewolą religii i Prawa. To tylko abecadło.
To nie jest złe, jeśli jesteś Żydem, ponieważ Boże prawo jest święte, sprawiedliwe, dobre i uczy prawdy. Więc jeśli zamierzasz być w szkole podstawowej, najlepiej byłoby być w judaizmie lub w Piśmie Świętym Nowego Testamentu tak, żeby przynajmniej znać prawdę. Ale wszyscy jesteśmy uwięzieni. Jesteśmy trzymani w niewoli w naszym dzieciństwie, które jest naszym stanem przed zbawieniem, niezdolni do przyjęcia naszego dziedzictwa, bo nie osiągnęliśmy dorosłości.
Jest to przygotowanie do synostwa. Kilka uwag dotyczących drugiego punktu: Spełnienie synostwa. Spełnienie synostwa.
„Lecz gdy – tutaj następuje punkt zwrotny – gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, Aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili”. To przepiękny język.
„Gdy nadeszło wypełnienie czasu”. Boży czas był doskonały. Bóg jest cierpliwy. Prawo istniało przez setki, setki, setki, setki lat. Kiedy Chrystus w końcu przyszedł, wraz z Nim przyszła wolność od Prawa i dorosłość. Niewola była długa, niewola była ciężka. „Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu” – to odnosi się po prostu do nowego wieku zbawienia, do przyjścia Chrystusa, do wieku mesjańskiego.
Skąd to wiemy? Ponieważ kiedy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna. To punkt kulminacyjny historii ludzkości. Niewola była długa i ciężka w oczekiwaniu na uwolnienie przez odkupiciela. Pełnia czasu, doskonały czas, dokładny czas. Nawet z ludzkiego punktu widzenia to był doskonały czas.
Prawo było znane Żydom, a po niewoli babilońskiej, kiedy powrócili do kraju, nigdy więcej nie oddawali czci bożkom. Bałwochwalstwo zostało im dosłownie odebrane w ich niewoli. Pod względem religii niewola babilońska doprowadziła do ostatecznego odwrócenia się Izraela od bożków i skupienia się na jedynym prawdziwym Bogu. To w pewnym sensie utorowało drogę dla przyjścia Chrystusa.
Ponadto, kanon Starego Testamentu był już dawno ukończony. Mieli Prawo, Proroków i Święte Pisma, tak konieczne, żeby zrozumieć Chrystusa, dlatego powiedział: „Gdybyście znali Pisma, wiedzielibyście, kim jestem”.
Pod względem kultury Aleksander Wielki uczynił świat greckim, co oznaczało, że istniał wspólny język rozciągający się na wszystkie te liczne grupy etniczne w obszarze śródziemnomorskim. Wszyscy oni znali wspólny język, grecki, który pozwolił na spisanie ksiąg Nowego Testamentu w języku, który każdy mógł odczytać. A pod względem polityki Pax Romana, rozległa potęga Imperium Rzymskiego zbudowała drogi wszędzie tak, że ewangelia mogła być później zaniesiona na cały świat. Czytamy o tym w Dziejach Apostolskich. Więc nawet patrząc na to, co działo się na świecie, był to świetny czas.
Co ważniejsze, był to doskonały Boży czas. On posłał swojego Syna. Nie jest powiedziane, że stworzył swojego Syna. On Go posłał. On już istniał. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo”. Ale Jana 1:14 mówi: „Słowo ciałem się stało”. Odwieczny Syn stał się człowiekiem. Bóg posłał swojego Syna. On jest Bogiem. Jest dokładnym przedstawieniem Boga. On jest Bogiem w ludzkim ciele.
„Ujrzeliśmy – mówi Jan – chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”. I właśnie dlatego Ewangelie Nowego Testamentu zawierają tak wyraźne przesłanie o boskości Jezusa Chrystusa. Nie powstał w tamtym momencie, On już istniał. Bóg Go po prostu posłał. W Ewangelii Łukasza 1:32 i 35 nazywany jest Synem Najwyższego. Oznacza to, że ma On naturę samego Boga Najwyższego. Podczas chrztu Bóg powiedział do Niego: „Tyś jest Syn mój umiłowany”.
Bóg posłał swojego Syna. On jest Bogiem. Ale nie tylko Bogiem. Mówi, że urodził się z kobiety, urodził się z kobiety – pełne człowieczeństwo, pełne człowieczeństwo. Musiał być Bogiem, żeby urzeczywistnić Boską osobę, pokonać grzech i śmierć. Ale musiał być człowiekiem, żeby być naszym zastępstwem. Musiał być Bogiem, żeby mieć moc wiecznego życia. Musiał być Bogiem, żeby pokonać grzech. Ale musiał być człowiekiem, żeby zająć miejsce grzesznika. On jest doskonałą ofiarą. On jest człowiekiem, naszym zastępcą. On jest Bogiem, który dla nas pokonuje nawet grzech i śmierć.
Co więcej, mówi o Nim, że podlegał Prawu. Kiedy przyszedł, Prawo wciąż obowiązywało. I przestrzegał prawa Mojżeszowego w każdym szczególe. Został obrzezany ósmego dnia, kiedy był niemowlęciem. Był wierny Prawu. Był święty, niewinny, nieskalany, odmienny od grzeszników. Wypełnił wszelką sprawiedliwość. Przestrzegał każdego prawa, które ustanowił Bóg.
Podlegał Prawu. Jak każdy człowiek, każdy Żyd. Był odpowiedzialny jak każdy inny Żyd przed spisanym objawieniem Bożego prawa i przestrzegał go doskonale. A potem poszedł dalej i dosłownie, chociaż był niewinny, stał się przekleństwem za nas, jak mówi rozdział 3, werset 13. Umarł w nasze miejsce jako doskonałe zastępstwo za nas.
Rzymian 8:3: „Albowiem czego Zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego”. Czego Prawo nie mogło dokonać? Prawo nie mogło uratować. Prawo nie mogło dać przebaczenia. Prawo nie mogło usunąć wyroku śmierci i piekła.
To, czego Prawo nie mogło zrobić, w czym było słabe z powodu ciała – nie była to wina Prawa, które jest święte, sprawiedliwe i dobre, ale ciało jest słabe – tego dokonał Bóg przez zesłanie swego Syna w postaci grzesznego ciała i jako ofiarę za grzech, by potępić grzech w ciele, aby słuszne żądania Prawa wykonały się na nas. On nie tylko stał się przekleństwem za nas w swojej śmierci. Ale w swoim życiu On wypełnił dla nas Prawo. Tak więc nasze grzechy są Mu przypisane w Jego śmierci, a Jego doskonałe życie jest nam przypisane przez wiarę.
On posłał swojego Syna. Dlaczego? Werset 5: „Aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili”. Chciał nas odkupić, wykupić z naszej niewoli, zapłacić cenę.
Bardzo często pojawia się tu przyimek „pod”. Zauważyliście to? „Pod Prawem”, raz w rozdziale 3, raz w rozdziale 4. „Pod przekleństwem”, rozdział 3. „Pod grzechem”, rozdział 3. „Pod żywiołami”, rozdział 4. A nawet „pod opieką wychowawcy”. Opisuje to życie kogoś przed Chrystusem, pod Prawem, pod grzechem, pod elementarnymi podstawami religii, pod przekleństwem. Wszystko to odzwierciedla nasze zniewolenie.
Paweł mówi, że nasz Pan podlegał Prawu, ale zachował je doskonale. To jest Jego aktywna sprawiedliwość, Jego aktywne posłuszeństwo. A potem umarł w nasze miejsce i to jest Jego bierne, sprawiedliwe posłuszeństwo. I uczynił to, aby nas wykupić. Wykupić nas z niewoli grzechu – „abyśmy – to pojawia się na końcu wersetu 5 – abyśmy usynowienia dostąpili”. To taki zaszczytny przywilej.
Powiesz: „Chwileczkę. Narodziliśmy się do Bożej rodziny, tak? Narodziliśmy się. Zostaliśmy odrodzeni. Mówimy o nowym narodzeniu, mówimy o byciu odrodzonym. Narodziliśmy się do Bożej rodziny. A teraz mówi, że jesteśmy adoptowani. Jak jedno i drugie może być prawdą?”. Ponieważ jedno i drugie jest symbolem rzeczywistości zbawienia. Wyjaśniają one dwa różne aspekty naszego zbawienia. Zostaliśmy odrodzeni, dostaliśmy życie, zostaliśmy też wybrani i adoptowani. Jedno i drugie jest prawdą. Powiedziałem już, że jesteśmy odbiorcami wielu aspektów zbawienia: odrodzenia, usprawiedliwienia, nawrócenia, zjednoczenia, uświęcenia i adopcji.
Ale porozmawiajmy o adopcji. Jaka jest nasza była rodzina? „Ojcem waszym jest diabeł”, Ewangelia Jana 8. Synowie nieposłuszeństwa, synowie gniewu. Naszym domem jest system tego świata. Jesteśmy w niewoli grzechu, śmierci i piekła. Naszym ojcem jest diabeł. To nasza rodzina. Jest to uniwersalny stan człowieka. Ale Bóg okazał swoją chwałę przez miłość i łaskę wobec nas. A rozdział 3, werset 26 mówi: „wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa”.
A potem, jak czytamy w wersecie 5, przyszedł, aby nas wykupić, żebyśmy dostąpili usynowienia. Zostaliśmy odrodzeni, otrzymaliśmy życie, zostaliśmy uznani za sprawiedliwych, a teraz Bóg mówi: „Przenoszę was z rodziny Szatana do mojej własnej rodziny i umieszczam was w mojej rodzinie. I to tak nieodłącznie w mojej rodzinie, że umieszczam was w jedności z moim Synem, w unii z moim Synem”.
Ewangelia Jana 1:12: „Tym zaś, którzy Go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi”. Mamy autorytet Bożych dzieci.
Zawsze przyciąga mnie 3 rozdział 1 Listu Jana. Posłuchajcie wersetu 1: „Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi”. Jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi. Faktycznie narodziliśmy się na nowo, dlatego jesteśmy nowymi stworzeniami z nowym życiem. Ale zostaliśmy też podwójnie włączeni do Bożej rodziny przez wybranie, adopcję, a potem wyprowadzenie z królestwa ciemności.
O tej wspaniałej prawdzie mówi też Rzymian 8:17: „A jeśli dziećmi – wy, którzy jesteście teraz dziećmi Bożymi – a jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa”. To właśnie oznacza być synem Bożym. I to właśnie mówi werset 7: „dziedzic przez Boga”. Nie jesteś już niewolnikiem lub jak niewolnik będący niedojrzałym dzieckiem, nie lepszym niż niewolnik. Zostałeś uwolniony z tej niewoli. Teraz jesteś w pełni adoptowany jako syn.
Jeśli żyjesz poza ewangelią Chrystusa, jeśli żyjesz poza wiarą w Jezusa Chrystusa, nie obchodzi mnie, jak bardzo jesteś religijny, jak bardzo jesteś moralny, jesteś w niewoli. Jesteś pod Prawem, jesteś pod grzechem, jesteś pod przekleństwem i jesteś w niewoli żywiołów tego świata, które nie mają mocy, by powstrzymać lub ujarzmić twoje grzeszne ciało i nie mogą zrobić nic innego, jak tylko wydać cię na wieczny sąd. Jesteś niewolnikiem. Jest tam obietnica, ale nie możesz z niej skorzystać, dopóki nie staniesz się synem, w pełni dojrzałym synem. A dzieje się to tylko wtedy, kiedy przychodzisz z wiarą do Jezusa Chrystusa.
I wtedy hojność Boga jest zdumiewająca. Dosłownie zasiadasz z Chrystusem na Jego tronie w chwale, jak mówi Pismo, i razem z Nim stajesz się współdziedzicem wszystkiego, co posiada Bóg. Zdumiewająca łaska dla grzeszników.
Panie, my, którzy Cię znamy, kochamy Twoje Słowo. Uwielbiamy słuchać Twojego Słowa. Uwielbiamy je rozumieć, ponieważ pragniemy być mu posłuszni. I jakże radujemy się, Panie, z wspaniałości Twojej dobroci wobec nas, wiecznej dobroci, by niezasłużenie uczynić nas współdziedzicami z Twoim Synem. Ponieważ jesteśmy w Nim, wszystko, co jest Jego, jest nasze. Nieograniczona, niepojęta chwała wiecznego nieba.
Dziękujemy Ci, Panie, że odrodziłeś nas do życia. Dziękujemy za zaadoptowanie nas ze wszystkimi prawami i przywilejami. Dziękujemy Ci za zabranie nas z naszej poprzedniej rodziny – rodziny ciemności, świata, grzechu, Szatana – i umieszczenie nas w Twojej wiecznie świętej rodzinie oraz za kochanie nas tak, jak kochasz swojego odwiecznego Syna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Dziękujemy Ci w imieniu Twojego Syna. Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY