Kiedy zastanawiamy się nad trudną sytuacją, z jaką mierzy się kościół ewangelikalny w XXI wieku, to w pierwszej kolejności musimy zrozumieć, że samo określenie „kościół ewangelikalny” jest zbędne. Jeśli dany kościół nie jest ewangelikalny, to nie jest autentycznym kościołem. To nadmierne mnożenie słów przywodzi mi na myśl określenie „narodzeni na nowo chrześcijanie”. Jeśli ktoś narodził się na nowo z Ducha Bożego, to z pewnością jest chrześcijaninem. Jeśli ktoś nie został odrodzony przez Ducha Świętego, to chociaż może wyznawać, że jest chrześcijaninem, nie jest nim naprawdę. Istnieje wiele grup, które twierdzą, że są kościołami, a które już dawno temu odrzuciły ewangelię. Bez ewangelii zgromadzenie ludzi – pomimo ich twierdzeń – nie może być autentycznym kościołem.
W XVI wieku termin ewangelikalny zyskał na znaczeniu jako określenie kościoła protestanckiego. W wielu przypadkach terminy ewangelikalny i protestancki były używane zamiennie. Dziś to synonimiczne użycie przymiotników nie funkcjonuje już z żadną dokładnością. Historyczni protestanci zapomnieli, przeciwko czemu protestowali w XVI wieku. Kościół reformacji sprzeciwiał się zaćmieniu ewangelii, które miało miejsce w średniowiecznym Kościele.
Kiedy zwrócimy naszą uwagę na pierwszy wiek, na kościoły, o których dowiadujemy się z zapisów biblijnych, wówczas dowiemy się, że wszystkie kościoły, o których mowa w Nowym Testamencie, w tym kościoły w Efezie, Koryncie, Tesalonice i siedem kościołów Objawienia, były kościołami ewangelikalnymi. Wszystkie one przyjmowały biblijną ewangelię. Jednocześnie jednak kościoły te różniły się pod względem swoich mocnych i słabych stron, a także składu. Kościół ewangelikalny niekoniecznie jest monolityczną społecznością. Wśród kościołów ewangelikalnych może istnieć jedność, ale niekoniecznie jednolitość. Różnice między siedmioma kościołami z Księgi Objawienia są w tej księdze jasno przedstawione. Miały one różną liczebność i rozmaite słabości, ale wszystkie stanęły w obliczu niebezpieczeństw. Każdy z nich stawił czoła niebezpieczeństwom, które atakowały Kościół w pierwszym wieku. Mierzyły się z niebezpieczeństwami o różnych proporcjach, ale istniało wspólne zagrożenie dla zdrowia Kościoła Nowego Testamentu z wielu stron. Niebezpieczeństwa, które ujawniły się w pierwszym wieku, powtarzają się w każdym wieku historii Kościoła. W naszych czasach, we wczesnych latach dwudziestego pierwszego wieku, są one z pewnością bardzo widoczne.
Wśród trzech najbardziej krytycznych zagrożeń, przed którymi stoi dziś Kościół, jest przede wszystkim utrata biblijnej prawdy. Kiedy prawda ewangelii jest zagrożona lub negocjowana, wówczas Kościół przestaje być ewangelikalny. Żyjemy w czasach kryzysu w dziedzinie prawdy biblijnej, bowiem wiele kościołów postrzega doktrynę jedynie jako coś, co dzieli chrześcijan. Dlatego kładą nacisk na relacje, a nie na prawdę. Jest to fałszywe rozróżnienie, ponieważ nasze przywiązanie do prawdy jest zobowiązaniem, które powinno przejawiać się w autentycznych, żywych relacjach międzyludzkich. Relacje nigdy nie mogą zastąpić przyjmowania prawdy Bożej. Tak więc błędnego rozróżnienia między doktryną a relacjami nie da się utrzymać w ramach dokładnej analizy biblijnej.
Drugim powszechnym zagrożeniem dla dzisiejszego Kościoła jest zaniedbanie praktyki dyscypliny kościelnej. Kiedy Kościół nie dyscyplinuje swoich członków za rażące i ohydne grzechy, szczególnie grzechy o charakterze publicznym, wówczas taka wspólnota zostaje zainfekowana niemoralnością świeckiego społeczeństwa. Dzieje się tak, gdy Kościół tak desperacko pragnie być zaakceptowany przez pogańskie społeczeństwo, że przyjmuje jego poglądy na moralność, wzoruje się na nich i „chrzci” je za pomocą religijnego języka.
Trzecim kluczowym zagrożeniem, przed którym stoi dziś Kościół, jest utrata wiernego prowadzenia nabożeństw. Istnieją różne style prowadzenia nabożeństw, które mogą być miłe Bogu. Jednak wielbienie, które jest miłe Bogu, jest oparte na Duchu i prawdzie. Możemy mieć żywe nabożeństwa, budzące zainteresowanie i entuzjazm obecnych, lecz pomijać przy tym doktrynę i prawdę. Z drugiej strony, możemy mieć coś, co niektórzy nazywają martwą ortodoksją, w ramach której wyznaniowe prawdy historycznej wiary chrześcijańskiej pozostają centralnym elementem nabożeństwa kościoła, ale samo nabożeństwo nie wypływa z serca i brakuje mu duchowej witalności.
Kolejnym elementem zagrażającym kościołowi ewangelikalnemu jest postępująca erozja wiary ewangelikalnej pod wpływem teologii liberalnej. Teologia liberalna przeżyła swój rozkwit w XIX wieku i ponownie dała mocno o sobie znać, gdy neoliberalizm opanował główne kościoły XX wieku. Jednak nie jest on martwy. Być może miejscem, w którym liberalizm objawia się najbardziej niebezpiecznie, są mury kościołów, które historycznie były silnie ewangelikalne. David F. Wells opisuje kryzys Kościoła XXI wieku jako „puste wielbienie”. Puste wielbienie to takie, które jest pozbawione treści. Zadowala się frazesami, popularną wersją psychologii i rozrywką. Takie wielbienie jest pozbawione Słowa Bożego i autentycznej ofiary uwielbienia.
Dr James Montgomery Boice przed śmiercią ubolewał nad tym, że Kościół ulega pokusie, aby „wykonywać dzieło Pana na sposób światowy”. Próbujemy przeszczepić zasady osiągania sukcesu zaczerpnięte z branży reklamowej oraz innych świeckich instytucji i naśladować je w życiu Kościoła. Taki proces jest śmiertelnie niebezpieczny.
Sile duchowej każdego pokolenia, w tym także naszego, na nowo zagrażają te same niebezpieczeństwa, które Jezus zganił w życiu siedmiu zborów z Księgi Objawienia. Należą do nich takie rzeczy jak: brak miłości, brak prawdy, duch kompromisu ze światem, letnia postawa i rozdwojenie duchowe. Nasz Pan udzielił tym kościołom nagany i zachęty, które każdy kościół w każdym wieku musi potraktować poważnie, sprawdzając siebie, aby upewnić się, czy nie przejawiamy takich samych odstępstw od prawd biblijnych, jak te kościoły. Musimy być czujni i pilni, jeśli chcemy zachować pobożne świadectwo w naszych czasach.
The Perils Facing the Evangelical Church Copyright 2009 by R.C. Sproul, Ligonier Ministries Used by permission.