Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Tytuł kazania: Wiara sąd i życie wieczne
Seria: Suwerenność Boga i odpowiedzialność człowieka (7/9)
Transkrypcja wideo
Dziś rano przechodzimy do 3 rozdziału Ewangelii Jana. Przepraszam tych, którzy nas dzisiaj odwiedzili. Jak to często bywa, dołączacie w trakcie trzeciej części dyskusji o trzecim rozdziale Ewangelii Jana, wersety od 11 do 21. Dołączacie w trzeciej części, co oznacza, że ominęły was pierwsze dwie części i chociaż bardzo mnie kusi, żeby do tego wszystkiego wrócić, bo nienawidzę, kiedy kogokolwiek coś omija, zamierzam powstrzymać się w tym momencie i zachęcam do posłuchania poprzednich kazań. Są one dostępne na gty.org i możecie je stamtąd pobrać. Chcę jednak powrócić do 3 rozdziału Ewangelii Jana i przypomnieć wam tylko, że jest to naprawdę niezwykły moment w życiu i służbie Jezusa.
Jego wielkimi wrogami przez całe życie byli religijni przywódcy Izraela. Oto On, Syn Boży, Mesjasz, ten, na którego wszyscy czekali, a Jego największymi wrogami byli religijni nauczyciele Izraela – uczeni w Piśmie, faryzeusze, saduceusze, rabini – wszyscy, którzy mieli duchowe wpływy i duchową władzę, zwrócili się przeciwko Niemu. Jest więc niezwykłe, że był jeden faryzeusz, który Go szukał. Człowiek o imieniu Nikodem. Chce on porozmawiać z Jezusem i przychodzi do Niego, jak mówi początek 3 rozdziału, w nocy. I przychodzi z bardzo, bardzo głębokim bólem w sercu. Ma „zmartwienie grzesznika”. Jest pełen niepokoju, strachu, lęku.
Dlaczego? Ponieważ jest hipokrytą. Wszyscy faryzeusze byli hipokrytami. W Ewangelii Mateusza 23 Jezus wielokrotnie nazywał ich hipokrytami, co chwilę tak ich nazywał. Mówił, że są jak groby pobielane, które wyglądały dobrze na zewnątrz, a wewnątrz były pełne trupich kości. Byli hipokrytami. Hipokryci wiedzą, że są hipokrytami, bo znają swoje własne serca. Wiedzą, że to, co robią na zewnątrz, nie ma związku z tym, kim są wewnątrz. Jezus powiedział, że sami byli synami piekła, którzy uczynili więcej synów piekła przez wpływ, jaki ich nauczanie wywierało na innych.
Jeden z tych synów piekła, człowiek o imieniu Nikodem, nosił w sobie wielki ciężar, a był ważnym człowiekiem. Według źródeł historycznych był w trójce najbogatszych ludzi w Jerozolimie. Był nauczycielem w Izraelu. Był wysoko cenionym i najbardziej dostojnym, a może nawet najbardziej szanowanym ze wszystkich nauczycieli judaizmu w jego odstępczej formie w tamtym czasie. Był członkiem Rady Najwyższej Izraela. Wszedł na ten poziom. Był bardzo ważną postacią z ogromnym, ogromnym strachem w sercu. Nie znał Boga. Nie miał żadnej pewności nieba. Nie wierzył w swoje pojednanie z Bogiem. Był pełen niepokoju i strachu i przyszedł do Jezusa w nadziei, że może Jezus będzie mógł mu powiedzieć, czego mu brakuje, bo był przekonany, że Jezus jest nauczycielem posłanym przez Boga. To właśnie mówi w rozdziale 3, w pierwszym lub w drugim wersecie: „Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel. Nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był”. Spotkał więc lepszego nauczyciela od siebie. Jeśli był nauczycielem w Izraelu, powinien mieć wszystkie informacje. Nie było nikogo niższego od niego, kto mógłby mieć informacje, których on nie miał, ale tutaj spotkał kogoś, kto musiał być bardziej wzniosłym nauczycielem niż on, bo nigdy nie poznał nikogo, kto czyniłby cuda, jakich dokonał Jezus.
Oto jego szansa na uzyskanie odpowiedzi na hipokryzję, która naznaczyła całe jego życie. Przyszedł więc do Jezusa i widzimy tutaj Jezusa, który ewangelizował faryzeusza. Widzimy tu Jezusa, który ewangelizował bardzo wysoko postawionego przywódcę religijnego. Dlatego to, co Jezus mówi do tego człowieka, jest dla nas bardzo pouczające.
Odchodząc od tego, co w rozdziale 3, przesłanie chrześcijaństwa zawsze było takie, że wszyscy na świecie zmierzają do wiecznego piekła, gdzie będą karani przez wieczność za swoje grzechy – wszyscy. Istnieje jednak niebo. Istnieje wieczne niebo radości, błogości, pokoju, satysfakcji i spełnienia przez wieczność. Jak można uciec od piekła i dostać się do nieba? Takie jest przesłanie chrześcijaństwa. Odpowiedź brzmi – przez wiarę. Nie przez uczynki, tylko przez wiarę. Nie przez religię, tylko przez wiarę. Takie jest przesłanie chrześcijaństwa: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, nie z uczynków”. Nie chodzi o moralność, nie chodzi o cnotę, nie chodzi o filantropię, nie chodzi o ceremonie, rytuały ani religijne czynności. Jedynym sposobem, by uciec od piekła i wejść do nieba, jest wiara. Trzeba wierzyć. Przez wiarę. Wiara zawsze była Bożą drogą. Jeśli to kwestionujesz, przypomnij sobie, kiedy 20 minut temu czytałem Hebrajczyków 11: „przez wiarę… przez wiarę… przez wiarę… przez wiarę”, jeden po drugim, jeden po drugim. Oni wszyscy żyli w wierze, wierzyli w Boże obietnice. To zawsze było przez wiarę. Wróćmy do Księgi Rodzaju 15:6, wróćmy do samego ojca Żydów, człowieka o imieniu Abraham. Czytamy tam: „Abraham uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu”. Wszystko, czego Pan chciał od Abrahama, żeby ogłosić go sprawiedliwym, była wiara w Niego. Abraham uwierzył Bogu i za to Bóg dał Abrahamowi swoją własną sprawiedliwość jako przykrycie, przebaczając mu wszystkie grzechy, czyniąc go swoim wiecznym dzieckiem, dając mu życie wieczne po prostu na podstawie wiary.
Paweł uczynił z tego samo sedno sprawy w Liście do Rzymian 4 i 5, że Abraham został usprawiedliwiony z wiary, uznany za sprawiedliwego przez Boga, ponieważ uwierzył. To zawsze było biblijne przesłanie.
Habakuk podsumowuje to słowami: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Sprawiedliwość przychodzi przez wiarę, a nie przez uczynki. W Księdze Izajasza 55 prorok oferuje zaproszenie: „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, którzy jesteście głodni, pójdźcie jeść i pić, pójdźcie, kupujcie wino i chleb bez pieniędzy i bez kosztów”. Darmowy dar Bożego spełnienia od Boga dla serca grzesznika, bez płacenia. To zawsze był Boży sposób na przyprowadzenie grzeszników do siebie przez wiarę.
Nikodem, zgodnie z wersetem 10 rozdziału 3, był nauczycielem w Izraelu, Nauczycielem w Izraelu. Powinien był znać tę prawdę. Znał wszystkie te historie, które czytamy w 11 rozdziale Hebrajczyków. Powinien był wiedzieć, że Bóg pragnie wiary. Znał historię Abrahama. Wiedział z Księgi Rodzaju 15:6, że Abraham został usprawiedliwiony przez Boga wyłącznie na podstawie swojej wiary. Wiedział o tym. Wiedział też, że Bóg jest tym, który dał grzesznikowi życie i przebaczenie. Wiedział, że Bóg jest Bogiem przebaczającym. Wiedział, że prorok to powiedział. Wiedział, co powiedział Izajasz, że jeśli przyjdziesz do Boga, On cię obmyje i uczyni czystym. Wiedział, że Bóg jest Zbawicielem. Ale był przywódcą odstępczej formy judaizmu. Był faryzeuszem. Był oddany fałszywej religii. Był oddany satanistycznemu systemowi, który nazywał się judaizmem, był przywiązany do Starego Testamentu, ale nauczał zbawienia przez moralność i zbawienia przez uczynki religijne, bardzo podobnie do rzymskiego katolicyzmu. Apostoł Paweł był w tym samym systemie i sam był faryzeuszem, a kiedy zobaczył, czym to było – nazwał to gnojem. Żył w strachu, ponieważ znał swoje serce i wiedział, że jest hipokrytą.
Przyszedł więc do Jezusa. A co leżało mu na sercu? Chciał pokoju, chciał satysfakcji, chciał nadziei, chciał radości, chciał przebaczenia, chciał być innym człowiekiem, chciał duchowej rzeczywistości. Przyszedł więc do Jezusa z nadzieją, że Jezus może poprowadzić go krok dalej. Pewnie myślał, że brakuje mu czegoś, co powinien robić lub że jest coś, co powinien przestać robić, a On po prostu poprowadzi go o krok lub dwa do tego, czego nie wie.
Tak więc Jezus odniósł się do kwestii jego serca. On nigdy nie wyraził swoich myśli i wcale nie musiał. Jak kończy się rozdział 2? „Wielu uwierzyło w imię jego, ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich”. Nikt nie musiał mówić Jezusowi, co jest w sercu lub umyśle człowieka, bo sam wiedział, co jest w człowieku. Więc czytał w jego myślach. Tak, Nikodem wierzył. On i wielu innych wierzyło, ale w co wierzyli? Werset 2: „Wierzyli, że Jezus jest nauczycielem od Boga”. Tak daleko sięgała ich wiara. To nie wystarcza do zbawienia. Ale to, co jest w jego sercu, to niepokój o swój duchowy stan, a Jezus czyta jego serce i umysł. W rozdziale 3 mówi mu zdumiewające słowa. „Zaprawdę, zaprawdę”, a powodem, dla którego mówi „zaprawdę, zaprawdę” – i mówi to trzy razy w tej rozmowie – jest fakt, że jest to zupełnie nowa informacja dla Nikodema i po raz pierwszy w swojej edukacji religijnej usłyszał prawdę. Usłyszał prawdę. Cały ten system należał do Szatana i składał się z samych kłamstw o zbawieniu przez uczynki i religijnych rytuałów. Teraz usłyszał prawdę, a brzmi ona tak: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego”. Wiem, że chcesz Królestwa. Wiem, że chcesz poznać Boga, pojednać się z Bogiem, być w Królestwie Bożym. Żeby żyć życiem Królestwa, musisz narodzić się na nowo. Dlaczego tak mu powiedział? Ponieważ Jezus rozpoczął rozmowę z tym religijnym legalistą, mówiąc: „Potrzebujesz tego, do czego nie możesz się przyczynić”.
Zajmujemy się tym już od dwóch tygodni, więc powiem to krótko. Ale Jezus bardzo ostrożnie wybrał tę analogię. Kilka tygodni temu powiedziałem, że jest książka pt. „Jak narodzić się na nowo?”. Ta książka jest całkowitym zaprzeczeniem tego tekstu, ponieważ sedno nowego narodzenia polega na tym, że musisz doświadczyć czegoś, do czego nie wnosisz żadnego wkładu. Mówiąc wprost: Co wniosłeś do swoich fizycznych narodzin? Co? Nic. Nie wniosłeś niczego i dlatego Pan wybrał tę analogię. Nie przyczynisz się też do swoich duchowych narodzin. Pierwszą rzeczą, jaką Jezus mówi Nikodemowi jest to, co zatrzymuje go na jego legalistycznej drodze, że coś musi przydarzyć mu się z góry, a on nie ma w tym żadnego udziału. Spróbuj tego następnym razem, kiedy będziesz kogoś ewangelizować. Potrzebujesz tego, czego sam nie możesz zrobić. Potrzebujesz tego, w czym nie możesz mieć udziału. Potrzebujesz tego, do czego nie możesz się przyczynić. Potrzebujesz, żeby zstąpiło niebo. A tak przy okazji, jeśli nie narodzisz się z góry, nie narodzisz się na nowo, jeśli nie narodzisz się z Ducha, nigdy nie wejdziesz do Królestwa Bożego. I, przy okazji, Duch przychodzi i odchodzi, kiedy chce, i nie możesz Go wezwać i nie możesz Go odrzucić. To jest doktryna Bożego powołania, skutecznego powołania. Niektórzy nazywają to nieodpartą łaską. To jest powołanie, które utożsamia Kościół z powołanymi. Jest Boże.
Mówi więc do Nikodema: „Przykro mi, Nikodemie, potrzebujesz tego, w czym nie możesz mieć udziału”. I tak przeszliśmy przez werset 10 tego niesamowitego doktoratu o Bożej, suwerennej łasce. Bóg musi dać ci życie. I co wam powiedziałem? Co może zrobić grzesznik? Poprosić, to wszystko. Nikodem nie wie, co z tym zrobić. Jezus kończy pierwszą część rozmowy w wersetach 9 i 10, mówiąc: „Jak to jest, że tego nie wiesz? Studiujesz Stary Testament. Jak to jest, że tego nie wiesz?”. Czy pamiętasz Jeremiasza 31, Ezechiela 36? Czy pamiętasz, ile razy Bóg mówił: „Usunę wasze kamienne serce. Dam wam nowe serce. Dam wam mojego Ducha. Sprawię, że będziecie postępować według moich przykazań”. Te dwa fragmenty o Nowym Przymierzu mówią o suwerennej mocy Boga, która odradza martwego grzesznika. „Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz? Jak to jest?”.
Nikodem nie został przekonany. Skąd to wiemy? Wersety 11 i 12. Końcówka wersetu 11: „Świadectwa naszego nie przyjmujecie”. Środek wersetu 12: „Nie wierzycie”. Nikodem tego nie przyjął. Nie wierzył w to. To dosłownie wywraca jego świat do góry nogami, bo jest legalistą. Musi przydarzyć ci się coś, do czego się nie przyczyniasz.
To jest wielka doktryna Bożego, suwerennego zbawienia. Ale równolegle do tej doktryny biegnie inna doktryna. Jest to doktryna ludzkiej odpowiedzialności. I rozmawialiśmy już o tym. O tym, jak obie biegną równolegle, ale nigdy się nie przecinają. I my wierzymy w obie. A to, że nie możemy ich zharmonizować, oznacza tylko, że jesteśmy ludźmi. A jeśli masz co do tego jakieś wątpliwości, porozmawiaj z osobą obok. To rozwiąże twój dylemat. Jesteśmy ludźmi. Fakt, że nie możemy zrozumieć wszystkiego, świadczy o naszym człowieczeństwie. Obok Bożej suwerenności jest ludzka odpowiedzialność. I w tym miejscu kontynuujemy tę historię.
Możemy zejść niżej i kontynuować historię w wersetach od 11 do 21. W tym momencie Nikodem nie wierzy, nie przyjmuje tego, nie uznaje tego. Jezus przypomina mu w wersecie 13, że: „nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy”. On był częścią systemu religii, który, podobnie jak wszystkie systemy religii, był ziemski lub demoniczny, a teraz słyszy z nieba. Nikt nie poszedł do nieba i nie przyniósł stamtąd wiadomości. Tylko Syn Człowieczy przyszedł z nieba. Więc lepiej posłuchaj tej wiadomości. To nie jest po prostu kolejne ludzkie i demoniczne przesłanie. To przychodzi do ciebie za pośrednictwem Syna Człowieczego. Nikodem już więcej nie mówi, ale wciąż tam jest. A Jezus nie mówi już do niego w liczbie pojedynczej, tylko szerzej. Teraz mówi do Nikodema, a przez Nikodema mówi do wszystkich faryzeuszy, którzy byli częścią grupy Nikodema, i do całego narodu Izraela, który podąża za faryzeuszami, i do reszty świata, która uwikłana jest w religię. I On po prostu mówi: „Lepiej posłuchajcie tego, który przyszedł z nieba, bo tylko Jeden przyszedł z nieba z prawdą. Tylko Jeden.
Próbowałem mówić wam o ziemskich sprawach, użyłem ziemskiej ilustracji odrodzenia i narodzin, a wy nie mogliście pojąć nawet ziemskiej sprawy. Wiem, że nie uwierzycie teraz, gdy powiem wam o niebiańskich sprawach, ale i tak objawię wam te niebiańskie rzeczy”. I zaczyna mówić o rzeczach niebiańskich. Po pierwsze, powiedział: „Zstąpiłem z nieba i jestem tym, który ma prawdę i jedynym, który ma prawdę”.
I powiem wam to, co jest oczywiste, ale jest to tak ważne w tym fragmencie: jedyna prawda od Boga o zbawieniu pochodzi od Jezusa Chrystusa. Wszystkie inne źródła to kłamstwa i oszustwa albo ziemskie, albo demoniczne, albo jedno i drugie. I mówię wam, że: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy”. “Ja zstąpiłem i ja będę wywyższony”. To aluzja do Jego śmierci. Omówiliśmy to wszystko ostatnim razem.
Teraz dochodzi do wersetu 15 i tutaj przechodzimy do fragmentu na dziś. „Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Musicie zrozumieć, że Nikodem był zmieszany, kiedy tam przyszedł. Zastanawiał się, jaką jeszcze legalistyczną lub jaką inną religijną rzecz może zrobić, żeby zrobić ostatni, ostateczny krok, by dostać się do Królestwa i osiągnąć spokój w jego niespokojnej duszy. A Jezus mówi: „Absolutnie nic. Nie możesz nic zrobić. Tak naprawdę musisz wymazać wszystko, co kiedykolwiek zrobiłeś. Podobnie jak Paweł, musisz uznać to za gnój. Musisz się wycofać i narodzić od nowa, a to jest coś, co może wydarzyć się tylko z nieba. Potrzebujesz Bożego cudu z nieba, nad którym nie masz kontroli i w którym nie masz udziału”. To zachwiało jego postrzeganiem religii.
A teraz przed nim drugi szok. Jezus mówi: „Ten, kto wierzy w Syna Człowieczego, który zstąpił z nieba i jest wywyższony – to aluzja do Jego krzyża – kto wierzy, będzie miał w Nim życie wieczne”. Ktokolwiek wierzy.
Co w tym szokującego? Wiara może być szokująca, bo to jest zbawienie przez wiarę. Ale prawdziwym szokiem jest „ktokolwiek”. To jest szokujące. Wiedzieli, czym jest życie wieczne. Tak przy okazji, Jan odnosi się do życia wiecznego piętnaście razy w swojej Ewangelii. Żydzi wiedzieli, czym jest życie wieczne. Było to życie Boga, nie tyle czas trwania, ile jakość życia. Życie Boga, życie samego Boga, Boże życie, życie wieczne, życie transcendentne, życie nadnaturalne, zjednoczenie z Trójcą, posiadanie życia Bożego teraz i na zawsze, to jest dostępne dla kogokolwiek, kto wierzy. Szok jest w słowie „ktokolwiek”. Dlaczego? Ponieważ Żydzi wierzyli, że kiedy przyjdzie Mesjasz, wtedy zbawi Izrael i ukarze wszystkie narody. Ukarze ich za bluźnierstwo. Ukarze ich za bałwochwalstwo. Ukarze ich za złe traktowanie Izraela. A teraz Jezus mówi: „Ktokolwiek wierzy”. I nie mówi niczego o Mojżeszu, niczego o Abrahamie, niczego o świątyni, niczego o przybytku, niczego o Prawie. On po prostu mówi, że chodzi o wiarę w Syna Człowieczego, który został wywyższony a ten, kto uwierzy, będzie miał życie wieczne.
Musicie zrozumieć, że ten, kto całe swoje życie był legalistycznym faryzeuszem, miał ogromną trudność nawet z tym, żeby to weszło do jego umysłu, a co dopiero z tym, żeby to przetworzyć. Ale Jezus mówi, że każdy, kto wierzy w Niego, wywyższonego Syna Człowieczego, uniknie sądu, uniknie piekła, otrzyma przebaczenie, błogosławieństwo, życie wieczne w niebie. Zbawienie jest przez wiarę. To jest nasze przesłanie. To jest nasze przesłanie. To jest przez wiarę. Nazywamy tę krótką serię Sola fide, zapożyczając to od reformatorów, którzy użyli łaciny do wyrażenia Tylko wiary, Sola fide. Sola gratia, Tylko łaska. Solus Christus, Tylko Chrystus. Sola scriptura, Tylko Pismo. Używali takich zwrotów.
Używali też innych łacińskich zwrotów do opisania zbawczej wiary. Pamiętajmy, że rozdział 2, wersety od 23 do 25, mówi: „Wielu uwierzyło. Nikodem uwierzył”. Ale w co wierzyli? Wierzyli, że Jezus był nauczycielem, że przyszedł od Boga i czynił cuda. Ale to nie wystarczy do zbawienia. Nikodem odrzuca przesłanie o wierze, która daje zbawienie. Wierzy w coś, ale nie wierzy w to, w co musi wierzyć.
Reformatorzy wymyślili kilka zwrotów. Stwierdzili, że zbawcza wiara składa się z trzech elementów: notitia, fiducia i assensus. To wasza lekcja łaciny na dziś. Notitia to wiedza, musisz wiedzieć. Wiara przychodzi przez słuchanie przesłania o Chrystusie, Rzymian 10. Musisz wiedzieć. Następnie musisz mieć fiducia. Musisz wierzyć. Oznacza to ufać lub wierzyć. Ale trzeci, który jest tak ważny, to assensus, co oznacza zobowiązanie, wzięcie swojego krzyża, naśladowanie, posłuszeństwo, zainwestowanie całego swojego życia w to, o czym wiesz i w co wierzysz.
Więc Nikodem dostał szokującą informację z ust naszego Pana, że zbawienie jest tylko przez wiarę. Wiarę, która jest oddana Synowi Człowieczemu, a Syn Człowieczy jest wywyższony i ukrzyżowany, podejmuje to pełne zobowiązanie, a każdy, kimkolwiek jest, kto podejmuje to zobowiązanie, będzie miał życie wieczne – czy to Żyd, czy poganin.
To po prostu porażające. Nikodem był twardym rasistą, podobnie jak inni Żydzi. Ich nienawiść do bałwochwalczych, bluźnierczych narodów zadomowiła się tam na długo przed nim. A teraz szokiem jest „ktokolwiek”. I właśnie wtedy, kiedy Nikodem próbuje to przetworzyć, Jezus daje nam najbardziej znany werset w Biblii, Jana 3:16. I to jest wyjaśnienie wersetu 15, bo Nikodem będzie mówił do siebie: „Dlaczego Bóg miałby to zrobić? Dlaczego Bóg miałby dać życie wieczne komukolwiek, kto tylko w Niego uwierzył? Dlaczego Bóg nie przeznaczył życia wiecznego dla ludzi, którzy przestrzegali zasad? Dla ludzi, którzy przestrzegali Prawa, dla ludzi, którzy przestrzegali szabatu, dla ludzi którzy byli tradycjonalistami, dla ludzi, którzy mieli gorliwość dla świętości, odprawiali ceremonie, składali ofiary?”.
Chwileczkę. Dlaczego życie wieczne jest dane każdemu, kto wierzy? I to nie tylko Żydom, którzy wierzą, ale każdemu, kto wierzy? Jak to możliwe?
A odpowiedź znajdziemy w wersecie 16: „Albowiem tak Bóg – co? – umiłował świat”. Co się za tym kryje? Co się za tym kryje? Boża… Co?… Boża miłość, Boża miłość. To jest niebiańska rzecz. To jest niebiańska rzecz. Ten, kto w Niego wierzy, nie zginie, ale będzie miał życie wieczne, ponieważ Bóg, który tak kocha świat, dał swego jednorodzonego Syna, żeby to umożliwić. Myślę, że nasza znajomość tego wersetu czasem blokuje jego prawdy i nie rozumiemy. My wszyscy to mówimy, znamy od szkoły podstawowej lub szkółki niedzielnej. Czy wiecie, że reformowani teolodzy przez wieki mocno zajmowali się tym wersetem? Oto klasyczne reformowane teologiczne wyjaśnienie Jana 3:16.
Po pierwsze, mamy daleką przyczynę sprawczą. Następnie mamy bliską przyczynę sprawczą. Dalej mamy przyczynę instrumentalną. I dodalibyśmy jeszcze przyczynę materialną. Czy to porusza wasze serce? Czy to was porywa? To teologiczny sposób wyjaśnienia Jana 3:16. Daleka przyczyna sprawcza – Boża miłość. Bliska przyczyna sprawcza – Boża łaska. Przyczyna instrumentalna – wiara. Dodaliby jeszcze przyczynę materialną – krzyż. Rezultatem będzie życie wieczne.
Ale nie wdawajmy się w szczegóły techniczne. Przedstawię wam prostszy zarys. Co jest motywem zbawienia? Motywacją? Bóg tak umiłował. Bóg tak umiłował. To wykracza daleko poza ich ograniczenie rasizmem. To wykracza daleko poza ich nienawiść do pogan i okolicznych narodów oraz Rzymian, którzy wśród nich mieszkali. Bóg kocha świat. Bóg kocha świat. Jak długo usprawiedliwiali swoją nienawiść do świata i bronili jej na podstawie tego, że to właśnie czuł Bóg? Zgadza się? Oni byli ludem Bożym. Byli przedstawicielami Boga. To jest Nauczyciel. Nienawidził świata, bo Bóg nienawidził świata.
Nieprawda. Powodem, dla którego Bóg daje dostęp do zbawienia każdemu, kto wierzy i powodem, dla którego każdy może uwierzyć, jest to, że Bóg rzeczywiście kocha świat. Szokujące, absolutnie szokujące. To jest motyw.
Obiektem jest świat i każdy na świecie, ktokolwiek, ktokolwiek. Termin “świat” oznacza tutaj po prostu ludzkość, ludzkość, to wszystko – po prostu Bóg kocha ludzkość. Tytus 3:4 używa podobnego określenia – ludzie. Bóg kocha ludzkość. To nie oznacza, że uratuje każdego, kto kiedykolwiek żył. To całkiem jasne, bo werset 18 mówi o tych, którzy są osądzeni z powodu ich niewiary.
Jest tylko jeden świat, jedna kraina ludzkości, i Bóg postanowił skierować swoją miłość na ten świat. Nie zrobił tak z aniołami. Aniołowie, którzy zgrzeszyli, zostali wrzuceni do piekła i nigdy nie zaznali Bożej miłości od czasu swojego buntu. Ale Bóg postanowił umiłować świat. Więc motywem zbawienia jest miłość, a obiektem zbawienia jest świat. Boża miłość objawia się na całym świecie w powszechnej łasce i zaproszeniu ewangelii. To najszerszy zakres Bożej miłości. Deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Słońce wschodzi nad sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi. Ludzie zakochują się, mają dzieci, cieszą się pięknem życia i świata, są zadowoleni, odnoszą sukcesy. Te wspaniałe rzeczy, które Bóg dał człowiekowi na tym świecie, dowodzą, że Bóg okazuje ogólną miłość do ludzkości. Daje im możliwość usłyszenia ewangelii. Ewangelia do nich dociera. On ukazuje siebie i to, kim jest, w ich wnętrzu. On zapisuje swoje Prawo w ich sercach i czyni się dostępnym dla ludzkiego rozumu, żebyś mógł spojrzeć na ten świat i uznać, że stoi za nim Bóg i poznać coś z Jego mocy i wiecznego Bóstwa, Rzymian 1.
Ale jest specjalna miłość, którą On ma dla swoich na świecie, a oni są na całym świecie. Kiedy mamy scenę w niebie w Objawieniu Jana 4, 5, 6 i 7, przez wszystkie te rozdziały, widzisz wszystkich świętych wokół tronu, w końcu dowiadujemy się, że są z każdego języka, plemienia, ludu i narodu, nie tylko z Izraela.
Więc ten ograniczony rasizm, który był prawdą o Nikodemie i innych, nie odzwierciedla serca Boga. Nikodem jest bardzo pogubiony w swojej teologii. Nie może zasłużyć na zbawienie. To musi pochodzić z nieba, bo jest suwerennym dziełem Boga, a nie człowieka. I Bóg kocha świat, którego on nienawidzi. Bóg sprawia, że zbawienie jest dostępne przez wiarę, a on zawsze myślał, że jest tak przez uczynki. Tak więc, dalej mamy działanie dla zbawienia.
Motywem jest miłość. Obiektem jest świat. Działanie polega na tym, że dał swojego jednorodzonego Syna. To trochę mylące „jednorodzony Syn”. To monogenes, monogenes. “Genos” to greckie słowo, z którego wywodzi się genetyka. “Mono” to jeden. I kiedy to połączysz, to słowo “monogenes” oznacza unikalny, jedyny w swoim rodzaju, jedyny taki. To łatwiejsze do zrozumienia. Bóg dał swojego unikalnego Syna. Syna, który jest jedyny w swoim rodzaju. Umiłowanego Syna. „To jest mój Syn umiłowany”, mówi Bóg, Syn Jego miłości. Jego własny Syn, jak mówi List do Rzymian 8:3.
Trzeba tu powiedzieć coś bardzo ważnego. Spójrzcie na słowo „tak”: „Bóg tak umiłował świat”. Co oznacza słowo „tak”? Do takiego stopnia, w takim celu, w taki sposób. Bóg tak umiłował świat. Do jakiego stopnia umiłował świat? Do tego stopnia, że dał swojego jedynego Syna. Innymi słowy, zakres Jego miłości mierzony jest wielkością Jego daru. Najbardziej wielkoduszną rzeczą, jaką Bóg mógł zrobić, było oddanie tego, co kochał najbardziej, tego, którego kochał najbardziej, Syna swojej miłości. Daje osobę, którą kocha najbardziej, Syna Jego miłości, a to pokazuje skalę Jego miłości. On kocha świat tak, że daje swojego jedynego w rodzaju Syna, unikalnego, ukochanego Syna.
Jakie są środki zbawienia? Ktokolwiek wierzy – wierzy, wierzy, wierzy. To jest środek. W co wierzy? Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa. Uwierz, że Bóg wskrzesił Go z martwych. Uwierz w znaczenie krzyża i zmartwychwstania. Uwierz w ewangelię. Ktokolwiek, ktokolwiek.
Słuchajcie uważnie. Darmowa oferta ewangelii jest wystarczająco szeroka, żeby objąć najgorszego grzesznika, który uwierzy. Zrozumieliście to? Darmowa oferta ewangelii jest wystarczająco szeroka, żeby objąć najgorszego grzesznika, który uwierzy. Nawet największego z grzeszników, jak Paweł powiedział o sobie. Słuchajcie, ewangelia jest wystarczająco wąska, żeby wykluczyć najbardziej moralnego, religijnego niewierzącego. Myślałem o tym w tym tygodniu. Kto jest najbardziej moralnym i religijnym człowiekiem na planecie? Papież. Ale on pokłada nadzieję w swoich uczynkach, w swoich zasługach, żeby dostać się do nieba, a ewangelia go wyklucza. Najbardziej rozwiązła, okropna, skorumpowana osoba na całej planecie, która ufa tylko Chrystusowi – ewangelia jest wystarczająco szeroka, żeby ją objąć. Tylko przez wiarę.
Jaki jest rezultat? „Nie zginie, ale ma życie wieczne”. Negatywnie – „nie zginie”. „Zginie” to greckie “apollumi”, które Nowy Testament używa często w odniesieniu do wiecznej ruiny. To odnosi się do piekła. Pozytywnie – życie wieczne, życie wieczne.
Być może jest to świeże spojrzenie na Ewangelię Jana 3:16. Słuchajcie bardzo uważnie przez kilka ostatnich chwil. Przesłanie naszego Pana jest takie, że musisz narodzić się z góry, a to jest dzieło Boga. I ty nie masz w tym udziału. Ale każdy, kto wierzy, może być zbawiony i nie ma innego sposobu. Każdy, kto wierzy. Dlaczego Bóg tak zrobił? Bo wtedy On dostaje całą chwałę. Jak powiedział Paweł w Liście do Efezjan, my się nie chlubimy. Ale dlatego, że On kocha świat.
Łatwo byłoby pomyśleć o świętym Bogu tak, jakby patrząc na ludzkość w stanie, w jakim się znajduje – w grzechu, buncie, nieposłuszeństwie, nienawiści do Boga… byłoby łatwo, gdyby Pismo Święte mówiło, że „Bóg spojrzał na świat i powiedział: Złamię ich, ukarzę ich. Postawię ich pod presją Bożego sądu aż do mnie przyjdą”. Ale to nie Jego gniew posłał Chrystusa. Chrystus nie przyszedł, żeby sądzić świat. Przyszedł na świat, żeby zbawić świat, bo tym, co motywowało Ojca, nie był Jego gniew, ale Jego… Co?… Jego miłość. I tak dochodzimy do wersetu 17: „Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony”. Przez Niego. Bóg chciał zbawić świat. Bóg posłał Jezusa, żeby zbawić świat. Jezus przyszedł, żeby zbawić świat. Czyli grzeszników z całego świata. Posłał swojego Syna z powodu nieskończonej miłości do grzeszników. Posłał swojego Syna, żeby okazać swoją łaskę i miłosierdzie, żeby ocalić ich przed Jego gniewem. Jego miłość motywowała Go do ocalenia ich przed Jego gniewem. To kolejna niebiańska rzecz.
Celem przyjścia Mesjasza nie jest potępienie. Nie jest sąd. Żydzi oczekiwali, że Mesjasz przyjdzie i osądzi wszystkie narody. Mesjasz przyszedł i to oni Go odrzucili. Skończyło się na tym, że On osądził ich, ale rozszerzył ewangelię po krańce ziemi.
Kiedy przyjdzie następnym razem, przyjdzie z sądem. Za drugim razem przyjdzie na sąd. Ale tym razem Syn Człowieczy przyszedł, Łukasza 19:10, „żeby szukać i zbawić to, co zginęło”. On nie przyszedł, żeby sądzić świat. On przyszedł, żeby zbawić, przyszedł dla zbawienia. Jednak bardzo ważny jest werset 18: „… kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego” (Ewangelia Jana 3:16). To jest bardzo ważne. Powiedziałem, że to bardzo ważny rozdział, moglibyśmy zostać w tym rozdziale na zawsze, niuansując wszystkie te prawdy, ale pozwólcie, że wam pomogę. Słuchajcie uważnie. „Kto nie wierzy, już jest osądzony”. Słowo „już” jest tu kluczowe. Chcę, żebyście to wiedzieli. Słowo „już” jest kluczem. Chrystus przyszedł w miłości, żeby zbawić, bo Bóg miłości posłał Go, żeby zbawił, co oznacza, że nie trzeba biec do Marii, żeby znaleźć kogoś współczującego. Bóg z natury jest Zbawicielem. Chrystus z natury jest Zbawicielem. Uwierz, a będziesz zbawiony. Uwierz, że to wszystko, czego trzeba, a wszystkie zarzuty przeciwko tobie zostaną wymazane. Biblia mówi, że osiągasz status, który można zdefiniować tak: „Bez potępienia, pełne przebaczenie, uratowany od przekleństwa Prawa, oczyszczony z wszelkiej winy, uznany za sprawiedliwego, obdarzony życiem wiecznym, które nigdy nie zostanie usunięte”. Co za łaska, co za miłosierdzie, co za ogromna miłość!
Ale, z drugiej strony, jeśli nie wierzysz, zostałeś już osądzony, ponieważ nie uwierzyłeś w Syna Bożego, unikalnego Syna Bożego. Powiem wam teraz, co oznacza to „już”. Charakterystyczne dla ludzi na świecie jest mówienie: „Żyję swoim życiem. Myślę, że robię więcej dobrego niż złego, prawda? Jeśli Bóg prowadzi rejestr, to będę miał się dobrze. Będzie dobrze”. Ludzie mi tak mówili, ważni ludzie w mediach mówili: „Nic mi nie będzie. Będę miał się dobrze. Moje dobro przeważa nad złem”.
Mogę wam coś powiedzieć? To nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia, bo już jesteś osądzony. Czy wiesz, kiedy wydano wyrok na twoje życie? Wiesz, kiedy uderzył młotek sędziego? Kiedy przybyłeś na tę planetę. Przybyłeś na planetę jako niewierzący, nie wierząc w Chrystusa. Młotek uderzył, werdykt został wydany i zapadł wyrok. Nic nie jest teraz ustalane, nic. Nikt nie liczy twoich osiągnięć, żeby sprawdzić, czy dobro przeważa nad złem. Jesteś już osądzony. Zostałeś osądzony, kiedy się urodziłeś. Zostałeś osądzony, bo byłeś niewierzący. Tak, Bóg wie wszystko, więc doskonale zdaje sobie sprawę z twoich zbrodni przeciwko Niemu. Ale to nie ma nic wspólnego z werdyktem, bo werdykt został już wydany. Boski Sędzia wydał już wyrok, młotek uderzył, zostałeś potępiony i skazany na piekło.
Znowu, większość ludzi myśli, że jest w trakcie gromadzenia dokonań i jeśli dobro przeważy nad złem, wtedy sędzia ostatecznie zawyrokuje na ich korzyść. I chcę powiedzieć wszystkim wam, którzy tak myślicie, wyrok został wydany, kiedy się pojawiliście. Miecz Damoklesa jest nad twoją głową. Wór jest na twojej głowie. Twoja szyja jest na gilotynie, a kat zaraz puści linę. Ostateczny wyrok zapadł dawno temu. Nie ma żadnego przyszłego werdyktu.
Co do tego doprowadziło? „Ponieważ nie uwierzyliście w imię jednorodzonego Syna Bożego”. Zostaniesz wysłany do piekła nie za to, co zrobiłeś, ale za to, czego nie zrobiłeś, a mianowicie, nie uwierzyłeś w Pana Jezusa Chrystusa.
To sprawia, że jest to bardzo ważne, niezwykle ważne. Każdy grzesznik jest już potępiony. Jedynym sposobem, żeby odwrócić ten werdykt, mieć czyste konto, żeby grzesznik uzyskał przebaczenie, jest wiara w unikalnego Syna Bożego, w jedyną drogę. Dlatego ważne jest pamiętać o tym, że ostatecznie przyczyną potępienia ludzi w piekle nie jest jakiś niebiański dekret wydany przez Boga. On tego nie sprawił. Przyczyną potępienia ludzi w piekle nie jest jakiś brak w ofierze Chrystusa. Przyczyną potępienia ludzi w piekle nie jest to, że grzeszą i łamią Boże prawo. Przyczyną potępienia ludzi w piekle jest to, że nie wierzą w Jezusa Chrystusa. Na tym polega problem.
Więc, kiedy rozmawiasz z ludźmi, myślę, że czasami można powiedzieć: „Jesteś przestępcą, złamałeś to prawo, złamałeś tamto prawo, złamałeś dziesięcioro przykazań. W porządku. To można wybaczyć”. Prędzej czy później w rozmowie, a sugeruję, żeby było to prędzej niż później, musisz zwrócić się do ludzi z tym, co myślą o Jezusie Chrystusie, przejść do sedna i powiedzieć: „Jeśli nie wierzysz w Pana Jezusa Chrystusa jako Odkupiciela, Zbawiciela i Pana, to umrzesz w swoich grzechach i pójdziesz do piekła. To jedyny niewybaczalny grzech”.
Kiedy grzesznicy przyjdą na sąd przed wielkim białym tronem przedstawionym w Księdze Objawienia i staną przed trybunałem Bożym – staną przed Bogiem – możesz założyć, że będą narzekać. Powiedzą: „A co ja mam z tym wspólnego, Boże? Co ja mam z tym wspólnego, Boże? To Twoja wina, Twoja wina”. I będą narzekać na ciebie, jak robił to Adam. „Kobieta, którą mi dałeś. To Twoja wina”.
Ktoś może narzekać na Adama: „A co mi do tego? Nie było mnie w tym ogrodzie, gdybym był tam zamiast Adama, nie zrobiłbym tego. Spójrz na mnie, jestem ofiarą tego, co zrobił Adam”. Ktoś może chcieć powiedzieć: „Taka jest moja natura. Co ja mogę zrobić? Czy otrzymałem naturę po Adamie? Pochodzę od zdeprawowanych rodziców, więc czego oczekujesz?”. Ktoś powie: „To moje okoliczności. Spójrz na okoliczności, w jakich musiałem żyć”.
Czy wiesz, że to wszystko nie ma znaczenia? Kiedy staniesz przed Bogiem, powiesz: „Odmawiam wiary w Jezusa Chrystusa” i w tym tkwi problem. To będzie problem. Zostałeś już osądzony – jesteś potępiony i skazany. I jeśli będziesz trwał w niewierze, zginiesz.
Biorąc pod uwagę powagę tej sytuacji i możliwość przyjścia do Chrystusa, powiedziałbyś: „Dlaczego grzesznicy to odrzucają? Dlaczego oni nie wierzą?”. Posłuchajcie wersetu 19: „A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat”. To Chrystus, światło ukazane w rozdziale 1. On jest światłością. „Światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków”.
Jest jeden powód, dla którego ludzie nie wierzą w Chrystusa. Jeden powód. Kochają swój grzech. Nie chcą zbliżyć się do Chrystusa, bo On rzuca światło na ich grzech, ujawnia ich grzech. Grzesznicy kochają grzech. To nie ignorancja. To nie brak podstawowych zdolności rozumowania. To nie niezrozumienie. Grzesznicy wolą moralną ciemność. Są jak robaki, które uciekają do ciemności, kiedy podnosisz kamień. Kochają swoje zepsucie. Rozkoszują się swoim złem i kochają ciemność, nienawidzą światła, nie chcą przyjść do światła, bo jeśli przyjdą do światła, zostaną zdemaskowani. Więc odczuwają niechęć do prawdy, niechęć do Pisma Świętego, niechęć do kościoła, niechęć do chrześcijan, uciekają od nas. To mocna, dominująca siła w upadłym sercu. Ewangelia Jana 7:7 mówi: „Świat nie może was nienawidzić – mówi Jezus – lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe”. Nienawidzą Chrystusa, bo On ujawnia ich grzech. Ostatecznie to przechodzi na nas.
Powiem teraz coś praktycznego i skończę w ciągu następnych kilku minut. Przestań odwoływać się do psychiki grzeszników. Przestań mówić: „Czy chcesz mieć cel w swoim życiu? Jezus da ci cel”. Przestań. Przestań mówić, że Jezus cię uszczęśliwi, da ci lepsze życie, rozwiąże twoje problemy, uczyni lepszym i bogatszym – przestań. To skutkuje fałszywymi nawróceniami, bo nie rzuca światła na nędzę grzesznika. To niczego nie odkrywa. To niczego nie ujawnia. To kłamstwo. To, co chcesz zrobić, to rzucić na grzesznika światło czystej sprawiedliwości Jezusa Chrystusa tak jasno, jak tylko możesz, i zobaczyć czy grzesznik ucieknie. Tego rodzaju rzeczy nie mają żadnej wartości dla ludzi. To produkuje tylko fałszywie nawróconych. Chodzi o to, żeby skonfrontować grzech w całej jego grozie i brzydocie, a oni przypieczętują swój wyrok, odrzucając Chrystusa, bo kochają swoją nieprawość. Albo, dzięki łasce Bożej, uciekną do prawdy, werset 21: „Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego dokonane są w Bogu”.
Wiecie, jaka jest różnica między grzesznikiem a wierzącym? Dlaczego tu dziś jesteście? Przychodzicie do Grace Church. Wiem, czemu ludzie przychodzą do Grace Church. Wiem, dlaczego przychodzicie. Bo zapalamy tak jasne światło. Zgadza się? Nie żartujemy. Włączamy jasne światło. To jest to światło. To jest to światło, które ujawnia światło i mamy tu jasno, a jeśli masz coś do ukrycia, lepiej przejdź się do innego kościoła. Ale ludzie, którzy praktykują prawdę, są tutaj, ponieważ światło świeci i ujawnia, że to co dzieje się w ich życiu, dzieje się za sprawą Boga. Więc, co z tego mają? Pewność, komfort, zachętę, bezpieczeństwo. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam dość światła w moim życiu. Dlatego tu jesteście. Ludzie mówią mi czasem: „Nie chodzę już do tego kościoła”. Nie pytam dlaczego. Ja wiem dlaczego. „Potrzebuję trochę więcej cienia”.
Ale korzyścią jest to, że jeśli jesteś jednym z tych, którzy praktykują prawdę, światło zapala się i patrzysz na swoje życie w świetle, po czym mówisz: „To, co się we mnie dzieje, jest dziełem Boga”. I jest w tym pewność, bezpieczeństwo i radość. Przychodzimy do światła, kochamy światło, cieszymy się społecznością z Chrystusem. I nie ma strachu. Jest pełna akceptacja bezpieczeństwo, radość, ochrona i miłość. O rany! Ale Nikodem dostał przesłanie i nawet nie zadał pytania. Właśnie odczytano mu serce.
Tak przy okazji, to ostatecznie stał się wierzący. W siódmym rozdziale wypowiedział słowo w obronie Jezusa. Był w trakcie procesu. W rozdziale 19 pojawił się z Józefem, żeby pochować swojego Zbawiciela. Trochę to trwało, ale spotkacie go w niebie.
Ojcze, dziękujemy Ci za Twoje Słowo. za jego moc, jasność, zachętę. Za głębię jego błogosławieństwa. Dziękujemy Ci za to cenne zgromadzenie. Dziękujemy Ci, że przez swoją łaskę i moc uczyniłeś nas ludźmi, którzy otrzymali życie, a teraz mamy radość praktykowania prawdy, przychodzimy do światła, przyjmujemy światło, kochamy światło i nigdy nie mamy dość światła. Bo chociaż ujawnia ono pozostałości naszego upadku, pokazuje nam też, że Ty w nas pracujesz. Mierzymy siebie według Słowa Bożego i mówimy: “Tak, to jest dzieło, które Ty wykonujesz we mnie”. Co za radość, co za błogosławieństwo. Modlę się za tych, którzy słyszą to przesłanie, a którzy nie uwierzyli jeszcze w Pana Jezusa Chrystusa. Niech zrozumieją, że w tej chwili nie ma żadnych wątpliwości, nic nie ma być dopiero ustalone w przyszłości. Oni już są osądzeni. I niech biegną do Chrystusa, do Tego, który został wywyższony na krzyżu, żeby ponieść ich grzechy i zmartwychwstać dla ich usprawiedliwienia. Niech uwierzą w Niego jako Pana i Zbawiciela. Niech zaprą się siebie, wezmą swój krzyż i pójdą za Nim. Niech niebo zstąpi i da życie. Niech grzesznicy wierzą ku Twojej chwale.
Ojcze, jesteśmy tak bogaci, ponieważ mamy prawdę. Kiedy nasz Pan mówi: „Zaprawdę, zaprawdę”, my mówimy: „Amen”. My potwierdzamy. Ale Ty już nam to przyniosłeś. A tego, czego już nas nauczyłeś, uczymy się od Ciebie, uczymy się przez Ducha. Dziękujemy Ci za Twoje żywe i trwałe Słowo. Zapieczętuj je w naszych sercach i użyj nas, żebyśmy przekazywali to chwalebne przesłanie Chrystusa. Żebyśmy ostrzegali grzeszników w miłości. Przypominali im, że Bóg ich kocha i ktokolwiek z nich zechce uwierzyć w Jego Syna, otrzyma całkowite przebaczenie, wyrok zostanie odwrócony. Żadne potępienie na nich nie spadnie, a zamiast tego otrzymają Twoją sprawiedliwość jako okrycie i życie wieczne w Twojej obecności – co za dar! Prosimy, by grzech, który więzi grzeszników, nie był dla nich tak atrakcyjny. Uczyń to przez swoją moc. To przypomina nam hymn, który śpiewaliśmy wcześniej. „Długo leżał mój uwięziony duch. Mocno związany grzechem i nocą natury. Twoje oko rozbroiło ożywiający promień. Obudziłem się, loch zapłonął światłem. Moje łańcuchy opadły, moje serce było wolne. Powstałem, poszedłem za Tobą”. To jest nasze pragnienie dla każdego serca. Przywróć nam tej nocy tę wielką nadzieję. W imieniu Chrystusa, amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY