Link YouTube: dodaj komentarz, subskrybuj, prześlij dalej
Transkrypcja wideo
Rozmawialiśmy o ewangelii Pawła, ewangelii według Pawła. I przyznaję, że wielkim wyzwaniem jest dla mnie zawężenie tego do kilku tematów. Szczerze mówiąc, trochę się jeszcze waham i zmieniam co do tego zdanie, więc będziecie musieli ze mną wytrzymać. Dzisiaj chcę, żebyście otworzyli swoje Biblie ponownie na 2 Liście do Koryntian i przeszli do rozdziału 5. Rozmawialiśmy o chwale ewangelii. Rozmawialiśmy o naturze ewangelii na naszych dwóch porannych sesjach, gdzie zagłębialiśmy się w doktrynę usprawiedliwienia. Naturą ewangelii jest to, że sprawiedliwość Boża musi zstąpić z góry, przyjmuje się ją przez wiarę i jest darem łaski. Tak dokonuje się zbawienie. O tym już mówiliśmy.
To jest chwalebna ewangelia. To jest ewangelia o zastępstwie, jak widzieliśmy to dziś rano. Dziś wieczorem zobaczymy trochę więcej na ten temat. Ale chcę, żebyście rozumieli, czym jest pojednanie. To jest ewangelia pojednania. Ewangelia doprowadza do pojednania grzesznika z Bogiem. Na końcu rozdziału 5 jest bardzo istotny fragment dla zrozumienia ewangelii Pawła, ewangelii Jezusa Chrystusa, ewangelii błogosławionego Boga, ewangelii pokoju, łaski i zbawienia, którą Paweł nazwał „moją ewangelią”, a nawet „naszą ewangelią”.
Zacznijmy od spojrzenia na werset 18. „A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania. To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem. On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. Pięć razy w tym fragmencie pojawia się słowo „pojednanie”. Widzieliście to. Werset 18: „Bóg nas pojednał, powierzył nam służbę pojednania”. Werset 19: „Bóg w Chrystusie pojednał świat, powierzając nam słowo pojednania”. Werset 20: „Pojednajcie się z Bogiem”. Chodzi o pojednanie.
Pojednanie zakłada oddzielenie, prawda? Zakłada wrogość i nieprzyjaźń. Zakłada, że ludzie są wrogami lub, co gorsza, śmiertelnymi wrogami. I musi nastąpić pojednanie. Zauważysz, że Paweł mówi, iż otrzymaliśmy służbę pojednania. A do pełnienia tej służby otrzymaliśmy Słowo pojednania. Nasze przesłanie jest przesłaniem pojednania. Dotyczy pojednania. Jak mamy rozumieć to pojednanie? Cóż, w tym fragmencie, nie tylko od 18 do 21 wersetu, ale też chwilę wcześniej mamy to, co, moim zdaniem, jest sednem zrozumienia przesłania ewangelii jako pojednania. Otrzymaliśmy służbę pojednania. Otrzymaliśmy przesłanie o pojednaniu, które, zgodnie z wersetem 20, jest istotą naszego poselstwa. Posłaniec był przedstawicielem monarchy, ustanowionym w obcej kulturze, żeby reprezentować tego monarchę. Tak jest też z nami. Reprezentujemy Króla królów w obcej kulturze. A naszym zadaniem jest powiedzieć ludziom w tej obcej kulturze, którzy z natury są wrogami Boga, że mogą być pojednani z Bogiem. To jest nasze przesłanie. To jest nasze przesłanie.
Czasem, podczas podróży samolotem, ludzie siedzący obok mnie pytają, czym się zajmuję. Pamiętam moją odpowiedź na takie pytanie z lotu z Nowego Jorku do Los Angeles. Powiedziałem: „Głoszę ewangelię”. A mężczyzna, obok którego siedziałem, który miał kolczyki wszędzie, gdzie tylko się da, musiał się przestraszyć, bo wstał ze swojego miejsca i już na nie nie wrócił. A lot trwał pięć godzin. Więc nauczyłem się, żeby nie być tak dosadnym. Z drugiej strony, czasami mówię tak: „Mam świetną pracę. Mówię grzesznikom, że mogą pojednać się z Bogiem. Czy jesteś zainteresowany?”. I to nazywa się przejściem do sedna. Ale dokładnie tym się zajmuję. My się tym zajmujemy. Naszym przesłaniem jest to, że grzesznicy mogą być pojednani z Bogiem. Że Bóg jest Bogiem pojednania, który zapewnił środki pojednania. I pojednanie jest odpowiedzialnością każdego ambasadora Chrystusa. To zakłada oddzielenie, nieprzyjaźń i wrogą relację, ale taką, która może zmienić się w pełne i całkowite pojednanie.
Patrząc na ten fragment, chcę wam pokazać kilka elementów służby pojednania. Kilka elementów rzeczywistości pojednania. Żeby to zrobić, musimy cofnąć się po kilka rzeczy do wersetu 14. Wracając do wersetu 14, chcę powiedzieć, że pierwszym składnikiem pojednania jest to, że jest ono motywowane Bożą miłością. Jest motywowane Bożą miłością. Nie powinno być za bardzo potrzeby, żeby to poruszać, bo wszyscy dobrze wiecie, że tak Bóg umiłował świat. Zgadza się? Tak, że Bóg dał. Nie myśmy umiłowali Boga, ale On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. Umiłował nas, kiedy byliśmy wrogami, jak napisał Paweł. A w wersecie 14 Paweł napisał: „Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas”. To czasownik, który oznacza wywieranie na coś nacisku, żeby wywołać działanie. Można by to nawet przetłumaczyć: miłość Chrystusowa rządzi nami. Uwielbiam słowo „kontroluje”, którego używa New American Standard. Paweł nie mówi o swojej miłości do Chrystusa. Mówi o miłości Chrystusa do niego. Widzieliśmy, że zrozumiał chwałę ewangelii, tak? Mówiliśmy o tym z Drugiego Listu do Koryntian. On zrozumiał niedoścignioną chwałę ewangelii i był zmotywowany jej niesłychaną i niezrównaną wielkością. Doświadczył też miłości Chrystusa. Swoim zbawieniem Chrystus nabył życie Pawła tak, że był on przytłoczony tą zbawczą miłością i nigdy nie mógł żyć dla niczego innego jak tylko dla głoszenia tej zbawczej miłości.
Zbawcza miłość Chrystusa do Pawła kontrolowała go, panowała nad nim, motywowała go, rządziła nim. To nie było dla niego coś prywatnego. Nie postrzegał tego egoistycznie. Nie patrzył na to w odosobnieniu, bo w 15 wersecie napisał: „A umarł za wszystkich”. To, co Bóg uczynił dla mnie przez swoją miłość, co Chrystus uczynił dla mnie przez wspaniałomyślną, zbawczą, przebaczającą, łaskawą miłość, nie jest tylko dla mnie. On umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony.
Co go napędzało? Co go przymuszało? Co go motywowało? Nie tylko chwała ewangelii w szerokim znaczeniu, ale ta chwała ewangelii była związana z tym, że ewangelia była tak wspaniałomyślnym wyrazem Bożej miłości do niegodnego grzesznika, jakim był on, który sam wyznał, że jest bluźniercą. I zrozumiał, że ta miłość, którą Bóg dał mu w Chrystusie, która tak całkowicie przemieniła jego życie, była nie tylko dla niego, ale że Chrystus umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, nie żyli już dla samych siebie, ale dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. On umarł za wszystkich.
Co to znaczy za wszystkich? On umarł za wszystkich, którzy w Niego wierzą. Wszystkich, którzy w Niego wierzą. On umarł i zmartwychwstał za nich. Koniec wersetu 14 mówi: „jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli”. Nie chcę tu wchodzić w kwestie techniczne. On umarł za wszystkich, którzy umarli w Nim. On umarł za wszystkich, którzy umarli w Nim. To nie znaczy, że On umarł za cały świat. Gdyby Chrystus umarł za cały świat, cały świat byłby zbawiony. Rozumiecie to? Gdyby Chrystus faktycznie zapłacił całą karę za cały świat, wtedy cały świat musiałby być zbawiony, ponieważ kara została zapłacona. Są ludzie, którzy uczą, że On umarł za cały świat. A jeśli nauczasz, że On umarł za cały świat, za każdego, kto kiedykolwiek żył, wtedy Jego śmierć była potencjalną, a nie rzeczywistą śmiercią. Jego przebłaganie było potencjalne, a nie rzeczywiste. Jeśli mówisz, że On umarł za wszystkich w ogólności, to nie umarł za nikogo w szczególności.
To jest problem. On umarł za wszystkich, którzy umarli w Nim. Umarł i zmartwychwstał za wszystkich, którzy umarli w Nim, a którzy ujawniają się przez wiarę. To jest faktyczne przebłaganie. Chrystus faktycznie dźwigał nasze grzechy w swoim własnym ciele na krzyżu, faktycznie zapłacił całą karę. Jego śmierć nie jest potencjalną, ale faktyczną śmiercią. Nie czyni zbawienia możliwym. Sprawia, że zbawienie jest pewne. Śmierć Chrystusa była śmiercią Jego ludu. Jego wybranych, którzy uwierzą. Za których grzechy zapłacił.
Powiesz: „To brzmi jak predestynacja”. Dokładnie. Przy okazji, wiem, że chcesz zadać to pytanie. Każdy ma to pytanie, więc jutro powiem o tym, jak pogląd Pawła na predestynację pasuje do jego ewangelicznej pasji. Dobrze? Zrobimy to rano? W porządku.
Paweł zrozumiał, że nie mógł zatrzymać dla siebie tego miłosnego daru zbawienia, który otrzymał i który kontrolował jego życie. Ponieważ Chrystus umarł za wszystkich, którzy umarli w Nim, z których część jeszcze się nie narodziła, jeszcze nie usłyszała dobrej nowiny, ale miała usłyszeć ją w przyszłości, uwierzyć w nią i być zbawioną. Tym, co kontrolowało jego życie, była miłość, którą Bóg okazał mu w Chrystusie, aby wykupić go z jego nędzy i wiecznego potępienia. Ta miłość przejęła kontrolę nad jego życiem, bo wiedział, że miał być narzędziem, które zaniesie przesłanie tej miłości do wszystkich, do których może dotrzeć.
Więc zmieniło się całe jego życie. Zobaczmy, co powiedział w wersecie 16: „Już odtąd nikogo nie znamy według ciała”. Rozumiecie to? Co stało się w jego życiu? Nagle przestał patrzeć na to, co u ludzi zewnętrzne. Nie postrzegał ludzi jak istoty fizyczne. Widział nie tylko to, co było na zewnątrz. Nie interesowało go zbytnio to, jak wyglądali. Nie był specjalnie zainteresowany ich zachowaniem zewnętrznym. Nie patrzył na ludzi w ten sposób. Mówi o tym w wersecie 16: „Dlatego już odtąd”, czyli od swojego nawrócenia, „nikogo nie znamy według ciała”. Nie oceniamy ludzi po tym, co widzimy i czego doświadczamy w ich fizycznym życiu. Wtedy on powiedział: „Zrobiłem to kiedyś. Zrobiłem tak z Chrystusem. Znaliśmy Chrystusa według ciała”. Był czas, kiedy znałem Chrystusa tylko według ciała. I wiesz, co stwierdziłem? Że był bluźniercą. Był oszustem. Był fałszywym mesjaszem. Był problemem dla judaizmu. Zasłużył na ukrzyżowanie, a Jego głosiciele zasłużyli na śmierć. Czy pamiętacie, kto stał obok podczas kamienowania Szczepana? I u czyich stóp składano płaszcze ludzi, którzy go kamienowali? Pawła. Dokonał wtedy zewnętrznej oceny Chrystusa i była ona całkowicie błędna. Ale teraz nie znamy go już w ten sposób. Moja opinia o Chrystusie zmieniła się całkowicie od drogi do Damaszku. Nie patrzę już na ludzi zewnętrznie. Najstraszniejszym efektem mojego postępowania, którego dopuszczali się też faryzeusze, wszyscy religijni obłudnicy i zagubieni ludzie, był sposób, w jaki osądziłem Chrystusa. Mocno się myliłem. Teraz widzę wszystkich z duchowego punktu widzenia. A wy? Rozumiecie to?
Jeśli masz dzieci, które nie znają Pana, to mogą się wystroić i dobrze wyglądać, kiedy opuszczą dom, a twoje serce może pękać. Wszystko może być ułożone dokładnie tak, jak powinno, ale zależy ci tylko na sercu. Zgadza się? Możesz mieć atrakcyjnego małżonka, ale co z tego, jeśli nie zna Chrystusa. Nie patrzymy na świat tak, jak świat patrzy na siebie.
Kilka lat temu byłem w Białym Domu. Rozmawiałem tam z personelem i powiedziałem: „Wiecie, macie tutaj problem. I tym problemem nie jest to, o czym myślicie”. To było za administracji Busha. Powiedziałem: „Jesteście tak nastawieni na atakowanie Demokratów, na atakowanie swoich przeciwników, że pole misyjne stało się waszym wrogiem. Nie możecie tego robić. Możecie nie lubić ich polityki, ale nie możecie patrzeć na nich według ciała. To jest pole misyjne”. Tak Paweł postrzegał świat. Każdy wierzący powinien postrzegać świat w ten sposób. I Paweł mówił to znanymi słowami z wersetu 17: „Tak więc”, uwielbiam to, „jeśli ktoś jest w Chrystusie”, to co? „Nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”. „Ktoś” jest tutaj kluczowym słowem. Ktoś. Nie wiem, kim są wszyscy, którzy umarli w Chrystusie, których grzechy faktycznie spłacił w całości. Nie wiem, kim oni są. Ale wiem, że każdy, kto wierzy, zalicza się do tej kategorii. I jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem.
W ten sposób Paweł został katapultowany do służby pojednania, ponieważ osobiście doświadczył Bożej miłości w Chrystusie, która przyniosła duchową przemianę jego własnej duszy, zmieniła jego wieczne przeznaczenie i zapewniła mu Bożą sprawiedliwość w miejsce potępiającej ludzkiej sprawiedliwości. To stało się pasją jego życia. To jest ta miłość Chrystusa, która ogarniała Pawła, a wraz z nim wszystkich, w tym i nas. Widzicie ten zaimek w wersecie 14. Wszystkich nas ogarnia ta rzeczywistość, że staliśmy się nowym stworzeniem przez miłość Bożą w Chrystusie i to nie ogranicza się do nas. Każdy, kto jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. Nie patrzymy już na ludzi tak samo. Gdybyś zapytał Pawła, powiedziałby: „W Chrystusie nie ma mężczyzny ani kobiety, niewolnika ani wolnego, Żyda ani poganina”. Nie ma żadnego rozróżnienia. On widział każdego jako wieczną duszę.
Jestem pewien, że też tak macie. Ja tak. Patrzę na jakąś osobę, kimkolwiek ona jest, czy ją znam, czy jej nie znam. Kiedy mam kontakt z ludźmi, to ich dusza zajmuje moje myślenie. Ich dusza. Nie znamy już ludzi czysto powierzchownie. Żyjemy w świecie zagubionych dusz. Otaczają nas z każdej strony. Możesz nie lubić ich polityki, nie lubić ich zachowania, nie lubić ich statusu społecznego, nie lubić ich osobowości, ale musisz spojrzeć ponad te rzeczy, bo za część tych ludzi Chrystus umarł i zapłacił całą karę za ich grzechy, a ty możesz być narzędziem, którego On użyje, by doprowadzić ich do zbawienia zaplanowanego dla nich przed założeniem świata. Otrzymaliśmy służbę pojednania. To jest sedno naszej odpowiedzialności jako wierzących i tak Paweł postrzegał swoje życie. Nasza służba polega na pojednaniu z Bogiem mężczyzn i kobiet, na głoszeniu dobrej nowiny o tym, że relacja nieprzyjaźni, wrogości, nienawiści i obcości między Bogiem a ludźmi może zostać całkowicie zmieniona. A częścią tego jest, oczywiście, zdefiniowanie faktu oddzielenia między ludźmi a Bogiem. To jest dobra nowina. Grzesznicy mogą zostać pojednani z Wszechmogącym Bogiem.
Zawsze o myślę o czymś takim. Być może słyszałeś, jak mówiłem o tym na kasecie lub gdzieś indziej. Leciałem samolotem Southwest Airlines do El Paso. Siedziałem na przerażającym środkowym siedzeniu. Siedziałem tam ściśnięty i przygotowywałem się do męskiej konferencji w El Paso Civic Center. Właśnie otworzyłem mój mały Nowy Testament i robiłem notatki z tego, o czym chciałem mówić, a obok mnie siedział arabski mężczyzna. Łatwo to poznałem. Patrzyłem tak na mój Nowy Testament. I, kiedy ledwo byliśmy w powietrzu, po kilku minutach, on spojrzał na mnie i powiedział: „Przepraszam pana, czy to jest Biblia?” Odpowiedziałem: „Tak, to jest Biblia”. On powiedział: „Czy mogę zadać ci pytanie?” Odpowiedziałem: „Oczywiście, że możesz zadać mi pytanie”. Powiedział: „Jestem z Iranu, jestem nowy w Ameryce. Jestem w trakcie imigracji i nie rozumiem amerykańskiej religii. Nie rozumiem. W moim kraju wszyscy są muzułmanami, wszyscy. Ale nie rozumiem amerykańskiej religii”. Powiedział dokładnie tak: „Czy mógłby mi pan łaskawie wyjaśnić różnicę między katolikiem, protestantem i baptystą”. Katolik, protestant i baptysta. Więc zetknął się co najmniej z tymi trzema kategoriami. Powiedziałem mu: „Tak, mogę wyjaśnić te różnice”. I dałem mu prosty sposób zrozumienia katolicyzmu jako sakramentalnej obrzędowości. I tym podobne. A protestantyzm protestuje przeciwko temu i przywraca osobistą relację z Bogiem przez Chrystusa. I przeszliśmy przez to. Zaliczyłem baptystów do protestantów, bo tam jest ich miejsce.
A on powiedział: „Dziękuję, bardzo ci dziękuję. Dziękuję bardzo”. Odpowiedziałem: „A czy ja mogę zadać panu pytanie?”. Powiedział: „Tak, oczywiście”. Ja znałem te odpowiedzi, ale chciałem usłyszeć je od niego. Dlatego zapytałem: „Czy muzułmanie mają grzechy?”. Znałem odpowiedź, ale chciałem ją usłyszeć od niego. On odpowiedział: „Och, czy mamy grzechy? Mamy tak wiele grzechów, że nawet nie znam ich wszystkich”. Odpowiedziałem: „A czy ty je popełniasz?”. „Cały czas”. Wtedy on powiedział to: „Lecę do El Paso, żeby trochę pogrzeszyć”. „Poważnie?” Całkiem uczciwy facet lecący do El Paso. Powiedział: „Tak, podczas imigracji spotkałem dziewczynę, jest tam punkt imigracyjny. Mamy się tam spotkać i trochę pogrzeszyć”. „Aha, nie potrzebuję aż takich szczegółów”. Powiedziałem: „A czy mogę zadać ci inne pytanie?”. „Oczywiście”. Zapytałem: „Co o twoich grzechach myśli Allah?” „Och, że są bardzo złe. Bardzo, bardzo złe. Mógłbym pójść do piekła”. Powiedziałem: „To dlaczego nie przestaniesz ich popełniać?”. „Nie mogę, nie potrafię”. Powiedziałem: „Więc wciąć popełniasz grzechy, które mogą posłać cię do wiecznego piekła?”. I wtedy powiedział to: „Mam nadzieję, że Bóg mi wybaczy. Mam nadzieję, że Allah mi wybaczy”. I wtedy powiedziałem coś, czego wiem, że nie przemyślałem. Powiedziałem: „Ja znam Go osobiście i mogę ci powiedzieć, że tego nie zrobi”.
Spojrzał na mnie i pomyślał pewnie: „Jak możesz znać Boga osobiście i siedzieć na środkowym miejscu w tanich liniach? To nie ma sensu”. Powiedziałem: „Znam Go osobiście i On tego nie zrobi”. On powiedział: „A ja mam nadzieję, że mi wybaczy”. Powiedziałem: „Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Wiem, jak możesz w pełni pojednać się z Bogiem, jak możesz otrzymać całkowite przebaczenie, stać się przyjacielem Boga, synem Boga i otrzymać wszystko, co Bóg posiada, jako dar od Niego dla ciebie”. Nigdy wcześniej nie słyszał czegoś takiego. W islamie nie ma odkupienia. I podzieliłem się z nim ewangelią. Nie odpowiedział pozytywnie, ale myślę, że zepsułem mu weekend. Jakaś dziewczyna musiała być bardzo zdezorientowana. Pewnie nie wiedziała, co się stało. Dałem mu masę materiałów, wysłałem mu dużo rzeczy, powiedziałem mu, gdzie pójść do kościoła tam, gdzie mieszkał, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Ale to jest prawda. Czy nie to właśnie robimy? Czy nie mówimy ludziom, że mogą pojednać się z Bogiem?
Wróćmy do rozdziału 5. On powierzył nam słowo pojednania. Dosłownie umieścił w nas logos w przeciwieństwie do mythos. Logos to słowo, które jest prawdą. Mythos to słowo, które nie jest prawdą. On włożył w nas logos pojednania. Zostaliśmy więc powołani, by głosić służbę pojednania. By mówić grzesznikom, że mogą pojednać się z Bogiem. I to zakłada, że musimy pomóc im zrozumieć, że obecnie są oddzieleni od Boga. Innymi słowy, nie możesz powiedzieć ludziom, że mogą być pojednani, dopóki nie wyjaśnisz, że potrzebują pojednania. Bo nikt nie chce być wrogiem świętego Boga.
Myśląc o tej służbie pojednania, chcę powiedzieć kilka rzeczy, które pomogą wam zrozumieć naturę tej wielkiej prawdy, dobrze? Po pierwsze, pojednanie, co bardzo ważne, dzieje się z woli Boga. Pojednanie dzieje się z woli Boga. Wróćmy proszę do wersetu 18. Do naszego oryginalnego tekstu. „A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania”. Wszystko co? Wszystko to, o czym mówił od wersetu 14. Zbawienie, zabezpieczenie w śmierci Chrystusa, stanie się nowym stworzeniem, przeminięcie starego i przyjście nowego. Tu nie chodzi o usprawiedliwienie, ale o odrodzenie. To dzieje się z woli Boga.Wszystkie te rzeczy są z Boga. Werset 19 mówi, że Bóg w Chrystusie pojednał nas ze sobą. Werset 20: „Bóg przez nas upomina”. Pojednanie dzieje się z woli Boga. To jest podstawowa prawda. My nie możemy zdecydować o pojednaniu się z Bogiem. Nie mamy mocy, żeby zaspokoić Boży gniew. Nie potrafimy uchylić Jego sprawiedliwości ani osiągnąć Jego prawości. Jesteśmy przestępcami. Na zawsze zostaliśmy wygnani sprzed Jego obecności. Każda zmiana w naszej relacji z Bogiem musi pochodzić od Niego. Każde pojednanie musi być Jego zamysłem. I to jest sedno Ewangelii.
Bóg kocha grzeszników i dąży do ich pojednania. On zaprojektował sposób pojednania z grzesznikami, by uczynić grzeszników synami. To Bóg pojednał nas ze sobą. To Bóg dokonuje pojednania. To jest tak głębokie. Mówiliśmy o tym wczorajszej nocy, że jeśli przestudiujesz religie świata, to w historii religii nie znajdziesz pojednawczego bóstwa. Nie znajdziesz boga, w którego naturze jest pojednanie. Pierwszy List do Tymoteusza 4:10 mówi: „Bóg jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących”. Co to znaczy? Co masz na myśli, mówiąc, że jest Zbawicielem wszystkich ludzi? „Zwłaszcza wierzących”.
W pewnym sensie jest Zbawicielem wszystkich ludzi. W bardzo ogólnym, bardzo obszernym i szerokim sensie On jest Zbawicielem wszystkich ludzi. Co przez to rozumiemy? Fizycznie i tymczasowo. Biblia mówi: „Zapłatą za grzech jest” co? „Śmierć”. Biblia mówi: „Dusza, która grzeszy, ta umrze”. Biblia mówi: „Złam jedno prawo, a spadnie na ciebie cały ciężar Prawa”. Biblia mówi: „W grzechu poczęła mnie matka moja. Jestem grzesznikiem od poczęcia”. Dlaczego żyję? Dlaczego tu jestem? Ponieważ Bóg jest z natury Zbawicielem. A każdy grzesznik, który bierze kolejny oddech, jest żywym dowodem na to, że Bóg jest z natury Zbawicielem. Jak mówi 2 rozdział Listu do Rzymian, to właśnie pobłażliwość i cierpliwość Boga wobec grzeszników ma ukazać, że On jest Zbawicielem i prowadzi ich do opamiętania.
Z łaski jest samo to, że jako grzesznicy, mamy doświadczenia. Wąchamy kawę, całujemy ukochaną osobę, mamy dzieci, cieszymy się zachodem słońca, jemy wspaniały posiłek, spędzamy piękne wakacje, odnosimy sukces, doceniamy muzykę. Grzesznicy robią takie rzeczy. I każdy, kto kiedykolwiek robi te rzeczy, kto bierze kolejny oddech, potwierdza, że Bóg jest z natury Zbawicielem. A gdyby nie był, to zniszczyłby grzeszników, zanim wzięliby kolejny oddech.
Dobre jest to, że nie musisz próbować przekonać Boga do zbawienia. Musisz tylko przekonać grzesznika do jego przyjęcia. Wiele rzeczy irytuje mnie w rzymskim katolicyzmie, ale jednym z najbardziej irytujących, jednym z najbardziej hańbiących Boga, jednym z najbardziej bluźnierczych elementów rzymskiego katolicyzmu jest to: Słuchaj, jeśli chcesz, żeby Bóg przyszedł i uratował cię z twojej trudnej sytuacji, jeśli chcesz, żeby Bóg cię wybawił, jeśli chcesz, żeby Bóg zwrócił na ciebie uwagę, nie idź do Boga. On jest naprawdę zajęty. I On jest naprawdę święty. On jest święty, święty, święty. I On nie ma dla ciebie czasu. Jest też twardy i surowy. Nie chcesz iść do Boga. Nie chcesz wołać do Boga.
Mógłbyś zatem pójść do Chrystusa. Mógłbyś pójść do Chrystusa, bo Chrystus był człowiekiem, więc doświadczył wszystkiego, czego doświadczają ludzie, będąc kuszony we wszystkim tak jak my. On jest skłonny być nieco bardziej współczujący, ale On też jest dosyć twardy. Jest dosyć surowy. Więc jeśli naprawdę masz problem, masz prawdziwą potrzebę, idź do Marii. Idź do Marii. Dlaczego idziesz do Marii? Bo Jezus nie może oprzeć się Marii. Może oprzeć się tobie, ale nie może oprzeć się swojej matce. Idź do Marii. To jest bluźnierstwo przeciwko naturze Boga, który jest pojednawczym, kochającym Bogiem, czekającym, by grzesznik przyszedł do Niego i poprosił o przebaczenie. Nie musisz iść do Marii. Odkąd Maria trafiła do nieba, nigdy nie słyszała modlitwy żadnego człowieka. Nie słyszy ich też nikt inny w niebie poza Trójcą Świętą. Bóg jest z natury Bogiem pojednania. Powiesz: „Spójrz na Stary Testament. Jak możesz powiedzieć, że Bóg jest kochającym, pojednawczym Bogiem, kiedy jacyś młodzi chłopcy mówią do proroka ‘Chodź no łysy, chodź no łysy’, a Bóg wysyła niedźwiedzie z lasu i rozrywa ich na strzępy. Jaki Bóg robi coś takiego? Jaki Bóg wysyła z lasu niedźwiedzie, żeby rozszarpały grupę młodych mężczyzn, którzy krzyczą na proroka ‘Łysy, łysy’?”
Nie to jest pytaniem. Mówisz: „Jaki Bóg otwiera ziemię i pochłania jakichś facetów?”. Naprawdę, nie to jest pytaniem. Jaki Bóg burzy dom na Filistynów? Jaki Bóg robi takie rzeczy? Jaki Bóg nakazuje Izraelitom zabić Kananejczyków? Co to za Bóg? Nie to jest pytaniem. Pytanie nie brzmi: dlaczego Bóg odbierał życie grzesznikom w Starym Testamencie w taki katastroficzny sposób? Pytanie brzmi: dlaczego pozwolił żyć większości grzeszników? Oto jest pytanie. Zapłatą za grzech jest śmierć. Śmierć jest tym, na co zasługują. W Ewangelii Łukasza 13 do Jezusa przyszli ludzie i powiedzieli: „My tego nie rozumiemy, my nie rozumiemy. Jacyś Galilejczycy weszli do świątyni, by oddawać tam cześć, a ludzie Piłata weszli z nożami, pokroili ich na plasterki i zabili wszystkich. Dlaczego tak się stało?
Nasuwa się pytanie: oni oddają cześć. Są tam, żeby robić to, co powinni. Jak Bóg może na to pozwolić? A Jezus odpowiedział: „Wy też zginiecie”. Potem zadali drugie pytanie. Przeczytali w Gazecie Jerozolimskiej, że pewna wieża runęła, miażdżąc i zabijając grupę ludzi. Jaki Bóg pozwala na coś takiego? Nie to jest pytaniem. Co jakiś czas w historii ludzkości przez kataklizmy i podobne wydarzenia Bóg pokazuje, na co zasługują wszyscy grzesznicy, których wielkie tłumy dalej żyją i korzystają z wszystkich dobrodziejstw powszechnej łaski, co dowodzi, że Bóg jest z natury Bogiem zbawiającym. Jego współczucie i miłosierdzie wobec grzeszników są publicznie widoczne w tej powszechnej łasce po to, by wzywać grzeszników do nawrócenia. W tym sensie jest Zbawicielem wszystkich ludzi, ale szczególnie jest Zbawicielem tych, którzy wierzą, ponieważ zbawia ich nie fizycznie i tymczasowo, ale duchowo i wiecznie. Bóg jest źródłem pojednania. Bardzo się cieszę, że nie muszę namawiać Boga, żeby przyjął grzesznika.
Kiedy Jezus umarł na krzyżu, w świątyni była zasłona, która oddzielała symbol Bożej obecności od wszystkich. Bóg rozdarł ją od góry do dołu i szeroko ją otworzył. I wszyscy grzesznicy, którzy zwrócą się do Niego, mają dostęp do Boga, który z natury jest Bogiem pojednania. Wróćmy do tekstu. To Bóg pojednał nas ze sobą. To Bóg w Chrystusie pojednał świat. To Bóg woła i wzywa. Nigdy nie jesteś bardziej zgodny z wolą Boga niż wtedy, kiedy głosisz słowo pojednania.
Pojednanie dzieje się więc, przede wszystkim, z woli Boga. Po drugie, dzieje się dzięki przebaczeniu. Dzieje się dzięki przebaczeniu. Jak Bóg może to robić? Widzimy to w wersecie 19. Jedyny sposób, w jaki Bóg może pojednać się z grzesznikami, widzimy w wersecie 19. To niezaliczenie im ich upadków. To jedyny sposób. Dlaczego możliwe jest pojednanie? Jak Bóg może pojednać świat? To znaczy wszystkich ludzi ze wszystkich narodów, którzy będą pojednani. Jak On może ich pojednać? Nie zaliczając ich przewinień przeciwko nim. W tym rzecz. On musi umorzyć ich grzechy.
My już to wiemy, rozmawialiśmy o tym. Micheasza 7: „Któż przebacza tak, jak Ty, Boże?”. Księga Wyjścia, rozdział 33: „Bóg jest z natury współczujący i miłosierny. Jest Bogiem przebaczającym”. Stary Testament jest tego pełen. Nowy Testament jest tego pełen. Bóg chętnie wybacza skruszonym grzesznikom, nie zaliczając im ich przewinień. Właśnie to musimy mówić grzesznikom. Pojawia się pytanie. Możesz być pojednany z Bogiem. Bóg wybaczy ci wszystkie twoje grzechy na zawsze. Czy jesteś zainteresowany? O to chodzi. Kiedy ludzie ewangelizują, często mówią: „Czy chcesz mieć w swoim życiu cel?”, „Czy chcesz mieć lepsze małżeństwo?”, „Chcesz poprawić swoje uderzenie na polu golfowym?”, „Chcesz zdobyć więcej przyłożeń?”. Sami wiecie. Czego szukasz w życiu? Szczęścia, zadowolenia, dobrego samopoczucia? To nie jest to. Czy chcesz umrzeć w swoich grzechach i spędzić wieczność w piekle? Czy też jesteś zainteresowany pełnym, absolutnym i wiecznym przebaczeniem? To jest przesłanie.
Psalm 32:2: „Błogosławiony człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy, A w duchu jego nie ma obłudy!”. To właśnie kryje się za tym wersetem. Prawdopodobnie Paweł miał to tutaj na myśli, bo w Liście do Rzymian 4:8 powiedział: „Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie poczyta”. To parafraza Psalmu 32. Bóg jest gotów wymazać grzech. Stary Testament mówi, że On odsunie go tak daleko, jak wschód oddalony jest od zachodu. Zanurzy go w głębinach najgłębszego morza i nie będzie już o nim pamiętał. Kolosan 2:13 mówi, że to Bóg odpuścił nam wszystkie nasze grzechy. Przyjaciele, kiedy jesteśmy wierni ewangelii, którą głosił Paweł, mówimy grzesznikom o tym, co dotyczy przebaczenia ich osobistych grzechów. To jest dobra nowina, że Bóg przebaczy wszystkie twoje grzechy. To jest przesłanie o pojednaniu. Wyrzućmy do rynsztoka całe to spłycanie, mówienie o dobrobycie, że Jezus chce, żebyś był zdrowy, bogaty i odnosił sukcesy. On nie oferuje żadnej z tych rzeczy. Po zbawieniu możesz być bardziej chory niż kiedykolwiek. Po zbawieniu możesz być biedniejszy niż kiedykolwiek. Ale jesteś pod opieką suwerennego Boga, który zdecydował, że to jest dla twojego dobra i Jego chwały. Ale będziesz mógł liczyć na to, że jesteś na drodze do nieba, ponieważ On nie zalicza ci już grzechów na twoje konto.
Naprawdę kocham język Listu do Kolosan, który mówi, że On zmazuje grzechy, które zwracały się przeciwko nam. Usuwa je z drogi, usuwa. Paweł zna to pojednanie, bo doświadczył go osobiście. Dzieje się z woli Boga i przez akt przebaczenia. Po trzecie, dzieje się dzięki posłuszeństwu wiary. Rozmawialiśmy o tym. Nie chcę poświęcać temu dużo czasu. Dzieje się dzięki posłuszeństwu wiary. Sugeruje to werset 20. Żeby to się stało, grzesznik musi odpowiedzieć. Tak więc, w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy. Jesteśmy przedstawicielami wielkiego Króla, który chce się pojednać ze swoimi wygnanymi poddanymi. Mamy im do przekazania dobrą nowinę. Bóg się z wami pojedna. Bóg nie przypisze wam waszych grzechów. On wam przebaczy. Przyjmijcie, proszę, ten dar. To właśnie mówi werset 20: „Jak gdyby przez nas Bóg upominał; W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem”.
To nie brzmi zbyt kalwinistycznie. Chyba nie sądzisz, że mamy chodzić i błagać ludzi: proszę, pojednaj się, pokutuj, uwierz, wyznaj swój grzech, odwróć się od swojego grzechu, przyjmij Chrystusa. A wiesz, my jesteśmy kalwinistami. Jeśli ma się to wydarzyć, to się wydarzy. Naprawdę? Słuchajcie, nie tylko powinniśmy błagać grzeszników o pojednanie z Bogiem w akcie wiary, ale to Bóg wzywa przez nas. Możesz dojść do wniosku, że nawet Bóg nie jest bardzo dobrym kalwinistą. Co? Bóg błagający grzeszników o pojednanie? To brzmi całkowicie arminiańsko. Co masz na myśli? Tak jest napisane. Jutro przyjrzymy się temu dylematowi.
Nie ma zbawienia bez wiary. Nie ma zbawienia bez chęci grzesznika. Co jest napisane w Ewangelii Jana 1:12? „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego”. A jednak: „Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga”. Wiemy, że to dzieło Boga, ale nie dzieje się poza grzesznikiem. Dzieje się to przez wyrażenie woli grzesznika. Bóg prosi i błaga grzeszników.
Spójrzmy na Jezusa: „do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot”. „Jeruzalem, Jeruzalem… ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście! Oto wam dom wasz pusty zostanie”. „I zapłakał”. Pamiętacie to? On płakał. W swoim proroctwie Jeremiasz wypłakuje łzy Boga. „Moje oko zaleje się łzami, bo nie będziecie wierzyć”. Sam Bóg błaga przez ciebie grzeszników. Reprezentujemy Boga błagającego, proszącego, wołającego do grzeszników, usilnie wzywającego ich do wiary, zbawienia i pojednania z Nim.
Tak więc służba pojednania i dzieło pojednania dzieją się z woli Boga przez przebaczenie i przez środki wiary. To prowadzi nas do czwartego i ostatniego punktu. On obejmuje to, co mówiliśmy przez cały dzień. Dzieje się to w zastępstwie. To dzieło zastępcze. Bo od razu pojawia się pytanie: jak Bóg może po prostu zdecydować nie przypisywać nam naszych grzechów?
Używając języka z Listu do Rzymian 4:5, jak On może usprawiedliwiać bezbożnego? Szczerze mówiąc, stwierdzenie, że Bóg usprawiedliwia bezbożnego byłoby najtrudniejszym do przyjęcia zdaniem, jakie Paweł mógłby wypowiedzieć w żydowskim kontekście. Bóg decyduje, że bezbożni są sprawiedliwi? Bóg usprawiedliwia bezbożnych? To absolutny skandal. Jak On może to robić? Tak jak powiedzieliśmy dzisiaj, gdyby do sędziego przyszedł przestępca, który jest oskarżony o wiele morderstw i powiedział: „Zrobiłem to wszystko. Zabiłem tych wszystkich ludzi. Zabiłem, a potem ich rozczłonkowałem i zakopałem, gdzie się dało. Tak, zrobiłem to wszystko. Naprawdę źle się z tym czuję. Współczuję rodzinom. I sędzio, tak mi przykro, naprawdę przykro, czy mógłbyś mi wybaczyć i wypuścić wolno?”. A sędzia powiedziałby: „Ponieważ poprosiłeś, to wybaczam ci, jesteś wolny”. Nie byłby już sędzią, bo nie stałby na straży prawa. To byłby skandal. Czy Bóg zrobił coś takiego? Czy Bóg po prostu powiedział: „Tak, pewnie, idź swoją drogą”.
Nie, nie zrobił tego. Jego sprawiedliwość musiała zostać zaspokojona. I to jest werset 21. To jest zastępcze dzieło. To podsumuje to, o czym, tak naprawdę, słyszeliśmy przez cały dzień. B.B. Warfield powiedział: „Zastępstwo jest sercem serca ewangelii”. Pozwól, że pomogę ci zrozumieć werset 21. Piętnaście greckich słów. Najbardziej skondensowane, jasne, wyczerpujące przedstawienie znaczenia zastępczego odkupienia na kartach Nowego Testamentu. Werset 21: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. Jeśli On nie zaliczy nam naszych przewinień, ale raczej zaliczy nam sprawiedliwość, jak może to zrobić i wciąż być sprawiedliwym? W taki sposób. „On”, czyli Bóg, „tego, który nie znał grzechu”. O kogo chodzi? Lista jest bardzo krótka. Prawda? Jedyny, który nie zgrzeszył. „Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił”. Co chciał przez to powiedzieć? Co masz na myśli, mówiąc, że uczynił grzechem tego, który nie znał grzechu? Wiele razy słyszałem z ust Kennetha Copelanda, Kennetha Hagina, od ludzi z ruchu wiary, że na krzyżu Jezus stał się grzesznikiem i musiał pójść do piekła, żeby cierpieć za swoje grzechy przez trzy dni. A potem Pan pozwolił Mu powstać z martwych, ponieważ zapłacił za swoje grzechy.
To jest bluźnierstwo. On był Barankiem bez skazy i bez wad. Wisząc na krzyżu, był tak bezgrzeszny, jak jest przez całą wieczność. Dlatego powiedział: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Gdyby był grzesznikiem, nie pytałby „dlaczego”. Jezus nie stał się grzesznikiem na krzyżu. Więc w jakim sensie stał się grzechem? Tylko w takim sensie. Bóg potraktował Go tak, jakby był grzesznikiem, chociaż nim nie był.
Słuchajcie teraz uważnie. Na krzyżu Bóg potraktował Chrystusa tak, jakby osobiście popełnił każdy grzech, jaki kiedykolwiek popełnili wszyscy, którzy kiedykolwiek uwierzyli, choć w rzeczywistości nie popełnił żadnego z nich. Zrozumieliście to? Na krzyżu Bóg potraktował Chrystusa tak, jakby osobiście popełnił każdy grzech, jaki kiedykolwiek popełnili wszyscy wierzący w całej historii, mimo że nie popełnił żadnego z nich. Pozwólcie, że powiem to bardziej osobiście. Na krzyżu Bóg potraktował Jezusa tak, jakby żył twoim życiem. Nie żył nim, ale Bóg potraktował Go tak, jakby nim żył. Potraktował Chrystusa tak, jakby żył moim życiem. Wylał pełen pasji gniew na nasz grzech tak, jakby to Chrystus był winny. Czy nie to widzieliśmy w systemie ofiarnym z 1 rozdziału Księgi Kapłańskiej, wersety od 1 do 9?
Więc mówimy to w ten sposób: na krzyżu Bóg potraktował Jezusa tak, jakby był grzesznikiem, chociaż nie był grzesznikiem. Dlaczego to zrobił? W nasze miejsce, dla nas. Bo Jego sprawiedliwość musiała zostać zaspokojona. I powiedziałem wam dziś rano, że w trzech godzinach ciemności był w stanie ponieść nieskończoną karę, wieczną karę wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek uwierzyli, bo On jest nieskończoną osobą z nieskończoną zdolnością do poniesienia kary. I ta zdolność nie miała granic.
A to tylko pierwsza część. Bóg traktował Go tak, jakby popełnił każdy grzech popełniony kiedykolwiek przez wszystkie osoby, które kiedykolwiek uwierzyły. A druga strona nauki o zastępstwie jest na końcu 21 wersetu: „Abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. „Abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”. Posłuchajcie teraz, bo trzeba to rozumieć, żeby mieć pełen obraz tego wspaniałego wersetu. Czy jesteś sprawiedliwy? Masz sprawiedliwą pozycję przed Bogiem, ale czy ty jesteś sprawiedliwy? Jeśli masz jakieś wątpliwości, po prostu zapytaj osobę siedzącą obok i dostaniesz szczerą odpowiedź. Czy jesteś sprawiedliwy? Nie. U szczytu swojej duchowej dojrzałości Paweł powiedział, „Jestem pierwszy z…”. Z kogo? Ze sprawiedliwych? Nie. Nie. „Jestem pierwszy z grzeszników”. Nie jesteś sprawiedliwy. Co to znaczy? Oznacza to, że Bóg traktuje cię tak, jakbyś był sprawiedliwy. Pójdę krok dalej. Na krzyżu Bóg traktuje swojego Syna tak, jakby żył twoim życiem, żeby mógł cię traktować tak, jakbyś ty żył życiem Jego Syna. Bóg widzi cię w ten sposób. On patrzy na krzyż i widzi ciebie. On patrzy na ciebie i widzi swojego Syna. To dlatego nie ma potępienia.
Ktoś mógłby powiedzieć: „Myślę, że gdybym był Bogiem, zaplanowałbym to inaczej”. Dlaczego Jezus musiał być tutaj przez 33 lata i przechodzić przez te wszystkie trudności? To znaczy, dlaczego Ojciec nie przyszedł do Niego i nie powiedział: „Czy mogę posłużyć się Tobą na ziemi przez weekend? Zejdziesz tam w piątek, oni Cię zabiją. Powstaniesz z martwych w niedzielę, pokażesz się kilka razy i wrócisz tego samego dnia późnym wieczorem. Odkupienie będzie dokonane. Potrzebuję cię tylko na weekend”. O co chodzi z tymi 30 latami? Po co one są? Pismo Święte mówi nam po co. Był kuszony we wszystkim tak jak my, ale nie miał czego? Grzechu. We wszystkim, czyli chronologicznie, od Jego narodzin. We wszystkim z wyjątkiem grzechu. Prowadził całe życie bez grzechu. Niemowlęctwo, dzieciństwo, wiek nastoletni, młodzieńczy, dorosłość, pełne życie. On wypełnił całą sprawiedliwość. Dlaczego? Ponieważ to życie zostanie zaliczone na twoje konto. To jest aktywna sprawiedliwość Chrystusa, o której już mówiliśmy.
Tak więc na krzyżu Bóg potraktował Jezusa tak, jakby żył twoim życiem, a teraz traktuje ciebie tak, jakbyś ty żył Jego życiem. Prawda, że to bardzo hojne? On patrzy na krzyż i widzi ciebie. On patrzy na ciebie i widzi swojego Syna. To dobra nowina dla grzesznika. Paweł mówi: „Nie mogę patrzeć na nikogo w żaden inny sposób niż na istotę duchową desperacko potrzebującą przesłania o pojednaniu. Zostaliśmy powołani do tej służby, dostaliśmy to przesłanie, jesteśmy tu jako posłańcy w obcym świecie. Nie możemy patrzeć na ludzi z zewnątrz, musimy widzieć ich takimi, jakimi są naprawdę, wiecznymi duszami, które spędzą tę wieczność albo w niebie, albo w piekle i musimy im przekazać przesłanie o pojednaniu, że Bóg tak bardzo ich kocha, jest tak gorliwy w przebaczaniu, że jest gotów zmazać z nich ich grzechy i zastąpić je swoją własną sprawiedliwością ukazaną i dowiedzioną w doskonałym życiu Jego Syna. On osądził swojego Syna tak, jakby żył twoim życiem, żeby mógł nagrodzić ciebie tak, jakbyś ty żył Jego życiem. To jest chwała ewangelii.
Ojcze, dziękujemy Ci za Twoją prawdę. Te wspaniałe rzeczy praktycznie przekraczają nasze pojęcie. Znaczymy tak mało, jesteśmy całkowicie grzeszni, niegodni i niezasługujący. A jednak udzieliłeś nam tego wielkiego zbawienia. Spraw, żebyśmy byli owładnięci taką miłością jak Paweł, zdając sobie sprawę, że nie uczyniłeś tego tylko dla nas, ale umarłeś za wszystkich. I żebyśmy nie ustępowali w gorliwym poświęcaniu swojego życia służbie pojednania, by mówić grzesznikom, że mogą być pojednani z kochającym, przebaczającym Bogiem, który potraktuje ich tak, jakby byli tak sprawiedliwi jak Jego doskonały Syn. To jest dostępne przez wiarę w imię Chrystusa. Dziękujemy za wspaniały wieczór społeczności. Dziękujemy za przywilej uwielbiania Ciebie. Wiemy, że chcesz, żebyśmy wielbili Cię w duchu. Robiliśmy to, kiedy śpiewaliśmy. Ale też w prawdzie. A teraz, kiedy jesteśmy bardziej wzbogaceni prawdą, napełnij nasze serca radością, kiedy będziemy dalej wielbić Ciebie w imieniu Twojego Syna. Amen.
© EWC | Amor Veritatis | GTY