Jak powinienem wychowywać nastolatka, który nie jest chrześcijaninem?

Transkrypcja audio

Otrzymaliśmy kilka naprawdę ważnych, cennych e-maili od osób, które wychowują nastolatków niebędących chrześcijanami, nastolatków, którzy nie złożyli wyznania wiary. Wiele pytań dotyczy kwestii narzucania obecności w kościele. Otrzymaliśmy wiadomość od kobiety, która dorastała, chodząc na mszę rzymskokatolicką w każdą niedzielę. Ojciec ją do tego zmuszał. Zaczęła odczuwać niechęć do chrześcijaństwa. Później przyjęła wiarę, wyszła za mąż za pobożnego mężczyznę i jest teraz zaangażowana we wspaniały kościół. Ale patrząc wstecz, zastanawia się, czy wychowując nastolatki — szczególnie te w średnim i późnym okresie nastoletnim, które nie deklarują wiary ani nie interesują się ewangelią czy kościołem — jak mocno powinieneś nalegać na ich udział w nabożeństwach? Gdzie jest granica między oczekiwaniem od nich uczestnictwa w niedzielnych spotkaniach kościelnych a byciem cierpliwym wobec nich i niedopuszczaniem do tego, by chrześcijaństwo było postrzegane jako coś, co jest im narzucane?

Wychowanie dzieci od łona matki

Nie mogę od razu przejść do kwestii zachowania 16- i 17-latków, bez cofnięcia się trochę w czasie. I wiem, że to nie jest pytanie, które zostało zadane, ale pozwól mi tylko powiedzieć: Nie jesteśmy Bogiem i nie kreujemy naszych nastolatków całkowicie -— ale częściowo tak. Wychowywanie zaczyna się już w momencie, gdy są w łonie matki — poprzez modlitwę za nie w tym okresie. Wpływamy na zachowanie nastolatka, gdy ma on 2 lata.

Obserwuję dziś wielu młodych rodziców. Wydają się wierzyć, że nie można kontrolować zachowania dziecka lub że jest to złe. Dziecko robi absolutny bałagan lub chaos w każdym związku, na każdym spotkaniu przy obiedzie, w każdym sklepie spożywczym, a rodzic wydaje się bezsilny. To nie jest pomocne dla nastolatków, ponieważ te problemy stają się jeszcze bardziej widoczne 12 czy 13 lat później.

Małe dziecko musi czuć się całkowicie bezpieczne; w pełni kochane, cenione, lubiane; i całkowicie podporządkowane autorytetowi. I to nie są sprzeczności, i każde dziecko o tym wie. Dzieci chcą granic i ogromnej miłości wewnątrz tych granic. To jest fundament, który chciałbym, aby został zbudowany. Dzięki temu, gdy dziecko w wieku 14, 15 czy 16 lat zacznie mieć wątpliwości i pewnej strasznej, okropnej nocy powie: „Tato, już w to nie wierzę; nie sądzę, żebym kiedykolwiek w to wierzył”, struktura rodzicielstwa będzie taka, że dziecko nie stanie się dzikim buntownikiem przeciwko rodzinie, lecz buntownikiem o niemalże złamanym sercu, nadal kochającym swoją rodzinę.

Może. Chodzi mi o to, że wszystko jest pewnym kontinuum, prawda? Mamy dzieci, które po prostu zaciekle sprzeciwiają się mamie i tacie z jakiegokolwiek powodu, a inne są posłuszne, ale niewierzące. Znalezienie odpowiedniego podejścia do sytuacji pomiędzy tymi skrajnościami jest naprawdę trudne.

Kochaj bezgranicznie 

Musisz powstrzymać się od wściekłości, bo powiem ci, że na tę wiadomość wszystko w tobie się załamie. Moje dziecko, w które inwestowałem przez 15 lat, właśnie powiedziało mi, że najcenniejsza rzecz w moim życiu nie jest dla niego cenna. To najgorsze, co może się przytrafić. To gorsze niż śmierć. To gorsze niż śmierć.

Więc one ci to mówią, a ty musisz unikać wściekłości, zagłębić się w sytuację i starać się słuchać ze wszystkich sił, ponieważ dzieją się rzeczy, o których nie masz pojęcia. Nie wiesz, co dzieje się z tym dzieckiem. Nie wiesz, co usłyszał w kościele. Nie wiesz, co usłyszał w szkole. Nie wiesz, jak traktują go przyjaciele. Nie wiesz nic, ponieważ się nie ujawnił, a ty musisz cierpliwie drążyć, a następnie stanowczo postanowić: „Będę cię kochać bez względu na wszystko. Jesteś moim synem, jesteś moją córką i będę cię kochać bez względu na wszystko”.

Wyznacz chrześcijańskie standardy

Następnie powiedz: „To jest chrześcijański dom. Mama i tata wyznaczają tutaj kierunek. Mama i tata są tu autorytetem i jest to chrześcijański dom. Mamy chrześcijańskie standardy. Mamy chrześcijańskie zwyczaje. Będąc częścią tego domu, nie oczekujemy, że będziesz udawać. Nie mówimy, że zachowanie, którego oczekujemy, ma być przykrywką, obłudną przykrywką dla wiary, abyś mógł dobrze wyglądać dla świata i sprawić, byśmy wyglądali lepiej. Nie chcemy mieć nic wspólnego z tego rodzaju hipokryzją. Chcemy tylko, abyś przestrzegał tych standardów, gdy tu jesteś. Jeśli do momentu, gdy będziesz gotowy do odejścia, te standardy nie staną się twoje, nadal będziemy cię kochać. Odejdziesz i ustanowisz swoje własne wzorce”.

I zobacz, co możesz dostać. Chodzi mi o to, że dzieciak, który jest duży i silny — myślę teraz o chłopcach, ponieważ miałem czterech synów i córkę — nie odejdzie, jeśli nie będzie chciał. Przecież może po prostu wsiąść do samochodu i odjechać, albo odejść w inny sposób. Jeśli są tak zbuntowani, nie da się ich przekonać, ale myślę, że powinieneś spróbować. I zrobić to w sposób prawdziwy, szczery, twarzą w twarz. Nadaj temu znaczenie:

Oto co oznaczałoby dla ciebie jako niewierzącego chodzenie do kościoła z nami w niedzielny poranek w wieku 15 lat. Oto co by to oznaczało. Oznaczałoby to: „Szanuję moją mamę i mojego tatę. Oni sprowadzili mnie na ten świat. Inwestowali we mnie przez 15 lat. Płacą za moje jedzenie i zakwaterowanie. Prawdopodobnie pomogą mi pójść na studia. Jestem im winien szacunek. Chcą, żebym poszedł do kościoła, to pójdę i będę tam siedział. Wiedzą, że to nic dla mnie nie znaczy i ja wiem, że to nic nie znaczy. Tak samo pastor. Jestem tam i rodzice mają nadzieję, że usłyszę coś, co doprowadzi mnie do Chrystusa. Mam nadzieję, że przeżyję i wydostanę się stamtąd tak szybko, jak to możliwe”.

To jest rodzaj negocjacji, które można przeprowadzić. Ale przyznam, że będą sytuacje, w których powiesz 16-, 17-, 18-letniemu synowi lub córce: „Nie zgadzamy się na nocowanie twojego chłopaka lub dziewczyny w naszym domu. To jest nasza zasada. Jeśli na to nalegasz, nie możesz tu mieszkać”. Tak więc granica zostanie ostatecznie wyznaczona.

Bóg ma odpowiedź

Przedstawię teraz jedną z moich strategii duszpasterskich, która okazała się bardzo pomocna, gdy ludzie przychodzili do mnie pod koniec nabożeństw z najbardziej zadziwiającymi sytuacjami w życiu, o których nigdy nawet nie myślałem, i generalnie widziałem, jak wyobrażają sobie je w dualistyczny sposób: „Wydarzy się coś strasznego albo coś wspaniałego. Pomóż mi zdecydować, jak sobie z tym poradzić”.

A ja mówiłem: „Bóg jest Bogiem i nigdy nie zamyka się w tych dwóch opcjach. Zawsze jest trzecia opcja”. Mówiłem: „Pomódlmy się, aby zobaczyć, czy coś, czego nigdy sobie nawet nie wyobrażałeś, może wydarzyć się właśnie w tej sytuacji”. I po prostu modliliśmy się razem, ponieważ nie miałem dla nich odpowiedzi. Ale Bóg ma odpowiedź.

Udostępnij!
    Dołącz!
    Wpisz swój e-mail, aby co dwa tygodnie otrzymywać najnowsze materiały EWC.