Jeśli jesteś członkiem zdrowego kościoła, w którym obecna jest kultura ewangelizacji, bierzesz udział w najlepszej możliwej formie ewangelizowania. W jaki sposób działa to w kościele?
Odłóżmy na bok pragmatyczne obiekcje wobec tej idei; mamy tu do czynienia z pojęciem głęboko duchowym, biblijnym. Jezus powiedział: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie (J 13:35). Chwilę później, gdy przebywał z uczniami, modlił się, aby byli jedno: aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś (J 17:21b). Jezus stwierdza, że miłość wobec innych w kościele jest świadectwem prawdziwości naszego nawrócenia. A gdy jesteśmy zjednoczeni z kościołem, pokazujemy światu, że Jezus jest Synem Bożym. Miłość potwierdza nasze uczniostwo. Jedność potwierdza boskość Chrystusa. Cóż za potężny świadek!
Jest wiele wersetów biblijnych, które opisują i kształtują nasze wysiłki ewangelizacyjne, ale te są kluczowe, ponieważ pokazują nam, że kościół ma być kulturą ewangelizacji. Powinniśmy ich używać do katechizowania naszych dzieci!
Pytanie: Jakie działania dowodzą szczerości naszego nawrócenia do Chrystusa?
Odpowiedź: Miłość do innych chrześcijan.
Pytanie: W jaki sposób pokazujemy, że Jezus jest Synem Bożym?
Odpowiedź: Poprzez jedność z innymi wierzącymi.
KOŚCIÓŁ LOKALNY TO WIDZIALNA EWANGELIA
Jeżeli mamy zobrazować ewangelię we wzajemnej miłości, musi się to stać w lokalnej społeczności ludzi, którzy zawarli przymierze miłości poprzez bycie kościołem. To nie jest abstrakcyjna miłość, ale miłość do konkretnych ludzi w rzeczywistym świecie. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy słyszałem od niechrześcijan, dla których kościół był obcym miejscem, że tym, co przyciągnęło ich do wspólnoty, była miłość obecna wśród jej członków.
Jednak obrazem ewangelii jest nie tylko nasza miłość. Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile biblijnych nauk Bóg wszył w materiał Kościoła? Nauk, które prawidłowo realizowane służą jako proklamacja ewangelii?
W trakcie budowania zdrowej kultury ewangelizacji nie przeorganizowujemy kościoła pod kątem ewangelizacji. Pozwalamy natomiast, aby te rzeczy, które Bóg już wbudował w Kościół, były nośnikiem ewangelii. Jezus nie zapomniał o ewangelii, gdy budował swój Kościół.
Chrzest na przykład obrazuje śmierć, pochówek i zmartwychwstanie Jezusa. Pokazuje, w jaki sposób Jego śmierć jest naszą śmiercią i Jego życie naszym życiem. Wieczerza Pańska ogłasza śmierć Chrystusa aż do czasu, gdy powróci; pobudza nas do wyznawania grzechów i doświadczania przebaczenia na nowo. Gdy się modlimy, modlimy się prawdami Boga. Śpiewamy o wielkich rzeczach, których Bóg dokonał poprzez ewangelię. Ofiarowujemy pieniądze, aby szerzyć ewangelię. Głoszenie Słowa niesie ewangelię.
Tak naprawdę głoszenie Słowa Bożego jest tym, co głównie kształtuje kościół. A ten, już uformowany, otrzymał zadanie czynienia ludzi uczniami, którzy następnie są posyłani do głoszenia ewangelii i tworzenia nowych kościołów. Ten cykl ma miejsce, odkąd Jezus wstąpił do nieba, i będzie trwał do Jego powrotu.
SEDNO KULTURY EWANGELIZACJI
Niedawno odwiedziłem kościół High Pointe Baptist Church w Austin w stanie Teksas. Pastor Juan poprosił mnie o poprowadzenie seminarium na temat budowania kultury ewangelizacji. Głosiłem, a ludzie zadawali pytania. Nagle ktoś poruszył kwestię z rodzaju tych, które sprawiają, że wszyscy nabierają wody w usta:
– Do dzielnicy, w której znajduje się nasz kościół, wprowadza się wielu Wietnamczyków. Co kościół powinien zrobić, żeby do nich dotrzeć?
Z jednej strony to wspaniałe pytanie. Osoba będąca członkiem kościoła rozpoznała, że ma przywilej i obowiązek głoszenia ewangelii, i dostrzegła okazję, która się nadarzyła. Z drugiej strony sposób, w jaki pytanie zostało postawione, sugeruje, że zaniesienie tym ludziom ewangelii to obowiązek kościoła, a nie osoby, która dostrzegła taką szansę.
Problem w tym, że kultura ewangelizacji jest tworzona oddolnie, a nie odgórnie. W kulturze ewangelizacji ludzie rozumieją, że głównym zadaniem kościoła jest być kościołem. Zobaczyliśmy już, że praktyki kościelne są świadectwem same w sobie. Bez wątpienia kościół wspiera skuteczną ewangelizację i okazje do ewangelizowania oraz modli się w tych sprawach, ale rolą kościoła nie jest prowadzenie programów ewangelizacyjnych. Kościół powinien pielęgnować kulturę ewangelizacji. To członkowie są posyłani z kościoła, aby ewangelizować. Może to brzmieć nieco małostkowo, ale jest naprawdę ważne. Jeśli nie rozumiesz tego we właściwy sposób, możesz osłabić kościół albo niesłusznie zezłościć się na jego przywództwo.
Odpowiedziałem na pytanie w High Pointe w następujący sposób:
– Tu nie chodzi o to, aby to kościół stworzył jakiś program w celu nawracania Wietnamczyków, ale raczej abyś ty sama pomyślała, w jaki sposób możesz do nich dotrzeć. Poradziłbym ci poczytać coś na temat kultury wietnamskiej, nauczyć się kilku zwrotów w tym języku, spróbować wietnamskiego jedzenia, dowiedzieć się, z czym się ta grupa szczególnie boryka jako mniejszość kulturowa. Nawiąż relacje i zaproś przyjaciół, których zdobędziesz, do swojego domu, na studium biblijne w małej grupie albo do kościoła. A może nawet niektórzy z was powinni pomyśleć o przeprowadzeniu się w ich pobliże z zamiarem szerzenia ewangelii wśród tej społeczności.
W odpowiedzi zobaczyłem puste spojrzenia. Na twarzy pastora Juana zagościła jednak wyraźna ulga, że nie ustanowiłem jakimś jednym zdaniem samodzielnie programu ewangelizacyjnego, który on musiałby wprowadzić w życie.
Następnie dodałem:
– A gdy przyprowadzisz swojego przyjaciela pochodzącego z tej społeczności, wówczas wszyscy „są w grze”, wszyscy ewangelizujecie. Taka właśnie jest kultura ewangelizacji. Nie chodzi tylko o bycie przyjaźnie nastawionym, choć to oczywiście musi mieć miejsce, ale też o posiadanie głębokiej świadomości, że działacie razem. W zdrowym kościele goście widzą ewangelię obecną we wszystkim, co robimy. Dlatego śpiewamy Słowem, modlimy się Słowem, głosimy Słowo. Chcemy, aby ludzie usłyszeli ewangelię podczas nabożeństwa. A kiedy sprawujemy obrzędy i je wyjaśniamy, chcemy, aby znów zobaczyli i usłyszeli ewangelię. Gdy członkowie kościoła żyją ewangelią, ewangelia z nich wypływa.
To zarys kultury ewangelii w działaniu. Wiem, że brzmi nieco radykalnie – a przecież nawet nie zasugerowałem, żeby zapisywali swoje dzieci do szkoły, do której uczęszczają dzieci wietnamskie. Ktoś mógłby mnie oskarżyć, że nie dbam o społeczność wietnamską, ponieważ nie kazałem kościołowi High Pointe zasponsorować jakiegoś programu pomocy społecznej. Będę się jednak upierał przy tezie, że najlepszym sposobem zadbania o tę społeczność – czy jakąkolwiek inną – jest przekazanie jej ewangelii, aby ludzie mogli się nawrócić. Ten cel jest najlepiej realizowany przez świadka ewangelii należącego do kościoła, w którym obecna jest kultura ewangelizacji; przez ludzi, którzy zaprzyjaźnią się z Wietnamczykami, a później podzielą się z nimi ewangelią. Takie podejście ma znacznie większy wpływ niż kościelne programy dystrybucji ubrań, opieka dzienna, chodzenie od drzwi do drzwi, organizowanie karnawałów dziecięcych czy różne inne dobre rzeczy, które robią kościoły.
W pewnym sensie wszystkie kościoły mają taką czy inną kulturę ewangelizacji. Nawet kościoły odrzucające ewangelizację mają kulturę ewangelizacji, choć jest ona niebiblijna. Nie pytajmy zatem, czy mamy kulturę ewangelizacji, ale czy mamy zdrową czy chorą kulturę ewangelizacji.
Chciałbym postawić tezę, wedle której najważniejszą przyczyną tego, że kultura ewangelizacji w danym kościele jest chora, nie jest lęk przed drugim człowiekiem ani też brak właściwej strategii czy metody ewangelizacji – nie ujmując wagi tym kwestiom – ale brak zrozumienia istoty kościoła.
DEFINIOWANIE KOŚCIOŁA
Powiedzmy, że jesteś w galerii handlowej, podchodzi do ciebie ktoś z kwestionariuszem i długopisem i mówi:
– Proszę, zdefiniuj kościół najlepiej, jak potrafisz.
Czy potrafiłbyś odpowiedzieć? A gdyby następne pytanie brzmiało:
– Jakie są konieczne i wystarczające elementy składające się na kościół?
Czy to pytanie zbiłoby cię z tropu?
Jeśli tak, nie jesteś sam. Mieszkałem z misjonarzami na całym świecie oraz ich odwiedzałem przez całe dziesięciolecia. Wielu z nich zakłada nowe kościoły. To wspaniali, niesamowici ludzie, ale wielokrotnie jestem zdumiony tym, jak niewielu z nich potrafi zdefiniować kościół w biblijny sposób. Wyjaśniają, czym jest kościół, opierając się na własnych uczuciach i strategiach.
Uwielbiam kościoły zakładane w ramach organizacji Acts 291. Chciałbym, aby było ich więcej. Niestety na całym świecie istnieje mnóstwo kościołów, które byłbym raczej skłonny opisać jako kościoły „Księgi Sędziów 22”. To kościoły, które robią, co im się podoba (Sdz 21:25). Potrzebujemy tymczasem kościołów głęboko zakorzenionych w Słowie Bożym.
Spotkałem kiedyś misjonarza, który był przywódcą zespołu misyjnego zakładającego kościoły w Rosji. To cudowny brat w Chrystusie, głęboko zaangażowany w dzieło ewangelii. Ma serce sługi, gotowe do poświęceń. Ponadto jest liderem mającym wielki wpływ na ludzi, z którymi pracuje. Byłem bardzo podekscytowany, gdy powiedział mi, że jego najważniejszym powołaniem jest zakładanie kościołów. Ale gdy go zapytałem, czym jest kościół, zdawał się nie wiedzieć, od czego zacząć. Zniecierpliwiony, zapytał:
– Dobra, niech będzie, jak ty definiujesz kościół?
– Cóż – odpowiedziałem – najważniejsze elementy składające się na kościół można podzielić na trzy kategorie: czym jest kościół, co robi kościół, jaka jest misja kościoła.
Okazało się, że nasza rozmowa o kościele potrwała do późnej nocy.
Chrześcijaństwo nie przewiduje osobnej kategorii dla wierzących, którzy nie są członkami lokalnej społeczności. Kościół nie jest i nigdy nie będzie opcjonalny dla wierzącego2. Nawet jednak wiedząc, jak istotną rolę kościół odgrywa w naszym uczniostwie, przeciętny członek kościoła ma oszałamiającą mnogość koncepcji dotyczących istoty kościoła – koncepcji niepochodzących z Biblii.
Z pewnością kościoły mają dużo wolności. Mogą stawiać budynki albo spotykać się w wynajmowanych pomieszczeniach. Uczestnicy nabożeństw siedzą w ławkach albo na podłodze. Kościoły mogą również, zgodnie z autorytetem Słowa Bożego, wdrażać różne strategie, pozwalające realizować biblijne nakazy. Mogą zatem prowadzić służby muzyczne, sponsorować posiłki dla biednych, organizować spotkania modlitewne dla mężczyzn, prowadzić szkoły chrześcijańskie albo grupy domowe.
Jakie są jednak najważniejsze elementy, takie, które są zarówno konieczne, jak i wystarczające? Jeśli dokonamy rozbioru kościoła na czynniki pierwsze, które elementy są nieredukowalne? Dość łatwo to ustalić. Na przykład, jeśli z kościoła zabierzemy szkołę chrześcijańską, to dalej mamy kościół. Zabierzmy jednak regularne głoszenie Słowa Bożego – nie ma kościoła.
Każdy chrześcijanin powinien wiedzieć, co czyni kościół kościołem. A biblijna odpowiedź na to pytanie jest zaskakująco prosta, przynajmniej na papierze.
Czym jest kościół
Kościół lokalny to zgromadzenie ochrzczonych, nowo narodzonych chrześcijan, którzy zobowiązali się w miłości, że będą spotykać się regularnie w autorytecie Pisma Świętego i pod przywództwem starszych, aby wielbić Boga, być widzialnym obrazem ewangelii i ostatecznie oddać chwałę Bogu (J 3:1–8, 13:34–35; Dz 2:41, 14:23; Ef 3:10; Kol 3:16; 2Tm 3:16–17; Hbr 10:24–25).
Co robi kościół
Kościół musi robić zaledwie kilka rzeczy, aby być kościołem: ludzie regularnie gromadzą się w miłości ewangelii, aby słuchać głoszonego Słowa, śpiewać, modlić się, dawać oraz sprawować obrzędy chrztu i Wieczerzy Pańskiej. Członkowie, którzy zostali połączeni w przymierzu, troszczą się o siebie z miłością (1Kor 12:12–26), nawet jeśli oznacza to dyscyplinę kościelną (Mt 18:15–17).
Misja kościoła
Kościół jest strategicznym planem Bożym dla ewangelizacji; ma jedną dalekosiężną misję: iść do wszystkich narodów i czynić ludzi uczniami, nauczać, aby przestrzegali wszystkiego, co nakazał Chrystus – łącznie z tworzeniem nowych kościołów (Mt 28:18–20).
Oto cztery zdania o kościele, które zajmują mniej niż jedną stronę, ale wypełniają całe nasze życie. Ta definicja przekreśla jednak posiadane przez wielu przekonanie o tym, czym jest kościół. To nie budynek ani nawet wspólne zgromadzenie wierzących. Lokalna społeczność wymaga wzajemnego zaangażowania. Kościół nie może świadomie pozwalać, aby jego członkami byli niechrześcijanie. I tylko ci, którzy zostali ochrzczeni, powinni być członkami. Kościół nie jest targowiskiem pomysłów, jak wieść dobre życie, ale wspólnotą poddaną Słowu Bożemu.
ZDROWY KOŚCIÓŁ
Właśnie zdefiniowaliśmy kościół. Przyjrzyjmy się teraz, jak wygląda zdrowy kościół.
Należy zauważyć, że powyższe cechy nie opisują doskonałego kościoła, który nie istnieje po tej stronie nieba. Nie próbujemy też skontrastować prawdziwego kościoła z fałszywym. Chcemy raczej odróżnić prawdziwe kościoły, które są chore, od prawdziwych kościołów, które są zdrowe – i pomóc tym pierwszym wyzdrowieć3.
Chrześcijanie mogą ignorować podstawy zdrowego kościoła na mnóstwo sposobów:
• Zamiast głosić Słowo Boże, wygłasza się wykłady motywacyjne. Jeśli głoszenie Słowa zamiast do Biblii sprowadza się do podania przepisu na udany dzień, moralne życie albo, co gorsza, życie dostatnie – ludzie nie zrozumieją, kim jest Bóg i w jaki sposób działa.
• Pojęcie nawrócenia może się stać mgliste, niedefiniowalne i subiektywne, co sprawia, że ludzie niebędący chrześcijanami są nauczani, że nimi są. W efekcie niechrześcijanie stają się członkami kościoła. Gdy tak się dzieje, kościół nie może praktykować biblijnej ewangelizacji.
• Członkostwo bywa postrzegane jako kwestia wyboru. Nie mogę jednak kochać ludzi – może poza romantycznym rodzajem teoretycznej miłości – jeśli nie wiem, kim oni są. Muszę się zatem zaangażować w ich życie, tak jak oni w moje.
• Niewierzący otrzymują stanowiska przywódcze w kościele. Chyba nie muszę nic dodawać. Dzieje się to jednak regularnie, szczególnie w kościołach, które nie praktykują członkostwa.
• Nikt nie podejmuje się trudnych zadań. Zbyt często nie okazujemy miłości ludziom, których nie lubimy. Albo nie jesteśmy w stanie wdrażać dyscypliny kościelnej wobec tych, których lubimy.
Każdy z tych punktów może zdawać się błahy, ale jeśli kościół zaczyna działać zgodnie z którymś z nich, nie potrzeba wiele czasu, aby zaczął podążać w kierunku przeciwnym do wskazań kompasu. Stawka jest niebywale wysoka, ponieważ czasami ludzie o dobrych intencjach zamieniają się w ślepych przewodników i powielają kościoły „Księgi Sędziów 22”. Ponadto, gdy zaniedbuje się fundamenty i kościół popada w chorobę, chwała Boża zostaje ukryta. Oznacza to, że gubi się piękno wspólnoty Chrystusowej jako świadka dla świata.
Musimy poruszyć jeszcze jeden poważny problem, który prowadzi do powstawania chorych kościołów i ma bezpośredni wpływ na kulturę ewangelizacji. Mówię o sytuacjach, w których członkowie kościoła mylą swoje osobiste posłuszeństwo w ewangelizacji z rolą kościoła.
PRIORYTETY OSOBISTE, PRIORYTETY KOŚCIELNE I PUDEŁKA NA BUTY
W zdrowej kulturze ewangelizacji jest rzeczą zrozumiałą, że istnieją różne priorytety dla kościoła i dla poszczególnych osób. Coś, co powinieneś robić w ramach indywidualnej ewangelizacji, nie musi być najlepszą rzeczą dla całego kościoła. Dlatego właśnie tak odpowiedziałem na pytanie o ewangelizację zadane mi w kościele High Pointe.
Podam przykład. Pastor Jacky jest moim przyjacielem, pracuje w chińskojęzycznym kościele w Dubaju. Wykonał niebywałą pracę pośród biednych chińskich robotników w mieście. Pewnego roku, gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, pewni dobrzy ludzie z Zachodu wpadli na pomysł, aby rozdać robotnikom pudełka na buty. Nie ma w tym nic złego. Rodziny z kościołów w Dubaju zebrały mydło, ściereczki, wodę kolońską, grzebienie i inne przedmioty higieny osobistej wraz z ubraniami i włożyły to wszystko w pudełka na buty. Dołożyły do tego ulotki z informacjami o nabożeństwie w kościele i obwiązały prezenty świątecznymi kokardkami. Znów – wszystko w porządku.
Zwerbowano ludzi, którzy mieli odebrać pudełka od rodzin i – tutaj jest pies pogrzebany – zawieźć je do Jacky’ego. Pamiętam, jak przyjechałem do jego biura i nie byłem w stanie otworzyć drzwi, ponieważ wszędzie były pudełka na buty – od podłogi po sufit.
Odłóżmy na bok pytania o biblijną podstawę docierania do ludzi w taki sposób albo o efektywność takich działań; odłóżmy na bok pytania dotyczące długookresowych skutków takich zabiegów, a nawet tego, co bogaci zachodni chrześcijanie mieli na myśli, rozdając biednym robotnikom przedmioty niezbędne do higieny osobistej. Sedno problemu tkwi w tym, że Jacky nie mógł przygotować się do kazania. Nie mógł spotkać się z ludźmi, którzy chcieli rozmawiać z nim o Jezusie. Nie mógł pełnić swojej służby, czyli dbać o członków kościoła, ponieważ jacyś ludzie nie zrozumieli, że to ich rolą jest docierać do innych, a rolą Jacky’ego jest głosić, prowadzić do Boga i modlić się. Ludzie pomylili swoją rolę w kościele z rolą kościoła.
Załóżmy, że służba pudełek na buty wykonała najlepszą możliwą pracę i ludzie rzeczywiście przyszli do tego chińskiego kościoła. Jaki kościół mieli nadzieję zobaczyć? Zdrowy kościół, w którym usłyszeliby obecną w głoszonym Słowie Bożym ewangelię, w którym wierzący odbieraliby naukę i angażowali się w ewangelizację, w którym ewangelia byłaby widoczna w chrzcie, Wieczerzy Pańskiej i innych działaniach? Czy też kościół chory, którego przywódcy poświęcają cały swój czas na dystrybucję pudełek na buty?
Gdyby Jacky ciągle zajmował się rozdawaniem pudełek na buty, a nie wypełnianiem obowiązków koniecznych do kształtowania zdrowego kościoła, jego kościół leżałby odłogiem. Dotyczy to nie tylko Jacky’ego, ale każdego starszego każdego kościoła. Członkowie mogą robić wiele innych rzeczy, ale muszą się wykazać dużą ostrożnością we wspieraniu swoich przywódców, aby kościół mógł iść w dobrym kierunku.
Wierzący w Dubaju mieli szczere i dobre intencje, jednak nie potrafili odróżnić roli kościoła od swojej własnej. Byli przekonani, że kościół powinien służyć tym chińskim robotnikom w taki sam sposób, jak oni chcieli zrobić to osobiście. Działając na podstawie takich przesłanek, przyczynili się do osłabienia kościoła.
Biblijnym przykładem obrazującym tę kwestię jest sytuacja z 6 rozdziału Dziejów Apostolskich. Dowiadujemy się tu o zaniedbywaniu greckich wdów podczas dziennej dystrybucji żywności. Niektórzy podejrzewają, że hebrajskie wdowy dostawały jedzenie, ponieważ posiadały żydowskie kontakty, których nie miały wdowy greckie. Bez względu na przyczyny, sytuacja ta wymagała działania. Dlatego apostołowie poprosili zaangażowanych członków kościoła, aby wyznaczyli siedmiu pobożnych ludzi do zajęcia się tą sprawą.
Wszyscy oni byli Grekami, jak wskazują ich imiona, a to z pewnością eliminowało wszelkie kumoterstwo czy rasizm. Zauważmy jednak, dlaczego apostołowie postanowili zająć się niesprawiedliwością w taki akurat sposób.
Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą; my zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa (Dz 6:2–4).
Poszczególni członkowie zostali wezwani do samodzielnego rozwiązania problemu, ponieważ pozwalało to chronić podstawowe zadanie przywódców kościoła: służbę Słowa i modlitwy.
Członkowie kościoła muszą zrozumieć priorytety, które chronili apostołowie. Choć ciało kościoła może wykonywać wiele istotnych rzeczy – takich jak karmienie wdów – nic nie powinno zakłócić podstawowego powołania kościoła: głoszenia Słowa. Zarówno członkowie, jak i pastorzy powinni wspólnie chronić to wyjątkowe i najważniejsze powołanie kościoła.
JAK ZDROWA KULTURA EWANGELIZACJI ŁĄCZY SIĘ ZE ZDROWYM KOŚCIOŁEM
Jak zatem funkcjonuje zdrowa kultura ewangelizacji? Poniżej podaję przykład.
Abigail, mama na pełen etat, jechała autobusem z lotniska Dulles do Waszyngtonu. Spędziła dużo czasu w podróży – wracała z pogrzebu w Teksasie. Bardzo już tęskniła do swojej rodziny. Siedziała obok młodej kobiety pochodzenia azjatyckiego. Zamiast jednak pogrążyć się w lekturze książki, zainicjowała rozmowę.
Dziewczyna miała na imię Van. Właśnie przyleciała z Chin, były to jej pierwsze chwile w Ameryce. Abigail potrafiła zawsze rozpoznać Boży palec w działaniu. Chciała dotrzeć do Van z ewangelią, ale wiedziała również, że musi to zrobić z wyczuciem.
Zastanawiała się, jakie wydarzenia wkrótce mają mieć miejsce w jej kościele. Przypomniała sobie, że niedługo odbędzie się ślub dwojga gorliwie wierzących osób. Wiedziała, że ceremonii będzie towarzyszyła prezentacja ewangelii. Kościół zachęca, aby przy takich okazjach przychodzili wszyscy członkowie i przyprowadzali ze sobą przyjaciół. Dlatego Abigail zapytała Van:
– Czy chciałabyś przyjść na chrześcijański ślub?
Van naturalnie skorzystała z szansy. Wymieniły się adresami mailowymi i Abigail zabrała Van do kościoła.
Zauważ, że Abigail wierzyła w zdrową kulturę ewangelizacji. Nie musiała dzwonić do pastora i naciskać, aby wdrożył jakiś program ewangelizacji kościelnej dla Chińczyków. Nie musiała się zastanawiać, czy na ślubie zostanie przedstawiona ewangelia w czytelny i zgodny z prawdą sposób. W kościele, w którym istnieje zdrowa kultura ewangelizacji, wszystkie służby są przesiąknięte ewangelią. Abigail wybrała ślub, ale mogła równie dobrze zaprosić Van na jakiekolwiek inne wydarzenie w swoim kościele.
Na ślubie bez wątpienia poświęcono równie dużo uwagi Oblubieńcowi w niebie co oblubienicy i oblubieńcowi na ziemi. Zarówno młoda para, jak i pastor dzielili się ewangelią. Kiedy zakończyło się nabożeństwo i zaczęło przyjęcie, Abigail zabrała swoje czteroletnie dziecko na plac zabaw, a Van poszła razem z nimi. Zaczęła pytać, co różni ślub chrześcijański od ślubu cywilnego. Abigail, dobrze znająca przesłanie ewangelii, wykorzystała szansę, aby biorąc ślub za punkt wyjścia, opowiedzieć Van całą ewangelię.
Abigail zapytała później Van, czy chciałaby mieć Biblię. Ponieważ kościół ma Biblie dla zagranicznych studentów na stoisku z książkami, obie wróciły do kościoła i Abigail wręczyła Van Biblię w języku mandaryńskim – pierwszą Biblię, jaką Van widziała w swoim życiu. Abigail zaoferowała, że może spotykać się z Van, aby czytać wspólnie Pismo Święte. I tak się stało. Na jedno ze spotkań Abigail zaprosiła nawet kilku członków kościoła mówiących po mandaryńsku, aby podzielili się z Van swoim świadectwem. Van była poruszona i zaczęła zadawać dociekliwe pytania.
Abigail i Van w dalszym ciągu czytały Biblię i rozmawiały o ewangelii. Kilka tygodni później Van wyjechała do szkoły w Bostonie. Ale dla Abigail to nie był koniec. Ma przyjaciółkę w Bostonie, która zgodziła się kontynuować studium biblijne z Van. Ma to miejsce właśnie w tym momencie, gdy piszę te słowa.
Abigail nie czekała, aż kościół coś zrobi. Nawet się nad tym nie zastanawiała. Ufała, że kościół jest kościołem. Oparła się na mocy ewangelii i zaufała, że Duch Święty działa poprzez jej wierną pracę jako ambasadora Chrystusa.
W taki sposób funkcjonuje kultura ewangelizacji w kościele. Nie jest efekciarska, nie stanowi programu. To coś o wiele lepszego.